Lena Antroks | córka Zeusa | 17 lat | 28.01
„-tak mi przykro, że musiałaś się dowiedzieć o tym w taki sposób
-Przykro?! 15 lat nie miałam ojca i ty mi mówisz, że ci przykro ?!"
Wygląd:
Lena
ma długie rude włosy i błękitne oczy, które odziedziczyła po
ojcu, ma 170 cm wzrostu. Wszyscy mówią jej, że jest lustrzanym
odbiciem swojej mamy. Uwielbia nosić sukienki i związywać włosy w
luźnego warkocza.
Lena
z natury jest raczej wesołą osobą. Na jej ustach, często gości
uśmiech. Mało się złości, ale kiedy już ktoś ją zdenerwuje,
to nad jej głową zbierają się ciemne chmury, a po chwili zaczyna
grzmieć.
Lena
mieszkała ze swoją matką w przekonaniu, że jej ojciec nie, żyje.
Pewnego dnia nie mogła zasnąć, więc wyszła na krótki spacer.
Tak idąc przed siebie zobaczyła orła. Podbiegła do niego, nagle
ptak zamienił się w mężczyznę. Bardzo się przeraziła, już
chciała uciekać, kiedy zaczął mówić o mitologi greckiej, o
bogach, że to wszystko prawda i, że on jest Zeusem. Wtedy Lena
wzięła go za wariata, uwierzyła mu dopiero, kiedy podarował jej
pegaza o imieniu Burza. Raz w życiu miała chłopaka, który ją zranił.
Zainteresowania:
Od małego jeździ konno. Bardzo dobrze rozumie te stworzenia. W obozie ma swojego konia- burzę
Dziewczyna
uwielbia pegazy, tym bardziej na nich latać. Jej ulubioną bronią
jest łuk z elektrycznymi strzałami, ale nie pogardzi sztyletem.
_______________________
gg- 47976616
wizerunek: Kate Mara
Chętna na wątki i powiązania pod KP
Odpowiedziała na gest i uścisnęła dłoń rudowłosej. - Nie ma sprawy, nic się przecież nie stało, co nie? - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Erin. Miło mi cię poznać - przedstawiła się. - Córka Zeusa, hm? To chyba znaczy, że jesteśmy sąsiadkami - powiedziała radosnym tonem. Zanosiło się, że nawiąże jakąś przyjemną znajomość, a taka perspektywa naprawdę ją cieszyła.
OdpowiedzUsuń//Erin
Po raz kolejny się uśmiechnęła. Nie rozmawiały długo, w sumie to poznały się krótką chwilę temu, ale już zdążyła polubić Lanę, dziewczyna wydawała jej się całkiem w porządku. No, inna sprawa, że Erin z natury lubiła wszystkich napotkanych ludzi. - Mhm - przytaknęła i skinęła z gracją głową, starając się nie popsuć skomplikowanego, dobieranego warkocza, który owijał się wokół jej głowy zupełnie niczym diadem księżniczki. Chyba pierwszy raz udało jej się upiąć włosy w tak wymyślny sposób, bała się więc, że wystarczy jeden zbyt energiczny ruch i cała fryzura legnie w gruzach. - Znaczy wiesz, technicznie rzecz biorąc, wszyscy tutaj jesteśmy w jakiś sposób ze sobą spokrewnieni - dodała moment później. - Jeden jest kuzynem drugiego, a wujkiem czy ciotką innego - westchnęła cicho. Relacje pomiędzy zgromadzonymi w Obozie półbogami wydawały jej się cokolwiek zagmatwane, czasem bawiła się, rozpracowując kto jest kim dla kogo. - Pewnie, jest świetnie - przyznała radośnie, kiedy ruda wspomniała o tym, czy podoba jej się w tym miejscu i posłała jej przyjemny, szeroki uśmiech.
OdpowiedzUsuń//Erin
[ mozemy zagrac jesli zaczniesz c; ]
OdpowiedzUsuń~Charlie~
[ Hah, a zaczniesz gre? ]
OdpowiedzUsuńDarren.
Wyszedł szybko z Wielkiego Domu chcąc się oddalić jak najbardziej od Pana D. Ruszył przed siebie z rękoma schowanymi w kieszeniach spodni. Kiedy znalazł się niedaleko rzeki zauważył dziewczynę, która męczyła się z wiadrem wody, a po chwili całe je na siebie wylała. Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy, ta sytuacja była dość zabawna. Po chwili podszedł do nieznajomej i przykucnął obok niej.- Wszystko w porządku? - zapytał unosząc brwi do góry. - Chodź, pomogę ci wstać. - posłał jej ciepły uśmiech, po czym wyciągnął rękę w jej stronę.
OdpowiedzUsuńDarren.
-Nie ma sprawy. - wzruszył lekko ramionami, kiedy już pomógł dziewczynie wstać. Na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech, gdy powiedziała, że nic jej nie jest. - Miło mi cię poznać Leno. - odruchowo skłonił nieznacznie głowę w jej stronę. - Ja jestem Darren, od Dionizosa. - przedstawił się, po czym schował ręce do kieszeni spodni.- Powinnaś się wysuszyć, bo jeszcze się przeziębisz? Nie jest ci zimno? - uniósł pytajaco brwi, chociaż że pogoda była ładna, wiedział, że jeśli ktoś jest przemoczony do suchej nitki może bez trudu zachorować. - Właściwie po co męczyłaś się z tym wiadrem wody?
OdpowiedzUsuńDarren.
Zlustrował dziewczynę szybkim spojrzeniem.- Chcesz bluzę? - zaproponował i spojrzał na nią pytająco, praktycznie nigdy nie rozstawał się ze swoją bluzą, nawet gdy było gorąco to chodził trzymając ją w ręku. Widział jak dziewczyna drży cała przez to że była mokra.- Ah, to wszystko wyjaśnia. - uśmiechnął się do niej delikatnie słysząc co powiedziała.- Następnym razem zamiast się męczyć z takim wiadrem, zawołaj mnie to ci pomogę. - zaśmiał się cicho.
OdpowiedzUsuńDarren.
-Gdyby miało mi to sprawiać kłopot, to bym tego nie sugerował.- zaśmiał się cicho, po czym po prostu zarzucił jej swoją bluzę na ramiona. Kiedy dziewczyna potknęła się o wiadro zdążył ją jeszcze złapać ręką w pasie i przytrzymać tak żeby nie upadła. - To wiadro najwyraźniej cię nie lubi. - mruknął rozbawiony, patrzył na nią przez chwilę, po czym postawił i odsunął się od niej kawałek.
OdpowiedzUsuńDarren.
- Nie ma sprawy. - na jego twarzy znów pojawił się promienny uśmiech. Lubił pomagać ludziom. Obserwował dziewczynę swoimi oczami w kolorze płynnej czekolady. W końcu podszedł do wiadra, podniósł je z ziemi, po czym podszedł do rzeki i napełnił je wodą. - Twój pegaz jest na pewno spragniony nadal. - stwierdził i wzruszył lekko ramionami. Ciężar pełnego wiadra wcale mu nie przeszkadzał.
OdpowiedzUsuńDarren.
Atak.
OdpowiedzUsuńCięcie.
Uderzenie.
Blok.
I jeszcze raz całą sekwencję.
W końcu przestała machać mieczem. Trenowała już od dłuższego czasu. Sama. Próbowała złapać oddech. Gdy jej puls wrócił do mormy, wbiła broń w ziemię i sięgnęła po butelkę wody. Wypiła ją jednym haustem. Pot lał się z niej ciurkiem, a obozowa koszulka kleiła się do ciała. Wyciągnęła miecz i odłożyła go na swoje miejsce. Kątem oka zauważyła rudą postać. Obróciła się do niej i już miała się przywitać, ale jej pytanie zbiło ją z tropu.
- Alla Breame. - powiedziała krótko, jednak Rudej nic nie mówiło jej nazwisko. - Córka Apolla i WNUCZKA Zeusa. - wyjaśniła podkreślając ostatnie słowo.
Przeczesała ręką swoje blond włosy i załoźyła ręce na piersi, czekając na reakcję dziewczyny.
Alla.
Alla taksowała ją swoimi błękitnymi oczami, które w słońcu lekko pobłyskiwały złotem. Córka Zeusa? Niezła szycha, pomyślała. Westchnęła teatralnie i zaczęła ściągać zbroję.
OdpowiedzUsuń- Fajnie to jest być córką gromowładnego? - spytała z czystej ciekawości i pozbyła się naramienników. - No wiesz, te całe władanie nad wiatrem i piorunami. Twoi wrogowie mają przerąbane.
Poza pokrewieństwem z Laną, miała wrażenie, że gdzieś ją wcześniej już widziała. Może Ruda ukończyła zwycięsko misję, a Alla jej gratulowała? Albo podczas przedstawień w obozie, które najczęściej wystawiał jej domek - Apolla, akurat córka Zeusa siedziała na widowni i biła gromkie brawa?
Gdy pozbyła się już zbroi, podeszła do Lany i spojrzała prosto w jej błękitne oczy niczym słoneczne niebo.
To było ich podobieństwo, tak samo wzrost.
- Idziesz nad jezioro kajakowe? - zaproponowała Alla i zauważyła bliznę w kształcie pioruna na jej ramieniu.
|Alla
Nieruchoma tafla wody odbijała promoenie słoneczne, które nadawały jej trochę połysku. Parę obozowiczów siedziało na kocach piknikowych, wrzucało kamienie do wody lub opalało się. Alla razem z Laną usiadły na wilgotnym pomoście. Blondynka ściągnęła czerwone trampki za kostkę marki Converse i zanurzyła nogi do zimnej wody, która przyjemnie schładzała jej nagrzaną skórę. Odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. Słyszała szelest liści, zetknięcie kamieni z taflą wody i śpiew nielicznych ptaków.
OdpowiedzUsuń- Zawsze jest tu tak... - zmarszczyła brwi i starała się znaleźć odpowiednie słowo - cicho?
W obozie zawsze słychać było odgłosy treningów, krzyki i radosne śmiechy, a teraz ta... niespotykana cisza. Otworzyła oczy i spojrzała na Rudą, która była wpatrzona w dal.
[ Pytałaś o wątek... trochę późno się zorientowałem. Jeśli nadal propozycja aktualna to fajnie by było jakbyś zaczęła ]
OdpowiedzUsuńDeran
Po raz kolejny napiął cięciwę łuku,uważnie wbijając wzrok w charakterystyczną plamkę na drzewie,które znajdowało się ładnych parę metr ów od niego. Alec potrafił doskonale strzelać mimo,że był synem Aresa,a nie Apollina. Puścił strzałę ,która idealnie trafiła w miejsce ,do którego celował. Uśmiechnął się do siebie i poszedł wyjąć strzałę z drewna kiedy zobaczył rudą dziewczynę siedzącą pod drzewem. Zarzucił łuk na ramię i ruszył ku niej.-Hej,jestem Alec syn Aresa-powiedział przyjaźnie i wbił w nią wzrok.
OdpowiedzUsuń/Alec
-Uu córka Zeusa no nieźle,nieźle...-uśmiechnął się,poprawiając łuk na ramieniu.-Masz jakieś szczególne umiejętności?-spytał po chwili ciszy wpatrując się w jej oczy.
OdpowiedzUsuń/Alec
-Wooow ,niezła jesteś-zaklaskał kilka razy,uśmiechając się szeroko.-Taa no trochę strzelam-odruchowo musnął palcami łuk.-Ale i tak wolę walkę mieczem,wieesz jak to synuś Aresa-skrzywił się lekko wypowiadając imię swojego ojca.
OdpowiedzUsuń/Alec
-Nie sądzę ,ze jesteś obłąkana-zerknął na nią z zaciekawieniem-I absolutnie zgadzam się z twoimi przemyśleniami,aczkolwiek zdarza się ,że inni ludzi lepiej lub gorzej wpływają na to jaki jesteś w środku-wzruszył ramionami,odkładając broń na bok.
OdpowiedzUsuń/Alec
[ Wątek? ]
OdpowiedzUsuń| Blair
-Naprawdę? Miecz też jest bardzo przydatny-uniósł brwi i wzruszył ramionami. Cóż,każdy ma inne zwyczaje.-Jasne,bierz,ale to nie moje. Swój łuk wykorzystuje na misjach ,w walce o sztandar i innych ważniejszych rzeczach.-podał broń dziewczynie.
OdpowiedzUsuń/Alec
[ Nie zaczęłaś, więc ja to zrobiłam :P ]
OdpowiedzUsuńChodziła po Obozie z rękami włożonymi w kieszeniach. Chciała się oderwać od rzucanych jej spojrzeń i szeptów na jej temat. O patrzcie to córka Posejdona! Dobrze, że mieli jeszcze na tyle przyzwoitości, aby nie wytykać jej palcami. Zawędrowała do stajni pegazów. Konie odpoczywał w swoich boksach czekając, aż ktoś ich w końcu wyciągnie z tej monotonii.
- Cześć wam. – Powiedziała i podeszła do swojej faworytki. Poczochrała jej grzywę, a klacz potaknęła jej łbem.
- Blair! Masz może kostki cukru? – Swallow zarżała z radości i stukała kopytami o drzwi boksu.
Czarnowłosa z uśmiechem pokręciła głową i wypuściła pegaza. Założyła jej uzdę i już miała wsiadać na jej grzbiet, gdy zauważyła wchodzącą do stajni przyjaciółkę.
- Lana. – Przywitała się. – Też masz zamiar pojeździć?
| Blair
Upadła pod ciężarem Leny na siano. Na twarz wpełzł jej uśmiech. Ruda była jej jedyną przyjaciółką, która ją w to wszystko wplątała. Niektórzy dziwili się na wieść o takiej przyjaźni. Dziecko Posejdona i Zeusa powinno ze sobą rywalizować o dominację, ale dziewczyny łamały stereotypy. Odwzajemniła uścisk Leny i razem wstały. Do czarnych włosów wplątało jej się trochę słomy, ale jej zbytnio nie przeszkadzała. Swallow szturchnęła ją swoim łbem, chcąc jak najszybciej rozprostować skrzydła. Blair Przełknęła głośno ślinę. Niezbyt dobrym pomysłem było wbicie się w przestworza z jej rodowodem, ale bez ryzyka nie ma zabawy. Uśmiechnęła się wyobrażając sobie reakcję jej mamy na te słowa. '-Kim jesteś i co zrobiłaś z Blair?' Chwyciła lejce i wyprowadziła pegaza ze stajni.
OdpowiedzUsuń| Blair
Usiadła na grzbiecie pegaza i polepała go po grzbiecie. - Jesteś gotowa na przejażdżkę? - Pegaz w odpowiedzi rozłożył kremowe skrzydła. Blair chwyciła lejce w dłonie i spojrzała na Lanę. - Też za tobą tęskniłam. Ty mnie w to wszystko wplątałaś. - Mrugneła do niej, gdyż nie miała jej tego za złe. Powoli oswajała się z rolą herosa. Klepnęła konia i poderwał się do lotu. Miała nadzieję, że nic jej się nie stanie. Wcześniej latała jako kruk, a teraz czuła się dziwnie, jakby niebo dawało jej znak, że jej nie chce. Żałądek podszedł jej do gardła, a twarz nabrała lekko bladych kolorów. Najwidoczniej Zeus nie tolerował dzieci Posejdona w jego królestwie.
OdpowiedzUsuń| Blair
Blair aż podskoczyła, gdy usłyszała piorun. Czemu zawsze gdy coś się dzieje ona musi znaleźć się w jego centrum. Czy to atak potwora, czy kandydat do czyszczenia zbroi, zawsze padnie na nią. Nike musi jej naprawdę nienawidzić. – Masz kłopoty z ojcem? Chcesz o tym pogadać? – Zapytała i zerknęła w stronę rudej. Temat boskich rodziców nie był zbyt przyjemny, powszechnie uważany za tabu, ale Blair wiedziała, że lepiej jest zrzucić ciężar z barków. Wiatr rozwiewał jej włosy i oczyścił je ze słomy, a pod nogami czuła przyjemne ciepło i zapach Swallow. Podleciała za Leną i spojrzała w górę. Nad nimi gromadziły się burzowe chmury. – naprawdę myślisz, że chodzi o gniew twego ojca? – Chmury wyglądały zbyt nienaturalnie, zważając na to, że świeciło słońce.
OdpowiedzUsuń| Blair
Zimno ogarnęło ją z każdej strony, powoli paraliżując jej zmysły. Czuła strach. Swój i pegazów. Lena podleciała bliżej, albo to chmury podleciały bliżej ich – straciła orientację. Blair pochyliła się trochę do przodu i pogłaskała Swallow. – Hej, spokojnie mała. – Koń Leny parsknął coś niewyraźnego. Czarnowłosa nie usłyszała go przez wiatr. – Swallow, możesz powtórzyć? – Zapytała, gdyż Kon miał bardziej wyczulony słuch.
OdpowiedzUsuń- Duchy Burzy, nie mają zbyt przyjaznych intencji. – Powiedział niemal szeptem.
Blair spojrzała w stronę Lany i krzyknęła.
- Promień duży, ma konsekwencje!
| Blair
Ściągnęła brwi. Kaktusy ogrójca? TO nie przypominało pustynnych roślin. Podleciała wyżej i wyjęła swoją spathę. Uporczywie trzymała się konia i spoglądała w chmury. Nie wiedziała jak bedzie walczyć z powietrzem. Niebo zdecydowanie nie było jej terytorium. Zawsze mogła użyć swoich mocy, a tu była prawie bezbronna. Ścisnęła mocniej broń. Codzienne treningi z Alekiem jednak ją czegoś nauczyły. Zobaczyła Ducha Burzy pod skrzydłami Burzy. Śpięła lejce i zamachnęła się spathą.
OdpowiedzUsuń| Blair
Wleciały w burzową chmurę. Blair czuła się jakby miała zaraz zwymiotować. Jak bardzo chciała znaleźć się w wodzie. Ścisnęła mocniej lejce, tak, że knykcie jej pobielały, co było nie lada wyczynem, gdyż była dość blada. Schowała spathę do pochwy i spojrzała na pałac. Był ogromny i piękny. Wylądowały na chmurze, która najwyraźniej w tym królestwie stanowiła 'ziemię' i zeszła z konia. - Gdzie jesteśmy? - Spytała i zerknęła na Lenę. Nie wyglądała na zadowoloną. - Pałac Zeusa. Każdy z trójki bogów ma jakieś swoje królestwo poza Olimpem. Hades ma Podziemie, Posejdon podmorski pałac, a Zeus ma drapacz chmur. - Wyjaśniła Swallow i zajęła się skubaniem puchu.
OdpowiedzUsuń| Blair
Czy czuła się swobodnie chodząc po chmurach? Nie. Było tu zbyt pięknie. Poczuła jak Lena chwyta ją za rękę, ale po chwili ją zabrała. Blair uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco. - Będzie w porządku. - W końcu nie na codzień ktoś idzie spotkać się ze swoim ojcem, który jest królem Olimpu. Zerknęła na pawie. - Tak. To pałac Zeusa, bez dwóch zdań. - Powiedziała i pchnęła ogromne drzwi. Wnętrze było urządzone w typowo greckim stylu. Jońskie kolumny, płaskorzeźby i greckie delty. Wszędzie górowała biel. Zeus siedział na swoim tronie of którego odbiegał czerwony dywan po którym właśnie szły. Bóg był normalnych kształtów, ale emanowała od niego potęga. Blair założyła ręce z tyłu i szła za Leną. Czuła, że była niezbyt pożądanym gościem. Koło Gromowładnego siedziała Hera. - Panie. - Blair ukoniła się przed bogami z rumieńcami na twarzy.
OdpowiedzUsuń| Blair
Wstała, gdy Hera oznajmiła, że może. Dziewczyny nie prezentowały się za dobrze. Obozowe bluzki, krótkie szorty i drobne otarcia od treningów. Blair zarumieniła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała słowa Zeusa. - Myślałam, że zaprzestałeś kłótni ze swoim bratem. - Powiedziała starając ochłodzić sobie jakoś policzki. Hera uśmiechała się pod nosem i zerkała na nią. - Wykapany Posejdon, tyle, że w wersji żeńskiej. - Powiedziała bogini i prześwidrowała ją wzrokiem od góry do dołu. - Blada cera, morskie oczy i czarne włosy. - Podsumowała i znudzona oparła głowę na ręce.
OdpowiedzUsuń| Blair
-Nie sądzę-uśmiechnął się jeszcze szerzej.-A co? Wyczuwasz ze mną jakąś więź?-prychnął śmiechem ,obserwując jak dziewczyna obraca łuk w dłoniach.-To co córko Zeusa-zaczął donośnym głosem-pokażesz co potrafisz?
OdpowiedzUsuń/Alec
-Ja?! Podły?!-położył dłoń na sercu i zaczął dyszeć, teatralnie krzywiąc się jakby z bólu.-Jak możesz...-udawał ,że ociera łzę ze swojego policzka. Spojrzał jak dziewczyna trafia w drzewo.-Nieźle-przyznał wracając do normalnego tonu.-Ja? Nieźle walczę-zaśmiał się-Jak typowy syn Aresa
OdpowiedzUsuń/Alec
- Co? - Mruknął gdy już od progu przywitała go jakaś dziewczyna. Ładna dziewczyna, miała takie delikatne rysy, o... to tylko jego siostra. Co nie znaczyło, że nie mógł sobie tak o niej pomyśleć, nie miał niczego konkretnego na myśli. Miał w miarę normalny dzień i neutralny humor, co było dość dobrą wiadomością w jego przypadku. - Ojciec? - Gdy go rozpoznał, mina mu trochę zrzedła. - Ładne... ale dlaczego on? Narysuj kogoś, hm... bardziej przystojnego...- Zrobił zamyśloną minę. - O! Na przykład mnie. - Rzucił jednym z tych swoich flirciarskich uśmieszków. Zamknął za sobą drzwi i wszedł głębiej do pomieszczenia. Odpiął od pasa pochwę wraz z mieczem i położył je na komodę. Usiadł na łóżku z głośnych westchnieniem, po czym po prostu odchylił się do tyłu opierając się tylko na rękach cały czas spoglądając na swoją siostrę. On cieszył się z tego, że nie było tu więcej ludzi, jeszcze tego by im było potrzeba.
OdpowiedzUsuń|Deran
- E tam... nic ciekawego się nie działo...- Łatwo było rozpoznać, że pod tym prostym 'nic ciekawego' ukrywa się całkiem wiele. Dodatkowo jego t-shirt przypalony był w kilku miejscach co samo mówiło za siebie. Po chwili zastanowienia stwierdził, że w sumie nie zaszkodzi jej powiedzieć. - Chejron kazał wchodzić na tą ścianę wspinaczkową jakieś 4 razy. Nie wiem czego oczekiwał, za każdym razem docierałem do końca, było oczywistym, że tam dotrę. - Nie ukrywał, że uważał się za doświadczonego w tym temacie. - Odnoszę wrażenie, że chciał, żeby mi się nie udało. - Ale tylko się tak wydawało, Chejron chciał po prostu zobaczyć ile Deranowi starczy cierpliwości i czy za każdym razem będzie tak samo zawzięty. - Ale to niedorzeczne, bo mi nie mogło się nie udać... - Właśnie dzięki tej swojej pewności siebie nie wrócił cały poirytowany ze ściany wspinaczkowej z lawą.
OdpowiedzUsuń|Deran
- I bardzo dobrze, należało mu się. - Stwierdził podnosząc się do siadu. - Pewnie nie wiedział z kim zadziera... - Uśmiechnął się lekko i puścił jej oczko. Może zazwyczaj był mniej przyjemny, ale po pierwsze miał do czynienia ze swoją siostrą, a po drugie z nią mieszkał, więc lepiej było jej nie dogryzać, jeśli nie było to konieczne.
OdpowiedzUsuńWyłapał to typowe spojrzenie, za każdym razem gdy patrzyła na ten pożal się boże posąg. - Lena...- Zaczął powoli, jakby nie był pewien czy obrzydzanie jej ojca, pomoże. - On, nie jest taki wspaniały, jak się wydaje... - Odwrócił głowę w bok. Oczywiście, że nie był wspaniały. Był podły! Jak większość tych bogów, od siedmiu boleści. Zabił dwie najbardziej przez Derana kochane osoby...
|Deran
Już się miał ucieszyć, że zmienili temat, ale nie wiedział czy to o czym myśli to najlepszy temat do rozmowy. Zazwyczaj by się nie krępował, ale teraz było inaczej. Już od kilku tygodni wydawał się pływać w obłoczkach, a teraz właśnie gdy pomyślał o tym kogo stracił, jeszcze bardziej utwierdził, się w tym, że był takim farciarzem, że znów znalazł osobę którą mógł pokochać. - Co ja ci tam będę mówił. - Pochylił się nieco do przodu, rozstawiając nogi nieco szerzej by się o nie oprzeć. - ...- Otworzył usta. To było niedorzeczne, będzie rozmawiał z siostrą o uczuciach? Jej spojrzenie jednak wygrało. - Dobra, no dobra... powiem ci. - Jakby to ująć? - Nazywa się Alla. - Na tym się właściwie skończyło, nie był za dobry w wyrażaniu odczuć w słowach, zwłaszcza gdy były prawdziwe.
OdpowiedzUsuń|Deran
Alec prychnął cicho-Mój tatuś...-zaczął-o ile tak go mogę nazwać-mruknął pod nosem,licząc ,że dziewczyna nie usłyszy tej uwagi-...potrafi tylko walczyć,więc i ja nie posiadam żadnych innych umiejętności-westchnął-Ale jakoś mi to nie przeszkadza...wiesz ta cała odpowiedzialność i tak dalej-uśmiechnął się lekko.
OdpowiedzUsuń/Alec
- Tak ta od Apolla. - Potwierdził starając się wyglądać jakby to nie było nic wielkiego mówić o Niej. - Wiem, wiem, tylko... - Za nim zdążył dokończyć dziewczyna może nie zaczęła płakać, ale zapewne była temu bliska. Co on miał teraz zrobić? Jak się zachować? To zawsze była taka dla niego krępująca sytuacja. Impulsywnie po prostu zsunął się z łóżka i objął siostrę ramieniem. Chciał coś powiedzieć, ale nawet nie wiedział co, tak po prostu nie wiedział jak ma się zachować.
OdpowiedzUsuń|Deran
- Spoko, każdy miewa gorsze chwile. - Może to było rodzinne, on też raczej nie okazywał swoich słabości. Wróć. On w ogóle ich nie okazywał, jeśli jakieś miał to chciał je koniecznie zatuszować. Zabrał powoli swoje ramię. - Niedługo pewnie pora obiadu...przebiorę się idziemy, dobra? I hej głowa do góry. Jesteśmy dziećmi pana gromowładnego. - Tutaj bardziej chodziło o to by pokazać, że pod jakimś względem są lepsi od innych. Zabrał czyste ciuchy do przebrania poszedł pod prysznic, szybko się z powrotem ubrał i wrócił do domku. Wychylił się przez próg, trzymając się jedną ręką framugi. - Idziemy?
OdpowiedzUsuń|Deran
- Wiesz, że wygram! - Też się zaśmiał i ruszył za nią. Biegł na tyle szybko, że zdołał ją dogonić i zapewne też mógłby i ją wyprzedzić, ale postanowił tego nie robić. Na początku, ale później przegrał bitwę z samym sobą. Całą drogę byli niemalże na równi i dopiero nie długo przed samym pawilonem Lena przyspieszyła i za nim Deran się zorientował była już na miejscu.- Następnym razem zobaczysz, że wygram. - Stwierdził wymijając ją przynajmniej w kolejce po jedzenie. Chwycił trochę bekonu i parę innych dodatków którym nawet szczególnie bardzo się nie przyglądał. Po czym skierował się do stołu Zeusa, przy którym usiadł.
OdpowiedzUsuń|Deran
Poszedł za dziewczyną do stajni. Tak szczerze powiedziawszy, to dawno nie był w tym miejscu. Kiedy wszedł do środka rozejrzał się powoli po pomieszczeniu, do jego nosa dotarła nawet przyjemna woń siana. - Twój pegaz? - spojrzał na skrzydlatego konia i uśmiechnął się nieznacznie. Po chwili namysłu wyciągnął rękę w stronę pegaza ciekawy czy da się mu pogłaskać.
OdpowiedzUsuńDarren.
Przez chwilę mielił jedzenie w ciszy. - Hej... hej, Lena. - Miał wrażenie, że dziewczyna go w pierwszym momencie w ogóle nie usłyszała. - Lena, o co chodzi? - Osobiście nie rozumiał co dziewczyna mogła czuć, on cieszył się z każdego wolnego dnia, bez grupki swoich ''znajomych'' i bez tłoku. Zapewne dla każdej innej osoby, wydawałoby się oczywiste co może dziewczynę trapić, ale nie Deranowi.
OdpowiedzUsuń|Deran
-Niestety-odparł tylko na komentarz dziewczyny. Odłożył łuk na ziemię i sam usiadł pod drzewem na którym siedziała córka Zeusa. Obserwował przez chwilę jak promienie słońca tańczą na oblepiającej trawę rosie i ponownie się odezwał:-Byłaś kiedyś na misji?
OdpowiedzUsuń/Alec
Pogłaskał zwierze po miękkich chrapach i uśmiechnął się nieznacznie. Na prawdę lubił pegazy lecz rzadko kiedy miał czas spędzić z nimi jakąś większą ilość czasu. - Zeus taki chojny... - mruknął cicho pod nosem sam do siebie słysząc o tym, że pegaz był prezentem od jej ojca. Poklepał jeszcze przyjaźnie konia po szyi, po czym odwrócił się w stronę Lany i wziął od niej swoją bluzę. - Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. - posłał jej jeden z tych swoich powalających uśmiechów, po czym przerzucił sobie bluzę przez ramię. - Polatać? - uniósł pytająco brwi.- Oh, no nie wiem. - stwierdził i zerknął w stronę boksów, gdzie znajdowały się inne skrzydlate konie.
OdpowiedzUsuńDarren.
-Nie,nie mam...-powiedział nie kończąc zdania ,bo nagle uniósł się w powietrze. Jego oczy się rozszerzyły,a z ust wyrwało się głośne westchnięcie.Musiał jednak przyznać ,że zazdrościł dziewczynie umiejętności latania,bo wiszenie w powietrzy było niezwykłym doświadczeniem-Wow-powiedział z uśmiechem gdy znajdował się już na gałęzi-To jest świetne...
OdpowiedzUsuń/Alec
Nie był najlepszy w pocieszaniu, jak już zostało to oznajmione, dlatego tym razem też nie za bardzo wiedział jak może wybić jej z głowy tą dziwną potrzebę. - Pomyśl o domku Hermesa, oni by się z nami z chęcią zamienili. - Włożył do ust kolejną porcję jedzenia, gdy przełknął zastanowił się chwilę. - Poza tym, wiesz... nie zawsze może ci się trafić takie wspaniałe rodzeństwo jak ja. - Ah, ta jego skromność.- Wyobraź sobie siostrę, która co chwilę by się z tobą kłóciła o spodenki, ołówki, czy tam coś jeszcze albo brata który na okrągło by ci docinał. - Dzieci Zeusa potrafiły czasami być humorzaste, więc może wcale nie był daleko on rodzeństwa jakie faktycznie mogłoby się im trafić.
OdpowiedzUsuń|Deran
- Rooozumiem. - mruknął cicho pod nosem słuchając jej słów. Jemu nikt nie musiał udowadniać, że jest półbogiem, wiedział o tym od zawsze. - No dobrze, niech ci bedzie. - zgodzil sie w koncu po dluzszej chwili namyslu i poslal jej krotki usmiech. - Ale od razu ci mowie, ze nie przepadam za wysokosciami, wiec moze byc smiesznie. - zasmial sie cicho, po czym podszedl do jednego z boksow. - Czesc mały. - powiedzial w strone gniadego pegaza, ktory zaczal przestąpywać niecierpliwei z nogi na nogi wiedzac ze chlopak chce go wyprowadzic ze stajni. Po chwili syn Pana D osiodlal konia i wyszedl z nim na zewnatrz trzymajac w rekach jego lejce. Gladzil go powoli po chrapach chcac uzyskac chociaz troche jego zaufania. Spojrzal na Lene i na jej pegaza. - To jest Perykles. - przedstawil konia i poklepal go lekko po boku.
OdpowiedzUsuńDarren.
-Nie martw się-uniósł kąciki ust-Nie mam lęku wysokości...-spojrzał na dziewczynę zastanawiając się co jeszcze potrafi. Dzieci Wielkiej Trójki były interesujące,nigdy nie wiadomo kiedy odkryją coś nowego.-Miałaś szczęście-zauważył.- Przynajmniej wiesz ,że ojciec o Ciebie dba-wzruszył ramionami-W każdym razie w pewien sposób.
OdpowiedzUsuń/Alec
(hej oczywiście jestem bardzo chętna na wątek )
OdpowiedzUsuńSykstus
cicho wymknę się ze swojego domku. Jego oczy zwróciły się ku księżycu. Nie było mu zimno a wręcz ciepło. Swoje kroki skierował w stronę lasu. Musiał się przejść i przewietrzyć a cóż innego mógłby robić w tak pęknę noc.
OdpowiedzUsuńspojrzał na nią z lekkim przerażeniem lecz po chwili uśmiechnę się do niej delikatnie. Nie spodziewał się tu raczej nikogo więc ujrzenie dziewczyny było dla niego niespodziankę. Nie ruszał się ni nie szarpał nie chciał sprawiać wrażenie groźnego.
OdpowiedzUsuńZmarszczył lekko nos gdy dziewczyna zwichrzyła mu włosy. - Oczywiście, że mam rację. Lena... kiedy ja jej nie mam?- Możliwe, że nie tak rzadko, ale przecież w tym momencie nie miało to najmniejszego znaczenia. Chodziło o to by coś jej pokazać i się udało.
OdpowiedzUsuńDokończył i swoją porcję, by dziewczynie nie musiała na niego czekać. Szybko przełknął, prawdopodobnie jeszcze nie za dobrze zmielone kawałki jedzenia, miał szczęście, że się nie zakrztusił. - To co teraz robimy? - Nie było sensu zostawać tu dłużej, chyba, że któreś z nich miałoby ochotę na dokładkę.
|Deran
Wstał dość szybko i przyjrzał się dziewczynie. -ummm...chciałem się przejść oraz przewietrzyć- wytłumaczył się dość spokojnie- przepraszam nie chciałem cię przestraszyć
OdpowiedzUsuń