.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

środa, 29 stycznia 2014

Bright light


What gets us into trouble is not what we don't know.
It's what we know for sure that just ain't so.

 
Typewriter Fonts
17.04
Syn Helios'a / -
18 lat
187cm wzrostu
Brae Nosht - jego drugą połówką, mimo tego jak bardzo się różnią

Życie nie czekało, ono po prostu biegło na przód, czasami puszczając jego dłoń i przestając mu pomagać. 
Choć gdy się zastanowić, takie życie całkiem często puszcza naszą dłoń i nie czeka aż my zdecydujemy się co robić. 

Na szczęście Ger nigdy się tym nie przejmował, żył tym co było teraz, a jak coś mu uciekło to czasami to gonił, a czasami patrzył jak znika w tłumie. 

Po pewnym wieku jaki osiągnął zaczęły pojawiać się potwory żądne jego śmierci. Dzięki umiejętnościom odziedziczonym po ojcu, które z jego pomocą wyćwiczył jak również z umiejętnościami posługiwania się bronią i walki potrafił ich zgładzić.
Nie koniecznie za tym przepadał, nigdy nie popierał zabijania, jednak w niektórych przypadkach po prostu nie dało się inaczej. 
W szkole, nigdy nie czuł się szczególnie dobrze, wiedział, że jest inny i to chyba trochę wadziło mu w relacjach między ludzkich., nawet jeśli działo się to całkowicie bez jego kontroli. Choć uwielbia integrować się z innymi to z ludźmi mu to nie wychodziło.
Prawdopodobnie gdyby nie śmierć jego rodzicielki, nadal żyłby między nieświadomą ludzką rasą. Ten jeden dzień zaważył na jego losach. Wrócił do domu. Kobieta leżała na ziemi. W miejscu serca widniał ślad po ostrzu. Dźgnięto ją. Była wspaniałą kobietą, wychowywała swojego syna zupełnie sama i nigdy nie narzekała na to jak jest jej ciężko, a przecież nie było łatwo. Dzień przed morderstwem kazała obiecać mu, że jeśli jej zabraknie ma pójść do obozu, jakby przeczuwała...


Tak wiele rzeczy można by osiągnąć, gdyby nie to wieczne zastanawianie się, czy robić tak a nie inaczej. 


Zawsze do życia podchodził z pozytywnym nastawieniem, zawsze optymistycznie. Nie dało się go tak po prostu wytrącić z tego stanu. Musiałoby być to coś naprawdę poważnego by tak się stało. 
Uśmiechnięty na co dzień, bo stara się nie znajdywać powodów do smutku. Podobno wzięło się to z tego iż jego Ojcem jest Helios - bóg Słońca, źródła światła i życia.
Słońce zawsze kojarzone jako szczęście, radość - tak właśnie określa się jego osobowość  - pogodny, emanujący szczęściem.
Nauczył się nawet po części kontrolować źródła światła, co było wielkim przełomem w jego życiu i dało mu to motywację do dalszych prób opanowania swoich umiejętności. Co po kilku miesiącach pobytu w Obozie Herosów odpłaciło się możnością 'sterowania' promieniami słonecznymi, przepływem ciepła oraz tworzeniem skoncentrowanych zbiorowisk światła, które przypominają włączoną żarówkę, bez faktycznej żarówki, ale może dowolnie zmieniać ich kształty. 
Pomimo swojego wieku, wydaje się czasami dziecinny, ma pewnego rodzaju dziecinne odruchy - w trakcie 'nudy' zaczyna kiwać się w przód i w tył, lub na boki, często też kiwa głową, gdy nie ma co robić, lub przekrzywia ją w specyficzny sposób. 
Umysłowo jest inteligentnym i zaradnym chłopakiem, który ma zawsze wiele myśli, skaczących od jednego tematu do drugiego. Nie należy może do plastycznie uzdolnionych osób, ale w jego głowie nie brakuje różnistych wizji dzbanków, potraw, figurek, które często udaje mu się wykonywać własnoręcznie. Nie wspominając o tym, że ta sama głowa, która mieści miliony pomysłów na rzeczy do wykonania jest ogólnie zapracowana nadążaniem nad archiwizacją wszystkich jego myśli.

''- Ty cały czas tylko jesz-
-wiem, taki mój urok-''

Jest niepohamowanym żarłokiem. Dosłownie jadłby cały czas. Gdy tylko skończy jeden posiłek już jest głodny i gotowy by zdobyć następny prowiant. Nikt nie wie jakim cudem tyle mu się tego jedzenia mieści i gdzie się to wszystko mieści, ponieważ jest dobrze zbudowany, a na brzuchu nie ma żadnych śladów tego całego pożywienia które wchłania na masową skalę. Potrafi jeść w wielu warunkach, nie zależenie od tego czy chodzi, czy ''tańczy'',czy też siedzi.

''-Piwa?-
-Nie dzięki, nie smakuje mi-
- Jak to nie smakuje? -
- Od tak po prostu- wzruszył ramionami. ''

Dodatkowe:
  • Zawsze nosi przy sobie zegarek, który jest jedyną pozostałą pamiątką po jego mamie i prezentem od ojca. 
  • Nigdy nie potrafił się zdecydować które z dań jest jego ulubionym. 
  • Zabieranie jedzenia ze stołówki bez zezwolenia, nie nazywa kradzieżą.
  • Nigdy nie poznał swojego boskiego rodzeństwa. 
  • Oprócz jedzenia i picia źródłem jego energii jest światło, te słoneczne, ale również te pochodzące z gwiazd i księżyca (który właściwie świeci się ze względu na to, że odbija promienie słoneczne)
  • Jego oczy są koloru miodu, lecz zależnie od oświetlenia wahają się jeszcze pomiędzy jasnym brązem.
-------------------------------------------
Niewielka edycja: 5.07.2015
Kontakt: 
gg 49837101
e mail : dragon.blue.white@gmail.com

116 komentarzy:

  1. [ No witam, witam na blogu c; Może wątek? ]

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  2. Kopnęła jakiś kamyk, który zaraz z pluskiem wpadł do jeziora. Lubiła spędzać tu czas, zazwyczaj było tu tak cicho i spokojnie. Żadnych wrzeszczących obozowiczów, ani śpiewających driad. Mało kto przychodził nad jezioro w taką pogodę. Po chwili zebrała się i ruszyła powoli przed siebie. Jeszcze za bardzo nie wiedziała gdzie idzie. Schowała ręce do kieszeni kurtki żeby za bardzo nie zmarzły. Nawet sie nie zorientowała, kiedy stanęła przed drzwiami pawilonu jadalnego. Nie miała pojęcia czemu tu przyszła, przecież nie była głodna. W końcu wzruszyła lekko ramionami i weszła do środka. Rozejrzała się po pomieszczeniu intensywnie niebieskimi oczami, po chwili zauważyła Geranona. Nie myśląc za długo skierowała swoje kroki w jego stronę i dosiadła się do jego stolika. To nie było do niej podobne, pierwszy raz odkąd mieszkała w obozie dosiadła się do kogoś sama z siebie.- Cześć. - przywitała się cicho i zerknęła na chłopaka. - Masz coś przeciwko temu żebym tu z tobą siedziała? - zapytała i odgarnęła czarny kosmyk włosów za ucho.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  3. -Żarłok. - mruknęła cicho jak zwykle obserwując jak chłopak je. Chyba już zawsze będzie tak na niego mówiła, to przezwisko idealnie do niego pasowało. - To dobrze. - uniosła kąciki ust w nikłym uśmiechu. Prawdę mówiąc spodziewała się, że on też znajdzie jakąś dobrą wymówkę na odejście jak wszyscy ludzie z którymi starała się czasem rozmawiać, gdy miała lepszy humor. Teraz akurat sama do końca nie wiedziała czemu się do niego dosiadła. Po prostu miała już czasem dość tej samotności i potrzebowała chociaż posiedzieć przy kimś i na przykład popatrzeć jak je.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnęła sie lekko i oparła łokcie o blat stołu. - Nie, nigdy nie próbowałam. - Przyznała cicho trochę zdziwiona jego pytaniem. Chociaż wcale jej to nie przeszkadzało, ten chłopak i jego tematy do rozmów były takie inne. Pytanie o ryż było o wiele ciekawsze niż te wszystkie błahe pytania. - Raczej nie miałam możliwości próbować czegoś takiego. - wzruszyla lekko ramionami. Gernonowi czasem zdarzało sie ją zirytować, ale poprawiał jej humor.

    OdpowiedzUsuń
  5. ( My się już znamy, ale witam na blogu, choć trochę późno. Wątek?
    - Anne )

    OdpowiedzUsuń
  6. -Naprawdę aż tak źle je się pałeczkami? - zapytała i zachichotała cicho. Nigdy wcześniej jakoś się nad tym nie zastanawiała. Raczej rzadko kiedy myślała o samym jedzeniu, a co dopiero o metodach jak i czym można coś jeść. Wpatrywała się w chłopaka swoimi intensywnie niebieskimi oczami i słuchała wszystkiego czego mówił. Co prawda, kiedy na początku się poznali strasznie irytowało ją to jego ciągłe gadanie, jednak teraz zdążyła się w miarę do tego przyzwyczaić. Doszła do wniosku, że woli słuchać jak ktoś tak nawija, niż siedzieć samemu i unikać ludzi, bo właśnie to robiła od dziecka. Nauczona była samotnego życia odkąd pamiętała, więc takie kontakty z innymi były dla niej całkowitą nowością.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  7. Bawił ją ten jego monolog, nie chciała być nie uprzejma, więc zakryła usta dłonią tłumiąc chichot. Miała dziś na prawdę dobry humor, co nie zdarzało się często. W sumie to sama sie dziwiła, że jest w miarę miła. Nie rozumiała dlaczego tak dzisiaj jest. Rozejrzała sie dyskretnie po pawilonie jadalnym miała nadzieję, że nikt jej nie zauważy. Zapewne gdyby Annabeth sie dowiedziała, że nie jest taka jak sie wydaje, to uznała by to za jej słaby punkt i pewnie wymyśliłaby jakąś zemste za pająki, ktore na nią posłała. Wzięła głęboki wdech i wróciła spojrzeniem do Geranona. Widać było po nim, że bardzo interesuje sie jedzeniem i praktycznie caly czas o tym myśli i gada. - A jakie jest twoje ulubione jedzenie? - Zapytała w końcu. Wolała słuchać i zadawac pytania o jego zainteresowania niż opowiadać o swoich.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  8. -Ahaa. - kiwała lekko głową słuchając tego co mówi, nie spodziewała się, że jeśli zapyta go o ulubione danie to otrzyma od razu na nie cały przepis. - To musi być na pewno bardzo dobre. - powiedziała w końcu i uśmiechnęła się delikatnie.- Ja? -westchnęła cicho.- Zazwyczaj jem dwa posiłki dziennie... i raczej nie są one jakieś zróżnicowane, starcza mi jakaś mała kanapka, albo naleśniki… - wzruszyła lekko ramionami. Nie była przyzwyczajona do tego żeby jeść smacznie i dużo. W końcu wychowała się na ulicy, musiała żebrać żeby w ogóle coś zjeść, a teraz, to było dla niej aż za proste. Dlatego też do tej pory z przyzwyczajenia mało jadła. - To nie jest tak, że nie lubię jedzenia... po prostu jakoś... mi nie smakuje. - zaczęła automatycznie bawić się czarnym kosmykiem włosów.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. -Jeśli było takie pyszne to musisz to zrobić jeszcze raz. – oparła łokcie o blat stołu. – Ja już sama nie wiem, czy to zdrowo czy nie… - uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. Nie przepadała o rozmowach o niej samej. Zazwyczaj nikomu się nie zwierzała, ani nie opowiadała o sobie, o swoich problemach, nawet takich błahych jak problemy z normalnym jedzeniem. – Pastel? – odetchnęła cicho, kiedy chłopak zmienił temat. – Dokładnie rzecz biorąc to on jest moim cieniem… dlatego w świetle nie mam swojego cienia na ziemi. – uśmiechnęła się. O swoim pupilu mogła mówić zawsze.- Fakt, że jestem córką Nocy pozwoliło mi na to, że go oswoiłam i może przybierać materialną postać, niekoniecznie kocią, równie dobrze może być fretką lub pająkiem. – w sumie Pastel był jej jedynym prawdziwym przyjacielem, który nigdy jej jeszcze nie opuścił, nawet na chwile. W końcu był jej cieniem, a cienie towarzyszą człowiekowi praktycznie zawsze.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  11. -Tak, to jest niesamowite. – przyznała, kiedy pierwszy raz zorientowała się, że może oswoić swój cień nie mogła w to uwierzyć. Dla niej wtedy było to niedorzeczne. Później jednak zaczęła trenować coraz bardziej swoje umiejętności i doszła do wniosku, że takie oswojenie cienia to pikuś w porównaniu do tego co jeszcze mogła by zrobić. Przecież raz jak straciła nad sobą panowanie, to prawie wysadziła cały Obóz w powietrze, dobrze że Chejron ją uspokoił. Wzięła głęboki wdech. – Jako syn Heliosa… Chyba mógłbyś utworzyć coś ze światła. – zamyśliła się chwilę. Niespodziewanie na stole tuż przed nią pojawiła się czarna niczym smoła fretka i wlepiła w nią swoje złote ślepia.- Podsłuchujesz nas Pastel? – dziewczyna zaśmiała się cicho widząc pupila, po czym podrapała go lekko po brzuchu.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  12. - Źródło ciemności też nie jest „namacalne”, ale mogę tym kierować jeśli się postaram. – przekręciła lekko głowę na bok. Dawno tak interesująco z nikim nie rozmawiała. W sumie to ogólnie starała się unikać ludzi i rozmów z nimi. – Każdy się nadaje do opieki zwierzętami…. Szczególnie takimi jak Pastel. On nie jest jakoś wielce wymagający… Wystarczy go miziać co jakiś czas i wtedy jest najszczęśliwszy pod słońcem. – zaśmiała się cicho nadal drapiąc fretkę po brzuchu. – Rozumie wszystko, dlatego też mam prawo twierdzić, że nas podsłuchuje.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  13. Dotknęła dłonią drzewa. Nie miała pojęcia dlaczego to robiła. Była w lesie, gdzieś w środkowej części. W końcu mogła przez chwilę pobyć w ciszy, bowiem domek Aresa jej tego nie dostarczał. Przyzwyczaiła się do tego, w końcu w marcu minie już sześć lat odkąd tu jest, ale każdego dnia najchętniej udusiłaby wszystkich 'współlokatorów'. Wzięła głęboki wdech i opuściła rękę. Usiadła opierając się plecami o drzewo. Popołudnie. Nawet jeśli dziś miało się odbyć ognisko, raczej nie przyjdzie. Po dzisiejszym treningu była padnięta.
    (Dlatego nie lubię zaczynać. :3 )
    Anne

    OdpowiedzUsuń
  14. - Zawsze warto próbować, przecież niekoniecznie coś musi być widoczne żeby nad tym panować. - Zaśmiała się cicho. Długo czasu jej zajęło zeby oswoić Pastela, jednak to sie opłaciło. Już nie wyobrażała sobie życia z normalnym cieniem, który by nagle nie pojawiał się w różnych, najmniej spodziewanych momentach, nie kazalby sie miziać i nie spałby z nią codziennie, niczym prywatny ogrzewacz. - Nie, nie może. - Przytaknela i wlepiła niebieskie spojrzenie w pupila. - ...jednak ja czasem słyszę jego myśli. - Dodała po chwili. Kiedy to odkryła zaczęła bardzos się starać opanować lepiej tą umiejętność, gdyby jej sie to udało mogłaby normalnie porozumiewać się z Pastelem, to by było dla niej coś wspaniałego, zyskałaby nowego kompana do rozmów.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystko nowe, wszystko dziwne, wszystko inne. Wiele czasu minęło, nim Spark przyzwyczaiła się do sierocińca, tak samo do Nowego Jorku i nowej rodziny. Teraz musiała się oswoić z nowym miejscem i brakiem znajomych. W obozie było pełno ludzi, przecież mogła kogoś poznać, tak? No, może gdyby była bardziej towarzyska i gdyby przestała zamieniać swój strach na chamskość... tak, wtedy byłoby o wiele lepiej.
    Westchnęła i odwróciła się zrezygnowana, mając zamiar wrócić do domku, ale wtedy zobaczyła doskonałą okazję. Przy jednym ze stolików siedział chłopak z trochę znudzoną miną. Siedział sam, więc może tak samo jak ona był nowy i nie miał jeszcze znajomych? Nie zawahała się, przybrała obojętny wyraz twarzy i pewnym krokiem zaczęła iść w stronę stolika, by następnie usiąść obok chłopaka. Nie spojrzał na nią, może nie chciał mieć nowych znajomych? Odchrząknęła.
    -Cześć, też jesteś nowy? - spytała. W obawie, że chłopak może nie odpowiedzieć, zacisnęła pięści pod stolikiem.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  16. [Taa, wybacz za tak 'szybką' odpowiedź, ale urodziny u koleżanki i, ekhm, no nic xd ]

    Ledwo widocznie dziewczyna odetchnęła z ulgą. Czy on naprawdę jej odpowiedział, czy to może jej zwykłe fanaberie, stworzone przez jej potrzebę, by mieć przyjaciela? Rozluźniła pięści i uśmiechnęła się, widząc uśmiech chłopaka i jego wyciągniętą dłoń. Uścisnęła ją z satysfakcją, mając nadzieję, że nie zauważył, iż ze zdenerwowania spociły jej się dłonie.
    -Miło mi cię poznać, Ger - powiedziała trochę bardziej wyniośle niż zamierzała, więc szybko odchrząknęła i ponownie się uśmiechnęła. Daj spokój, Spark, tutaj możesz być sobą, wszyscy są tacy jak ty, nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś. - Tak, jestem nowa, jeszcze za bardzo się tutaj nie obeznałam, a tym bardziej nikogo nie znam, więc pomyślałam, że miło by było wreszcie kogoś poznać.
    Nie mogła znieść myśli, że ten chłopak sprawiał, że czuła się szczęśliwa. Wydawałoby się, że wydawał z siebie ciepło, jak słońce w środku lata. Próbowała wynaleźć w jego duszy zimno, ale zdziwił ją całkowity tego brak. Ten chłopak zdecydowanie różnił się od innych półbogów, nie tylko samym zachowaniem, ale nawet aura, jaka go otaczała była inna. Jeszcze takiej nie spotkała.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  17. Krew odpłynęła z twarzy Spark. W sierocińcu uczono ją, że aby zapoznać się z inna osobą trzeba chociaż podać swoje imię, a ona była tak zdenerwowana tym, że Ger jej odpowiedział, że aż zapomniała się przedstawić.Miała dziwne przeczucie, że chłopak wykrył jej zdenerwowanie, więc szybko zmieniła swoją postawę. Nie chciała znowu być obiektem do wyśmiewania. Zawstydzona przetarła ręką twarz. Zamiast zajmować myśli jego aurą powinna podać swoje imię.
    -Bogowie, faktycznie, zapomniałam się przedstawić. W każdym razie... jestem Spark - oznajmiła i od razu chciała uderzyć się w twarz. Spędziła w Nowym Jorku mniej czasu, niż we Włoszech, więc jej akcent do tej pory ją prześladował. Starała się, co prawda, mówić tak, jak przystało na Nowojorczyka, nawet większość zdań jej się udawało, ale swoje imię chyba zawsze będzie wymawiać z tych cholernym akcentem. Odchrząknęła.
    -To... kto jest twoim boskim rodzicem? - spytała szybko, starając się ukryć wpadkę i mając nadzieję, że Ger nie zwróci na to uwagi.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczynała odczuwać mała satysfakcję w związku z tym, że rozmowa z nim zaczynała iść co raz gładziej, a Spark nie odczuwała już takiego zdenerwowania. Była mu wdzięczna, że jej nie wyśmiał i nie zwrócił uwagi na jej akcent. Uśmiechnęła się, a jej uśmiech się poszerzył, gdy chłopak zaczął kiwać głową, co wyglądało dosyć zabawnie, a zarazem słodko. Czasem zazdrościła innym ludziom, że mają jakiś nawyk. Niektórzy machają rękami, inni tupają nogami lub, tak jak w przypadku Geranona, kiwają głowami. Spark mogła jedynie czasem ze zdenerwowania zamrozić przedmioty.
    -Hekate - powiedziała i przyłapała się na tym, że w jej głosie było słychać dumę. Tak, teraz ma być z czego dumna. Kiedyś zawsze była dzieckiem z sierocińca, z którego śmiali się na każdym kroku, bo była inna, ale teraz jest wśród swoich i wreszcie może być szczęśliwa. -Helios to... ten od słońca, tak? To znaczy... to chyba rzadkość spotkać dziecko Heliosa, prawda?
    To było dosyć dziwne pytanie. Jeszcze niedawno nie wiedziała, że istnieją bogowie Greccy, a co dopiero, że bóg i śmiertelnik mogą spłodzić półboga, ale w obozie słyszała jak dzieci różnych bogów rozmawiają pomiędzy sobą, jak rozmawiają o swoim rodzicu, ale dopiero w rozmowie z Geranonem natknęła się na Heliosa.

    [Kończymy? c;]

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  19. Ujrzała chłopaka, który prawdopodobnie zaraz miał się na nią przewrócić. W razie konieczności przygotowała się do uskoczenia. Zachwiał się, lecz na szczęście odzyskał równowagę. Odetchnęła z ulgą, nie chciała być świadkiem 'takiego' zdarzenia. - Cześć. Nie szkodzi - powiedziała. Może przynajmniej nie będzie sama. - Coś się stało? - zapewne wiedziała o co chodzi. Doszły do niej słuchy, że bracia Hood prześladują wręcz jakiegoś chłopaka. Może to był on, albo zwyczajnie postanowił przejść się do lasu. Problem w tym, że wtedy raczej by tyłem nie szedł.

    Anne

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mallory była trochę zawiedziona, że to nie jej udało się wygrać ten pojedynek, ale szczęście w nieszczęściu, że zrozumiała, że nie powinno się atakować z wyskoku tak słabo znając możliwości przeciwnika. Odetchnęła głęboko, wolną ręką odgarnęła kilka kosmyków włosów, które niepowołanie znalazły się na jej czole i policzku, po czym zaczęła rozwiązywać rzemyki przy swojej zbroi. - Szczerze, ty też jesteś naprawdę dobry - powiedziała, próbując rozplątać szczególnie złośliwy supełek przy lewym boku napierśnika, mniej więcej na wysokości najniższego żebra, rzemienie jednak nie chciały dać za wygraną. - A jeśli chodzi o koszulkę - dodała po chwili. - Ça m'est egal (fr: wszystko mi jedno), nie miałam do niej jakiegoś specjalnego sentymentu, ot sobie t-shirt - tłumaczyła, coraz bardziej irytując się niemożnością rozwiązania rzemyków. - Bardziej przeszkadzają mi ci wszyscy ludzie, gapią się, jakby nie mieli nic lepszego do roboty, a nasza walka chyba nie jest wydarzeniem tygodnia - stwierdziła, po czym zamilkła na kilka chwil, skupiając się z powrotem na opornym suple. “No proszę... kolejna rzecz, która dzisiaj mnie zawodzi” pomyślała i westchnęła głośno, poirytowana. - Mógłbyś mi pomóc to rozwiązać? - spytała w końcu, wskazując na plątaninę rzemieni, która zdążyła jeszcze bardziej się pogmatwać.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Dziękuję - powiedziała Mallory, kiedy w końcu mogła wyswobodzić się z napierśnika, który od ciągłego szarpania za rzemyki przesunął się i zaczynał ją trochę uwierać. Pospiesznie zdjęła naramienniki i rozciągnęła szyję, wydając przy tym niezbyt przyjemny dźwięk strzykających kości. Z niezadowoleniem zauważyła, że pogorszyła się jej kondycja, bo pomimo krótkiego trwania walki, zaczynała już dostawać zadyszki. "Powinnam była ćwiczyć w zeszłym tygodniu, a nie spać do południa" zauważyła w myśli, ale co mogła poradzić... Łóżko było tak wygodne, pościel ciepła, a perspektywa spędzenia połowy dnia z książką i parującą herbatą strasznie kusząca. "Wracaj na ziemię, Vauclain. Już nie pora na popołudniową drzemkę, to nie przedszkole" skarciła samą siebie. - To... - zaczęła niemrawo. Niebardzo wiedziała, co powiedzieć, żeby rozmowa w miarę się kleiła, zwykle druga osoba pytała ją o coś, a ona musiała tylko odpowiedzieć prostym, niezłożonym zdaniem. - Jesteś z domku Heliosa, tak? - spytała, kiedy odnosili ekwipunek do zbrojowni.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy chłopak skierował się do drzwi wyjściowych, powoli ruszyła za nim. Początkowo chciała kazać mu zgadywać, ale stwierdziła, że nie ma to większego sensu, a skoro sam stwierdził, że i tak by nie trafił, postanowiła od razu podzielić się informacją. Zresztą, to, czyim była dzieckiem, nie było jakąś ogromną tajemnicą, to tak jak pytać o ulubioną książkę czy potrawę. - Hades, naczelny nekromanta olimpu. No wiesz, upiory, zombie i te sprawy - próbowała zażartować, niestety z marnym skutkiem. Rzadko udawało jej się opowiedzieć dobry kawał, najwyraźniej w tej dziedzinie nie miała jakiegoś specjalnego talentu. Początkowo otworzyła lekko usta, chcąc jeszcze coś dodać, ale szybko zamknęła buzię, w obawie przed popełnieniem jakiegoś słownego faux pas.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  24. - Chętnie - odparła, uśmiechając się lekko. Niedługo przed treningiem zjadła spore śniadanie, jednak ćwiczenia zdawały się być naprawdę sporym złodziejem energii. Na ten komentarz roześmiała się cicho do siebie, bo przecież "zjadanie" siły życiowej było właśnie jej działką. Szybko jednak stonowała nieco śmiech, przypominając sobie wydarzenia z dawnych lat, kiedy w konsekwencji niezbyt pomyślnego splotu akcji znowu stała się młodą, szesnasto-i-pół-letnią sobą. Nie chcąc niepotrzebnie się smucić, bo życie trwało, a dzień był, jak dotąd, całkiem udany (odliczając trochę niezręczną sytuację ze zbroją, kiedy całkiem się namęczyła, żeby zwalczyć rumieniec), odgoniła od siebie nieprzyjemne myśli. Poczuła, że miło byłoby podtrzymać rozmowę i czuła się do tego niejako zobowiązana, więc zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad jakimś pytaniem, które mogłaby zadać, jednak wszystkie, które jak dotąd przyszły jej do głowy, wydawały się głupie, poza tym nigdy nie czuła się dobrze w towarzystwie, zwłaszcza płci przeciwnej. Zerknęła więc na chłopaka z nadzieją, że to on przerwie milczenie, które zapadło pomiędzy nimi.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  25. Poczucie humoru i ogólne zachowanie chłopaka najwyraźniej miało pozytywny wpływ na nastrój Mallory, bo dziewczyna roześmiała się po raz kolejny, tym razem nieco głośniej. Zwykle nie była tak chichotliwa, ale dzisiaj chyba zdarzył się jakiś wyjątkowy dzień, bo z minuty na minutę zapominała o nieco urażonej dumie po przegranej walce. - Akurat w tej kwestii jestem kompletnym beztalęciem - przypomniała sobie pierwsze odgrzewane w mikrofalówce dania, jeszcze w latach sześćdziesiątych, które rzadko kiedy jej wychodziły. - Dużo bardziej wolę próbować tego, co ktoś upichci - przyznała, kiedy zbliżali się do pawilonu jadalnego. - A ty, wolisz jeść, czy gotować? - spytała z zaciekawieniem, ciesząc się z tego, że rozmowa w końcu zaczęła w miarę dobrze się toczyć.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  26. - No no, widzę, że rozmawiam z prawdziwym znawcą tematu - uśmiechnęła się, bo tym razem próba bycia zabawną wyszła jej trochę lepiej. Wzięła z lady spory kawałek pizzy z szynką, jej ulubionej, i szklankę coli. Niezbyt zdrowo, ale przy tak napakowanym ćwiczeniami planie zajęć mogła sobie pozwolić na wysokokaloryczną dietę. - Ale w pełni rozumiem, co masz na myśli - dodała po chwili, siadając na wolnym miejscu naprzeciw chłopaka. - To trochę jak czytanie dobrej książki - teraz to ona zwróciła rozmowę na swój ulubiony temat. - Czasem zastanawiam się, co ja zrobiłabym na miejscu tego czy innego bohatera, wiesz, gdybym była w jego sytuacji. No i sztuką jest potem umieć umieścić postacie we własnych opowiadaniach, musisz się wczuć w to, co się z nimi dzieje - rozmarzyła się, myśląc nad jednym z tworów, który zaczęła kilka dni temu, ale nie miała siły i chęci dokończyć. - No, ale zbaczam z tematu - powiedziała po krótkim milczeniu. - Co lubisz gotować najbardziej? - zapytała, wracając do poprzedniego przedmiotu rozmowy.

    //Mallory.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mallory zdążyła już wciągnąć prawie połowę swojej pizzy i zastanawiała się nad następnym kawałkiem, kiedy chłopak zadał jej kolejne pytanie. Skończyła gryźć ostatni kęs, który wzięła do ust, przełknęła i dopiero wtedy zaczęła mówić. - Nie jestem bardzo wymagającą osobą, jeśli chodzi o jedzenie - przyznała. - Wręcz przeciwnie, czasem im prostsze danie, tym lepsze - pociągnęła łyk coli, ale kilku sekundach podjęła znowu. - Chyba najbardziej lubię pizzę, z czymkolwiek na wierzchu, od zwykłego sera i sosu do najdziwniejszych kombinacji, raz zdarzyło mi się nawet spróbować pizzy z brzoskwiniami - westchnęła. To było tuż po przeprowadzce do Stanów, kiedy z matką przystosowywały się do życia w tak dużym mieście jak Nowy Jork. Szybko jednak ukryła rozpływanie się we wspomnieniach i dodała: - A z tymi zwierzęcymi częściami to trochę cię rozumiem. Kiedy jeszcze we Francji jedliśmy czasem foie gras, z automatu byłam chora. W sumie już jak widziałam taką upasioną gęś, z której do zjedzenia przyda nam się tylko otłuszczona wątroba, robiło mi się strasznie przykro - na samą myśl zrobiło jej się trochę niedobrze, więc stwierdziła, że raczej podziękuje, jeśli chodzi o więcej jedzenia, przynajmniej na razie. Zabrała się tylko za zjedzenie swojej porcji do końca.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  28. Przełknęła ostatni kęs pizzy i dopiero wtedy zaczęła. - Moja mama była Francuzką, a ja urodziłam się w Rennes, w Bretani - było jej smutno nawet wspominać o matce, bo wciąż pamiętała jak poniekąd za jej sprawą zginęła, ale no cóż, niegrzecznie było zbywać rozmówcę, szczególnie tak miłego, a niestety nie mogła opowiedzieć o spędzonym w Europie dzieciństwie, pomijając ją. - Szczerze mówiąc, po prawie pięćdziesięciu latach w Nowym Jorku czuję się bardziej, jakbym była stąd - przyznała i skończyła również swój napój. - Zabawne tylko, że czasem zapominam, jak co się mówi i ciągle używam francuskiego - uśmiechnęła się.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziewczyna westchnęła głośno. Jej historia nie była czymś, z czego powinno się być szczególnie dumnym, więc kiedy ją komukolwiek opowiadała, nigdy nie było jej do śmiechu, jednak dostrzegając ogromną ciekawość w tonie rozmówcy i widząc iskierki zaintrygowania w jego oczach, stwierdziła, że tym razem będzie mówić mniej ponurym tonem. - Więc... - zaczęła. - Urodziłam się w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym roku, a w sześćdziesiątym czwartym przeprowadziłyśmy się z mamą tutaj. Później dowiedziałam się, że to ojciec podjął tę decyzję za nas, bo nie musiał oddalać się od Podziemia na tak daleko, żeby móc nas odwiedzać. Szczerze mówiąc to pojawiał się całkiem często, słyszałam, że są półbogowie, którzy nigdy nie widzieli swojego boskiego rodzica - zrobiła krótką pauzę, zastanawiając się, co powiedzieć dalej, po czym kontynuowała. - Przez jakiś czas żyłyśmy w spokoju, ale kiedy skończyłam dwadzieścia pięć lat, zaczęły się dziać dziwne rzeczy... Wszyscy, z którymi się stykałam, zaczynali nagle zapadać na zdrowiu, od ciągłych przeziębień do naprawdę poważnych chorób. Na początku myślałam, że to jakiś dziwny zbieg okoliczności, ale potem okazało się, że to taki bonus do bycia dzieckiem boga umarłych, cała ich energia życiowa przechodziła na mnie, jak ładunek z naelektryzowanych papierków - porównanie do prostego doświadczenia fizycznego wydało jej się tu najbardziej adekwatne. - Ja byłam coraz silniejsza, wszyscy mówili mi, że z każdym dniem wyglądałam lepiej. Któregoś dnia sama złapałam jakiegoś wirusa i musiałam zostać w domu, a mama została, żeby się mną opiekować. Chciała sprawdzić mi temperaturę ręką, wiesz, zanim dałaby mi termometr, i zasłabła, bo mój organizm zaczął czerpać jej siły, żeby uzupełnić własny deficyt. Potem, kiedy leżała na podłodze, nagle zaczęła... jakby, hm... starzeć się w przyspieszeniu. W jednej chwili była staruszką, a potem zniknęła, wydaje mi się, że Hades zabrał ją bezpośrednio do Podziemia. Wtedy zobaczyłam, że moje ciało zmieniło się z dwudziestokilkulatki w, hm, to - wykonała gest ręką, pokazując na siebie. - I od jakichś czterdziestu lat nie rosnę, ani nic - Znowu zatrzymała się, widząc cień przerażenia na twarzy chłopaka. - Bez obaw - roześmiała się przyjaźnie. - Ojciec nauczył mnie kontrolować wysysanie życia i na szczęście już dłużej nie "zjadam" ludzi. Ostatnio pracuję nad wydłużaniem życia i przetransportowywaniem energii z jednej istoty na drugą - wyznała.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  30. Znowu westchnęła, tym razem było to bardziej zaznaczone. - Wiesz, patrząc na to z perspektywy tylu lat, nie czuję się już tak źle - stwierdziła. - Jasne, na początku było ciężko, najpierw w ogóle nie wiedziałam, o co chodzi, ale teraz jest już lepiej - uśmiechnęła się, poprawiając koszulkę, której jakimś niewiadomym sposobem udało się przekręcić do nie całkiem poprawnego stanu. - Lubię wykorzystywać moje zdolności w jakiś kreatywny sposób - odpowiedziała na pytanie chłopaka. - Głównie przywołuję z zaświatów zwierzęta i przenoszę energię pomiędzy nimi i roślinami. Ostatnio zniszczyłam chyba ze trzy sadzonki drzewek owocowych, żeby ożywić starego kruka, niestety siły starczyło tylko na kilka minut. Inna sprawa, gdyby zacząć eksperymentować na ludziach... - urwała, zatapiając się w myślach. Gdyby mogła (i umiała) przeprowadzać tę operację na ludziach, jej matka dawno byłaby spowrotem wśród żywych, oczywiście jeśli najpierw znalazłaby jej duszę w Podziemiu. Z jakiegoś powodu była dla niej niedostępna, co bardzo ją smuciło. Zmarszczyła brwi, wpatrując się w serwetkę przed sobą i nie dopowiedziała już nic więcej.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Okej, nie ma sprawy ]

    Chwilę zastanowiła się nad słowami chłopaka o umiejętnościach. Było w nich trochę racji, ale czy nie o to chodziło, żeby uczyć się pokonywać związane z nimi słabości i umieć naprawiać swoje niepowodzenia? - Bogowie są w końcu bogami... - zaczęła, bardziej myśląc na głos niż faktycznie chcąc przekazać jakąś kwestię. - Myślę, że ich świat rządzi się własnymi prawami, wszystkie te zawiłości i moce, o których nam się nawet nie śniło - teraz już wiedziała, co mówi i wyrażała to, zupełnie jakby pisała opowiadanie, w nieco bardziej skomplikowanych słowach niż zazwyczaj. - Ale wiesz co, wydaje mi się, że my wyciągamy wnioski z tego, co nam się udaje lub nie, a oni są trochę zbyt... hm... Przekonani o swojej nieomylności? - na chwilę zamilkła, jakby rozważając, czy właściwie ubrała swoją koncepcję w słowa. - Tak, właśnie tak. No i mają trochę inne postrzeganie świata, skoro są, no, ten... niezmienni od tylu lat - zająknęła się, po czym znów zrobiła pauzę, ale nic już nie dodała, bo nie była do końca przekonana, co powinna powiedzieć.
    - Naprawdę bardzo miło było mi z tobą rozmawiać - odparła, kiedy wspomniał o tym, że czas się zbierać, i podniosła kąciki ust w lekkim półuśmiechu, starannie wyćwiczonym przed lustrem toaletki, całe lata temu, kiedy naprawdę miała trochę ponad szesnaście lat. Spodobało jej się nastawienie chłopaka i to, że miał całkiem przyjemne poczucie humoru, co tylko ułatwiało konwersację. No i, mówiąc szczerze, te jego ciągle błyszczące entuzjazmem oczy były całkiem... hm... intrygujące? Tak, to chyba było dobre określenie. Przez kilkanaście sekund intensywnie się w nie wpatrywała, ale uznała, że to trochę nieprzyzwoite i dziwne, więc szybko odwróciła wzrok.

    //Mallory

    OdpowiedzUsuń

  32. Fioletowowłosa wyszła właśnie z domku, pogoda bardzo jej się podobała, lubiła słońce i ciepło. Uśmiechnęła się delikatnie sama do siebie i zerknęła przez ramie, czy jej szczeniak za nią idzie. Musiała wyjść ze swoim zwierzakiem na spacer, ponieważ już nie pasowało i znudziło się mu takie siedzenie w domku. Dziewczyna ruszyła w stronę lasu, pies początkowo dreptał grzecznie za właścicielką krok w krok, a przy każdym jego ruchu oklapnięte uszy podskakiwały śmiesznie. Kiedy znaleźli się kawałek od obozu i było w miarę spokojnie, córka Iris wzięła jakiś patyk i rzuciła przed siebie, pies oczywiście pobiegł go przynieść. Niespodziewanie fiołkowe spojrzenie dziewczyny zatrzymało się na nieznajomym jej chłopaku, który szedł niedaleko przez las. Przekręciła nieznacznie głowę na bok obserwując go zaciekawiona.- Pacz lepiej pod nogi, bo jeszcze się wywrócisz! – krzyknęła śmiejąc się stronę chłopaka, widząc jak był zapatrzony we wszystko dookoła.
    [ przepraszam, ze dopiero teraz odpisuje, ale miałam niespodziewany wyjazd. ]

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  33. Znowu spędziła całą noc na spacerowaniu po lesie, więc musiała odsypiać to wszystko w dzień. Otworzyła jasnoniebieskie oczy i przeciągnęła się powoli odrzucając na bok pościel. Usiadła na skraju łóżka i przetarła twarz dłonią. Nadal miała zły humor, po rozmowie ze Spark i nie udawało jej się cały czas tego ukryć. Zerknęła na zegarek widzący na ścianie i zmarszczyła nieznacznie brwi, gdy zdała sobie sprawę, że spała zaledwie 3,5 h. Westchnęła, po czym w końcu zebrała się z łóżka i poszła się ubrać. Nigdzie nie zauważyła swojego cienia, ale jakoś wielce się tym nie przejęła. Po chwili wyszła na zewnątrz i zaciągnęła się świeżym powietrzem, trochę nie pasowało jej fakt, że jeszcze wysoko na niebie świeciło słońce jednak wiedziała, że nie uda się jej już zasnąć. Schowała ręce do kieszeni spodni. Ruszyła powoli w stronę stołówki, jednak w połowie drogi się zawahała i zmieniła swój kierunek w stronę jeziora. Nadal nie była głodna, praktycznie nic nie jadła już od 3 dni, jednak po prostu nie mogła się do tego zmusić. Kiedy znalazła się już przy zbiorniku wodnym omiotła szybkim spojrzeniem okolicę, po czym usiadła w cieniu pod jednym z drzew, jak zwykle dalej od innych herosów, którzy świetnie się bawili w taką pogodę przy jeziorze.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnęła się do chłopaka, kiedy niespodziewanie on potknął się o korzeń i wywrócił. Skrzywiła się nieznacznie widząc to wszystko, po czym podeszła do niego szybko i przykucnęła obok, szczeniak pobiegł za nią wesoło.- A nie mówiłam żebyś patrzył pod nogi!- stwierdziła marszcząc brwi i zlustrowała go szybkim spojrzeniem.- Nic ci się nie stało? – zapytała cicho trochę zmartwiona i znowu przekręciła głowę na bok wpatrując się w niego. Pies obwąchał rękę chłopaka zaciekawiony jego osobą.

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  35. Oparła się plecami o drzewo i wlepiła spojrzenie w niebieskie niebo. Wpadła w zadumę i jeszcze długo by tak siedziała w ciszy i samotności, kiedy nagle usłyszała jak ktoś do niej coś mówi. Zmarszczyła brwi zdziwiona, po czym przeniosła spojrzenie na chłopaka. Wystarczyła jej chwila, żeby poznać, że to Geranon. Słysząc to co powiedział westchnęła głośno.- Ger… naprawdę nie jestem głodna. – mruknęła cicho i przygryzła dolną wargę w zamyśleniu. Nie mogła wytrzymać jak tak na nią patrzył, więc w końcu wzięła od niego tą miskę.- Nie musisz mnie dokarmiać. – pokręciła nieznacznie głową, Nie była przyzwyczajona, że ktoś o niej myślał i przez to przynosił jej jedzenie, więc zrobiło jej się tak jakoś miło z tego powodu.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  36. Obserwowała chłopaka uważnie swoim fiołkowym spojrzeniem.- No właśnie… Warto mnie słuchać. – zaśmiała się cicho, po czym wyprostowała i wygładziła rękoma materiał zwiewnej bluzki. Rozejrzała za psem, który położył uszy po sobie, kiedy nieznajomy go pogłaskał. Kiedy wyciągnął dłoń w jej stronę ujęła ją i uśmiechnęła się do niego ciepło.- Miło cię poznać Geranonie, jestem Charlie. – przedstawiła się i odruchowo dygnęła lekko w jego stronę. – Zawsze tak chodzisz po lesie i wpadasz w drzewa? – zapytała, gdy się uśmiechała na w jej policzkach pojawiały się dołeczki. – Podobno jeśli człowiek przytula się do drzewa, to później lepiej się czuje. – dodała jeszcze po chwili z nieukrywanym rozbawieniem w głosie.

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  37. Posłała mu delikatny uśmiech, po czym spojrzała w swoją owsiankę. Naprawdę nie była głodna, ale nie chciała zrobić Geranonowi przykrości, w końcu tak się starał i przyniósł jej to jedzenie. Mozolnie zaczęła jeść owsiankę, która w sumie nie była taka zła, jednak i tak ciężko jej było ją połknąć.- To głupie pytanie… Ja zawsze mało śpię. – wzruszyła nieznacznie ramionami. – zerknęła na niego kątem oka. – Myślisz, że warto czasem odejść od starych poglądów i zacząć żyć całkowicie inaczej, kierując się totalnie innymi ideami? – zapytała cicho po chwili namysłu. Nadal dręczyły ją wspomnienia słów córki Hekate, która wypominała jej, że nie powinna zacząć żyć inaczej, w końcu komuś zaufać i znaleźć sobie przyjaciół.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  38. Zjadła jeszcze parę łyżek owsianki, jednak nie miała zamiaru dojeść jej całej do końca, więc odłożyła miskę gdzieś niedaleko siebie. Zmieniła pozycję siedzenia i usiadła skrzyżnie na ziemi, odwróciła się bardziej w stronę chłopaka. W ciszy przysłuchiwała się słowom Geranona, rozmyślając nad tym co mówił. Owinęła czarny kosmyk wokół palca i zaczęła się nim bawić, zawsze tak robiła gdy się nad czymś bardziej zastanawiała, nie wiedziała czy powinna mu o wszystkim powiedzieć, czy nie. – Ostatnio wdałam się w dyskusję z jedną z córek Hekate, która stwierdziła, że powinnam przestać kierować się tym wszystkim czego nauczyła mnie Nyks, bo to nie jest dobre. – westchnęła cicho i spojrzała gdzieś w bok.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  39. -Cieekawe – cały czas nie przestawała się uśmiechać. Zachowanie chłopaka ją trochę zaintrygowało, był taki pełen życia i cały czas uśmiechnięty, można było się wręcz ‘zarazić’ od niego tym poczuciem humoru. Słysząc pytanie o trzymanie zwierząt zerknęła na swojego pupila.- Jeśli dobrze się ugada Pana D i Chejrona to można mieć w Obozie praktycznie każde zwierzę… No może nie smoka… - zamyśliła się chwilę. – W Obozie może być tylko jeden smok i raczej nikt się niestety do niego nie zbliża. – westchnęła. – No ale w sumie on ma swoje obowiązki, musi pilnować Złotego Runa… - jak zwykle z jej ust wylał się potok słów, ona sama do końca nawet nie wiedziała o czym mówiła.- A ty nie chcesz mieć jakiegoś zwierzaka? Jak się ma zwierzaka, to jest weselej. – stwierdziła szczerząc się nadal jak głupia.

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  40. -Chyba nie wszystko jest złe… Czasem jednak zastanawiam się, czy jednak aby na pewno to prawda… Czasem zastanawiam się czy wszystko czego mnie nauczyła jest złe… - stwierdziła cicho, po czym podkuliła nogi do klatki piersiowej i objęła je rękoma. – Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. – westchnęła i przymknęła nieznacznie niebieskie oczy. – Właściwie… to jeszcze zastanawiam się co ja tu właściwie robię… i dlaczego Pan D i Chejron zgodzili się zbudować domek mojej matki w Obozie… - ostatnio tyle pytań łaziło jej po głowie, że już powoli miała tego dość. – Czemu ja właściwie o tym myślę..? – zmarszczyła brwi i pomasowała sobie rękoma skronie. Już totalnie zgubiła się w tym o czym mówi i po co w ogóle to mu mówi.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  41. -Oh no nie przesadzaj, zwierzaki się same pilnują jeśli się ich tego nauczy. Życie jest ciekawsze, kiedy towarzyszy ci krok w krok jakieś stworzenie. - zaśmiała się cicho obserwując swojego szczeniaka, który właśnie przysiadł na ziemi na tylnych łapkach i wpatrywał się w ich obydwoje zaciekawiony, merdając wesoło ogonem. - On... Nie ma imienia... - mruknęła cicho marszcząc brwi słysząc pytanie chłopaka. Nadal nie znalazła idealnego imienia, które by pasowało do jej pupila.

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  42. Siedziała wpatrując się gdzieś w przestrzeń i myślała o tym wszystkim, kiedy nagle z tego stanu wyrwał ją Geranon. Przeniosła na niego spojrzenie intensywnie niebieskich oczu. – Jasne, wiesz, że ja i tak tego nie zjem do końca. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.- Czasem zastanawiam się, gdzie ty mieścisz w sobie to wszystko co zjesz. – stwierdziła po chwili ciszy, wolała zmienić temat, naprawdę tego dnia nie miała ochoty nad zastanawianiem się o swoim życiu.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zamyśliła się chwilę.- Wołam do niego po prostu "psie" lub "kochanie", zawsze reaguje. Pozatym cały czas się mnie pilnuje, jest grzeczny i usłuchany. - stwierdziła z uśmiechem obserwując szczenie, które właśnie zaczęło gonić jakąś muchę i starało się ją złapać w pyszczek. Dziewczyna widząc to odruchowo wyjęła ze swojej torby szkicownik i zaczęła jeździć ołówkiem po papierze, starając się uchwycić tą chwilę.- Większość zwierząt jest bardzo wierna jeśli nauczy się ich tego od małego. - rysowała i mówiła, a to nie sprawiało jej jakiejś wielkiej trudności. - Zwierzęta potrzebują miłości i akceptacji. - stwierdziła z uśmiechem, w jej policzkach pojawiły się znowu dołeczki.
    [ głupi blogger... już wcześniej ci odpowiedziałam, ale dopiero teraz zauważyłam, że się nie dodał komentarz. ;x ]

    ~Charlie~

    OdpowiedzUsuń
  44. -Smacznego. - mruknęła cicho rozbawiona. Cały czas obserwowała jak chłopak wręcz pochłania również jej owsiankę. Słysząc z jakim zapałem chłopak opowiada o wczorajszym lunchu nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu, który wkradł się na jej twarz. - No cóż... Nie spróbowałam, chyba akurat wczoraj w porze lanchu spałam, wybacz. Jestem pewna, że te naleśniki były pyszne. - stwierdziła namyślając się krótką chwilę. - Ale nie wątpie w to, że jeszcze nie raz podsuniesz kucharzowi jakiś pomysł. Jeśli tak się stanie, to specjalnie dla ciebie pójdę do pawilonu jadalnego tego spróbować, nawet jeśli nie będę głodna. - widać było, że starała się być miła. Nadal rozmyślała o tym jaka właściwie jest i czy powinna się zmienić. Przy jednych osobach była wredna, przy jednych starała się być miła, powoli już sama nie wiedziała, która 'ona' jest prawdziwa. - Masz ochotę na spacer? - zapytała niespodziewanie i zerknęła na Geranona, dzisiaj nie miała już ochoty do siedzenia w miejscu. Ona niedawno wstała, słońce powoli było coraz niżej, więc powoli zbliżała się jej ulubiona pora dnia.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Tylko pewnie będziesz musiał mi przypomnieć o tej obietnicy. - zaśmiała się cicho zerkając na chłopaka. Miała kiepską pamięć do takich rzeczy i często zdarzało jej się zapominać kto co komu poobiecywała, zawsze jednak starała się dotrzymać tych wszystkich danych słów. - Ok. - mruknęła cicho, po czym odprowadziła Geranona spojrzeniem, kiedy poszedł odłożyć miskę. Gdy wrócił zebrała się powoli z ziemi i otrzepała spodnie. - Moglibyśmy iść nad morze... Dawno tam nie byłam, a z plaży zawsze świetnie widać księżyc. - stwierdziła namyślając się dłuższą chwilę. - Co ty na to? - uniosła pytająco brwi i wlepiła intensywnie niebieskie spojrzenie w syna Heliosa.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ruszyła powoli za nim w stronę plaży i schowała ręce do kieszeni spodni. Nie spodziewała się, że tego wieczora może być tak chłodno. Kiedy doszli na miejsce, nie czekając długo zdjęła buty i podwinęła nieznacznie spodnie. Już boso podeszła do linii morza i poczekała, aż jedna z fali dosięgnie jej stóp, zawsze tak robiła. Odruchowo wzięła głęboki wdech, kiedy zimna woda jej dotknęła. Chwile jej zajęło przyzwyczajenie się do tej temperatury. Spojrzenie jej niebieskich oczu po chwili powędrowało w stronę księżyca, na jej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech.- Jest piękny... - mruknęła cicho nie mogąc oderwać wzroku od tarczy księżyca. Kątem oka jednak cały czas obserwowała Geranona. Jej ciemne włosy powoli zaczynały migotać niczym gwiazdy, które właśnie zaczynały pojawiać się na niebie.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  47. Uniosła kąciki ust w nieznacznym uśmiechu, gdy zauważyła, że chłopak poszedł w jej ślady i też podszedł bliżej morza. - Ale co? - zmarszczyła nieznacznie brwi i spojrzała na Geranona, początkowo nie wiedząc o co mu chodzi, jednak po chwili przypomniała sobie o swoich włosach. Ona się już do tego przyzwyczaiła, że zaczynają tak „mienić” nocą.- Tak, mam tak odkąd pamiętam. - przyznała szczerze i pokiwała głową. - Zawsze przy świetle księżyca. - na jej twarzy znowu pojawił się uśmiech, kiedy zerknęła w stronę nieba. Nawinęła sobie na palec jeden z kosmyków włosów i zaczęła się nim bawić.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  48. To byłoby ciekawie. - zakryła usta dłonią tłumiąc chichot. - Pewnie gdyby ci się tak świeciły w słońcu oślepiałbyś wszystkich dookoła „swoim blaskiem”. - dodała jeszcze rozbawiona, po czym skrzyżowała ręce na piersiach.- Ger... - mruknęła cicho znowu marszcząc brwi, kiedy chłopak rozpędził się tuż obok niej.- Co ty robisz?! - krzyknęła za nim, kiedy wskoczył do wody, po czym wlepiła niebieskie spojrzenie w wodę i starała się dostrzec to co on tam zobaczył. Odruchowo zrobiła parę kroków w przód, przez co weszła do morza po kolana i zamoczyła sobie przez to spodnie. Westchnęła cicho kręcąc głową, po czym znów zwróciła całą swoją uwagę na Geranona.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  49. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  50. Obserwowała uważnie poczytania Geranona. Nie ukrywała tego, że zaczęła się martwić, przez to jak daleko odpłynął od brzegu. Zacisnęła usta w wąską linię wyczekując na to, aż chłopak w końcu wróci na ląd. Miała nadzieję, że nic mu się nie stanie. Niespodziewanie usłyszała jego krzyk, westchnęła głośno, po czym nie myśląc długo wzięła rozbieg i wskoczyła do morza. Po chwili wynurzyła się niedaleko chłopaka i wzięła głęboki wdech. Złapała go za ramię i zaczęła ciągnąć w stronę plaży. Kiedy już znaleźli się wystarczająco blisko brzegu puściła go i posadziła na mokrym piasku, po czym pochyliła się w przód oddychając głośno. Nie przepadała za pływaniem i robiła to tylko w ostateczności.- Tylko tobie mogło się coś takiego przytrafić! - mruknęła zerkając na Geranona kątem oka, po czym usiadła obok niego. I tak była już cała przemoczona przez to wszystko, migoczące kosmyki włosów przykleiły jej się śmiesznie do twarzy.- Nic ci się nie stało? - zapytała w końcu i zmarszczyła brwi na widok butelki.- Po co ci ona? - uniosła pytająco brwi.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba znow blogger nawalił i twój komentarz przed tym moim sie usunął... ;n;

      | Brae.

      Usuń
  51. Również położyła sie na ziemi, starając sie ochłonąć z emocji. Zmarszczyla brwi, kiedy zauważyła, że przez to ze była cała mokra piasek przykleil sie do jej ubrania i ciała. - Kiedyś coś ci sie stanie przez takie twoje "przygody". - Stwierdzila wzdychajac głośno i obserwując Geranona tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. - To dobrze. - Mruknela krecac nieznacznie głową. - Poszukiwacz przygód. - Prychnela, po czym zasmiala sie nie mogac sie przed tym powstrzymać. Obserwowala jak chlopak oproznial zawartość butelki. Usiadla prosto i pochylila sie bardziej w strone Gera zeby lepiej zobaczyć to co było w liście. Zmarszczyla brwi widzać pełno literek które musialy być zdaniami. Znow westchnela, jako heros też miala dysleksje, a jej umysł automatycznie był nastawiony na greke. Kątem oka zerknela na chlopaka.- No nie wiem czy uda nam sie odczytac to całe... Raczej wątpię.- stwierdzila i przygryzla w zamysleniu dolna warge.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  52. -Najlepiej chyba będzie zapytać o to Chejrona. - stwierdziła po chwili namysłu. Odruchowo zgarnęła swoje mokre włosy na jedno ramie żeby jej tak bardzo nie przeszkadzały. Słysząc co powiedział rozejrzała się dookoła i zmarszczyła zdziwiona brwi. Nie zdawała sobie sprawy wcześniej sprawy z tego, że już zaczynało się ściemniać. Ten czas tak szybko leciał. - No tak... racja. Jeszcze będziesz miał kłopoty przez przebywanie poza domkiem po ciszy nocnej. - westchnęła cicho wywracając niebieskimi oczami. Ona na szczęście nie miała takiego problemu poprzez swoje pozwolenie na nocne schadzki. - Noo, zawsze dostarczasz mi dużo wrażeń. - parsknęła śmiechem, po czym również powoli wstała z ziemi. Po chwili spojrzała na siebie, była cała oblepiona w piasku, otworzyła zszokowana usta tak jakby chciała coś powiedzieć, ale z jej gardła nie wyrwał się nawet najmniejszy dźwięk. - Wyglądam jak bałwan z piasku! - wydusiła z siebie niespodziewanie, dość piskliwym głosem. Spróbowała się otrzepać, ale mokry piasek lepił jej się do ubrania.- Fuuj! - jęknęła i przeczesała ręką czarne włosy w których również był piach. A mogła nie kłaść się na piasku i przekręcać się na nim, westchnęła głośno. Rzadko kiedy można było zobaczyć ją gdy zachowywała się jak taka 'typowa dziewczyna'. Uniosła spojrzenie i wlepiła wzrok w Geranona.- Ty masz tylko oblepione plecy.... -mruknęła cicho i zacisnęła usta w wąską kreskę.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  53. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, ze ludzie plotkowali o niej we wszystkie strony i ze niektóre opowieści były tak przerysowane, ze aż niemożliwe, jednak nie miała zamiaru z tym czegoś robić. Nie umiała się dogadać dobrze z większością ludzi na świecie, wiec jakoś nie przejmowała się tym co o niej myśleli. Obchodziło ja tylko to co myślą o niej ludzie z którymi się zadawała. - Bardzo n i e ładny, piaskowy bałwan raczej chciałeś powiedzieć. - zaśmiała się cicho kręcąc nieznacznie głową. Otworzyła szerzej oczy zdziwiona, gdy nagle chłopak położył się na piasku i zaczął się po nim turlać. Zakryła usta dłonią starając się nie wybuchnąć śmiechem na ten widok. - Kotlet z Geranona w panierce. - podsumowała rozbawiona. Niespodziewanie podeszła do niego bliżej, przykucnęła obok i obsypała go jeszcze trochę po brzuchu piaskiem.- No teraz może i jesteś bardziej pokryty piachem. - mruknęła patrząc na niego z góry, uśmiechając się przy tym szeroko. Dawno się tak beztrosko nie bawiła, jakoś nie miała ku temu okazji.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  54. Usiadła na piasku, bo w końcu i tak była już cała oblepiona. - Mmmm, danie głowne dzisiejszego dnia... Geru. - zachichotała zakrywając usta dłonią. Patrzyła na niego z uśmiechem, rzadko kiedy udawało ją się komuś tak rozbawić jak dzisiaj jemu. - Może nawet i bym zjadła z chęcią takie danie. - stwierdziła po chwili namysłu, bezwiednie zaczęła rysować palcem na piasku jakieś szlaczki. Księżyc już zaczął świecić wysoko na niebie, więc jej włosy również zaczęły lekko migotać niczym gwiazdy, gdy padały na nie jego promienie, ona jednak nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Przyzwyczaiła sie już do takiej kolei rzeczy i było to dla niej totalnie naturalne. Noc + księżyc + włosy = błyszczenie się.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  55. -Oh, nie wątpię, że byłoby to fantastyczne danie. - przyznała. - Gdybym była kanibalem, to byłoby to moje ulubione danie. - dodala jeszcze rozbawiona tą całą sytuacją, szczególnie tym, że rozmawiała sobie z nim o jedzeniu, mimo to, że zazwyczaj mało co jadła i małą wagę do tego przywiązywała. Spojrzała na niego, gdy się do niej przysunął i przekręciła nieznacznie głowę na bok. Słysząc jego pytanie siłą woli powstrzymała się od tego żeby nie wybuchnąć śmiechem. - Wiem. - przyznała uśmiechając się szeroko i mimowolnie rumieniąc się nieznacznie na policzkach. Miała jednak nadzieje, ze on tego nie zauwazy biorac pod uwage, ze bylo juz troche ciemno.- Zawsze tak sie świecą przy świetle księżyca. - stwierdziła wzruszając ramionami i nie przestajac sie usmiechac, widzac to jego urocze, dziecinne zachowanie. Owinęła sobie kosmyk świecących włosów na palcu i zaczęła się nim bawić.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  56. - Nie badz taki skromny. - stwierdzila, swietnie wiedziala o jego manii do jedzenia. - Jak dla mnie to normalne. - zachichotała dźwięcznie nie rozumiejąc jak można tak bardzo czymś się zachwycać. Przyzwyczaiła się do tego, że zazwyczaj ktoś zachwycał się jej migoczącymi włosami, jednak nie zdarzyło się żeby kogoś to tak bardzo fascynowało jak jego. Dziwiła się przez to i czuła się trochę speszona tą sytuacją, nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś mówił komplementy związane z jej osobą. Zamyśliła się chwilę, po czym znów spojrzała na Geranona intensywnie niebieskimi oczami, wciąż nie mogła się napatrzeć na tego dużego, ale jednak równocześnie małego chłopca.- Jeśli chcesz możesz ich dotknąć. - stwierdziła ze śmiechem na ustach i lekko żartobliwym tonem głosu. Była ciekawa jak on zareaguje na jej słowa i co zrobi.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  57. Obserwowala go uwaznie, starajac sie utrzymac powage, co dosc slabo jej jednak wychodzilo. Takiej reakcji jak ta nie spodziewala sie po nim wcale. - O moj boze... Geranon ze swiecacymi wlosami? To dopiero by bylo... - zasmiala sie kręcąc głową i sluchajac jego argumentacji. - Mysle ze twoje wlosy byly by olśniewające i to dosłownie. - powiedziała i przeczesała dłonią swoje czarne, migoczące jak gwiazdki włosy, ktore przeciez byly baardzo cenne, a ona najprawdopodobniej tego nie doceniala, poniewaz nie zachwycala sie nimi jakos szczegolnie. - No ale pomysl... Nie chcialbys zeby twoje wlosy swiecily? - uniosla pytajaco brwi, a na jej czole pojawila sie smieszna zmarszczka. - Wszyscy by sie nimi i tobą zachwycali! - wyszeptała to ostatnie zdanie konspiracyjnie, pochyając się nieznacznie w jego stronę.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  58. - Co z tego ze sa krótkie? Mogły by urosnąć, w koncu to tylko wlosy.- pokiwala głową patrząc mu w oczy z rozbawieniem. Przez chwilę zsstanawiala czemu dała sie wciągnąć w ta dziecinna zabawę, jednak szybko odgonila te myśli. - Wszyscy. - Przytaknela, mówiąc to jaj najbardziej powaznym tonem na jaki ja bylo stac zeby nie parsknąć nagle smiechem. - Na prawde, prawdę. - Wyszeptala i pokiwała powoli głową, mówiąc to przysunela sie do niego jakiś nieznaczny kawalek.- Ludzie lubia takie rzeczy jak świecące wlosy. - Podsumowała w koncu cicho.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  59. Przelknela glosno ślinę zdajac sobie spewe z tego jak blisko nigo sie znajdowala. Nie byla przyzwyczajona do takich sytuacji, nigdy sie w takiej nie była i nie musiala myslec o tym jak sie w takich chwilach powinna zachować. Po jej karku przeszły ciarki, gdy poczuła jego cieply oddech na swojej skórze, gdy przysunal sie do niej jeszcze trochę. - Ty jestes wyjątkowy.- wyszeptała cicho przyznając to na głos. Kiedy nagle poczuła jak jego usta złączają sie z jej przymknela odruchowo nieznacznie oczy. Nie spodziewala sie takiej wersji wydarzeń i nie mogla uwierzyć, że to dzieje sie na prawdę. Po chwili niepewnie odwzajemnila pocalunek. Przez chwilę przymknela mysl czy nie powinna sie odsunąć jednak zignorowała ją nie chcąc teraz zaprzątać tym sobie glowy.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zdecydowanie nie chciała żeby ta chwila się kończyła, nie chciała się odsuwać od syna Heliosa. To co czuła w tym momencie było dla niej zupełnie czymś nowym, nowym doznaniem które było na prawdę przyjemne. Kiedy pocałunek się skończył powoli uchyliła powieki i spojrzała niepewnie w oczy Geranona. Odruchowo przygryzła nieznacznie dolną wargę również nie wiedząc co powiedzieć i jak skomentować to co przed chwilą się stało. Jej serce biło w tym momencie tak mocno i szybko jakby miało zaraz wyskoczyć jej z piersi. Wzięła głęboki wdech widząc i czując jego aurę pełną szczęścia, która ją trochę speszyła. Czy to co czuła też było bezgranicznym szczęściem? Nie wiedziała tego, ponieważ nigdy w życiu nie miała styczności z tak mocnymi uczuciami jak te, nie była pewna co powinna o tym wszystkim myśleć. Po chwili jednak uniosła kąciki ust w uśmiechu odwzajemniając jego uśmiech.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  61. Odruchowo zaczela przesiewać piasek w swojej dłoni i sypac go sobie na spodnie. I tak była całą brudna i aktualnie nie zaprzatala sobie głowy tym jak wygląda. Miala przyspieszony oddech, kiedy tak na niego patrzyła. Jej oczy wydawały sie być jeszcze bardziej niebieskie niz zazwyczaj. Gdy Geranon powiedzial, ze powinien isc spuściła na chwile wzrok. Znowu spojrzala mu w oczy dopiero, kiedy powiedział że może z nią zostać. - Jeszcze będziesz mial przez to kłopoty. - Stwierdzila kiwajac powoli głową, a kilka ciemnych kosmyków wlosow opdało jej na czolo. - Nie musisz zostawać. - mruknela cicho, chociaż wcale nie chciała zeby sobie poszedl. Chciała żeby z nią został. Czula sie przy nim tak dobrze, czula sie szczesliwa. - Pozatym gdybys został, to chodzilbys w dzień nieprzytomny niczym zombie. - Dodała jeszcze wciaz nieznacznie sie usmiechajac.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  62. Przekrecila nieznacznie glowe na bok wpatrujac sie w chlopaka. - No cóż, jeśli chcesz, to zostań ze mną. - Stwierdziła cały czas sie uśmiechając lekko. Kiedy założył jej kosmyk wlosow za ucho jej policzki zrobiły sie szkarłatne. Szybko uciekła spojrzeniem gdzieś w bok speszona. Od kiedy to córka Nocy sie rumieniła? To nie bylo dla niej normalne, czula sie z tym trochę dziwnie. - Zobaczymy jak dlugo wytrzymasz i kiedy zasniesz. - powiedziala niespodziewanie znow na niego zerkając. Nie przespane noce były jej specjalnością, a jednak zawsze następnego dnia miala problemy z niewyspaniem. - Nie, nie zastanawiałam sie. - Stwierdzila po chwili namyslu. Podkuliła nogi do klatki piersiowej i objela je rekoma. Oparla brode o swoje kolana. - Nigdy nie myslalam o tym jak jest w raju... Jeśli ma sie kogos takiego jak Nyks za matke. - Mruknela z cichym westchnieniem. - Może tu jest po prostu lepiej niż tam.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń

  63. - Zobaczymy. - Zaśmiała się dźwięcznie.- Nawet jeśli wytrzymasz, to będziesz zombie jutro w dzień. - stwierdziła, a jej usmiech zrobił sie szerszy. - Nie jestes pierwszym który to mówi, więc pewnie masz racje. - mruknela cicho powoli krecac głową na boki. Nyks wpoiła jej tyle rzeczy, które nie były za dobre, jednak odkad zamieszkała w Obozie starała sie nie zachowywać według tego co jej powiedziala i czego nauczyła. - Tak, tak myślę. - Przytakneła cicho. - Tutaj możemy kierowac swoim losem i brac odpowiedzialność za to co robimy.. Ten swiat jest... Pewny i namacalny. A o raju nic praktycznie nie wiemy i nie wiemy czego możemy sie tam spodziewac. - Stwierdzila zaciskajac usta w waska kreske. Odwrocila glowe zeby wciąż patrzeć na Geranona, kiedy sie polozyl.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  64. ( *geniusz oczywiście musiał usunąć przypadkiem komentarz* masz jak wysłać go jeszcze raz? ;n; )

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zachichotała cicho widzac jego próby udawania zombie. - Aż dziw, że tak bardzo wierzysz w to co mowisz. - Stwierdzila przygryzajac nieznacznie dolna warge w zamyslenniu. - Biorąc pod uwagę to, że jesteśmy pół bogami i nasze zycie opiera sie na mitologii greckiej, to większość osób w Obozie kłóciło by sie o to z tobą. Pewnie upieraliby sie, ze nasz los jest z gory przesadzony, a kiedy przyjdzie czas to Moiry przecinają nasze nici życia i umieramy. - Wzruszyla lekko ramionami. Ona osobiście nie miala swojego zdania na ten temat, uważała te obie wersję za równie prawdziwe. Obserwowała uważnie to co robil chłopak. Kiedy wyciągnął reke w jej strone na początku zawahala sie chwilę, jednak w koncu podala mu swoją dłoń i wstała z piasku. - Mowisz tak przekonujaco, ze w sumie moglabym uwierzyć w ta twoja wersję. - powiedziala unoszac kaciki ust w delikatnym uśmiechu.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Masz swietne argumenty. - Pochwaliła go nie przestajac sie uśmiechać. - Jeśli tak mowisz, to pewnie tak jest. - Stwierdzila cicho i zerknela kątem oka na ich dłonie razem. Znow zarumienila sie nieznacznie slyszac jego słowa. - Zawsze musisz porównać wszystko do jedzenia? - zasmiala sie cicho zmieniajac temat i wywrocila niebieskimi oczami. - Ale z ciebie żarłok. - Dodała tłumiąc smiech i przysunela sie kawalek blizej do niego. Splotła powoli swoje palce razem z jego palcami ciągle patrzac mu prosto w oczy. - Mam tylko nadzieje, ze ja też nie zostanę zjedzona jak to wszystko co wymieniles.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  67. - Oh, z pewnością. - Zaśmiała sie odwzajemniajac jego usmiech. - Nie za bardzo mi słodzisz? - Uniosla pytająco brwi slyszac te wszystkie komplementy. W zyciu nikt jej nie powiedzial tyle miłych rzeczy ile wlasnie w tej chwili powiedział jej Geranon. - Wszystko potrafisz porównać do jedzenia, prawda? - jej pytanie brzmialo bardziej jak stwierdzenie. Po chwili rozejrzala sie dookoła, robiło sie coraz później i ciemniej.- Nie uwazasz, ze powinnismy stąd isc? Na plaży jesteśmy dość widoczni, a ty nie masz pozwolenia na chodzenie po nocach. - wyszeptała nagle i pochylila sie nieznacznie w strone chlopaka.

    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  68. Zamyslila sie chwile patrzac nieobecnym wzrokiem w ciemne niebo, wyrwala sie z tego stanu dopiero slyszac jego pytanie.- Co? Nie. To znaczy trochę jest mi zimno. Ale to nic.takiego. - Stwierdzila obojetnym tonem i wzruszyla ramionami. W koncu jej ubranie bylo jeszcze trochę wilgotne, po tym jak wskoczyla za nim do morza. - Powinnismy stąd iść i to najlepiej od razu. - ruszyła sie z miejsca i pociagnela go lekko za reke.- Jeszcze przyjdą tu gdy nas wyczuja te głupie, pierzaste stworzenia, które patroluja po nocach Obóz. - mruknela marszczac brwi. Nie miala ochoty na takie nie mile spotkania i właśnie zastanawiała siedziec by mogli sie udać zeby na kogos nie wpasc.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  69. Niespodziewanie zrobiło jej sie cieplej, zerknela kątem oka w strone chlopaka domyslajac sie, ze to jego sprawka. Poslala mu lekki usmiech w formie podziekowania. Wolna reka przeczesala ciemne wlosy odrzucajac je wszystkie na plecy. - Harpie. - Powiedziala krótko nie wiedząc co może jeszcze powiedziec na ten temat. - Pilnują Obozu nocą... Czasem mają trndencję do zjadania Herosów włóczących się po ciszy nocnej. - Dodała po chwili namysłu. - Szczerze? Nie wiem gdzie idziemy... Myślę, że moglibyśmy iść gdzieś do lasu, ale nie wiem jeszcze gdzie dokładnie... Z drugiej strony myślę, czy nie pójść do domku sie przebrać. - Mruknela marszczac smiesznie brwi i spojrzala na siebie. Wciąż do jej wilgotnego i pogniecionego ubrania kleił się gdzieniegdzie żółty piasek.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  70. Ciągle rozglądala sie uważnie dookola. - Mają pilnować Obozu noca i robią to doskonale.. Na swoj sposób. - Znowu zerknela na chlopaka.- Chodzi o to, ze... Jeśli ktoś nie opuszcza domku po zmroku nie musi sie martwić, ze harpie go zjedzą. - Podsumowala. Skierowała swoje kroki w strone domku. Jej uwadze nie uciekło ziewniecie chlopaka.- Jestes śpiący. - stwierdzila z cichym westchnieniem. Nie chciała go za bardzo meczyc takim ciąganiem po nocy. Ścisnęła nieznacznie mocniej jego dłoń. - Może jednak wolisz sie położyć? - Zapytala i spojrzala na niego pytająco. Po chwili zatrzymala sie przed swoim domkiem i nacisnela na klamke wolna reka otwierajac drzwi.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  71. - Na prawdę o tym wcześniej nie wiedziałeś? Zazwyczaj informuje się o tym od razu po przybyciu obozowicza tutaj. - na jej czole pojawiła się duża zmarszczka, kiedy zmarszczyła nieznaczne brwi. - No nie byłabym tego taka pewna. - zakryła usta dłonią tłumiąc chichot. - Co chwilę ziewasz jakbyś chciał wręcz połknąć wszystko dookoła. - stwierdziła, po czym odwróciła się w stronę chłopaka.- Masz zamiar tym razem wejść do środka, czy znowu zaproponujesz, że poczekasz na zewnątrz? - spojrzała na niego pytająco czekając na jego odpowiedź. Ona również pamiętała, że Geranon parę miesięcy temu uparł się czekać na nią przed domkiem.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  72. Westchnęła trochę rozbawiona. - Oh, jakie to miłe czasem mieć pewność, że ktoś czasami słucha tego co mówię. - stwierdziła i w końcu weszła do domku. Wnętrze składało się z jednego, niedużego pomieszczenia, które było dość skromnie umeblowane. Pod ścianą stało łóżko, a obok nieduże biurko z lampką na blacie, która była jedynym źródłem światła. Na granatowych ścianach nic praktycznie nie wisiało, z wyjątkiem jednego obrazka, który kiedyś dostała właśnie od Geranona oraz zegara w kształcie księżyca w pełni. - Czuj się jak u siebie. - mruknęła. W rogu stała szafa w której znajdowały się jej ubrania, więc podeszła do niej i otworzyła ją powoli. Zaczęła w niej szperać w poszukiwaniu czegoś co mogłaby na siebie teraz włożyć, w końcu jednak wzięła pierwszą lepszą bluzkę z wierzchu i pierwsze lepsze spodnie, które napatoczyły jej się pod ręką.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  73. - Oczywiście że go mam, przecież bym go nie wyrzuciła. - Stwierdziła z usmiechem zerkając na chłopaka. Bardzo jej sie podobało to jego dzieło, dlatego też powiesiła je na ścianie. Przebrała się, a wilgotne ubrania wrzucila do kosza z brudami, później bedzie musiala to zaniesc do pralni. Odetchnela cicho, zdecydowanie zrobilo jej sie lepiej bez uczucia, ze tamte ciuchy "kradly" jej ciepło. Odwróciła sie w strone Geranona, a na jej twarzy pojawił się delikatny usmiech, gdy zauważyła jak przysnął. Podeszła do niego i cicho usiadla obok na łóżku. - Ger, możesz sie tu położyć... Powinienes sie przespać. - stwierdziła cicho i dotknela jego ramienia.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  74. Nie przestawala nieznacznie sie usmiechac, taki widok zaspanego chlopaka ją wręcz rozczulał. - Idz spac. - Powtorzyla cicho, po czym ostroznie popchnela go na lozko zeby sie polozyl. - Mowilam ze nie wytrzymasz. - Dodała jeszcze, nie mogąc sie powstrzymać żeby tego nie dodać. Wziela koc i okryła nim Geranona. - Dobranoc. - Wyszeptała, po czym po chwili wahania pocalowala go delikatnie w czoło. Odsunela sie kawalek od lozka zeby moc lepiej widzieć jego twarz. Przekrecila lekko glowe na bok przyglądając sie chłopakowi uważnie. Aż dziwne, ze kiedy czlowiek spal wygladal tak młodo i bezbronnie.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  75. ( możemy zrobić rano w sumie. )
    Przysiadła na krzesle patrząc jak chłopak spi. Spedziła tak następne pare godzin i wcale jej sie to nie nudziło. Napawala sie jego widokiem, nie moglam do końca uwierzyć, że on tu jest i spi sobie w jej łóżku. Jakoś w środku nocy wyszla na zewnątrz razem z cieniem, który zmaterializował się obok niej. Zostawiła Geranona samego w domku nie oczekujac, ze zbyt szybko sie obudzi. Jak zwykle musiala sie gdzieś przejść z Pastelem, w innym przypadku nie dałby jej później spokoju. Do domku Nyks wróciła dopiero nad ranem. Cicho weszła do środka majac nadzieje ze nie obudzi chlopaka jeśli jeszcze spal. Tuz za nią dreptał wielki, czarny kocur.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  76. Zamknęła za sobą i cieniem drzwi, po czym uniosla spojrzenie na Geranona. Zrobila wielkie oczy zdziwiona kiedy nagle chłopak zaczął sie rzucać i spadł z lozka. Otworzyła usta jakby chciala cos powiedziec i to skomentować, jednak nie wiedziała jak. - Co ci sie śniło? - Zapytala w koncu i przekrecila glowe na bok. Po chwili namyslu podeszła do niego blizej, między jej nogami plątał sie kocur. Pastel slyszac przywitanie skierowane w jego strone otarl sie o nogi chlopaka z wysoko podniesionym ogonem. Caly czas mruczal cicho.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  77. -Mhm, to tylko sen. - powtórzyła cicho jego słowa nie mając zamiaru znów podejmować tego tematu. Nie chciała go dopytywać o to, co takiego mu się śniło, że aż spadł z łóżka. Ceniła sobie jego prywatność i wiedziała, że jeśli będzie chciał to jej kiedyś może powie. - Oczywiście, że nie wytrzymałeś. To było od razu do przewidzenia, że zaśniesz prędzej czy później. - posłała mu ciepły uśmiech. Po nie przespanej nocy miała nieznaczne cienie pod oczami.- Nie masz za co przepraszać. - wzruszyła nieznacznie ramionami. - Przecież to łóżko nocami jest i tak zawsze puste. - zauważyła i zaśmiała się cicho widząc jak chłopak przyjmuje postawę skruszonego dziecka.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  78. -Chyba trochę za krótko spałeś. - stwierdziła po chwili namysłu przyglądając się chłopakowi i widząc jak wyglądał. Podziwiała go za ten jego optymizm i za to że zawsze się uśmiechał. Wciąż nie mogła pojąć jak właściwie on to robi, że zawsze tak się zachowuje. Obserwowała to jak jego wyraz twarzy się zmienia i jak robi krok w jej stronę. Nabrała głęboko powietrza w płuca słysząc jak chłopak starał się wysłowić. Puls jej przyspieszył i serce zaczęło bić jej szybciej. Spojrzala na niego zdziwiona, zrozumiała o co mu chodzi praktycznie od razu i to właśnie ją zszokowało. Nie do końca wiedziała jak sie wysłowić i co powinna w takiej sytuacji powiedzieć. Wziela nastepny głęboki i oczyszczający wdech. Była córka Nyks od zawsze była uczona zeby zachowywac spokój i zawsze nauczona tłumić swoje uczucia. Jednak ta sytuacja to było zupełnie nic innego. Czy czuła do niego coś więcej? Starała sie odpowiedzieć na to pytanie już wcześniej, gdy patrzyła jak spał. Przygryzła nerwowo dolną wargę w zamysleniu. A w sumie po co ona nad tym tyle myślała? Wiedziała, że nie bez powodu w jego obecnosci czuje to dziwne uczucie, jakby motylkow w brzuchu.- Oh, Ger...- mruknela cicho, po czym niespodziewanie przysunela sie do niego blizej, objela go rekoma za szyję i spojrzala mu prosto w oczy. Po chwili musnęła delikatnie wargami jego usta zamiast mówić cokolwiek innego. Taka jej otwartość trochę zdziwiła ją samą.- Tak... Chyba tak. - Wyszeptała jeszcze cicho w końcu odpowiadając na jego pytanie, uśmiechając się przy tym lekko.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  79. Uniosła kąciki ust w uśmiechu, kiedy Geranon odwzajemnił jej pocałunek. Jej niebieskie oczy wręcz skrzyły się od szczęścia. Przekręciła odruchowo lekko głowę na bok słysząc jego słowa. Nie zdążyłaby mu odpowiedzieć nawet jakby chciała ponieważ ich wargi znowu złączyły się razem. Mimowolnie westchnęła cicho w jego usta czujac tą nagłą fale uczuć, która nią owładnęła przy tym pocałunku. Przymknęła lekko powieki. Trochę przez to wszystko zakręciło jej się w głowie, jednak przez to przysunęła się do niego jeszcze blizej. Ręce wciąż miała zarzucone na jego szyję, więc jeszcze dodatkowo wplotła palce w jego włosy. Córka bogini Nocy i księżyca oraz Syn boga słońca, to dopiero było dziwne połączenie. Jednakże kto by się tam tym przejmował? W końcu jeśli byli obydwoje inni, mogli w tej sposób się dopełniać.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  80. Jak nigdy w życiu promieniała ze szczęścia przy Geranonie. Wręcz rozpływała się w jego ramionach czując jego usta na swoich. Spojrzala mu w oczy, kiedy sie od niej odsunął i również nabrała powietrza w płuca. Właśnie zdała sobię sprawę z tego, że cały czas wstrzymywała oddech. - Aktualnie wybrałabym sie z tobą wszędzie. - stwierdziła, na jej twarzy pojawił się uśmiech kiedy to powiedziała. Świetnie zdawała sobie spawę z tego, że Geranon nie umiał wytrzymać długo bez jedzenia. - Chodźmy, bo jeszcze mi tutaj zemdlejesz z głodu. - zaśmiała się dźwięcznie, po czym niespodziewanie potargała mu ręką włosy rozbawiona.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  81. Z taką łatwością przychodziło mu rozśmieszanie jej, a sama jego obecność wywoływała u niej tak wielkie uczucie szczęścia, że aż zastanawiała się czy to aby na pewno nie jest jakiś piękny sen. - Wątpię żeby na stołówce zaserwowali dzisiaj konie z kopytami, jednak sądzę, że znajdzie się wiele innych, smaczniejszych dań. - zachichotała cicho zakrywając przy tym usta ręką. Znowu posłała mu lekki uśmiech, chyba nigdy w życiu nie uśmiechała się tyle razy jednego dnia i już zaczynały ją powoli boleć od tego policzki. Kiedy ujął ją za dłoń swobodnie splotła swoje palce razem z jego palcami, tak jakby robili to od zawsze i byłaby to najzwyklejsza rzecz na świecie.- No chodź, chodź... Nie żartowałam z tym mdleniem z głodu. Aż dziw, że tyle wytrzymałeś bez jedzenia. - stwierdziła, po czym pociągnęła go lekko za rękę w stronę wyjścia z domku, wciąż na niego patrząc.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  82. - Mięso z konia? W życiu bym nie spróbowała czegoś takiego. Konie są takie śliczne i mają takie piękne oczy. - stwierdziła krzywiąc sie na samą myśl o jedzeniu koniny. - Czy właśnie powiedziałeś, że spędzanie ze mną czasu jest ciekawsze od jedzenia? - Zapytala z niedowierzaniem usmiechajac sie przy tym nieznacznie.- W życiu bym nie sądziła, że uslysze kiedyś od ciebie, że coś jest ciekawsze od jedzenia. - Zasmiala sie cicho idąc tuz obok niego. Kiedy zaczął opowiadać historię o jakimś daniu słuchała jej z uwaga, chociaż za bardzo nie znala sie i nie internesowała takimi tematami. Jednak po prostu lubiła go słuchać, nie ważne o czym by mówił. Gdy weszli do stołówki wziela dla siebie pierwszą lepszą miskę w której okazał się być budyń. Dość dawno nie jadła i wiedziała, że powinna zjeść chodź trochę. Ostatnio po prostu zapominała chodzić do pawilonu jadalnego, przez co troche schudła. Czarnowłosa odwróciła sie zeby spojrzeć na Geranona. - Gdzie siadamy? - Zapytała cicho, kątem oka zerkając na innych herosów którzy zbierali się na stołówce żeby zjeść śniadanie.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  83. - Miło to słyszeć. - Przyznała szczerze. Rzadko kto przyznawał się do tego, że lubi z nią spędzać czas, więc to wszystko było dla niej zupełnie nowe. - Mozemy usiąść przy stole Heliosa. - Wzruszyla lekko ramionami. - Mnie nikt nie powinien sie czepiać za to, że siedze nie przy swoim stole. - Stwierdziła unoszac przy tym kąciki ust w uśmiechu. Praktycznie nigdy nie siedziała przy innym stole niż Nyks, nie miala do tego żadnych powodów i wolała siedzieć sama. Jeśli już to tylko komuś zdarzało się dosiąść do niej. - Budyń? O, wzięłam budyń. Lubię budyń. - mruknela właśnie zdajac sobie sprawe z tego co właściwie wziela do jedzenia.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  84. - Pan prowadzi proszę pana. - Powiedziala siląc się na poważny ton naśladując chłopaka, po czym i tak parsknęła śmiechem. - Ogólnie jest zakaz siadania nie przy swoich stolikach. - Stwierdzila wzruszajac przy tym ramionami. Usiadla obok chlopaka i postawiła salaterke z budyniem na blacie. - Chodzi chyba o to, żeby siedziec przy swoich stołach na posiłkach, bo jeśli nie to potem bogowie sie wkurzaja, ze ich dzieci nie oddaja im odpowiedniej czci, czy coś w tym stylu. - Wywrocila oczami. - budyń robi sie szybko i jest zjadliwy. - Przyznala zerkajac na Geranona kątem oka. - Ja od rana mam wolne, obowiązkowe mam tylko zajęcia po południu... I z tego co wiem to mam dziś tylko sztukę oraz dyżur w stajni. -mruknela cicho, gdyby musiala chodzić na poranne zajęcia, to by na wszystkich spala. Czarny kosmyk wlosow opadł jej na czolo, ale zagarnela go szybkim ruchem ręki za ucho. - Lepiej powiedz jakie ty masz zajęcia.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Miałam dzisiaj nie iść na sztukę, ale jeśli mamy razem to chyba jednak pójde. - stwierdziła i posłała mu ciepły uśmiech. Ostatnio zdążyła poznać nową 'nauczycielkę' w pawilonie sztuki i jakoś za bardzo nie przypadła jej do gustu. - Dobrze, że pamiętasz swój plan zajęć. - mruknęła cicho z lekkim sarkazmem w głosie. Sięgnęła po łyżkę i nabrała na nią trochę budyniu. - Jeśli będziesz miał lekcje mitologii, to z chęcią pójdę z tobą, lubie te zajecia. - powiedziała po chwili namysłu, po czym zjadła swoją łużkę budyniu. Często albo omijała zajęcia, albo chodziła jedynie na te, które jej się podobały. Zazwyczaj udawało jej się robić tak bez żadnej konsekwencji i nigdy nie dostała kary od Chejrona lub Pana D.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  86. Tylko siłą woli stłumiła śmiech słysząc to o czym mówił chłopak i kontynuuowała jedzenie budyniu. - Jeśli dzisiaj na lunch będą naleśniki z czekoladą, to chyba się skuszę i przyjdę. - mruknęła niespodziewanie. Akurat czekolada i naleśniki to były jedne z niewielu rzeczy, które uwielbiała jeść. Zjadła jeszcze kilka łyżek budyniu, po czym przestała, w sumie nie miała już na więcej ochoty i się względnie najadła. Zauważyła jak Geranon zerka w stronę jej miski i uśmiechnęła się nieznacznie.- Chcesz zjeść reszte? - zapytała odsuwając od siebie salaterkę w której była jeszcze przynajmniej w połowie pełna. Jak zwykle niewiele zjadła.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  87. -Okey. - posłała mu jeszcze jeden uśmiech, po czym zagarnęła swoje długie włosy na jedno ramię i zaczęła pleść sobie warkocza. - Tak, jestem pewna... później zjem te naleśniki. Smacznego. - obserwowała jak Geranon zjada wszystko, aż mu się uszy trzęsła. Cały czas zastanawiała się jak on może tyle jeść i wciąż być taki szczupły. Skinęła nieznacznie głową, gdy powiedział że odniesie puste naczynia, po czym skończyła uplatać włosy i je związała. Niespodziewanie usłyszała hałas tłuczonego szkła, raptownie odwróciła się żeby zobaczyć co się stało. Gdy zauważyła Geranona leżącego na ziemi wstała i podeszła do niego szybko. - Wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie i ukucnęła obok niego uważając na ostre kawałki po naczyniach porozrzucane po podłodze. Rozejrzała się po pawilonie jadalnym, jej uwadze oczywiście nie umknął chichoczący syna Hermesa, posłała mu wrogie spojrzenie, po czym znów całą swoją uwagę przeniosła na syna Heliosa.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  88. Zerknęła na jego zakrwiawione dłonie, które wytarł o bluzkę.- Jesteś niemożliwy. - mruknęła cicho i pokręciła głową śmiejąc się nerwowo na ten widok. Pomogła mu zbierać resztki naczyć, po czym zabrała mu tace. - Teraz pójdziesz do kogoś żeby obejrzał twoje ręce, bo jeszcze się okaże że jakieś kawałki szkła zostały ci w skórze. - stwierdziła patrząc mu prosto w oczy. Przygryzła nerwowo dolną wargę, to że on się nie przejmował tym co się stało nie znaczyło, że ona również miała takie samo podejście do tej sprawy. - Myślę, że nie pozwolą ci tego zabrać. - przyznała szczerze, po czym poszła odnieść tacę. Po chwili wróciła i stanęła obok chłopaka. - Oni zawsze robią ci takie 'żarty'? - zapytała zerkając w stronę stolika gdzie siedziały dzieci Hermesa. - Właściwie to moglibyśmy stąd iść. - powiedziała po czym zrobiła pare kroków w stronę wyjścia ze stołówki, już jej sie odechciało po tym wszystkim tu siedzieć.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  89. Uniosła kąciki ust w nikłym uśmiechu. - Nie masz przecież za co mnie przepraszać, to oni powinni przeprosić ciebie. - Stwierdziła i wskazała ręka stolik z dziećmi Hermesa. Wcale jej się nie podołaby te żarty, w końcu mogło się to skończyć gorzej niż tylko poranionymi dłońmi. jednak postanowiła przemilczeć ta sprawę.- Wymyślisz coś innego. - Była tego pewna ze chłopak znajdzie jakiś inny materiał do robienia tego co chciał zrobić, znała go i wiedziała, że zazwyczaj ma świetne pomysły na wszystko. - Powinien je obejrzeć ktoś od Apolla, wygląda to okropnie. - mruknęła znowu zerkając na jego dłonie i krzywiąc się przy tym nieznacznie. Poszła za nim na zewnątrz. - Przez te ręce masz wymówkę żeby nie iść na większość zajęć. - powiedziała po dłuższej chwili ciszy, starając się nie myśleć o tym że z chęcią zrobiłaby coś ludziom z domku Hermesa za to, że tak traktowali jej Geranona, co wcale, a wcale jej się nie podobało.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  90. -Co właściwie będziesz takiego tworzył? - nie mogła wytrzymać tego żeby nie zapytać. Była ciekawa co takiego wymyślił i po co by mu były jakieś resztki po stłuczonych naczyniach. - Ręce na sztuce przydają się bardzo. - stwierdziła wzruszając przy tym nieznacznie ramionami. - O niczym nie myślę. - zaśmiała się dźwięcznie i podniosła dłonie do góry w geście niewinności. - Chociaż w sumie jednak... myślę, że słowo 'spacer' brzmi o wiele ciekawiej niż 'zajęcia'. - wzruszyła ramionami robiąc przy tym minę niewiniątka.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  91. - Ty i twoja twórczość. - posłała mu ciepły uśmiech, kiedy tylko wysłuchała opowieści tego co będzie próbował stworzyć. - Tak, tak, trzeba isc do domku Apolla. - przyznala szybko, po czym przysunela sie do niego i wzięła go pod rękę, w koncu teraz nie mogla ująć go za skaleczoną dłoń. Gdy widziała jego uśmiech robiło jej się tak ciepło na duszy i po prostu nie potrafila tego nie odwzajemnic i szczerzyla sie w tej chwili jak nigdy w zyciu ukazujac przy tym biale zeby. Pociagnela go lekko w strone domku z numerem 7, kiedy doszli na miejsce zapukala do drzwi czekajac az ktos otworzy i wyjdzie na zewnatrz. - Jestem troche zmeczona, ale to nic takiego. Co najwyzej tej nocy pojde spac normalnie. - przygryzla dolna warge w zamysleniu i zerknela katem niebieskiego oka na chlopaka.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  92. -Jestem pewna i koniec tematu. - powidziała rozbawiona, po czym spojrzała na dziewczynę, która otworzyła drzwi i zamilkła. Kiedy znaleźli się w środku czarnowłosa odsunęła się od Geranona i stanęła pod ścianą. Oparła się o nią i skrzyżowała ręce na piersiach. W ciszy przygladala sie jak dzieci Apolla zajmuja sie chlopakiem i leczą jego dłonie. Nie przejmowała sie tym, że niektórzy zerkali na nią niepewnie zastanawiając się pewnie co ona tutaj robiła. Ziewnęła i zakryła usta ręką żeby to stłumić. Odetchnęła cicho z ulgą, gdy w końcu wyszli znowu na zewnątrz. Nie czuła się dobrze w takich tłumach. - Herosi od Apolla mają wroczony talent do uzdrawiania. - wzruszyła nieznacznie ramionami, dla niej coś takiego było normalne po tych kilku latach przez które mieszkała w Obozie. - Dla nich takie uleczanie jest równie banalne co dla mnie władanie cieniem lub dla ciebie pochłanianie energii ze słońca. - mówiąc to spojrzała chłopakowi w oczy i uśmiechnęł się. - Więc... Co sądzisz o pomyśle ze spacerem? - uniosła pytająco brwi.- Czy może jednak pójdziemy na jakieś zajęcia?

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  93. - Kazdy ma swoje umiejetnosci. - Stwierdzila cały czas obserwujac chlopaka katem oka. Tą swoją umiejętnością łatwym zachwycaniem sie wszystim tak bardzo, również jej imponował. Domyślała sie, że pewnie nie słyszał niektorych rzeczy, które powiedziala, jednak nie przejela sie tym za bardzo. Odruchowo kiwała powoli głową sluchajac monologu który właśnie wygłosił. Siłą woli jeszcze powstrzywała się żeby nie zacząć się śmiać.- Nie mysl tyle, bo jeszcze sie przegrzejesz i pokrecisz jeszcze bardziej. - Posłała mu cieply usmiech. - Wiesz, ja tu jestem tą złą, kusząc cię propozycją spaceru w czasie zajęć. - Stwierdziła i pokazała mu język w formie zaczepki. Zdecydowanie miala dzisiaj dobry humor, chociaż że była zmęczona przez niedobór snu. Jej cienie pod oczami były bardziej widoczne, jednak nie potykała sie jeszcze o swoje własne nogi, ani oczy jej sie same nie zamykaly. O dziwo czula sie calkiem nieźle, pewnie przez te emocje związane z ostatnimi wydarzeniami. - Właściwie to masz pomysł gdzie możemy sie przejść, czy będziemy tak szli przed siebie bez większego celu? - Spojrzala na niego pytająco.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  94. - Mogę! W końcu przecież jestem zła. Źli ludzie tacy już są. - wzruszyła ramionami siląc się na obojętny ton, kiedy to mówiła, jednak kąciki jej ust i tak mimowolnie drgnęły w nikłym uśmiechu. - Brzmi ciekawie, możemy tam iść. - pokiwała entuzjastycznie głową, po czym splotła swoje palce z jego, gdy chłopak ujął ją za dłoń. Tak na prawdę to było jej zupełnie obojętnie gdzie pójdą, ważne dla niej było, że spędzą razem jeszcze trochę czasu. - Jeśli nas przyłapią na tym, że nie jesteśmy na zajęciach, to najwyżej na nas nakrzyczą. Nie mogą nam w sumie nic wiecej zrobić.- wzruszyła ramionami i przysunęła się do niego nieco bliżej. - Pozatym powinniśmy po prostu mieć nadzieję, że nikt nie zauważy, że nas tam brakuje. - zachichotała cicho. Ona również rzadko kiedy chodziła na te wszystkie zajęcia, ponieważ zawsze znajdowała coś lepszego do roboty.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  95. - W najgorszym wypadku dostaniemy jakies glupie zadanie do zrobienia... Na przyklad bedziemy musieli sprzatac stajnie przez jakis tam czas, albo dostaniemy "szlaban"... czy cos w tym stylu. - wiedziała o tym tylko dlatego, bo usłyszała to kiedyś od Willa, który juz nie raz przez swoje wybryki załapał różne kary. Ona nigdy jeszcze nie musiała robić czegoś takiego, ponieważ zawsze jakoś udawało jej się wymigać. - Najczęściej takie kary dostają dzieci Hermesa i dzieci Hefajstosa, oni w końcu mają wielką tendencje do robienia żartów, nawet takim osobom jak Pan D. - odwróciła lekko głowę na bok żeby spojrzeć na Geranona. Wcale jej nie przeszkadzało to że musiała mu tyle opowiadać o Obozie, dzięki temu chociaż w jakimś stopniu czuła się przydatna. Bardzo cieszyła ją myśł, że w końcu znalazła kogoś kogo warto było kochać i to ze wzajemnością. Nigdy nie wierzyła, że coś takiego się wydarzy w jej życiu i z góry, tak jak nauczyła ją Nyks narzucała sobie życie w samotności. - Z tego co mi wiadomo, to Chejron się tym zajmuje i tworzy te wszystkie plany... no i pewnie pomagaja mu przy tym satyrowie. - mruknęła cicho, kiedy sobie o tym przypomniała.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  96. - Tak, Chejron jest jakby dyrektorem całego Obozu... i jest centaurem. - uśmiechając się podsunęła mu nazwę rasy jakiej przedstawicielem był Chejron, chociaż ona w sumie i tak wołała do niego 'Koniku'. Nie przepadała za nim, jednak musiała go w jakimś stopniu szanować przez jego wysokie stanowisko tutaj i 'tysiącletnie' doświadczenie. Kiedy niespodziewanie Geranon puścił jej dłoń, dotknął ją w rami, krzyknął "berek" i uciekł spojrzała na niego zdziwiona. Owszem słyszała o tej zabawie i znała jej zasady, ale zazwyczaj uznaława ją za zabawę tylko dla małych dzieci. Gdy otrząsnęła się z początkowego szoku przygryzła dolną wargę w zamyśleniu zastanawiając się co zrobić. - Ej! To nie było fair! - krzyknęła niespodziewanie za chłopakiem, po czym zaczęła za nim biec śmiejąc się przy tym dźwięcznie. Nie miała w sumie nic do stracenia, biorąc pod uwagę, że jako dziecko nie miała okazji do takich zabaw jak ta, więc czemu nie powygłupiać się trochę teraz? Co z tego, że była już na to za duża, a gdyby jej matka dowiedziała się, że tak się ośmiesza, to pewnie złoiła by jej skórę? Aktualnie nic z tych rzeczy ją nie obchodziło. Postanowiła pobiegać sobie beztrosko, goniąc za ukochanym i grając z nim w berka.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  97. Starała się go dogonić, chociaż początkowo słabo jej to szło. Nie przepadała za bieganiem, szczególnie wtedy kiedy miała rozpuszczone włosy, które co chwilę wpadały jej na twarz. Wywróciła oczami widząc jak Ger biegnie tyłem, obstawiała na jakieś 50%, że chłopak prędzej czy później się przez to wywali. Nagle wpadła na pewien pomysł i raptownie stanęła w miejscu. Właściwie to w zasadach tej gry nie było uwzględnione to, czy można używać swoich mocy, czy nie. A sztuczka, której nauczyła się od dzeci Hadesa zdecydowanie pasowała do wykorzystania w takiej sytuacji. Posłała synowi Heliosa słodki uśmieszek, po czym podeszła do cienia jednego z drzew i po prostu rozpłynęła się w powietrzu i zniknęła na parę sekund. Po chwili znalazła w innym cieniu drzewa, za chlopakiem. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia, gdy obok niej przebiegł.- Berek. - powiedziała uśmiechając się przy tym zadowolona że udało jej się go jakoś dogonić, nie ważne w jaki sposób, ważne że się udało. Zakryła usta dłonią żeby stłumić ziewnięcie. Takie 'podróżowanie cieniem' było bardzo przydatne, jednak zawsze traciła przy tym trochę swojej energii.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  98. Straciła swój refleks przez zmęczenie, więc zorientowała się, że Geranon upada dopiero wtedy, kiedy już wylądował na ziemi. W normalnym wypadku starałaby się go jakoś złapać, tak żeby się nie wywalić. Zachichotała cicho patrząc na niego z góry.- Wiedziałam, że prędzej czy później będziesz musiał się wywalić. - przyznała uśmiechając sie przy tym szeroko. Wciąż była zadowolona z siebie, że zdołała go zaskoczyć pokazując swoją umiejętność podróżowania cieniem. Wyciągnęła rękę w jego stronę chcąc pomóc mu się podnieść. Dopiero po chwili rozejrzała się dookoła i zauważyła gdzie się właściwie znaleźli. - Wow. - mruknęła cicho pod nosem sama do siebie podziwiając otaczające ich widoki. Było tutaj na prawdę ładnie.- Czy to to miejsce o którym mówiłeś? - spojrzała na niego pytająco niebieskimi oczami. Zdecydowanie wyglądała na zachwyconą.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  99. -Maaagia. Mogę zrobić jeszcze wiele innych rzeczy. - przyznała dość obojętnym tonem, dla niej to nie były żadne nowości.- Przemieszczanie się cieniem to umiejętność, którą posługują się dzieci Hadesa... biorąc pod uwagę, że nasze moce są podobne ja też potrafię to robić, chociaż to dość ciężka sztuka. - mruknęła cicho tłumiąc ręką następne ziewnięcie. - Ładnie tutaj. - powiedziała w końcu na głos. Ona też miała swoje miejsce w lesie, gdzie chodziła często, gdy miała ciężkie dni, każdy chyba miał takie swoje miejsce. Podeszła za nim do drzewa i zlustrowała je szybkim spojrzeniem niebieskich oczu.- Chcesz się wspinać? - zapytała zerkając na Geranona z zaciekawieniem. Lubiła wchodzić na drzewa, jednakże dzisiejszego dnia miała wątpliwości czy by jej się to udało. Nie ufała za bardzo swojemu zmęczonemu organizmowi.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  100. Wlepiła w niego niebieske spojrzenie zaciekawiona, kiedy powiedział, że nie wygląda za dobrze. - Czsem zdarzało się, że nie spałam dłużej, nie masz sie czym martwić Ger... Jeszcze zdążę to odespać. - posłała mu delikatny uśmiech, po czym przysunęła się bliżej niego. - Jeszcze nigdy nie zemdlałam i teraz też jestem od tego. - zaśmiała się cicho kręcąc przy tym nieznacznie głową. - Ale... chyba racja jest w tym, że dzisiaj już nie dam rady się wspinać. - stwierdziła, po czym stanęła na palcach i cmoknęła go szybko w usta. - Pokażesz mi to co chciałeś kiedy indziej. - mruknęła cicho patrząc mu prosto w oczy.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  101. - Dobrze. - mruknęła, po czym odgarnęła szybkim ruchem ręki niesforny kosmyk włosów, który opadł jej znowu na czoło. - Zanieść? - uniosła pytająco brwi. - A uniesiesz kogoś takiego jak ja? - zaśmiała się żartując, po czym poklepała się ręką po swoim płaskim brzuchu. Oczywiście nie ważyła wiele, ponieważ bardzo mało jadła i świetnie o tym wiedziała.- Wyglądam aż tak źle, że aż mogę nie trafić do siebie? - zaśmiała się cicho wywracając niebieskimi oczami. - No cóź, jeszcze nikt nigdy mi nie proponował noszenia na rękach. - stwierdziła po chwili namysłu uśmiechając się przy tym szeroko.- Myślę, że będzie to o wiele ciekawsze niż chodzenie na nogach... więc... znaj moją łaskę, pozwalam ci mnie zanieść do mojego domku. - znowu zażartowała i machnęła lekko ręką, starając się utrzymać przy mówieniu poważną minę, jednak jakoś słabo jej to wychodziło.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  102. Wcale się nie czuła jakoś wielce bajecznie. Była zmęczona, utrzymywała się na nogach, rozmawiała, żartowała i śmiała się, tylko dlatego, że obecność Geranona ją do tego motywowała. Nie chciała pokazywać po sobie tego, że była śpiąca, tak z czystego uporu. Kiedy chłopak wziął ją na ręcę wzięła głęboki wdech. Oczywiście ufała mu, jednak obawiała się tego, że może ją jednak upuścić. Gdy niespodziewanie Ger udał, że ją zaraz upuści objęła go szybko rękoma za szyję i pisnęła cicho odruchowo wtulając się w niego bardziej. Serce zaczęło jej bić w piersiach jak oszalałe. Chciała coś powiedzieć, gdy się wyprostował, jednak zdążyła o tym zapomnieć, kiedy ją pocałował. Westchnęła cicho w jego usta. - Głupek. - mruknęła cicho z nutką rozbawienia w głosie, patrząc mu w oczy, jej źrenice były trochę za bardzo rozszerzone. Po chwili przymknęła oczy i oparła głowę o jego ramię. - Nie strasz mnie więcej, błaagam. - mruknęła jeszcze cicho.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  103. Wtuliła się bardziej w chłopaka, w jego ramionach było jej tak wygodnie, że aż zaczęła przysypiać jeszcze bardziej. Już nie trzymała sie kurczowo jego szyi, a tylko zacisnęła dłonie na jego koszulce żeby się czymś zająć. Przestała już 'walczyć' ze swoim organizmem i z każdą minutą odczuwała coraz większe zmęczenie. Jednak jakaś cząstka niej nie chciała iść jeszcze spać, ponieważ to miało oznaczać, że będzie musiała się rozstać z Geranonem na te pare godzin. Ziewnęła już nawet nie mając siły zakryć ust dłonią. Obserwowała syna Heliosa spod pół przymkniętych powiek przez większość drogi do domków. Kiedy położył ją w jej własnym łóżku ułożyła się na boku i podkuliła nogi do klatki piersiowej. - Dziękuję. - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem ze wzrokiem wciąż wlepionym w chłopaka. Udało jej się jeszcze jakoś unieść kąciki ust w delikatnym uśmiechu.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  104. Jeszcze przez chwilę uśmiechała się nikle, po czym zamknęła oczy. Z jej ust wyrwało się ciche westchnienie. Już praktycznie śpiąc poczuła jego wargi na swoim czole. Było to takie miłe uczucie, a przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Niedługo potem dała się całkowicie porwać objęciom Morfeusza. Pozwoliła pofrunąć swoim myślą w stronę marzeń i fantazji. Na prawdę musiała być zmęczona, ponieważ zazwyczaj miała trudności z zaśnięciem. Wtuliła twarz bardziej w miękką poduszkę oddychając miarowo i powoli przez usta.
    [ Rozumiem, że kończymy, hm? Czy znów inny jakiś wątek? ]

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  105. [ Okey. W końcu, zdecydowanie ten wątek był jednym z najdłużej trwających wątków na blogu xD ]

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  106. Strzelanie z łuku. Najlepsza rzecz jaką potrafiła na świecie na tym samym poziomie wraz z Rysunkami. Zmęczona po treningu ruszyła do pawilonu jadalnego. Było ludzi a ludzi z czego prawie nikogo nie znała. Wzieła sobie sałatke owocową i rozglądneła sie wkoło. Dojrzała chłopaka siedzacego w pustym stoliku. Podeszła do niego. - Cześć, mogę się dosiąść ? - zapytała patrząc się na niego.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  107. Uśmiechneła się słysząc odpowiedz. usiadła przed chłopakiem nabijając kawałek kiwi i wsadzając sobie go do ust. Przełkneła go po czym spojrzała na niego - Jo miło mi - skineła głową tym razem zjadając banana. Spojrzała jeszcze raz na chłopaka - Nażeczony Brae ? - spytała przypominając sobie jak widziała go z Brae.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  108. - Tak to moje pełne imię. - uśmiechnęła się i rozglądnęła się po pawilonie. Nikogo znajomego nie widząc wróciła do sałatki. - Chociaż skraca się jeszcze na J (czyt. Dżi). - mruknęła dziobiąc w sałatce po czym zjadając jeden z owoców. Gdy nastała dłuższa chwila spojrzała na rozmówce który jak sądzi był w letargu. - Tak znam ją - uśmiechnęła się delikatnie. Nabiła kolejne owoce które się okazały ostatnimi.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  109. - Czy ja wiem ? - powiedziała opierając łokcie o stół i popijając wodę mocno gazowaną. - Tak. Nie dość że jedynaczka to taki charakter - powiedziała przypominając sobie ostatnią z nią rozmowę.- Tak. lepsze to niż mięso - skrzywiła się na wzmiankę o nim - jestem w większości wegetarianką. Mięso jem okazyjnie - mruknęła biorąc kolejny łyk wody.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  110. - Nie przepadam. Mięso z pewnych zwierząt obrzydza mnie. - powiedziała znów przełykając wodę. - Tez niektóre potrafią wywołać u mnie reakcje alergiczne chociaż nie mam alergi - powiedziała przełykając następny łyk wody. - Wole już warzywa. - powiedziała kończąc - A Ty też sądzę że lubisz owoce jak i mięso - powiedziała kładąc już pustą szklankę na stole.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  111. - Huh. ciekawe - powiedziała zamyślając się. - Oh - wybudziła się na wzmiankę o jedzeniu. Szybko zastanowiła się jakie było pytanie - Prawda. Jak tu przyszłam było okropne. Teraz jakoś tak lepsze. - Powiedziała pośpiesznie bawiąc się szklanką.

    Jo.

    OdpowiedzUsuń
  112. Uśmiechnęła się lekko. - No i rozmowa powoli się kończy - przeszła ją myśl dzięki której uśmiech zmył się z jej twarzy jak woda zmywa ślady po piasku. Tak bardzo tęskniła ze beztroskim życiem człowieka. Tęskniła za znajomymi których i tak biorąc rzeczy nie miała. Za rodziną którą tak zbeształa gdy odchodziła do Obozu. Za szkołą której tak bardzo nie cierpiała. Za tym wszystkim co było poza tym składowiskiem ofiar romansu bogów Olimpu. Czasem twierdzi że wolała być człowiekiem niż.. no. "Herosem" - Nie nic. - uśmiechnęła się znów lekko. Zamachnęła się ręką strącając szklankę. Szybko złapała ją by ta się nie stłukła na podłodze. Refleks.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  113. - Mogę - uśmiechneła się lekko wrednie. Oczywiście nie miała takiego zamiaru ale tyle razy już się usmiechała do Charli że wreszcie tak jej zostało. - jaką bronia władasz ? - zapytała patrzać z ukosa na chłopaka. Czerwone tęczówki po chwili zapłoneły żywym kolorem kiedy wyszli z pawilonu. Wciągneła powietrze do płuc.

    [ Wybacz ze tak długo zwlekałam się z odpowiedzią ale brak czasu i weny ;c ]

    Jo

    OdpowiedzUsuń