.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

niedziela, 2 listopada 2014

Nobody seems to know my name



Blair Croisseux




córka Posejdona x 17 lat x 6 stycznia x Francuzka x Domek 3 x heros od siedmiu boleści x ledwo utrzymuje miecz w dłoni x zmiennokształtna x zakochana x czarne włosy x morskie oczy x 175 wzrostu







 I can't seem to find my way home tonight

W pewnym momencie miała wrażenie, że wszystko się popsuło. Szczęście prysło niczym bańka mydlana. Po nagłej przeprowadzce do Ameryki z Francji, już myślała, że wszystko się ustatkowało. Zadomowiła się w tłocznym Nowym Yorku, przyzwyczaiła się do zapachu spalin i hałasu na ulicach. Zakwitła w niej nadzieja. Nadzieja na życie bez widzenia tych wszystkich dziwnych istot, które z każdej strony ją obserwowały, ale po chwili znikały, więc Blair nie zaprzątywała sobie tym głowy. Myślała, że w końcu znajdzie przyjaciół, a zapracowana matka zacznie spędzać z nią więcej czasu.

Nike musiała jej naprawdę nienawidzić.


To śmieszne. Parę tygodni temu nawet by jej przez myśl nie przyszło, że jej rodzic mógłby być bogiem. Była chyba jednym herosem na sto, u której nie wykryto dysleksji i ADHD. Myślała, że jest normalną nastolatką. A raczej chciała nią być. Nim wszystko wyszło na prostą, od razu zaczęło się walić. Pewnego razu, gdy najzwyczajniej przechodziła przez ulicę, usłyszała szepty dochodzące z ławek w pobliskim parku. Zaczęła czuć większy pociąg do mięsa i nagle zachciało jej się okrążyć Empire State Building paręnaście razy. I stało się. Nim się obejrzała była wilkiem. Tak wilkiem, nie przesłyszeliście się. Biegała na czterech łapach i pokrywało ją futro, ale nadal myślała jak człowiek. Co zrobiła potem, jak jakimś cudem stała się sobą? Oczywiście nikomu nie pisnęła ani słówka. Jest przecież samowystarczalna, nie musi przyjmować pomocy i mieć potem multum przysług na swoim koncie. Posiedziała trochę dłużej niż zwykle przy książkach i w końcu znalazła odpowiedź. Była zmiennokształtna. Czasem zmiana objawiała się parę dni wcześniej, a czasem była spontaniczna. Blair starała się to kontrolować, ale niezbyt jej to wychodziło. Najłatwiej przychodzi jej zmiana w kruka, nieco większego niż inne osobniki tej rasy.
Starła się wrócić do normalnego życia, ale jak zwykle wszystko szło nie po jej myśli. Jedyną odskocznią od problemów były treningi pływackie. W wodzie czuła się naturalnie. Jej zmysły pod nią się wyostrzały się, mogła swobodnie oddychać i wcale nie moknąć. Wystarczył jeden wypadek i została wydalona z drużyny.
Jej życie kompletnie stanęło na głowie. Została zaciągnięta do Obozu Herosów i wrzucona do Domku numer 11 z innymi dzieciakami, które uporczywie wmawiały jej, że jest córką boga. Uwierzyła, gdy zobaczyła jak pół koń, pół człowiek zaczął ją oprowadzać po tym miejscu. W międzyczasie, dość szybko jak na uznanie dziecka wielkiej trójki, pojawił się nad jej głową symbol. Nim zdążyła zadomowić się w Domku Hermesa, została już wrzucona do Domku Posejdona. Jeszcze myli pewne sprawy i całkowicie nie utożsamia się z tytułem herosa, ale ma nadzieję, że jakoś się odnajdzie. A nadzieja umiera ostatnia, prawda?

image
May it never leave you to sleep in the stone

Nigdy nie zagada pierwsza. Nie chodzi o to, że jest nieśmiała. Może po części. Ona po prostu boi się reakcji ludzi na jej osobę. Można by powiedzieć, że życie dało jej w kość. Zdrada przyjaciół, wieczne odtrącenie i złamane serce. Czynniki budujące jej niewiarę we własne siły. W najcięższych chwilach nie miała w nikim oparcia. Wiecznie zapracowana matka, cały czas spędzała w biurze, dając jej pieniądze na co tylko chciała, ale po co były jej podarunki, skoro nie miała z kim się tym dzielić? W szkole była dość lubiana, ale nie na tyle, żeby porozmawiać z kimś na interesujące ją tematy. Na dodatek te jej ‘zrywanie’ się z lekcji, bo czuła, że za chwilę się przemieni, ale przecież nikt nie miał o tym pojęcia, budziło irytację w innych. Nigdy nie dążyła do przywództwa. Nie miała w sobie tej ikry do dowodzenia innymi i brania odpowiedzialności na własne barki. To nie było dla niej. Coraz bardziej zamykała się w ‘swoim’ świecie. Wszędzie ją można było zobaczyć z książką lub piszącą coś w swoim zeszycie. Uwielbia kreatywnie myśleć. Czy to wymyślanie własnych przygód, czy rysowanie, zawsze jest do tego chętna. Pomimo jej słabych cech, potrafi być silna, odważna czy miewa przebłyski geniuszu. Gdy ktoś ją zdenerwuje lub sprowokuje, bywa agresywna. Ogółem ciężko myśląca. Czasem nie zauważa najprostszego rozwiązania, a głowi się nad tym bardziej skomplikowanym. W walce posługuje się sztyletami. Lekkie, praktyczne i może rzucać nimi z dalekiej odległości, jak walczyć z bliskiej. Dość dobrze posługuje się swoją mocą. Gdy ma bliski kontakt z wodą, może ją kontrolować, oddychać pod nią i narzucać jej swoją wolę. Jeśli tego chce jej ubrania nie mokną. Potrafi nią również leczyć rany, jest odporna na jej ciśnienie i może do niej skakać z dużych wysokości nie raniąc się. Jako córka Posejdona potrafi rozmawiać z końmi, rybami i z ssakami morskimi. Orientuje się na morzu i siłą woli jest zdolna by kierować statkiem. W walce na razie polega na swojej mocy. Dobrze surfuje i jeździ konno.
imageimage
May we stay lost on our way home?

~ Nie ma ADHD i Dysleksji ~
~ Jej matka prawdopodobnie żyje i nadal pracuje w kancelarii prawniczej ~
~ Stara się kontrolować swoją zmiennokształtność ~
~ Jej ulubioną formą jest kruk ~
~ Raz leciała samolotem i cudem przeżyła ~
~ Często przesiaduje nad jeziorem i w stajni pegazów ~
~ Zawsze chciała mieć psa ~
~ Marny z niej uczeń ~
~ Ma wrażenie, że Nike ją przeklęła ~
~ Dzieci Hadesa i Nyks ją przerażają ~
~ Nienawidzi widoku krwi ~
(c)
___________________
Blair się wita i jest chętna na wszelakie wątki i powiązania :)
Kontakt ten sam co u Alli, a KP pewnie będę jeszcze zmieniać.
Twarzy użyczyła Marie Avgeropulous, a cytaty z piosenki Panic! At The Disco & Fun - C'mon
GG: 50964179

83 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Wątek z siostrą byłby ciekawy. Może na początek nie wybierajmy się aż do Posejdona chociaż to ciekawy pomysł. Arten nigdy nie chciał mieć rodzeństwa, już widzę jak całymi dniami skrzypcami wkurza Blair xD Jak chcesz to zacznij. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracał właśnie ze stajni dla pegazów. Niezbyt ładnie pachniał i wyglądał, ponieważ został nieźle poturbowany przez dość wulgarnego ogiera - Kto wymyślił stajnię przy wielkich polach truskawek... - kichnął pociągając nosem - Cholera... - Gdy zamknął drzwi i odwrócił się zobaczył nieznajomą dziewczynę siedzącą pod ścianą. Te domki mogą odwiedzać każdy kto tylko chce? Pomyślał, że to jakiś nieproszony gość. Nie wziął pod uwagę tego, iż może mieć rodzeństwo ze strony ojca. - Cześć...? - mruknął mając nadzieję, że zaraz wszystko się wyjaśni. Spojrzał badawczo na nieznajomą i poczuł coś dziwnego jakby przyciąganie, podobieństwo do tej dziewczyny. Narazie odciągnął te odczucia i powrócił do nieznajomej. - Em... Ty jesteś...? - udało mu się tylko te słowa wydusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. (siemkaa ,chętna na wątek? ;p)
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  5. (Podoba mi się pomysł ze szkoleniem xd zaczniesz? )
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  6. ( bardzo chętnie :) zaczniesz? )

    | Nicole

    OdpowiedzUsuń
  7. Alec siedział na swoim łóżku i oglądał jak dwaj jego bracia siłowali się na rękę. Wokół panował gwar i zamieszanie,ale w domku Aresa było to całkiem normalne-szło się przyzwyczaić. Większość stała nad stolikiem i kibicowała swojemu faworytowi. Zaśmiał się gdy jeden z jego braci zaczął zbierać zakłady. Jemu nie było to potrzebne,więc tylko odmówił popijają swoją wodę. Wśród okrzyków usłyszał swoje imię więc wstał przeciągnął się i ruszył do drzwi.-Taa jasne-powiedział gdy usłyszał swojego brata.poklepał go po plecach i wpychając go do środka zamknął za nim drzwi.-Cześć,jestem Alec,jak już pewnie wiesz,nie przejmuj się nim-wskazał kciukiem na drzwi wejściowe-Będę delikatny,obiecuje-uśmiechnął się do niej delikatnie bo widział ,że dziewczyna wygląda na przestraszoną i założył ręce na piersi.-To co możemy zaczynać?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjrzał się dziewczynie. Była do niego podobna. Kiedy opowiedziała w skrócie kim jest Arten odetchnął jakby przez całe życie trzymał w płucach powietrze na tą chwilę. Zawsze chciał poznać kogoś z kim jest spokrewniony, mogł to być nawet kuzyn czy stryj z dalszej rodziny, lecz nie spodziewał się, że spotka siostrę. - Ja... E... Arten. Arten jestem. - Przemilczał reszte jej wypowiedzi. Gdy zadała pytanie odnoście ich ojca spojrzał na bok i spochmurniał - Rzadko, chyba ze dwa razy z nim rozmawiałem. - To nie był zbyt przyjemny temat. Od kiedy herosi dołączają do Obozu Półkrwi za stworzenie nowej rodziny są odpowiedzialni bracia i siostry. Z ludzkimi i boskimi rodzicami mają minimalny kontakt co jeszcze bardziej doprowadza do smutku. W obozie rodzeństwo ma tylko siebie i przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Jakiś wątek?]

    ~ Miri

    OdpowiedzUsuń
  10. Po niebe rozbłysła kolejna błyskawica, pan D stwierdził chyba, że troche deszczu im nie zaszkodzi i w sumie dobrze. Na jej nos kapnęła kolejna kropla deszczu.
    -kocham cię tato-powiedziała cicho i jakby w odpowiedz zagrzmiało.
    Obozowicze w popłochu uciekali do domków, a ona szła spokojnie do stajni. Burza przebierała nogami
    -hej kochanie-przywitała się z koniem, kątem oka zauważyła, że ktoś wszedł do stajni. Kogoś jej ta osoba przypominała.
    -Blair?-już pędziła do niej i przytuliła ją.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  11. Było już późne popołudnie, większość herosów z grupy przyszła więc na zajęcia zmęczona odbywającą się przedpołudniem bitwą o flagi. Podział herosów na grupy zaawansowania w opanowaniu daru początkowo wydawał się łowczyni całkiem niezły, jednak po pierwszej godzinie użerania się z ekipą delta, czyli przedostatnią w kolejce, doszła do wniosku, że nie dość, że przynosi to marne efekty, to tylko irytuje ją, gdy ma tworzyć wspólne ćwiczenia, a każdy z uczestników odbiera i odczuwa swoje zdolności inaczej, wymaga kompletnie innego podejścia, a część nawet nie do końca rozumiała na czym polegał ich dar. Miri przyłożyła dłoń do czoła, zamilkła na chwilę, po czym rzuciła:
    - Zmiana planów. Zanim nie dowiem się wszystkiego o Waszych umiejętnościach nie będzie zajęć grupowych. Zamiast tego będziecie mieć wolne do czasu, gdy przyjdzie czas Waszej rozmowy w cztery oczy. Każdy musi przez to przejść, więc może lepiej nieć to z głowy od razu. Tak tylko mówię, na wypadek gdyby ktoś wpadł na cudowny pomysł, żeby nie przyjść wcale - to mówiąc zerknęła na jednego z synów Aresa, który dopiero po kilku sekundach zorientował się, że łowczyni posyła mu mordercze spojrzenie.- Dla Waszej wiadomości, możecie mi wierzyć lub nie, ale w niedalekiej przyszłości najprawdopodobniej będziecie musieli wykrzesać z siebie więcej niż kiedykolwiek i to w prawdziwej walce. Po to tu jestem i choć mam mało czasu zamierzam pomóc wam tak bardzo jak tylko mogę, ale bez was nic nie zdziałam. Tak, wiem, to oklepane, ale prawdziwe stwierdzenie.- To mówiąc, przyglądała się wachlarzowi najróżniejszych emocji wymalowanych na twarzach uczestników, choć większość wyrażała jedynie niemą akceptację.- Kilka zasad, których chciałabym abyśmy bezwzględnie przestrzegali podczas rozmowy. Po pierwsze mówimy tylko i wyłącznie prawdę, po drugie odpowiadamy na każde pytanie i podajemy nawet te szczegóły, które wydają nam się nieistotne lub są zawstydzające. Muszę dobrze zrozumieć wasz dar, żeby pomóc wam go opanować. To ważne, abyście nie skrzywdzili siebie ani osób ze swojego otoczenia. Trzecia zasada jest najtrudniejsza, chcę żebyście robili dokładnie to o co proszę na zajęciach i ufali mi bezgranicznie. Może się zdarzyć, że na przykład z zaskoczenia wbiję komuś sztylet w ciało. Wierzcie mi, wszystko co zrobię, będzie dla waszego dobra.
    Wiedziała, że część herosów jej nie dowierzała. Wyobrażenie sobie nauczyciela, który rani uczestników świadomie i to bez możliwości obrony przez nich samych wydawał się jedynie kiepskim żartem. Jaka szkoda, że słowa łowczyni żartem w najmniejszym stopniu nie były.
    - Czy ktoś ma jakieś pytania? - spytała, przyglądając się zebranym.

    ~ Miri

    OdpowiedzUsuń
  12. -Prędzej czy później i tak będziesz miała możliwość porozmawiać z Posejdonem. Przyjdzie jak będziesz gotowa. - przy ostatniej rozmowie ze swoim ojcem Arten był bardzo wściekły. Nie dość, że za pierwszym razem wymienił z nim tylko kilka zdań to jeszcze nic ważnego z tego nie wywnioskował. Czuł się niesprawiedliwie potraktowany, gdy wiele o sobie dowiedział się od satyra i nieznajomego centaura. Żadnego pocieszenia czy współczucia ze strony ojca, bo matki już nie miał. Posejdon powiedział, że jak tylko Arten będzie gotowy porozmawiają szczerze i chłopak dowie się wszystkiego co powinien wiedzieć, lecz on i tak niezbyt mu wierzył. Przecież bogowie nie mogą zbytnio spoufalać się ze swoimi dziećmi. Poza tym kiedy Arten będzie gotowy? Jak zostanie wielkim herosem, starym dziadkiem, a może na łożu śmierci? Ludzie tak szybko się nie zmieniają. Jako, że sam miał trudności z rozwiązaniem sensu tego zdania postanowił, że to samo powie siostrze. Może do niej lepiej to dotrze. - No jakiś miesiąc, może mniej. - wzruszył ramionami. Był jeszcze James, który w tym domku mieszka kilka lat, lecz był on synem Eola, więc chyba nie bardzo się zaliczał do "pełnoprawnych" mieszkańców tego domku Posejdona.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  13. -No to chodźmy-mrugnął do niej i skierował się w stronę areny. Zerknął na nią kątem oka-była zdecydowanie najbardziej nieśmiałą osobą jaką spotkał,nie tylko tu,w Obozie ,ale i w świecie śmiertelników. Alec nie był pewny jak się zachowywać-zazwyczaj rozmowa sama się jakoś kleiła ,a teraz panowało dziwne milczenie. Spojrzał na dziewczynę ,gdy przemówiła.-Oczywiście ,że nie,bez przerwy ktoś potrzebuje z czymś pomocy-wzruszył ramionami.-Naprawdę nie musisz się martwić wszyscy obozowicze z którymi trenowałem wyszli z tego bez szwanku. -uśmiechnął się do niej szeroko.-To co od czego chcesz zacząć?-zapytał kiedy byli już blisko areny.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  14. Onieśmielenie dziewczyny wręcz biło po oczach. Po rozmowie z Artenem Miri uznała, że to chyba musi być jakaś cecha charakterystyczna dzieci Posejdona. Gdy Blair opowiedziała o umiejętności przemiany w zwierzęta, łowczynię trochę oszołomiło, w końcu wcześniej widziała jak dziewczyna posługuje się wodą, ale najwyraźniej posiadała potężne dary i możliwe, że z czasem miała odkryć coś jeszcze innego. Starała się wyglądać przyjaźnie. Pamiętała jak sama ćwiczyła swój dar pod opieką starszego brata Fiorda, jak wiele energii i zrozumienia potrzebowała aby przez to przejść. Aby zrozumieć, że jest jak wzmacniacz dla Gaji. Zresztą tak samo jak Demeter, tylko w innym zakresie.
    - Blair, popatrz - Miri wyciągnęła rękę, zaciskając pięść, mocno skupiła się w sobie i już po chwili gdy otworzyła dłoń, dało się zobaczyć wyrastającą z niej niewielką kwiatową roślinkę.- Wszystko co się dzieje z twoim ciałem jest... Całkiem normalne, jeśli brać pod uwagę normy herosów. Więc po pierwsze chciałabym abyś to zaakceptowała, bo bez tego kieruje tobą jeśli nie strach to choćby lęk, a to on sprawia, że dary często wymykają się spod kontroli. I teraz bardzo powoli i spokojnie chciałabym się dowiedzieć, kiedy zdarzyło się to po raz pierwszy? Jak się wtedy czułaś? Jaką w ogóle czujesz różnicę, gdy jesteś w stanie zwierzęcia? Czy przy całkowitej zmianie myślisz jak człowiek i jesteś świadoma co robisz? Czy fragmenty ciała zwierzęcia np. skrzela pojawiały się w momentach, gdy warto by było je użyć? I na koniec w jakie zwierzęta jak dotąd udało ci się zmienić?

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyglądał się chwilę jak Blair przejeżdża wzrokiem po zbrojowni w poszukiwaniu odpowiedniej dla siebie broni. On preferował miecz-łatwy,skuteczny,zabójczy oraz łuk,który był nieco bardziej skomplikowany w walce,ale dawał możliwość powalenia przeciwnika jednym ruchem i to ze sporej odległości.-No dobrze,to chodź-wziął jeden ze sztyletów i podążył do najmniej zaludnionej części areny.-Więc sztylet jest o tyle uniwersalny ,że możesz nim walczyć zarówno z bliska jak i daleka. Łatwiej jest nim rzucić niż mieczem ponieważ jest mniejszy i lżejszy. Ale to potem.-powiedział stając.-Najważniejszą rzeczą w walce jest pozycja. Nie możesz dać się powalić jednym ruchem,musisz stać pewnie,ale jednocześnie powinnaś mieć możliwość swobodnego poruszania się...-mruknął.-Spróbuj stanąć w niedużym rozkroku i minimalnie ugnij kolana...
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  16. - Oprowadzić... Jasne tylko skoczę jeszcze... - pokazał ręką za siebie. Odwrócił się i poszedł po bluzę rzuconą niedbale gdzieś... no w każdym razie jej nie znalazł, w takim bałaganie trochę trudno się połapać, nawet Artenowi. Westchnął tylko i wrócił do Blair. - No dobra, chcesz zacząć od czegoś konkretnego czy jak leci? - chciał jej szczegółowo opowiedzieć wszystko co wie o obozie. - Możemy pójść wszędzie, dobrze by było gdybyśmy pomineli pola truskawek, tam też nie ma za bardzo co zwiedzać. - Spojrzał na zegarek ścienny. Ściemniać miało się dopiera za kilka godzin, powinni zdążyć. Zajęcia powoli się kończyły. Niedługo będą przygotowywać miejsce na ognisko. Przez jakiś czas będzie jeszcze cicho i w miarę spokojnie, lecz za godzinę lub dwie zaczną się uradowane śpiewy herosów.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  17. Skinęła głową, posyłając dziewczynie uśmiech.
    - Bardzo chętnie, ale proszę skup się dokładnie na tym, co będzie się z tobą działo w trakcie przemiany, a co podczas powrotu do swojej postaci. Odpowiedz sama sobie na pytanie, na ile pewnie możesz się czuć będąc ptakiem i jakie wysokości lotu są dla ciebie jeszcze komfortowe. Mam nadzieję, że nie odbierasz tego jako wścibstwo, staram się zrozumieć dlaczego takie, a nie inne zwierzęta są ci bliskie. Zwłaszcza, że jeszcze nie znalazłam ich związku z twoim rodowodem.
    Postać Blair była dla niej naprawdę interesująca, rzadko poświęcała tyle czasu na omówienie problemu. Zwykle herosi sami posiadali swoje mniej lub bardziej prawdopodobne teorie na temat swojego daru na których bazowali, ale tym razem Miri widziała przed sobą wyzwanie. Gdyby była dzieckiem Hadesa, kruk byłby czymś oczywistym. Wilki z kolei występowały jako atrybut Aresa. Jako potomek Pana, wszystkie zwierzęce postacie miały szansę się objawiać, ale jaki związek ten dar miał z Posejdonem? Chyba, że od strony matki Blair również nie była pozbawiona boskiej krwi.

    ~ Miri

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Aa, nawet zacznę xd ]

    Akurat skończył patrol wschodniej części lasu tak jak polecił mu Argus i wracał wolnym krokiem w stronę centrum Obozu. Miał mieć teraz czas wolny i chciał w końcu trochę odpocząć. Jednak oczywiście nie miał ani chwili spokoju, ponieważ niespodziewanie został zatrzymany przez Pana D i musiał stanąć w połowie kroku.
    - No Logan, jak dobrze cię widzieć. Ktoś musi zając się czyszczeniem zbroi i reszty ekwipunku, bo są trochę brudne. - powiedział i rzucił chłopakowi od razu szmatkę, którą złapał odruchowo w locie. Po chwili jeszcze popchnął go w stronę zbrojowni. Nie zdołał nawet powiedzieć ani słowa.- Ona też może ci pomóc. - bóg wina odwrócił się i wskazał palcem pierwszą, lepszą heroskę, która przechodziła niedaleko nich. Okazało się, że była to akurat córka Posejdona. Szatyn zerknął bezradnie na dziewczynę i uśmiechnął się krzywo.
    - Widzę, że masz podobnego farta jak ja... - westchnął obserwując jak Pan D odchodzi jak zawsze zadowolony z tego, że mógł komuś uprzykrzyć życie.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uśmiechnęła się, nie miała już żadnych zajęć, więc wybrała się na przejażdżke konno a dokładnie chciała polatać. Już miała wejść do stajni, kiedy nagle usłyszała znajomy głos. Jej uśmiech jeszcze poszeżał
    - Blair!-krzyknęła i rzuciła się dziewczynie na szyje-tęskniłam za tobą-przytuliła dziewczyne-właśnie miałam iść latać na Burzy idziesz ze mną?

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  20. - Tak jest, siostrzyczko - tak jak ona nacisnął na ostatnie słowo i lekko się uśmiechnął. Skierowali się w stronę areny skąd dochodziły odgłosy walk. Gdy w końcu doszli do dużego placu powiedział cicho w jej strone - Uważaj na dzieci Aresa, bo potrafią lepiej walczyć niż myśleć. Nie walcz narazie z nimi - popatrzyli chwilę na obecny trening i ruszyli dalej. Wcześniej udało mu się wyjąć kilka żdźbeł słomy i trawy z włosów, lecz dalej niektóre z nich sterczały. Tak, jutro porządnie sobie porozmawia z tym pegazem, z którym musiał się dzisiaj męczyć. Przechodzili po kolei przez zbrojownie, kuźnie, stajnie pegazów (mijając szerokim łukiem pola truskawek). - Mam na nie uczulenie - wyjaśnił gdy ujrzał jej pytające spojrzenie. Godziny mijały, a Arten i Blair zwiedzili już większość obozu, została tylko ściana wspinaczkowa. - No siostra, tu będziesz mogła się wykazać - szturchnął ją łokciem i uśmiechnął się złośliwie. Spojrzał raz jeszcze na ścianę z lawą i westchnął - Tak blisko lawy... Chyba bym nie wytrzymał - Arten jeszcze nie miał okazji wspiąć się na ściankę i miał nadzieję, że ta okazja szybko nie nadejdzie.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczesał dłonią przy długie włosy odsłaniając tym samym swoje zielone oczy. - Miło mi Blair, jestem Logan. - uśmiechnął się w jej stronę, po czym machnął swoją szmatką. - No cóż, właśnie Pan D postanowił nam uprzykrzyć życie i dał nam za zadanie czyszczenie zbroi. - powiedział siląc się na rozbawiony ton, chociaż nie za dobrze mu to wyszło. - A co? Nie przepadasz za swoimi treningami? - uniósł pytająco brwi patrząc na dziewczynę z góry. - Myślę, że da się coś załatwić i powiedzieć że nie mogłaś być na treningu, bo dostałaś zadanie razem ze mną. - wzruszył ramionami, po czym wszedł do zbrojowni. W pomieszczeniu pod ścianą leżał stos różnych zbrój i luźno leżących broni wszelkiego rodzaju.- Kurde. - szatyn mruknął cicho pod nosem sam do siebie, po czym zerknął na dziewczynę. - Na pewno nie wolisz iść na trening?

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzień był piękny i to ją przerażało, wokół ptaki śpiewały, a obozowicze śmiali się i odpoczywali po skończonych zajęciach, ona zaś zamiast odpoczywać miała ochotę polatać, być w górze-w królestwie ojca. Udała się do stajni, po Burze. Usłyszała znajomy głosy, uśmiechnęła się do siebie, a raczej do dziewczyny która przed nią stała.
    -Blair!-krzyknęła i rzuciła się w ramiona koleżanki, przewracając ją.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  23. Burza parsknęła. Ruda zaśmiała się i pogłaskała pegaza po grzbiecie
    -obiecuje Blair, że nic ci się tam w górze nie stanie-zaśmiała się- Zeusie jak ja za tobą tęskniłam-przez głowe przeleciały jej wspomnienia związane z córką Posejdona. Blair była dla niej jak siostra i jeśli patrzeć od strony bogów to była jej kuzynką. Wsiadła na pegaza i wzniosła się na nim do góry.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  24. W oddali zagrzmiał piorun, przewróciła oczami
    -nie zwracaj na niego uwagi-zaśmiała się-to nie twoja wina, że on ma jakiś problem-tym razem piorun zagrzmiał trochę bliżej. Westchnęła. Poleciała trochę wyżej. Ignorując wszystko. To dodawało jej sił .
    Lana

    OdpowiedzUsuń
  25. niepewnie spojrzała w górę. Chmury wyglądały dziwnie, zbyt nienaturalnie.
    Poleciała jeszcze wyżej, powietrze stało się zimne, nagle Burza przestała jej słuchać
    -hej co się dzieje?-klacz zarżała. dziewczyna spojrzała na Blair, wiedziała, że u mnie rozumie konie.
    -co się dzieje ?
    Lana

    OdpowiedzUsuń
  26. słyszała tylko urywane słowa, ale coś ciągnęło ją w górę coraz wyżej. Przez chwilę miała wrażenie, że widzi pod skrzydłami klaczy duchy burzy i to jedyne w swoim rodzaju. To byli poddani jej ojca. Nie to nie może być prawda.
    -Burza proszę walcz z tym-koń zarżał rozpaczliwie. Lena obejrzała się za siebie
    -Blair to Ventusy mojego ojca-starała się przekrzyczeć wiatr, nie wiedziała ile z tego dziewczyna usłyszała.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  27. -To nic nie da-krzyknęła. Zbliżały się do wielkiej czarnej chmury. Jej ciało wogóle nie reagowało tak jak powinno. Ogarnęło ją ciepło i poczuła się tak jakby mama właśnie śpiewała jej kołysankę. Wzniosły się ponad chmure i nagle świat stanął na głowie. Zobaczyły Wielki pałac, przypominający troche ten z bajek disney’a. Wylądowały.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  28. Wzięła głęboki wdech. Odruchowo chwyciła Blair za rękę, tak czuła się pewniej, ale szybko ją zabrała
    -przepraszam-szepnęła. Zaczęły iść przed siebie. Wokół nich spacerowały pawie. Przewróciła oczami.
    -sprawka mojej macochy-powiedziała drżącym głosem. Coś w głębi niej mówiło jej, że ma przed sobą, letni pałac swojego ojca. Wypuściła głośno powietrze, nigdy tu nie była.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaparło jej dech w piersiach. Było tu tak pięknie, wiedziała co musi zrobić najpierw. Podeszła do tronu Hery i pokłoniła się przed boginią.-macocho- Nie przepadała za nią, bo dzieci Zeusa i te sprawy, właśnie dlatego to jej musiała się nisko kłaniać, podeszła do ojca, nigdy w życiu go nie widziała.
    -ojcze, czemu mnie tu sprowadzasz?-zapytała jak najgrzeczniej potrafiła-też bym chciała wiedzieć-Hera prychnęła i niecierpliwie podparła się ręką.
    -czy to ojciec nie może zobaczyć od czasu do czasu swojej córki ?-spojrzał na Blair-co ona tu robi ?-zapytał. Spojrzał na duchy burzy, które trzęsły się ze strachu- wolałbym Leno, żebyś obracała się w lepszym towarzystwie niż córka mojego brata.

    Lana

    OdpowiedzUsuń
  30. Ze śmiechem biegła przed siebie po mokrym piasku. Wpadła do morza prosto w fale. Pierwszy raz była nad morzem, matka dużo pracowała, żeby utrzymać ją i dziecko, więc nie wyjeżdżały na wakacje. Z piskiem wybiegła z wody cała mokra, po czym znowu wybuchła śmiechem. Podwinęła nogawki spodni do kolan i weszła po kostki do wody. Słońce świeciło wysoko na niebie, ogrzewając ją. Zaczęła biec dalej przed siebie, rozchlapując wodę dookoła. Jej długie włosy falowały za nią na wietrze, również wilgotne od wody. Miała dzisiaj wyjątkowo dużo energii, ale ona w sumie zawsze miała dużo energii. Zauważyła jakąś dziewczynę na plaży i zahamowała gwałtownie. Niestety nie dała rady utrzymać równowagi i upadła do tyłu w wodę.

    | Nicole

    OdpowiedzUsuń
  31. - Woda szybko paruje, tymbardziej kiedy jesteś tak blisko lawy - mruknął patrząc na ściankę wspinaczkową. Gdy usłyszał ostatnie pytanie siostry spojrzał na nią i uniósł jedną brew.
    - Jesteś tu dopiero kilka dni, a już wyzywasz innych na pojedynki?
    Zadając jej to pytanie uśmiechnął się lekko i rzucił się na przód. Podbiegł do ściany i po kilku sekundach był już kilka metrów nad ziemią. Zerknął na Blair, wykorzystała to co przed chwilą mu zaproponowała. On też otoczył swą skórę wodną powłoką przez co czuł się silniejszy. Oboje mieli równe szanse, ani Arten ani Blair nie wspinali się jeszcze po tej ścianie.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  32. -Zaczniemy od kształtu zwykłego człowieka,bo jak pewnie wiesz,niektóre potwory mają zdolność do zmiany postaci-stanął za dziewczyną,która z niepewnością w oczach gapiła się na kukłę.-Pamiętaj tylko ,że to nie prawdziwy przeciwnik. Starcie z żywą istotą jest o wiele trudniejsze.-westchnął i założył ręce na piersi.-Najbardziej skuteczne jest celowanie w brzuch albo klatkę piersiową,kiedy sztylet jest dostatecznie długi możesz po prostu...jakby to ładnie ująć...zlikwidować potwora jednym ruchem-uśmiechnął się pod nosem-Jeżeli chcesz go zatrzymać,a nie zabić celuj w nogi,ale to rzadka sprawa. Okey wyobraź sobie ,że to Twój wróg,który ma zamiar zamordować bliską Ci osobę...-powiedział sugerując,żeby Blair wykonała jakiś konkretny ruch.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  33. Na niego Pan D zdecydowanie się uwziął odkąd wrócił do Obozu. Nigdy za nim nie przepadał nawet wtedy, kiedy był jeszcze zwykłym obozowiczem. - Alec? Nie znam nikogo takiego, zdążyłem przyjechać tutaj dopiero parę dni temu. - przyznał szczerze i wzruszył przy tym nieznacznie ramionami. Nie przepadał za dziećmi Aresa, ponieważ nigdy nie mógł się nimi zgodzić, każdy z nich zawsze chciał rządzić i rozkazywać drugiemu, czego nie dało się w ogóle pogodzić razem. Zmarszczył brwi patrząc się na stos zbroi i broni, które czekały na wyczyszczenie. - Możesz zostawić jeśli ci się nie chce. - stwierdził zerkając kątem zielonego oka na dziewczynę. Dopiero zdążyła go poznać, a już nie chciała go zostawić samego z taką wielką pracą, co było nawet miłe, zdecydowanie mógł polubić tą dziewczynę. - Blair! - krzyknął słysząc nagły hałas, który towarzyszył spadającym zbroją, kiedy tylko córka Posejdona wyciągnęła jakąś z dołu. Podszedł szybko do stosu i odrzucił na bok kilka z nich żeby 'odkopać' Blair. - To było głupie, przecież oczywiste jest, że jeśli wyjmiesz coś z dołu to wszystko się rozwali. - mruknął, a w jego głosie można było wyczuć irytację. Złapał dziewczynę za ramiona i wyciągnął ją spod reszty uzbrojenia stawiając na nogi.- Wszystko w porządku? - zapytał lustrując ją uważnie spojrzeniem, wciąż na wszelki wypadek trzymając dłonie na jej ramionach.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  34. Gdy zobaczył, że Blair się z nim zrównała przyspieszył. Lekko ją wyprzedził i wtedy... bum! Tym razem woda nie była jego sprzymierzeńcem. Miał na sobie zwykłe trampki na płaskiej podeszwie. Poślizgnął się, stracił równowagę i upadł boleśnie na plecy z kilku metrów. Przez chwilę przestraszył się, że coś złamał. Był cały obolały, poobijane plecy dawały o sobie bardzo znać. Udało mu się usiąść i sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu - Mam nauczkę - mruknął sam do siebie i przeciągnął się by trochę rozluźnić mięśnie. Upadek z kilku metrów powinien narobić mu poważnych szkód, lecz herosi byli troche bardziej odporni na tego typu zdarzenia.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  35. -Teraz to ciebie by się przydało wyczyścić, a nie te zbroje. - stwierdził starając się ukryć uśmiech. - Oh, tak, bo prawa fizyki to magia. - dodał jeszcze cicho wywracając zielonymi oczami. Trochę rozbawiony tą sytuacją wyciągnął rękę i przesunął palcem po czole dziewczyny zbierając z niej kurz i tym samym tworząc jaśniejszą 'kreskę' na jej skórze. Kręcąc nieznacznie głową usiadł na podłodze i oparł się plecami o ścianę. Dziewczyna zajęła jedyne krzesło które było w tym pomieszczeniu. Sięgnął po pierwszą lepszą zbroję i zaczął ją czyścić szmatką, którą dostał od pana D. - Jak chcesz, jednak możesz stąd wyjść kiedy tylko zapragniesz. - stwierdził i wzruszył przy tym ramionami. Na prawdę nie chciał jej tu zatrzymywać na siłę. - Jeśli jeszcze ktoś tutaj zajrzy, to go zaciągnę do pracy. - mruknął cicho pod nosem komentując to jak co chwilę ktoś zaglądał do zbrojowni. - Kto jest twoim boskim rodzicem? - zagadał do Blair nie przerywając polerowania zbroi, chcąc przerwać tą niezręczną ciszę, która nagle między nimi zapadła.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  36. -No widzisz-Alec rzucił jej delikatny uśmiech-Gdyby to był Twój wróg i sparaliżowano by go od szyi w dół to już byś go załatwiła.-zaśmiał się cicho i odstawił kukłę kawałek dalej.-Dobra teraz spróbujmy czegoś trudniejszego...-powiedział cicho, odkrząknąwszy znacząco i stanął przed nią z rozłożonymi ramionami.-Spróbuj mnie załatwić,córko Posejdona-mruknął cicho,zakładając ręce za plecami.-Mam przy sobie ambrozję,więc się nie wahaj. Wyobraź sobie ,że mnie nienawidzisz...
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  37. [ no oczywiście ze obowiązkowy XD. Zaczniesz? ]

    | Jace

    OdpowiedzUsuń
  38. (Wątpię, by Mike mógł nauczyć kogokolwiek czegokolwiek, ale why not! Zaczniesz?)

    Fierce

    OdpowiedzUsuń
  39. Jonathan wyszedł ze swojego domku. Nie dworze nie było ciemno. Bezchmurne niebo a księżyc oświetlał ścieżki. Nie zdążył poznać za dobrze obozu. Nie do końca wiedział jakie sa jego granice. Z dostępnych dróżek wybrał ta najszersza by mieć pewność ze sie nie zdobi w drodze powrotnej. Zawiał lekki wiaterek. Zapiął szczelnie dużą bluzę i poprawił kaptur. Doszedł na niewielka polane gdzie drzewa sie skończyły. Tylko jedno stało samotnie. Sosna. Tak, to pewnie drzewo graniczne - pomyślał. Ktoś mu o nim wspominał. Usiadł na korzeniu i spojrzał w niebo.Nie umiał opisać szczęścia związanego ze znalazł sie w obozie ale myślami ciagle wracał do dawnych przyjaciół. Zamknął oczy i nagle usłyszał ciche trzaskanie ściółki. Ktoś sie zbliżał. Przeszedł za drzewo i czekał aż nieznajomy podejdzie. Wyszedl zza kryjówki i zobaczył dziewczynę. Miała czarne lśniące włosy, morskie oczy. W blasku księżyca miała bardzo jasna cerę i delikatne rumience. Przeciętnego wzrostu, niewiele niższa od niego. Patrzyła na niego...ze zdziwieniem i troche niechęcią. Postawiła mu warunek i próbowała wyminąć ale nie dał jej. - Dokąd Ci sie Panienko tak spieszy? - zapytał uśmiechając sie na widok jej zdenerwowania. - Nawet sie nie przedstawiłem. Jestem Jace Lorenz, syn Nemezis. - szarmancko sie ukłonił i czekał aż dziewczyna mu odpowie. Cisza. Spuściła wzrok jakby była onieśmielona ale czemu? Spojrzał na nią i wyciągnął rękę - Teraz ja mam propozycje. Ja nie powiem nikomu ze cię tu widziałam i ty tez. Ale pójdę teraz z tobą. Okay?

    | Jace

    OdpowiedzUsuń
  40. Wyczyścił dokładnie kilka sztuk zbroi które wpadły mu pierwsze do rąk. Jak zwykle był bardzo dokładny wykonując swoją pracę. - Córka kogoś z Wielkiej Trójki... No ciekawe. Musisz mieć więc wielką moc. - stwierdził równocześnie wpatrując się w dziewczynę i wycierając jakieś zaschnięte błoto z jednego z nagolenników, który trzymał w ręku. W swoim życiu zdążył już poznać kilka osób, które były dziećmi Posejdona, chociaż było to raczej rzadko spotykane. - Hermes. - gdy powiedział na głos imię swojego ojca błysnął białymi zębami, na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. - Jestem trochę za stary na obozowicza, ale kiedyś nim byłem. - przyznał i zaśmiał się. Jego miły dla ucha śmiech odbił się echem po zbrojowni. - Podróżowałem po kraju... Ale ostatnio dostałem propozycję pracy jako ochroniarz i tym samym pomocnik Argusa... Więc oto i jestem tutaj. - mówiąc to rozłożył szeroko ręce i machnął szmatką nie przestając się uśmiechać.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  41. -A racja, to jest ciekawe. - przytaknął kiwając przy tym nieznacznie głową. - Muszę szlajać się w dzień lub po nocach po lesie i pilnować, czy żadnemu genialnemu herosowi nie wpadnie do głowy pomysł żeby zwiać poza granice Obozu. - rzucił wyczyszczony nagolennik na stos wyczyszczonych już części zbroi. - Taaak, nawet nie na jednym. - dodał również się śmiejąc. - Podróżowałem. - powtórzył i sięgnął po jeden z mieczy. Jego uwadze nie umknęło to jak dziewczyna odwraca głowę żeby nie patrzeć na czerwoną plamę na hełmie. - Ciekawe, jednak ciężko jest przetrwać poza tymi granicami... - powiedział powoli i westchnął. - Tak, dwa razy, jednak tylko na krótko. W końcu bogowie nie mogą wkraczać w życie swoich pół ludzkich dzieci. - chyba każdy heros marzył o tym, żeby spotkać swojego boskiego rodzica.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  42. Nim Alec się zorientował z rany pod jego prawym obojczykiem ciekła strużka krwi. Skrzywił się lekko,jednocześnie będąc pozytywnie zaskoczonym bo szczerze nie spodziewał się po Blair takiego refleksu. Chwycił miecz i po krótkiej chwili walki sztylet dziewczyny leżał kilka metrów za nim.-Przyznam ,że pozytywnie mnie zaskoczyłaś...-powiedział z uśmiechem ,odkładając miecz.-Jak trochę potrenujesz to powalisz nawet cztery razy większego przeciwnika -mruknął kiwając głową i podał jej trochę ambrozji-masz zjedz,chyba trochę przegiąłem z tym ramieniem-wskazał na ranę dziewczyny.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  43. Patrzył za dziewczyną jak idzie w ciemność poza granicami obozu. Nie miał co jej gonić, najwyraźniej zupełnie nie życzyła sobie jego towarzystwa. Zaczął iść w stronę domków gdy poczuł pod stopami jakiś twardy przedmiot pod stopami. Schylił się żeby zobaczyć co to jest. W rękach miał sztylet Blair. Musiał jej wypaść gdy chowali się przed harpiami. Nie wiedział czy ma ich więcej, a bez broni na pewno by sobie nie poradziła. Nie minęło dużo czasu, miał szansę ją jeszcze dogonić. Pobiegł w ciemność w tym samym kierunku co poprzednio dziewczyna. W ręku ściskał sztylet Croisseux. Była to jego jedyna broń. Wreszcie po cichym biegu zobaczył światła ulicy. Na przystanku zobaczył czarnowłosą, niecierpliwie czekającą na autobus. Podszedł cicho od tyłu i położył jej sztylet na ramieniu. - A jednak musisz mnie ze sobą zabrać - powiedział. Dziewczyna gwałtownie się odwróciła. Nadjechał autobus i zanim zdążyła odpowiedzieć lub zaprzeczyć stał w środku razem z nią. Wtedy spokojnie podał jej broń i powiedział: Nie zapomniałaś tego?

    | Jace

    OdpowiedzUsuń
  44. (Fajny pomysł :3 mogłabyś zacząć? )
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  45. Wstał i otrzepał się z pyłu i piasku. Przeciągnął się jeszcze raz sprawdzając czy wszystko w porządku. W pewnym momencie coś chrupnęło mu w nadgarstku i od razu poczuł ból. Skrzywił się tylko lekko i postanowił nie martwić siostry. Uważając by jeszcze bardziej nie uszkodzić dłoni, lecz też aby Blair nie dostrzegła jego krzywego grymasu na twarzy schował ręce do kieszeni i zerknął w stronę ogniska, które powoli się zaczynało - No nie wiem, nie przepadam za tamtejszym towarzystwem... - tak naprawdę mógłby nawet tam pójść by przybliżyć siostrze wieczorny nastrój przy wspólnym ognisku, ale chciał jak najszybciej wrócić do domku, zamknąć się w łazience i spróbować wyleczyć doskwierającą mu dłoń. - Jak chcesz to idź, pewnie spotkasz tam kogoś znajomego.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  46. Znowu nie mógł spać. A raczej nie chciał. Był bardziej wyspany, gdy nie spał całymi dniami, niż gdy położył się na kilka godzin. Już tak bardzo przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy, że przestał komukolwiek z opiekunów mówić o swoim problemie. Z początku próbowali mu pomóc, ale to i tak nic nie dało. Potem został trenerem i przez używanie swoich mocy praktycznie dzień w dzień, trochę lepiej znosił swoje własne koszmary. Tej nocy miał do wyboru dwa miejsca, w które mógłby pójść - arenę albo las. Coś go podkusiło, żeby posiedzieć na drzewie. Usiadł na gałęzi i oparł się o pień, po czym wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Wszystko dookoła było tak ciche, a gwiazdy mieniły się, rozświetlając niebo. Nagle usłyszał czyjeś kroki i płacz. Na trawie pod drzewem obok niego siedziała dziewczyna. Czuł na niej strach i wyraźnie słyszał każdy szmer z jej koszmaru. Wszystko jeszcze było tak silne, że nie dziwił się, iż jej twarz zalewają łzy.
    - Koszmary mogą przytłoczyć - odezwał się, paląc dalej papierosa. - Wiem coś o tym - dodał po chwili i niemal w tym samym momencie był już na ziemi obok niej.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  47. - Zobaczyłaś już raczej wszystko, więc możemy wracać - westchnął. Bardzo polubił Blair. Była do niego podobna nie tylko ze względu na wygląd. Czasami ma wrażenie, że rozmawia z osobą bardzo mu bliską, którą zna już lata. Odwrócił się w stronę domków - A co myślisz o tej Miri? Tej dziwnej nauczycielce? - ostatnio niewiele widywał Miri, która lubiła się go uczepić. Mimo że nie miał z nią lekcji dość często miał z nią styczność - Masz z nią zajęcia?

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  48. Spojrzał na nią tak, jak to robił, gdy to jego siostra wyprawiala takie rzeczy. Wywrócił oczami, starając sie ukryć drobny uśmieszek, który próbował wkraść się na jego usta. Próbowała ukryć swoją słabość.
    - Jestem synem Fobosa - wyjaśnił, po czym rzucił końcówkę papierosa na ziemię i zdeptał go, żeby przestał się palić. Nie chciał wzbudzać w niej odrazy. Widział w jej oczach, że nie lubiła palaczy. - Z doświadczenia mogę ci powiedzieć, że nie każdy sen musi być proroczy. Jako herosi po prostu zazwyczaj zapominamy o tych snach, które nie będą miały wpływu na naszą przyszłość. Czasami jednak podświadomość płata nam figle - stwierdził z uśmiechem, który objął tylko prawy kącik jego ust. - Mam na imię Bellamy - odpowiedział na jej kolejne pytanie, prostując się. - Jestem trenerem i mógłbym ci pomóc, przezwyciężyć strach, jeśli byś mnie o to poprosiła.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  49. -Co ty ! Nie przepraszaj ,to było świetne !-wyszczerzył się ,poklepując ją po ramieniu. -Większość osób ,które trenowałem potrzebowały kilku spotkań aby w ogóle wziąć broń do ręki...-wywrócił lekko oczami,wracając umysłem do wszystkich tych wspomnień.-Już chcesz się mnie pozbyć?-parsknął śmiechem.-no ja wiem ,że to pierwsza lekcja i tak dalej,ale ćwiczymy dopiero dziesięć minut...
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  50. Gdy dziewczyna nie zareagowała na jego ostatnie słowa, miał zamiar odejść. Dał jej szansę, a co z tym ona chciała zrobić to już inna sprawa. Nagle poczuł jej dłoń, która go powstrzymała przed odejściem. Uniósł ze zdziwienia prawą brew do góry i odwrócił się, by na niej spojrzeć. Była sporo niższa od niego, a gdyby nie powaga w jej spojrzeniu powiedziałby, że jest jeszcze dzieckiem. Policzki miala jeszcze nieco mokre od łez i chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, ale on to dostrzegł, gdy księżyc oświecił jej twarz. Była ładna, nie mógł zaprzeczyć, ale skoro miał ją uczyć nie mógł nawet o tym myśleć.
    - Dobrze - odpowiedział, a jego głos był dziwnie delikatny jak szmer wiatru podczas gorącego lata. - Tylko najpierw - zaczął, uśmiechając się i wskazując wolną ręką na jej dłoń. - Mogłabyś mnie puścić? - Przez ten cały czas powstrzymał się od ujrzenia i doświadczenia każdego jej koszmaru, lęku, obawy. Nie chciał naruszać jej prywatności, póki nie zgodziła się na jego spodoby treningu. Miała się dopiero przekonać, jak trudny on będzie. Bellamy nie jest osobą, która popuszcza innym. Chciała, żeby jej pomógł, więc zrobi to na swój sposób.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  51. Uśmiechnął się a jej rumieniec. Była miła i bez wątpienie nie należała do osób śmiałych,ale nie przeszkadzało mu to.-Hm jesteś córką Posejdona...masz jakieś szczególne zdolności? Jak tak to na pewno przydadzą ci się w walce...-położył palec na brodzie zastanawiając się nad czymś-Widzę ,że nieźle czujesz się ze sztyletem,ale czasem nie dostajemy broni,którą chcemy...No więc...co napawa Cię większym niepokojem miecz czy łuk?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  52. Przeczesał ręką przy długie włosy, które cały czas opadały mu na czoło i przysłaniały widok, przez co pracował wolniej. - Przepuszczam tych, którzy na to zasługują. Sam byłem kiedyś obozowiczem, więc wiem jak to działa. W taki sposób zdobywa się doświadczenie. - mruknął cicho. Domyślił się co chodziło po głowie dziewczyny, wiele osób go osądzało o to, że nie wypełniał dobrze swoich obowiązków. - Artemida nie ma dzieci, jest dziewiczą boginią, jednak prowadzi grupę wiecznie młodych dziewczyn, które nazywają się Łowczyniami. Lepiej z nimi nie zadzierać, są świetnymi wojowniczkami. Rzadko kiedy witają one w Obozie, jednak jeśli już się tak dzieje, to mieszkają w domku 8. - wytłumaczył jej i znowu zerknął w jej stronę. Skończył czyścić jedną część zbroi i teraz wyciągnął ze stosu długi miecz. Ostrożnie położył go sobie na kolanach, po czym zaczął dokładnie czyścić ostrze, które również poplamione było w niektórych miejscach krwią. Niektóre treningi półbogów były na prawdę niebezpieczne, szczęście, że istniało coś takiego jak nektar i ambrozja, która skutecznie leczyła rany herosów. Zastygł w połowie ruchu słysząc jej pytanie o misje. - Jako obozowicz tylko na jednej. - mruknął cicho, kiedy odzyskał głos, wlepił spojrzenie w klingę i kontynuował czyszczenie miecza.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  53. Jego wzrok zmiękł. Powstrzymywał się przed uśmiechnięciem do niej. Nigdy go nie interesowały takie dziewczyny - młodsze i urocze. Ale ona była inna. Chciała pokonać strach i podziwiał ją za to. Jego zajęcia służyły głównie pomocy młodym herosom w kontroli własnego umysłu a czasem mocy, jeśli wiązała się ona z emocjami. Westchnął, gdy dziewczyna spuściła głowę. Najwyraźniej uznała, że zbyt długo mu się przyglądała. Przeczesał palcami swoje włosy, a jego mięśnie się napięły niespokojnie.
    - Możesz przyjść do mnie o każdej porze - stwierdził i przez moment zastanowił się, czy ton jego głosu nie był zbyt zachęcający. Nawet nie wiedział, ile ona ma lat. - I tak nie mogę spać - dodał, wzruszając ramionami. - Możesz wybrać sobie dzień, kiedy chcesz zacząć.
    Kiedy tak na nią patrzył, chciał wyciągnąć do niej rękę i zabrać cały strach, wszystkie koszmary. Przerażenie i determinacja w jej oczach wzbudziły w nim dziwne uczucia.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  54. -To raczej nie są typowe umiejętności ,zważywszy na to,że Posejdon nie ma zbyt wielu dzieci-powiedział cicho ,patrząc na nią z rozbawieniem. On ostatnio odkrył swoją dziwną zdolność,ale prawie nikt o niej nie wiedział i tak miało zostać. Alec i tak nie miał zamiaru jej używać,bo była przerażająca i nieujarzmiona. -Łuk. No dobrze ,więc zabieramy się za strzelanie. Będzie z głowy.-uśmiechnął się do niej pocieszająco i podszedł do stoiska z bronią. Wybrał mniejszy zrobiony z drewna łuk i podał go dziewczynie.-Ten się nada ,jesteś dość drobna...-ustawił tarczę w odległości siedmiu metrów od Blair,a potem podszedł bliżej niej wręczając jej kołczan ze strzałami i cofnął się o kilka kroków.-Spróbuj strzelić ,a ja postaram się wyłapać twoje błędy,jeśli oczywiście jakieś będą....
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  55. - I również przepuszczam te osoby przy których mam pewność, że dadzą sobię radę i wrócą. - dodał jeszcze cicho i wykrzywił kąciki ust w cieniu uśmiechu. Przeniósł spojrzenie na Blair i zamarł w miejscu na kilka sekund widząc miecz pokryty świeżą krwią. Odłożył klingę, którą trzymał i przysunął się bliżej dziewczyny. Byl jut troche brudny przez to bawienie sie w sprzatacza. Jasna bluzka wisiala luzno na jego wychudzonym ciele, chociaz trzeba bylo przyznac ze po powrocie do Obozu przytyl pare kilo. - Może jednak już chcesz stąd iść? - zaproponowal widzac jej minę i swoja scierka wytarl krew, ktora zostala na dloniach corki Posejdona po tym jak wziela zakrwawiony miecz. Po chwili odsunal sie znow od niej kawalek i zaczal bawic sie obracajac palcami swoja juz brudna szmatkę. - Nie jestem nauczycielem. - powiedzial po dluzszej chwili ciszy i wzruszyl ramionami. - 4 lata mieszkalem poza Obozem po odejsciu z niego. - mruknal i spuscil glowe. Przy dluga grzywka opadla na jego czolo i przeslonila jego zielone oczy.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  56. Bellamy uniósł ze zdziwieniem brew, po czym zaśmiał się krótko. Z zewnątrz na pewno wydawał się normalny przez takie zachowanie, ale w środku był zupełnie inny. Mroczniejszy. Był chodzącym koszmarem, a ona jako pierwsza sama z siebie chciała się z nim trenować. Wszystkich innych przysłał do niego Chejron.
    - Nie sądzę, byś była teraz gotowa na trening - stwierdził, lustrując ją wzrokiem. Miała na sobie tylko piżamie i w dodatku była na bosaka. - Odprowadzę cię - zaproponował, wskazując głową w stronę domku Posejdona. - Nie powinnaś wychodzić o tej porze z łóżka. Miałabyś kłopoty, gdyby nakryli cię samą.
    Wyciągnął do niej rękę i położył ją na jej głowie. Przeczesał palcami jej włosy. Odetchnął głęboko, gdy zabierał jej koszmary z tej nocy. Nie chciał, by znowu o tym śniła.
    - Na pewno jesteś zmęczona - odezwał się po chwili ciszy. - Możemy zacząć, gdy tylko się obudzisz. A teraz chodź - zarządził, gdy zabrał rękę z jej głowy. Zazwyczaj przywoływał koszmary innych, nie zabierał je, więc tym razem zaskoczył samego siebie.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  57. Urocza. Tylko to słowo przychodziło mu do głowy, gdy na nią patrzył. Starała się schować rumieńce, które wywołał na jej twarzy. Może nie powinien tak swobodnie się zachowywać dookoła niej, ponieważ nie chciał wprawiać jej w zakłopotanie. W jej oczach dostrzegł zmęczenie i już wiedział, że jego moc zadziałała. Przyglądał jej się uważnie. Wyglądała na śpiącą. Nagle w oddali zauważył światła.
    - Nie martw się. Póki jesteś ze mną, nie mogą ci nic zrobić - stwierdził, by uspokoić Blair. Wyglądała na zaniepokojoną zbliżającymi się światłami. Bellamy od samego początku pobytu na Obozie - wtedy jeszcze jako po d opieczny - jako jedynu tak naprawdę miał pozwolenie na przebywanie w nocy poza domkiem. Teraz stał się jednym z opiekunów, więc nie potrzebował na to pozwolenia.
    - Chodźmy - szepnął i na moment dotknął jej pleców, by ruszyła się z miejsca.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  58. Bellamy spał tylko dwie godziny. To i tak było dużo jak dla niego, a mimo to nie czuł się ani trochę bardziej wyspany niż zwykle. Słońce leniwie wychodziło nad horyzontem i było na tyle wcześnie, że nie spodziewał się kogokolwiek. Dlatego założył spodnie oraz buty i poszedł pobiegać. Ruszył drogą poprzez las. To była jego ulubiona trasa, którą przemierzył już niezliczoną ilość razy. Oddychał miarowo, a mięśnie napinały się przh każdym ruchu. Z daleka mógł wyglądać jak robot, który robi tylko to i nie jest zdolny do czegoś więcej. Sam nie był pewny, czy to nie jest prawda. Chciał czegoś więcej. Chciał kochać i być kochanym, jednak przy jego mocach było to bardziej niż trudne. Nagle zatrzymał się. W oddali między drzewami dostrzegł coś, co do tej pory widział tylko w snach. Zrobił kilka kroków w tył, jakby nie wierzył, że to możliwe, jednak po chwili ruszył biegiem spowrotem do Wielkiego Domu. I w głębi duszy liczył, że będzie czekała na niego Blair.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  59. Przyglądał się uważnie jak dziewczyna napina cięciwę. Trwała w takiej pozie dość długo,kiedy nagle odwróciła się przodem do niego. Gdy zaczęła mówić ,że nie da rady, westchnął ciężko z zamiarem powiedzenie jej ,żeby się nie poddawała ,a przy okazji opuściła łuk,kiedy odwrócona jest w jego stronę,ale było już za późno. Kiedy strzała pomknęła w jego stronę świat jakby zwolnił,a wokół zapanowała głucha cisza. W ostatniej chwili odskoczył na bok,ale grot przejechał po jego skórze. Sapnął cicho,lądując na twardej ziemi. Słysząc zrozpaczony głos Blair otworzył oczy,mrugając niemrawo.-Żyję-uśmiechnął się krzywo i odruchowo podnosząc rękę do czoła,dzięki czemu ich palce zetknęły się.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  60. Oddychał ciężko. Biegł najszybciej, jak potrafił, a jego serce przepełnione było strachem. Dawno przestał się bać swoich koszmarów, jednak sen na jawie to była inna liga. Czyżby tak się czyli ludzie, na których działał swoją mocą? Zatrzymał się nagle tuż przed Wielkim Domem, próbując uspokoić oddech. Nie chciał wyjść na tchórza. Przeczesał ręką włosy i pchnął delikatmie drzwi.
    - Blair - wypowiedział jej imię z ulgą. Miał nadzieję na ponowne spotkanie. Podniósł wzrok z dziewczyny i spojrzał na postać za biurkiem. Kiwnął mu głową na powitanie, ale ten nie zwrócił na niego zbytniego uwagi. Dionizos nigdy go nie lubił i zastanawiał się, czy wynikało to z tego, że mógł przywołać każdy jego lęk. Spowrotem przeniósł wzrok na dziewczynę i uśmiechnął się, unosząc jedynie lewy kącik ust. - Chodźmy lepiej - zarządził, po czym nachylił się do niej i ściszył głos do szeptu. - Nie chcemy mu przeszkadzać, prawda?
    / Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  61. Promienie słoneczne raziły go w oczy ,więc przymknął powieki,mocno przyciskając opatrunek do rany,aby zatamować krew. Dopiero teraz zobaczył przerażony wzrok i ślady po łzach na policzkach Blair.-Spokojnie,nic mi nie jest.-powiedział cicho-Wiele razy obrywałem-uśmiechnął się lekko wstając,oparty na ramieniu córki Posejdona. Bał się ,że ją przewali-zapewne był o wiele wyższy i cięższy od dziewczyny,więc mimo ,że trochę kręciło mu się w głowie starał się stać o własnych siłach w jak największym stopniu.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  62. Obserwował ją jeszcze przez chwilę uważnie. Wiedział, że nie każdy lubił widok krwi, jednak on zdążył się do niej przyzwyczaić po tylu latach. Ciężko było być herosem z takim uprzedzeniem do krwi, skoro co chwilę ktoś wpadał w kłopoty i był ranny. - Dałbym radę sobie z tym sam. - powiedział jeszcze i posłał jej ciepły uśmiech, kiedy klepnęła go w plecy. Na pewno wyczyściłby to wszystko sam gdyby chciał, zajęłoby mu to zdecydowanie więcej czasu, ale nie miał zamiaru marudzić. Rzadko kiedy marudził. Sięgnął po następną część zbroi, specjalnie szukał takich, które były pobrudzone czerwoną posoką, żeby Blair nie musiała ich czyścić. - Tak, po prostu odszedłem. Zostałem pełnoletni i postanowiłem zobaczyć coś więcej niż to co jest wewnątrz Obozu. - uśmiechnął się nieznacznie. - Powinienem. - przyznał szczerze i pokiwał lekko głową, włosy znowu opadły mu na oczy.- Nie mam jednak kiedy tego zrobić. - w jego głosie czaiła się nutka obojętności, jakoś bardzo mu nie przeszkadzały te za długie włosy.

    | Logan

    OdpowiedzUsuń
  63. No dobrze. Może po prostu nie chciał jej za bardzo martwic,bo tak naprawdę czuł się dosyc kiepsko. Zawroty głowy się nasiliły,a rana nadal piekła. Jakimś cudem dotarli do szpitala. Odetchnął z ulgą ,gdy znalazł się na łóżku,choc to miejsce darzył lekką niechęcią ,bo -jak każdy facet-nienawidził okazywac swoich słabości. Chyba po raz pierwszy w życiu cieszył się ,że tu przebywał. Oddychał przez nos,nadal przyciskając kawałek bluzki Blair do czoła,starając się zatamowac krwawienie. Posłał czarnowłosej lekki uśmiech,aby pokazac ,że nie jest na nią zły ani nic w tym stylu,rozumiał ,że takie wypadki się zdarzają. Kamień spadł mu z serca ,gdy okazało się ,że ranę opatrzy mu nie kto inny jak Alla.-No cóż,taki już jestem-posłał blondynce rozbawione spojrzenie.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  64. - Nigdy nie jest za wcześnie - powiedział, uśmiechając się do niej lekko.
    Potem tylko kiwnął głową, patrząc na nią z błyskiem w oku. Właśnie dała mu do zrozumienia, że śmierdzi i ani trochę go to nie uraziło, nie wiedzieć czemu. Z nieodgadnionym spokojem na twarzy, otworzył drzwi do swojego pokoju i przepuścił dziewczynę przodem. Była pierwszą osobą, której dał tam wejść. Łóżko i szafka z ciuchami stały pod szerokim oknem, a przy ścianie obok znajdowało się biurko, nad którym wisiały półki z książkami. Ostatnią ścianę zajmowały drzwi do łazienki, ale na wolnym kawałku wisiało jedno zdjęcie. Przedstawiało jego oraz blondwłosą dziewczynę, jego siostrę, o której nikt nie wiedział.
    - Ja zaraz wrócę, a ty sobie usiądź - polecił, chwytając pierwsze lepsze ciuchy i po chwili zamykając się za drzwiami łazienki.
    Zamrugał kilkakrotnie, spoglądając w lustro. Przygryzł dolną wargę, zastanawiając się, czy to dobry pomysł, żeby ją trenować, ale podjął decyzję. Odkręcił wodę, zdjął spodnie i wszedł pod prysznic. Woda zdawała się zmywać jego troski. Kiedy wyszedł, wytarł się ręcznikiem i ubrał się. Włosy jednak wciąż miał mokre i grzywka opadała mu jeszcze bardziej na oczy niż zwykle. Złapał za klamkę i pchnął drzwi.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  65. Z włosów wciąż kapała mu woda. Na podłodze i ramionach widoczne były ślady kropel. Nachylił się nad Blair z rozbawieniem przyglądając się jej poczynaniom.
    - Mała - zaczął, kręcąc głową i wyciągając do niej rękę. Złapał ją za ramię i pomógł jej wstać. - Jeśli chciałaś poleżeć na moim łóżku, wystarczyło powiedzieć.
    Kiedy stał naprzeciwko niej, tak blisko, różnica wzrostu była jeszcze lepiej widoczna. Musiał pochylić się i spojrzeć w dół, by patrzeć na jej twarz a nie gdzieś poza nią.
    - Miałaś jakieś złe sny? - spytał, nie mrugając ani razu. Chciał wiedzieć, czy jego moce zadziałały na tak długo. - Jesteś pewna, że chcesz ze mną trenować? Nie gwarantuję, że dasz potem radę zasnąć...
    Raz zdażyła mu się uczennica, która zrezygnowała z treningu po jednych zajęciach, ponieważ była słaba psychicznie. Wspomnienia zalały go tak nagle, że mrugnął zaskoczony i zrobił krok w tył, ale niemalże natychmiast powrócił do swojego typowego stanu zawieszenia tuż nad krawędzią koszmaru.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  66. Jeszcze zanim się odsunął, zdążył kiwnąć głową. Odbieranie innym koszmarów sprawiało, że zatracał się we własnych lękach. Nie dał rady nic odpowiedzieć. Wziął głęboki wdech i przez przypadek złapał dziewczynę za rękę. Świat zatrzymał się na moment. Zostali tylko oni i koszmary, których chłopak nie chciał ujawniać. Wciągnął ją do swojego umysłu. Do twj części, która była brzydka i niepokojąca. Dawno zapomniał, czy to były jego koszmary, czy wszystkich ludzi, z którymi miał kiedykolwiek styczność.
    - Przepraszam - wykrztusił z siebie, patrząc jej w oczy. - Nie chciałem cię w to wyciągać.
    Nagle znaleźli się w pokoju. Mały chłopczyk stał przerażony w kącie, podczas gdy jakaś kobieta stała na środku z kieliszkiem w ręce. Rzuciła nim w kierunku dziecka i zaczęła krzyczeć. Odłamek zranił chłopca w ramię.
    Bellamy nie puścił dłoni Blair. Mogło się to skończyć dla niej tragicznie. Mogła utknąć w jego koszmarach i przypadłaby na zawsze. Nagle obraz się zmienił. Przed Bellem stał wysoki cień, zakapturzona postać.
    - Zostaw mnie! - krzyknął, zaciskając powieki. Oddychał ciężko, ale się udało. Dookoła nich była tylko ciemność i drzwi, które prowadziły na zewnątrz. Chłopak pociągnął za sobą Blair. Myślał tylko tym, by go nie znienawidziła tak jak wszyscy. Otworzył drzwi i zalała ich fala oślepiającego światła. Wszystko było na swoim miejscu. Natychmiast puścił jej nadgarstek i zrobił kolejny krok w tył, trafiając na biurko, o które się oparł.
    - Przepraszam - powtórzył swoje słowa szeptem.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  67. Podniósł na nią wzrok zaskoczony. Był synem boga koszmarów i przez to miał może nawet trochę więcej demonów, które musiał zwalczać każdego dnia, niż inni ludzie. Jego mięśnie się napięły, gdy dziewczyna chwyciła go za rękę. Zrobiła to tak naturalnie i spokojnie, jakby nic się nie stało. Biła od niej dobroć, której on nie rozumiał. Jeszcze nikt nie zareagował w ten sposób na jego dar. Ona w sumie się nim nie przejęła, ponieważ martwilło ją bardziej to, co zobaczyła. Uśmiechnął się z niedowierzaniem.
    - Uczymy się całe życie - odparł na jej komentarz. Opanował swoje moce, jednak czasem zdarzały się takie dni, gdy wszystko go przytłaczało. To zdecydowanie był jego gorszy dzień. Na jej kolejne słowa zmarszczył brwi. - To nie było takie proste. To wszystko było moją winą, ponieważ to ja wywoływałem u swojej matki koszmary... Ona była naprawdę kochana, ale tylko dla mojej młodszej siostry. A ja co mogłem zrobić? - uśmiechnął się gorzko i spojrzał na ich splecione dłonie. Zdecydowanie nie powinna go trzymać tak długo. Doceniał jednak jej próbę okazania zrozumienia. - To było czternaście lat temu. Miałem tylko dziesięć lat, co mogłem zrobić? Powiedzieć, że moja mana wariuje, bo jestem obok? -
    Nagle wyrwał rękę z jej objęć, jakoś brakowało mu jej dotyku, ale nie chciał jej skrzywdzić. Przynajmniej bardziej niż do tej pory. W jego oczach dało się widzieć ból, choć chciał go ukryć. Nikt, oprócz Chejrona, nie znał jego przeszłości.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  68. [ No oczywiście, że jestem chętna na wątek z Blair xD Z Allą też w sumie jeśli chcesz prowadzić 2 wątki c: Twoje pomysły są spokoo... A jeśli tak chcesz to ty mogłabyś zacząć wątek Roo-Blair, a ja bym zaczęła Roo-Alla xD ]

    Ruby.

    OdpowiedzUsuń
  69. Wyszła z domku Apolla. Nie potrafiła usiedzieć tutaj w jednym miejscu. Była bardzo ciekawa jak wygląda Obóz, wiec postanowiła przejść się na następny dłuższy spacer. Wyszła na zewnątrz kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nawet nie wiedziała w jaki sposób, ale trafiła na plażę. Rozejrzała się dookoła i zauważyła jakąś dziewczynę ze szkicownikiem. Nie mogla, powstrzymać swojej ciekawości i podeszła nieco blizej niej.- Czesc. - Przywitała sie i zagarnela jasny kosmyk wlosow za ucho. Była tu nowa i za bardzo nie wiedziała jak właściwie powinien zachowywać sie typowy heros. - Co rysujesz...? Wybacz moje nie dyskretne pytanie.- Zapytala niesmialo. Zawsze pociągała ja sztuka, a przyjeżdżając tu w koncu zrozumiała, że dzieje sie tak przez to, ze jest dzieckiem Apolla.

    Ruby.

    OdpowiedzUsuń
  70. Widział jej wahanie. Czuł jej niepewność. Zacisnął zęby, przez co jego szczęka stała się bardziej kwadratowa i wciągnął powietrze przez nos głęboko do płuc. Wpuścił je ustami po chwili wstrzymania oddechu i przumknął oczy na kilka sekund. Kiedy je otworzył dziewczyna stała tyłem do niego.
    - No tak - mruknął, kierując się do drzwi. Jego kroki były ciche i spokojne, a w jego podstawie nie dało się zauważyć żadnych nieprawidłowości. Co chwila jednak zaciskał lewą dłoń w pięść. Prawą ręką złapał za klamkę, by otworzyć drzwi. Zrobił krok za próg i czekał, aż dziewczyna przejdzie, by mógł zamknąć drzwi. - W końcu po to przyszłaś - stwierdził, patrząc na nią z góry. Uniósł nieznacznie brodę, by wyglądać bardziej jak jej trener, nie kolega. W jego wzroku nie było jednak dumy czy złości. Nie było też bólu. Tylko gotowość do zajęć. Wprowadził ją w las. Tam gdzie się poznali. Zamrugał kilkakrotnie, starając się opanować emocje i nie myśleć o czymkolwiek niezwiązanym z treningiem. - Zaczniemy od czegoś łatwego. Musisz znaleźć drzwi. - Mówiąc to odwrócił się do niej. Stali twarzą w twarz. Wyciągnął dłoń i położył ją na jej głowie, kciukiem dotykając czoła. Przeniósł ją do wnętrza jej własnego umysłu. Znalazła się w środku koszmaru, który wydawał mu się najmniej straszny. Stał się obserwatorem niewidocznym dla jej oczu. Nie mogła na nim polegać. Musiała sobie sama poradzić, chyba że coś by jej groziło.
    - Powodzenia - wyszeptał, ale ona już nie mogła tego usłyszeć.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  71. Czuł się już nieco lepiej,rana przestała krwawić i została oczyszczona. Usiadł na łóżku,opierając się plecami o poduszki i kątem oka spojrzał na Blair,która wyglądała jakby zżerały ją wyrzuty sumienia.-Bardzo zabawne,Al- rzucił do blondynki,pokazując jej język. Kiedy Alla odeszła z powrotem przeniósł wzrok na córkę Posejdona.-Nie gadaj głupot- zmarszczył lekko brwi.-Ja też na początku kiepsko radziłem sobie z łukiem . A to- wskazał na swoją głowę -To przypadek jeden na sto. I żyję ,jak widzisz -rozłożył ręce,uśmiechając się szeroko.-Wiesz ile osób próbowało mnie już załatwić?-pokręcił z rozbawieniem głową,ale za chwilę spoważniał -Powinnaś znać chociaż podstawowe ruchy,bo kto wie ,kiedy będziesz zmuszona użyć łuku?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  72. [ Przepraszam, że tak późno, ale miałem problemy z wyświetleniem bloga :/
    To może jakiś nowy wątek? :D ]

    Z domku wyszedł wcześnie rano by mieć jeszcze czas do namysłu. To był dzień urodzin jego siostry. Nie za bardzo wiedział jakie jest jej marzenie, wiedział, że lubi psy. Spadł mu kamień z serca, gdy się dowiedział, że to nie kot jest jej ulubionym zwierzakiem. Od zawsze miał na nie uczulenie. Ciężko mu było podejść do Leny i zapytać się jej o upodobanie jej przyjaciółki. Gdyby nie musiał nie robiłby tego.
    Spotkał siostrę dopiero przy śniadaniu, kiedy usiadła obok niego na ławce. Uścisnął ją. Była chyba trochę zdezorientowana tym nagłym gestem. Arten powiedział do niej cicho.
    - Najlepszego. Niestety, nie jestem dobry w składaniu życzeń.
    Uśmiechnął się lekko do niej. Sporo osób popatrzyło się na nich nie wiedząc o co chodzi. "Ten dziwak okazuje komuś uczucia? A to nowość" - zdawało mu się, że słyszy ich myśli. Nie przyjmował się tym. Ukradkiem spojrzał w ich stronę, najwyraźniej stracili już zainteresowanie. "I dobrze, niech się zajmą sobą" - pomyślał i znów zwrócił się do siostry.
    - Nie mam za bardzo pomysłu na prezent, a wiem, że lubisz psy. No nie wiem... Może poszlibyśmy na jakąś ich wystawę? Nie... Nie wiem czy to dobry pomysł... Dionizos nie byłby szczęśliwy, gdyby w obozie zamieszkał pies, więc to chyba odpada...
    Zaczął się jąkać. Nigdy nie miał za bardzo okazji składać komuś życzeń i dawać prezentów. Swoich urodzin wielce nie świętuje, więc nie wie, co byłoby najlepsze dla jubilatki.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  73. Bellamy był jak duch, gdy wywoływał koszmary i lęki ludzi. Obserwował je, stojąc z boku, choć osoba je przeżywająca nie dostrzegała go. Czasem nie znosił tylko patrzeć, ale na tym polegał trening. Czasem ludzie po prostu sobie nie radzili. Czasem musiał wkraczać do sytuacji, ponieważ psychika ludzka okazywała się o wielebardziej krucha, niż przypuszczałby. W przypadku Blair nie było to tak proste. Wybrał najłatwiejszy strach do pokonania-matkę. Jednak podświadomość dziewczyny zaczęła działać sama, przywołując kolejne koszmary. Wciągnął powietrze z sykiem, gdy potwór rzucił dziewczyną o ścianę. Ale podniosła się. Już miała otworzyć drzwi. Była tak blisko. Kiedy stwór zagrodził jej drogę, wkroczył, choć na tym etapie dziewczyna wciąż miała szansę. Mimo wszystko bał się o nią i nie chciał, by jej psychika na tym ucierpiała. W jednej chwili stał niewidzialny dla jej oczu, a w drugiej stał między nią a potworem i Blair mogła bez trudu zobaczyć jego mięśnie, które napięły się. Był gotowy do walki, ale potwór tylko na niego spojrzał wielkimi oczami i zniknął. Bellamy odetchnął z ulgą, po czym odwrócił się do dziewczyny ze zmartwionym spojrzeniem, które szybko zmieniło się w pustkę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, gdy chwycił ją za ramię i wyprowadził za drzwi. - To nie miało tak wyglądać - mruknął do samego siebie, puszczając ją i odchodząc na kilka kroków. Nie wiedział, jak to mogło się stać.
    /Bellamy

    OdpowiedzUsuń


  74. -Śmierć przyjdzie po nas tak czy inaczej,rybko,tego możesz być pewna.. -zerknał na nią znacząco. Miał dodać ,że balansowanie między życiem ,a śmiercią może być ekscytujące ,ale w końcu darował sobie ten komentarz. Zaśmiał się na jej słowa.-Jesteś taka uparta...-pokręcił z rozbawieniem głową.-Ale zdradze Ci sekret...-nachylił się ku niej,jakby rzeczywiście miał jej przekazać wielką wiadomość-Ja też-mruknął cicho i z łobuzerskim uśmiechem oparł się z powrotem o ścianę-Nie licząc potworów? Huh,Pan D,Brae Nosht,taka wariatka z pubu....-wyliczał i wzruszył ramionami.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  75. Odetchnął z ulgą, gdy usłyszał, że ten pomysł przypadł jej do gustu.
    - Powiedzmy, że Dionizos nie zabrał głosu w tej sprawie...
    Wzruszył ramionami i spojrzał na nią z lekkim uśmieszkiem. Nienawidził boga wina ani jego zasad. Gdy tylko widział go w zasięgu wzroku szedł gdzieś, gdzie Dionizosa nie będzie. On zawsze widział tylko złe strony każdego planu. Może i ma racje? Może Arten nie wie jeszcze na co się porywa? Od kiedy wszedł do obozu ani razu nie przekroczył jego granic na centymetr. Teraz nadarza się idealna okazja.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  76. Zamyślił się przez chwile-Nie sądze żebym dotrwał do czterdziestki ,a co dopiero do starości-powiedział szczerze,wzruszając ramionami. Nigdy nie był zbyt ostrożny,a przecież herosi narażeni są na niebezpieczeństwo o wiele częściej niż zwykli ludzie.-Jasne ,że obchodzi ,nie jestem samobójcą,ale i tak prędzej czy później zginę i jestem pewien ,że nie będe wtedy staruszkiem-mruknął patrząc w niebieskie oczy Blair.-Na dziś koniec-zaśmiał się cicho widząc ulgę na jej twarzy i powoli wstał z materaca.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  77. Nie tylko powodem tego, że nie ściął włosów było to, że się do nich przyzwyczaił był jeszcze jeden powód o którym mało kto wiedział. Ten powód był mały, wygadany i nie pozwalał mu ich przyciąć, bo jej się one po prostu takie podobały, a on nie chciał się z nią o to kłócić. Sięgnął po następną część uzbrojenia, sztylet, z zmniejszającej się sterty i zaczął go wycierać ścierką. - Jeśli masz kogoś kto cię trzyma w Obozie, to nie polecam ci go opuszczać, bo jedynie będziesz tego potem żałować. - powiedział niespodziewanie domyślając się mniej więcej o czym tak rozmyśla Blair. Kiedy on postanowił opuścić granice Obozu nie miał w nim dziewczyny, ani chociażby bliższego przyjaciela. W domku Hermesa zawsze było pełno osób, jednak on nigdy jakoś bardziej nie zżył się z kimś ze swojego rodzeństwa. - Taak, na szczęście jesteśmy coraz bliżej końca. - przyznał jej rację kiwając powoli głową. On również był cały brudny. Szczęściem był fakt, że nie miał alergii na kurz, w przeciwnym razie już dawno zacząłby się dusić przez taką ilość roztoczy zgromadzonych w jednym miejscu.

    | Logan.

    OdpowiedzUsuń
  78. [ Wszyscy o nim zapomnieli :< ]

    Nie był tchórzem. No może czasami. Nie bał się Dionizosa. Bóg jest jedną z tych osób, które nie wzbudzają u niego szacunku. Sciszył głos jak to zrobiła jego siostra. - Nawet teraz. - Uśmiechnął się lekko. Lubił łamać zasady. W końcu od dziecka nie musiał wielu z nich przestrzegać. Nie lubił ograniczeń. Cieszył się, że Blair zgodziła się na jego propozycję.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  79. Przez chwilę miał jednak wątpliwości. Chyba nie za bardzo przemyślał swoją propozycję. Wyjdzie poza teren obozu. Narazi siebie i siostrę na niebezpieczeństwo. Masa potworów tylko czeka na ich śmierć. Są dziećmi potężnego boga, więc rozrywki im nie zabrakinie. - Ym... W sumie... - zaczął, ale Blair już ruszyła się pakować. Westchnął i pomyślał, że może nie będzie tak źle. Oderwanie się od treningów i codziennej rutyny powinno im dobrze zrobić. Pierwszą rzeczą jaką wziął ze sobą był niemęski brelok. W sumie Blair spakowała wszystkie potrzebne rzeczy, a nie planował się zbytnio od niej oddalać. Mimo wszystko schował do kieszeni połowę batonika ambrozji. Uśmiechnął się do niej niepewnie - Chyba tak - mruknął cicho, jakby ktoś inny miał ich podsłuchiwać.

    >Arten

    OdpowiedzUsuń
  80. [ Skoro wolisz Blair, to niech będzie Blair! Masz może jakiś pomysł? Nie mają raczej zbyt wiele wspólnego, ale coś się chyba wymyśli :D ]
    |Malcolm

    OdpowiedzUsuń
  81. [ Ano nie wiesz, bo nie napisałam, zapominalska :c
    Pomysł genialny, choć trochę wymagający, nie wiem czy podołam opisywaniu jakichś potwornie trudnych prac, ale kiedyś trzeba spróbować. To kto zacznie? ]
    |Malcolm

    OdpowiedzUsuń