Ewart Tye Grant
18 lat
5 maja
Apollo
Domek nr 7
4 lata w obozie
188 cm wzrostu
At last, hello, you've opened your eyes
- Mamo? - powiedział cichym głosikiem, patrząc na nią swoimi ogromnymi, niebieskimi, dziecięcymi oczyma. Zacisnął silniej małe łapki na pluszowym niedźwiadku, gdy kobieta przed nim jeszcze bardziej skuliła się w kącie, jakby chowając się przed nim.
But, why won't you even look me in the eyes, what's wrong with you?
- Mamusiu? - powtórzył niewinnie, robiąc krok do przodu. Dziwny jęk dobiegł jego uszu. Po chwili spocona dłoń dosięgnęła jego policzka, zadając uderzenie tak niespodziewane, że stracił równowagę, upadając na pupę. Zaczął się szybko cofać.
- Odejdź! - krzyknęła. - Nie chcę na ciebie patrzeć! To przez ciebie odszedł - wrzasnęła pełnym cierpienia głosem. Pięciolatkowi łzy spływały już strumieniem. Chciał tylko, żeby go przytuliła.
Seeing your hair flowing and your bright eyes glowing aches my very core.
Trzynaście lat później Ewart patrzył na ludzi siedzących obok niego przy stole. Lubił ich. Ale kim dla niego byli? Nikim specjalnym. Czy miał kogoś specjalnego? Chyba nie. Westchnął cicho. Wstał i wyszedł z pawilonu.
Wish I could breathe in the same dimension, I don't want to let it go.
Patrząc na odchodzącego chłopca, mogłeś pomyśleć, że był cichy, chłodny lub zamknięty. Cóż, bywał smutny, jak każdy. Ale nie te słowa go charakteryzowały. Gdy wstał, uśmiechnął się do swoich towarzyszy. Gdy to robił, wyglądał jak typowe dziecię Apolla. Zaczynało od niego bić niezwykłe ciepło, wyglądał jakby mógł góry zdobywać. Nie było to mylne wrażenie - taki był. Ewart jest uprzejmym, miłym, pomocnym chłopcem. Dobro innych jest dla niego ważne, dlatego specjalizuje się w uzdrawianiu. Miał jednak trochę skłonności do oddzielania się od innych. Tak samo potrafił zamotać się w tym co robi, choć zawsze, prędzej czy później, znajduje rozwiązanie swojego problemu. Lubi nieodkryte, jest ciekawski, zdarza mu się pchać tam gdzie nie trzeba. Jaki jest jeszcze? Zawzięty, uparty. Może nie wiedział jeszcze do jakiego, ale dążył do celu. Pracował nad sobą, trenował, by stać się jak najlepszą wersją siebie. By w końcu być dla kogoś wystarczającym.
Jak w końcu znaleźć kogoś specjalnego.
Now that I am finally faced with the voice I've known for so long
I don't know what the words should be the very first I say to you.
Cześć wszystkim! Jetem Fenny, a to mój mały częściowo smutny chłopiec.
Wszystkie wątki, powiązania, fabuły są mile widziane.
Cytaty z piosenki: Zen Zen Zense
Mordki użyczył Paul Fontanier.
Gmail: fennydragneel@gmail.com
[ Aaaa, no w końcu. Pan piękny <3 Oczywiście przybywam po wątek, tylko nie mam pomysłu na jaki - wolałabyś Brae czy siostrzyczkę Ruby? ;> ]
OdpowiedzUsuń| Brae, Ruby |
[ Hmmm, może Brae? :> ]
Usuń~ Ewart
[ Piękna karta <3 Model sam w sobie jest cudowny, a motyw "częściowo smutnego chłopca" przekonał mnie do napisania z propozycją wątku. Jak myślisz, Ewart byłby w stanie oprowadzić nową koleżankę po całym kompleksie obozu? ]
OdpowiedzUsuńDanny Williams
[ Oczywiście, że byłby, z wielką chęcią. ;)]
Usuń~ Ewart
[ Może być Brae c; Chociaż nie za bardzo mam pomysł jak ich ze sobą zapoznać - Brae ma ostatnio kiepski okres w życiu. Masz jakąś koncepcję? ]
OdpowiedzUsuń| Brae.