James Rutherford
17 lat | 13.09 | Syn Hermesa
Charakter:
Jest on niezwykle roześmianą istotą. Często widzi zabawę w najmniej odpowiednich momentach. Bywa też roztrzepany i nieznośny. Uwielbia flirtować i uznaje to za swoje hobby. Czasami jest zbyt pewny siebie i za wysoko stawia sobie poprzeczkę. Stara się ze wszystkich sił, aby być lubianym przez resztę obozu, co momentami mu nie wychodzi. Z natury jest osobą przyjacielską, miłą i towarzyską. Jest również złodziejaszkiem jak jego ojciec.
| I never feared death or dying
I only fear never trying |
I only fear never trying |
Życiorys:
Urodził się w rodzinie klasy średniej, kiedy jego mama miała zaledwie siedemnaście lat. Mimo marnej sytuacji finansowej, starała się zapewnić mu miłość i ciepło rodzinnie. W dzieciństwie jak najbardziej mu to wystarczało, jednak wraz z jego pójściem do szkoły średniej, wszystko się zmieniło. Otaczali go koledzy, którzy nosili wyłącznie markowe ubrania, a on także tego pragnął. W wieku trzynastu lat po raz pierwszy poszedł w kierunku kradzieży. Była to zwykła bluzka z nadrukiem vansa, jednak przestraszyło to młodą matkę, która znała jego prawdziwe korzenie.
Kilka miesięcy później postanowiła wyjechać do Chicago, gdzie od razu znalazła pracę. Szybko podjęła tą decyzję, byleby jej syn nie był taki jak ojciec. Mimo przesyłania co miesiąc pieniędzy pod adres babci Jamesa, nic to nie zmieniło. Stało się jedynie gorzej.
Nastolatek, po doznaniu smaku kradzieży, wręcz uzależnił się od tego. Nie było dnia, kiedy by czegoś nie podebrał ze sklepu. Przez długi czas uchodziło mu wszystko na sucho, aż zaczął stawać się nieostrożny. W wieku piętnastu lat po raz pierwszy trafił do aresztu. Czekał dwadzieścia cztery godziny, aż babcia mogła go odebrać, a następnie zawieść do domu. Nie zniechęciło go to od dalszego życia jako złodziej. Wręcz przeciwnie. Spodobało mu się to jeszcze bardziej, a noce za kratkami stały się dla niego rutyną.
Gdy chłopak ukończył szesnaście lat, jego matka miała już dosyć jego zamiłowań do przestępstw. Postanowiła po latach wyznać mu prawdę o ojcu. Jego reakcja nie była zbyt przyjemna. Można było nawet nazwać to paniką. Przyjął tą wiadomość do siebie dopiero po kilku dniach. Czuł się niepewnie, zmierzając do Obozu Półkrwi. Bał się odrzucenia. Jednak nic takiego się nie stało. Został przywitany jak rodzinę należy witać. Obiecał mamie poprawę, jeśli chodzi o kradzieże, jednak nie dotrzymał słowa. Teraz podkrada kuzynostwu drobiazgi jak długopisy czy perfumy, a czasami są to nawet ubrania. Prawda jest taka, że syn Hermesa nigdy nie wyrośnie z bycia rzezimieszkiem.
| And the same ones that I live with, be the same ones that I die with |
Wygląd:
Jest on całkiem przystojnym chłopakiem o głębokich, oceanicznych tęczówkach, które wręcz potrafią hipnotyzować swoją barwą. Blond włosy są wiecznie w nieładzie, co jedynie dodaje mu uroku. Z natury ma jasną cerę, a na twarzy wiecznie rumiane policzki. Podczas uśmiechu ukazuje obydwa rzędy prostych, śnieżnobiałych zębów, których może mu pozazdrościć chyba każdy. Nie jest wysoki, bo mierzy jedynie 175 centymetrów, jednak wzrost zastępuje swoim często zbyt wielkim ego.
James, którego nie każdy zna:
- gra na gitarze od siódmego roku życia,
- farbuje włosy, co prawie każdy dostrzega, lecz często temu zaprzecza,
- jest biseksualny, jednak nie podzielił się z tym z nikim,
- nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela,
- często wyolbrzymia opis samego siebie,
- uwielbia gotować (a jeszcze bardziej jeść).
jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, piszcie na GG: 45377630
lub na gmail: klaudia.szwejkowska@gmail.com
Siedział sobie najzwyczajniej w świecie i jadł w samotności obiad - jak zawsze z resztą - gdy nagle stanął nad nim blondyn. Jak tylko zaczął to niego mówić, cała zła aura Aidena jakby uleciała. Ten chłopak był dla niego zbyt radosny, zbyt miły i to wszystko go normalnie by odpychało, ale jemu nie mógł odmówić. Na jego twarzy pojawił się półuśmiech, jednak dołeczki się nie ukazały.
OdpowiedzUsuń- Aiden Oscuro, syn Hadesa - przedstawił się, wskazując mu miejsce naprzeciwko siebie przy stoliku, by usiadł, co też blondyn uczynił. - Jeśli mamy się w ogóle ze sobą zadawać w pierwszej kolejności, to musisz wiedzieć jedno. Nikt się do mnie nie zwraca żadnymi ksywkami. Mam imię.
|Aiden|
Siedział sobie najzwyczajniej w świecie i jadł w samotności obiad - jak zawsze z resztą - gdy nagle stanął nad nim blondyn. Jak tylko zaczął to niego mówić, cała zła aura Aidena jakby uleciała. Ten chłopak był dla niego zbyt radosny, zbyt miły i to wszystko go normalnie by odpychało, ale jemu nie mógł odmówić. Na jego twarzy pojawił się półuśmiech, jednak dołeczki się nie ukazały.
OdpowiedzUsuń- Aiden Oscuro, syn Hadesa - przedstawił się, wskazując mu miejsce naprzeciwko siebie przy stoliku, by usiadł, co też blondyn uczynił. - Jeśli mamy się w ogóle ze sobą zadawać w pierwszej kolejności, to musisz wiedzieć jedno. Nikt się do mnie nie zwraca żadnymi ksywkami. Mam imię.
|Aiden|
Aiden zamrugał kilkakrotnie, zastanawiając się, skąd biorą się tacy ludzie. Ten dzieciak jednak miał coś w sobie i nie umiał mu powiedzieć żadnej kąśliwej uwagi. Wywrócił oczami na fakt, że zabrano mu kawałek kurczaka.
OdpowiedzUsuń- W sumie to nie jestem głodny - stwierdził, przysuwając talerz chłopakowi.. - Możesz zjeść resztę, jeśli chcesz.
|Aiden|
- Czy wszyscy irlandczycy są tacy bezpośredni i uśmiechnięci? - spytał Aiden, a jego wyraz twarzy nie zmienił się ani trochę. Odchylił się nieznacznie na krześle, przyglądając się z uwagą jedzącemu blondynowi. Urodziłem się w Holmes Chapel ale nigdzie nie zagrzałem miejsca na dłużej. Dużo rodzin zastępczych i innych bzdur - wyznał, ale machnął ręką, jakby to nie było nic wielkiego, choć nienawidził tych wspomnień.
OdpowiedzUsuń|Aiden|
Mulat siedział na gałęzi pośród liści i ptaków. Nogi wyciągnął przed siebie a plecy oparł o pień. Zamykając oczy był sam w lesie, żadnej żywej duszy człowieka czy też większego zwierzęcia. Odprężył się pozwalając sobie na choć chwilę zapomnienia. Jego myśli od razu pobiegły w stronę sióstr jednak szybko skierował je na inny tor.
OdpowiedzUsuńNiespodziewanie usłyszał ciche westchnięcie i z ciekawością otworzył oczy. Pod drzewem stał chłopak, mniej więcej w jego wieku, blondyn i pochylał się nad jego plecakiem....plecak! Z. zeskoczył z drzewa i z warknięciem spojrzał się na nowo przybyłego.
-Czego chcesz?-
| Z. |
- Chciałbym mieć babcię - przyznał Aiden rozmarzonym głosem.
OdpowiedzUsuńMiał tylko matkę. Ojca nigdy nie poznał i już znał ku temu powód, ale teraz dopiero zaczął się zastanawiać, co się stało z resztą jego rodziny. Szybko jednak odepchnął od siebie te myśli, potrząsając głową.
- W sumie nie jest tu tak źle - przyznał. - Lepiej niż w sierocińcu...
|Aiden|
-Pożyczyć?- prychnął chwytając plecak i zakładając go na jedno ramię.-Spróbuj a zginiesz.-
OdpowiedzUsuń| Z. |
Uniósł wysoko brwi lekko zdziwiony zachowaniem blondyna. Z tego co słyszał był on synem Hermesa a Ci zazwyczaj nigdy się nie jąkali. Jednakże wyglądał przy tym całkiem ładnie... W tym momencie dał sobie mentalnie w twarz za myślenie w ten sposób. Poluźnił uścisk na szelce od plecaka, który nieświadomie zacisną i odsunął się w bok. -Niech Ci będzie.- wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń| Z. |
Zgromił go wzrokiem zły, że chłopak jeszcze się od niego nie odczepił. -Spadaj, okej?- warknął odchodząc w las nawet nie odwracając się aby spojrzeć czy blondyn idzie za nim. Po chwili zniknął między drzewami.
OdpowiedzUsuń| Z. |
- Wielką rodziną - wyszeptał do siebie, myśląc o tym, jak zawsze pragnął mieć prawdziwą rodzinę. Teraz to miał. Przynajmniej częściowo. Uniósł wzrok, gdy blondyn wstał od stołu. - Normalnie nie chodzę z kimś na spacery - zaczął, ale po chwili zastanowienia dodał: - ale czuję, że jeśli ci odmówię, popełnię błąd.
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się po raz pierwszy, jednak dołeczki się nie ukazały, po czym również się podniósł.
|Aiden|
William kucał pod drzewem,chowając do plecaka płyn przeciw parowaniu szyb. Zamierzał napisac nim coś przerażającego jak "Nie patrz w lustro" albo "Wyjdź,a zginiesz" na kabinie prysznicowej jednego chłopaka,syna Aresa,który ostatnio obrażał Leo bez powodu. Will z całego serca nienawidził ludzi wyzywających jego kumpli, a wiedział ,że mimo wszystko mięśniak jest zwyczajnym tchórzem i po prostu zamierzał to wykorzystac. Żałował tylko ,że nie zobaczy jego przerażonej miny. Uśmiechnął się szatańsko pod nosem,gdy ujrzał jakąś postac,która najprawdopodobniej się mu przypatrywała. Zaklął pod nosem i wstał ,zarzucając plecak na jedno ramię.
OdpowiedzUsuń[Will}
Z. czuł na sobie czyjeś spojrzenie, jednak nie do końca wiedział czyje. Odwrócił się delikatnie i jego ciemne tęczówki napotkały te niebieskie. Zmarszczył brwi i wysłał mu spojrzenie pt.: " Spójrz jeszcze raz na mnie a spłoniesz". Z powrotem spojrzał się na swoje jedzenie jednak co chwile i tak spoglądał na blondyna, którego imienia jeszcze nie znał. Jeszcze...
OdpowiedzUsuń| Z. |
Z. nie spodziewał się tego po nim. Na jego twarzy pojawiły się lekkie rumieńce, które od razu zakrył policzki kołnierzykami. "Cholera, co się dzieje?!" spytał się w myślach jeszcze bardziej pochylając się nad talerzem. Po chwili wpadł mu do głowy pomysł. Cień.
OdpowiedzUsuńPo chwili już go nie było a na stole leżał talerz z nienaruszonym jedzeniem.
| Z. |
Z cienia wyrosłą nagle noga Z., który specjalnie to zrobił. Miał ochotę zrobić z blondie idiotę i właśnie to robił.
OdpowiedzUsuń| Z. |
Niebieskooki zacisnął wargi,wpatrując się uważnie w blondyna. Błękitne tęczówki chłopaka wydawały się byc naprawdę przyjazne ,ale Will nigdy nie oceniał po pozorach. Mimo tego czuł,że postac przed nim nie jest jednym z tych sztywnych dzieciaków,które zaraz poleciałyby na skargę do Pana D.
OdpowiedzUsuń-Może tak,a może nie.-mruknął,uśmiechając się szeroko.- Powiedzmy,że mam niezałatwione sprawy z jednym z obozowiczów....
[Will}
Uśmiechnął się w duchu śmiejąc się z niego i znów zniknął w cieniu
OdpowiedzUsuń| Z. |
Trząsł się lekko na wietrze. Pomimo tego, że na ramionach miał skórzaną kurtkę "coś" z głębi lasu mroziło krew w jego żyłach. Nienawidził tej całej przyrody i tego całego świata, bo nie ważne co dotknął coś należało do jakiegoś Boga. Widząc blondyna, który szedł w jego stronę upuścił peta na trawę i zgasił go.
OdpowiedzUsuńKiedy usłyszał co blondie powiedziała mu zaśmiał się.
-Trzymaj się z tymi swoimi zwinnymi rękami z dala ode mnie.-
| Z. |
Will uniósł wysoko brwi,szczerze się uśmiechając. Nie zdarzyło mu się ,żeby jakiś obcy koleś proponował mu pomoc w robieniu dowcipów,szczególnie tutaj,gdzie takie występki były karane. Oczywiście tylko ,jeżeli zostaliby złapani. A to szatynowi rzadko się zdarzało. Zazwyczaj robił psikusy z Leo albo Connorem,którzy bardzo dobrze go znali i byli świadomi ewentualnego upomnienia.
OdpowiedzUsuń-Will-westchnął i ponownie zmierzył chłopaka uważnym spojrzeniem.-No dobrze,jeżeli ktoś ze mną pójdzie to będzie weselej.-dodał.-Mam nadzieję ,że zdajesz sobie sprawę,że możesz wpakowac się w kłopoty?
[Will]
-Jak będziesz tak pieprzyć o Gai to się nie zdziw, że umrzesz szybciej niż Ci się wydaje.- warknął zapinając swoją kurtkę aby przestać czuć to cholerne zimno, które nim zawładnęło.
OdpowiedzUsuń| Z. |
Kiedy zauważył, że chłopak patrzy wprost w jego oczy, odwrócił wzrok i wbił go w drzewo obok. -Ja za to Tobie mogę przeznaczyć specjalne miejsce w Tartarze-
OdpowiedzUsuń| Z. |
Prychnął zwilżając zeschnięte wargi językiem. - Jeśli Ty ciągle będziesz plątał mi się pod nogami to chyba moja wersja jest poprawna.-
OdpowiedzUsuń| Z. |
-Coś czuję ,że się dogadamy-zaśmiał się chłopak.-To tak: jeden taki ,barczysty z Domku Aresa,nawet nie pamiętam jego imienia,no...podpadł mi niedawno. Zamierzam napisac mu coś na kabinie prysznicowej. Zrobilibyśmy to za pomocą płynu przeciw parowaniu szyb. Trochę żałuję ,że nie wymyśliłem czegoś lepszego,no ale ostatnio nie jestem w formie,a ten kretyn na serio działa mi na nerwy...-zakończył z szatańskim uśmiechem.
OdpowiedzUsuń[Will]
- Nie wiem nawet, czy mam łaskotki - przyznał, unosząc jeden kącik ust nieznacznie. James był dziwny, przynajmniej według niego. Bardzo dziwny. Nikt nigdy nie pytał się go o to, co lubi. Choć mogło to być tak dawno, że już nie pamiętał. Przeczesał swoimi palcami długie włosy, gdy szedł ramie w ramie z blondynem. - Śpiewam pod prysznicem, jeśli do się liczy - próbował zażartować. - A ty?
OdpowiedzUsuń|Aiden|
-I kto to mówi, blondie- na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek świadczący o jawnej kpinie. Znów zatrząsł się patrząc gdzieś w głęboki las po czym po prostu znikną w cieniu.
OdpowiedzUsuń| Z. |