Annabeth Chase
Córka Ateny i grupowa domku właśnie tej bogini.
16 lat
Urodziny obchodzi 12 lipca.
Rodzina:
Jej matką jest Atena, grecka bogini mądrości.
Ojcem jest historyk Fryderyk Chase.
Ojcem jest historyk Fryderyk Chase.
Gdy miała 5 lat jej ojciec ożenił się.
Ma dwóch przyrodnich braci ze strony ojca - Matthewa i Bobby'ego Chase oraz przyrodnie rodzeństwo ze strony matki - inne dzieci Ateny.
Ma dwóch przyrodnich braci ze strony ojca - Matthewa i Bobby'ego Chase oraz przyrodnie rodzeństwo ze strony matki - inne dzieci Ateny.
Wygląd:
Pomimo szczupłej i smukłej sylwetki jest bardzo wysportowana.
Ma ok. 175 cm wzrostu.
Jej oczy są duże, głębokie i szare, dokładniej to w kolorze burzy.
Kręcone blond włosy sięgają jej do połowy pleców, choć zazwyczaj nosi je spięte w warkocza, kitkę czy luźnego koka.
Charakter:
Jak przystało na córkę Ateny, cechuje ją niezwykła wiedza, inteligencja i umiejętność strategii.
Stara się przy i innych nie okazywać uczuć, bo uważa, że to nie przystoi córce bogini mądrości.
Często jest uparta i trochę zarozumiała.
Czasami uważa, że potrafi zrobić wszystko, co może ją kiedyś zgubić.
Chciałaby być architektem, żeby zbudować coś trwałego.
Panicznie boi się pająków.
Interesuje się architekturą.
Zamieszkała w obozie, który traktowała jak swój jedyny i prawdziwy dom. Nie odzywała się do ojca, który wielokrotnie próbował namówić ja na powrót do domu. Skrycie kochała się w Luku, który był dla niej bardzo miły i opiekuńczy, traktował ją jak młodszą siostrę.
Nie opuszczała granic obozu, ale bardzo chciała dostać jakąś misję. Dowiedziała się, że to może nastąpić dopiero gdy przybędzie do obozu półbóg z Wielkiej przepowiedni. Na dziecko któregoś z bogów Wielkiej Trójki, który miał zdecydować o losach świata.
Gdy wreszcie się pojawił. Percy Jackson, 12 letni syn Posejdona, przybył do obozu. Z początku uważała to wszystko za jedną wielką pomyłkę. Jak ktoś tak tępy i głupi miałby zdecydować o losach Olimpu?
Ale wreszcie się udało. Wyruszyła razem z nim na misję, na której wszystko się zmieniło. Udało jej się
poznać lepiej i okazało się, że wcale nie jest taki zły. Jest bardzo lojalny, czasami miewa nawet przebłyski inteligencji i co najważniejsze jest świetnym wojownikiem. Skończyło się na tym, że zostali przyjaciółmi. Ale jej przyjaciel i pierwsza miłość - Luke Castelan, syn Hermesa - okazał się zdrajcą i sługą Kronosa.
Dużo czasu spędzała z Percym. Rok później wyruszyła z nim na kolejną misję, ponieważ ktoś otruł sosnę Thalii i jedynym co może ją uratować było Złote Runo. Runo wykonało swoje zadanie, aż za dobrze - nie tylko usunęło z sosny truciznę, ale też ożywiło córkę Zeusa.
Podczas misji w ferie zimowe słudzy Kronosa porwali ją oraz Artemidę i podstępem zmusili do podtrzymywania Nieba. Percy wraz z Thalią i łowczyniami przybył im na ratunek. Chłopak też podtrzymywał nieboskłon. Mieli po tym wspólną pamiątkę - pasemko siwych włosów. Uważała, ze to co chłopak zrobił było niezwykłe. Przebył całą Amerykę, żeby ją uratować, nigdy nie uwierzył w to, że ona nie żyje, pomimo tego, że widział jak spadała z klifu. Czuła, że się w nim zakochuje. Bała się tego, bała się, że chłopak mógłby ja potraktować tak jak Luke. Rozważała nawet odejście do łowczyń, ale w końcu to odrzuciła. Za to zrobiła to jej przyjaciółka - Thalia. Córka Zeusa nie chciała być półbogiem z przepowiedni, więc przyjęła nieśmiertelność łowczyń i już nigdy nie ukończy 16 lat.
Armia Kronosa rosła w siłę. Dziewczyna wpadła na trop, który wskazywał na to, że Labirynt Dedala jeszcze istnieje. Zeszła do Labiryntu razem z Percym, Groverem i Tysonem. Kiedy Percy postanowił odciągnąć telchinów, kiedy ona miała pójść po pomoc. Oznaczało to, że chłopak najprawdopodobniej zginie. Pod wpływem emocji, pocałowała go. Syn Posejdona znikł podczas wybuchu wulkanu. Przez dwa tygodnie, nic o nim nie było słychać, tak jakby zapadł się pod ziemie. W końcu uznali, że umarł. Dziewczyna była załamana. Straciła tak wspaniałego przyjaciela. Kiedy nagle pojawił się na swoim pogrzebie. Wyrzuciło go na wyspę Kalipso. Wiedziała, co to oznaczało. I jeszcze powiedział, że żeby ukończyć misję, potrzebują pomocy śmiertelnika, a najlepiej tej jego przyjaciółki Reachel Elizabeth Dare... Nie dość, że jakaś śmiertelniczka miała prowadzić JEJ misję, to jeszcze dwie kolejne dziewczyny w życiu Percy'ego... Zżerała ją zazdrość.
Podczas bitwy o Olimp walczyła u boku chłopaka. Jakoś wyczuła, ze chłopakowi grozi niebezpieczeństwo i zasłoniła go przed śmiertelnym ciosem wycelowanym prosto w jego jedyne słabe miejsce, chociaż nie wiedziała, ze właśnie tam się znajdowało. Tak jakoś to wyczuła. Gdy już było po wszystkim, Percyemu zaproponowano nieśmiertelność. Bałą się, że chłopak przyjmie dar i naprawdę zostanie bogiem. Ale jednak nie zrobił tego. Cieszyła się w duchu, nie straciła go. Wie już co czuje. Kocha Percyego Jacksona, syna Posejdona. Co z tego, że jej matka nienawidzi jego ojca. Ona go kocha.
Podczas misji w ferie zimowe słudzy Kronosa porwali ją oraz Artemidę i podstępem zmusili do podtrzymywania Nieba. Percy wraz z Thalią i łowczyniami przybył im na ratunek. Chłopak też podtrzymywał nieboskłon. Mieli po tym wspólną pamiątkę - pasemko siwych włosów. Uważała, ze to co chłopak zrobił było niezwykłe. Przebył całą Amerykę, żeby ją uratować, nigdy nie uwierzył w to, że ona nie żyje, pomimo tego, że widział jak spadała z klifu. Czuła, że się w nim zakochuje. Bała się tego, bała się, że chłopak mógłby ja potraktować tak jak Luke. Rozważała nawet odejście do łowczyń, ale w końcu to odrzuciła. Za to zrobiła to jej przyjaciółka - Thalia. Córka Zeusa nie chciała być półbogiem z przepowiedni, więc przyjęła nieśmiertelność łowczyń i już nigdy nie ukończy 16 lat.
Armia Kronosa rosła w siłę. Dziewczyna wpadła na trop, który wskazywał na to, że Labirynt Dedala jeszcze istnieje. Zeszła do Labiryntu razem z Percym, Groverem i Tysonem. Kiedy Percy postanowił odciągnąć telchinów, kiedy ona miała pójść po pomoc. Oznaczało to, że chłopak najprawdopodobniej zginie. Pod wpływem emocji, pocałowała go. Syn Posejdona znikł podczas wybuchu wulkanu. Przez dwa tygodnie, nic o nim nie było słychać, tak jakby zapadł się pod ziemie. W końcu uznali, że umarł. Dziewczyna była załamana. Straciła tak wspaniałego przyjaciela. Kiedy nagle pojawił się na swoim pogrzebie. Wyrzuciło go na wyspę Kalipso. Wiedziała, co to oznaczało. I jeszcze powiedział, że żeby ukończyć misję, potrzebują pomocy śmiertelnika, a najlepiej tej jego przyjaciółki Reachel Elizabeth Dare... Nie dość, że jakaś śmiertelniczka miała prowadzić JEJ misję, to jeszcze dwie kolejne dziewczyny w życiu Percy'ego... Zżerała ją zazdrość.
Podczas bitwy o Olimp walczyła u boku chłopaka. Jakoś wyczuła, ze chłopakowi grozi niebezpieczeństwo i zasłoniła go przed śmiertelnym ciosem wycelowanym prosto w jego jedyne słabe miejsce, chociaż nie wiedziała, ze właśnie tam się znajdowało. Tak jakoś to wyczuła. Gdy już było po wszystkim, Percyemu zaproponowano nieśmiertelność. Bałą się, że chłopak przyjmie dar i naprawdę zostanie bogiem. Ale jednak nie zrobił tego. Cieszyła się w duchu, nie straciła go. Wie już co czuje. Kocha Percyego Jacksona, syna Posejdona. Co z tego, że jej matka nienawidzi jego ojca. Ona go kocha.
KP na pewno ulegnie zmaianie. Nie jestem z niego zadowolona, nie podoba mi się.
Jak są jakieś pytania to piszcie na gg - 856450
Stała odwrocona w strone wielkiego domu. Czarne włosy spływały jej kaskada po plecach. Była troche zirytowana tym, ze kazano jej tu czekać. Miala o wiele lepsze rzeczy do roboty niż sterczenie w miejscu czekając na Chejrona. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę o obecności Annabeth, automatycznie uniosła kącik ust w pół uśmiechu.- Ja. - Mruknęła cicho. Nadal czuła sie wygrana. - Widzę że ciebie tu też wezwali księżniczko pająków.
OdpowiedzUsuń|Brae
-Nie mam pojęcia. - Wzruszyla lekko ramionami, po czym oparła się o barierkę. Jej też wcale nie podobało się to, że musi tu siedzieć z Annbeth. Była ciekawa po co ją tu wezwano. Zerknela na córkę Ateny i uśmiechnęła sie ironicznie.- Ciekawe gdzie jest Pastel... - Mruknęła cicho. Tym razem jej cień gdzieś zniknął.
OdpowiedzUsuń-Czy ty właśnie nazwałaś mojego słodkiego pupila paskudztwem? - spiorunowała dziewczynę wzrokiem. Aktualnie jak nigdy marzyła żeby pojawił się w końcu Pan D lub Chejron i któryś z nich by im wytłumaczył, po co zostały obie wezwane pod Wielki Dom. Obiecała, że postara się być miła dla Annabeth, jednak z każdą chwilą coraz bardziej ją korciło żeby jej czegoś nie zrobić lub nie nasłać na nią cienia.
OdpowiedzUsuń| Brae
Szedł właśnie w kierunku plaży. Uwielbiał tam przesiadywać. Czuł się jakoś tak bliżej ojca,choć ten najwidoczniej miał go gdzieś, jak zwykle z resztą. Przyzwyczaił się, ale mimo wszystko lubił tam spędzać czas. Przechadzając się tak dostrzegł Annabeth, Jej akurat nie spodziewał się tu spotkać. Uśmiechnął się lekko pod nosem i zaczesując włosy do tyłu, przysiadł się do niej. - Nie za późno na nocne spacery? - zapytał, rzucając na nią krótkie spojrzenie.
OdpowiedzUsuńWywrócił oczami i objął ją jedną ręką. - Cóż, ja podobnie. Z resztą, chciałem zobaczyć może, nie spodziewałem się jednak, że Cię tu spotkam. - powiedział z lekkim uśmiechem, po czym wstał i wyciągnął ku niej rękę. - Skoro jednak nie możemy oboje usiedzieć w domku, proponuję spacer. - oświadczył, wpatrując się w nią głębokimi, niebieskimi oczami.
OdpowiedzUsuń| Percy
Zaśmiał się pod nosem i poprawił swoje włosy. - Ja mam się bać ciemności? Te, który uratował Olimp? - zrobił dumną minę, unosząc władczo podbródek. Zachichotał po chwili i złapał Annabeth za rękę i pociągnął za sobą, ruszając piaszczystym brzegiem morza.
OdpowiedzUsuń|Percy
- Nazwij Pastela tak jeszcze raz, a każe mu nękać cię po nocach i już nigdy nie będziesz miała spokoju. - warknęła i spiorunowała spojrzeniem Annabeth. Nie miała zamiaru wysłuchiwać tego jak blondynka przezywała jej ukochanego cienia bez którego już nie potrafiła by żyć. Ann ją z każdą chwilą coraz bardziej irytowała. Miała nadzieję, że zaraz się dowie po co wezwano ją do Wielkiego Domu żeby w końcu mogła siebie stąd pójść.
OdpowiedzUsuń| Brae
- No oczywiście, że jestem skromny. - zaśmiał się i przyciągnął ją bliżej siebie. - Oj, daj spokój, przecież wiesz, że żartuję. - wymruczał cicho i poczochrał ją po włosach, odskakując w bok.
OdpowiedzUsuń| Percy