.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

środa, 31 grudnia 2014

Zadanie na grupowego - Domek Apolla

Piekielny Ogar
Piekielny Ogar z każdą mijającą minutą znajdował się coraz dalej od obozu. Nie mogła dłużej zwlekać z wypełnieniem powierzonej jej misji. Wyruszyła z samego rana ze spakowanym plecakiem i mieczem u boku. Nie miała zbyt dobrego kontaktu ze zwierzętami, więc nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać po mitologicznym psie, ale dzieci Demeter jakoś jej pomogły i udzieliły potrzebnych informacji. Obrała zachodni kierunek, który po pewnym czasie zaczęła rozpoznawać. Całkiem niedawno tędy przejeżdżała i trasa prowadziła do najbliższego miasta Queens. Samo wspominanie przywołało jej uśmiech na usta. Miała nadzieję, że kiedyś z Deranem powtórzą ich mały wypad poza granice obozu. Nie skończył się w końcu, aż tak źle. Nadal żyją. Odgoniła zalewającą ją falę wspomnień, która wywołała przyjemny dreszcz na jej ciele i zaczęła wypatrywać śladów ogromnych łap. Miała nadzieję, że Piekielny Ogar nie doszedł do miasta, a jak już to nie zrobił tam zbyt dużego zamieszania. Nie chciała widzieć jak Queens stoi w płomieniach, a ludzie z niego wybiegają. To dopiero by była nieudana misja.
Szła obok jedynej, przejezdnej drogi, wzrokiem szukając czarnej, czworonożnej postaci, która powinna być dość wyrazista na tle zieleni. Obrała drogę w stronę lasu, myśląc, że pies będzie miał tam dogodniejszy teren do harców, niż pustkowie. Ubrana była jedynie w ciepły sweter, znoszone dżinsy i swoje ukochane conversy. Mimo, że była klimatyczna zima, to w Ameryce utrzymywały się temperatury powyżej zera. Delikatna warstwa śniegu osadziła się na trawie, a słońce wyglądało zza chmur, topiąc ją. Do jutra nie pozostanie po niej ani śladu.
Weszła do lasu. Konary wystawały z każdej strony, chcąc ją schwytać w swoje sidła, a drzewa liściaste przepuszczały pojedyncze promienie słoneczne. Driady, rozmowne istoty, gdzieś się pochowały, co nie wróżyło za dobrze. Omijała konary z należytą uwagą i patrzyła gdzie stawiać stopy. O mały włos nie wylądowałaby w gigantycznej dziurze. Trawa wokół dołu była powyrywana z korzeniami, a sprawca dokopał się aż do wody. Kto inny mógł to zrobić jak nie pies?
Ściągnęła plecak i wyjęła z niego linę. Przewiązała ją sobie w pasie i zahaczyła o grubszą gałąź. Postanowiła sprawdzić co stworzenie tam zakopało albo czego szukało. Była to jedna dziura niestworzona w naturalny sposób. Naprawdę ogromna. Głębokość wynosiła z cztery metry, a szerokość dorównywała wielkości połowy boiska do piłki nożnej. 
 Alla zaglądnęła do środka i o mały włos by tam nie wpadła, bo dziewczęcy głosik ją przestraszył.
- Nie rób tego! – Blondynka obróciła się i dostrzegła jedną z driad chowającą się za drzewem. Miała zielona skórę, rude włosy i przerażony wyraz twarzy. – Uciekaj!
Alla odwróciła się do niej i położyła ręce na biodrach.
- Mam misję i muszę ją wykonać. – Powiedziała stanowczym tonem. - Jak dawno widziałaś tu Piekielnego Ogara? – Starała się wyciągnąć z niej potrzebne informacje.
Driada spojrzała w punkt za nią i zniknęła bez słowa. Alla pokręciła głową z rezygnacją. Leśne stworzenia zdecydowanie za łatwo można było przestraszyć. Na dodatek były związane z jakąś roślinką, więc uciec za daleko też nie mogły.
Nagle coś kapnęło Alli na głowę. Krople deszczu nie urosły jeszcze do tak ogromnych rozmiarów, a na niebie nie było ciemnych chmur. Po chwili usłyszała warczenie i poczuła na karku ciepły oddech.Wiedziała co zobaczy jak się obróci.
Stanęła oko w oko ze wściekłym Piekielnym Ogarem.
Wyobrażała sobie wcześniej to spotkanie. Miało obyć się bez zaciętej walki i trwać krótko. Pies miał być dwa razy mniejszy, bez żądzy mordu w oczach. Jej fantazje prysły niczym bańka mydlana, gdy zobaczyła, że pies jest wielkości stadionu futbolowego, a w ogromnych ślepiach mogła dostrzec swoją przerażoną twarz.
- Dobry piesek. – Wypaliła, starając się wycofać. Odwrót taktyczny, w tym momencie wydawał się jedynym racjonalnym rozwiązaniem, bo jej miecz wyglądał jak wykałaczka w porównaniu do wielkości psa. Lina, którą wcześniej się obwiązała, w pewnym momencie się naprężyła i nie mogła zrobić ani kroku dalej.
No to jej się udało.
Niemal mogła zobaczyć jak wraca do obozu po niewykonanej misji, w podartych ubraniach, jeśli tylko uda się jej ujść z życiem, a dzieci Afrodyty stoją i się z niej naśmiewają. Po chwili Chejron przychodzi i wysyła innych herosów, aby uporali się z Piekielnym Ogarem, a Alla żegna się z tytułem ,,Grupowej domku”. Głupotą było wybranie się samej na misję. Według reguł przysługiwała jej dwójka kompanów, ale ona nikogo nie wzięła, chcąc udowodnić ile sama jest warta. Jak szybko czarna myśl się pojawiła, tak szybko zniknęła, zastąpiona przez determinację i upór. Nie da tak łatwo za wygraną. Nie jakiemuś psu.
Wyciągnęła miecz. Ostrze błysnęło w świetle słońca, a pies skupił na niej swoje spojrzenie. Zamachnęła się i przecięła linę, która ją więziła. Szybkim ruchem schowała miecz do pochwy i zrobiła poślizg. Po chwili znalazła się po drugiej stronie psa. Tył nie wyglądał lepiej niż przód. Licząc, że trochę mu zajmie obrócenie się do niej przodem. Zwinęła sznur i zaczęła wspinać się na drzewo. Uważnie stawiała kroki, aby nie spaść, ale w pewnym momencie gałąź nie wytrzymała jej ciężaru. Zawisła w powietrzu, tym samym skupiając na sobie uwagę psa, który do tej pory chodził w kółko i starał się ją wywęszyć, ale teraz dostał patykiem prosto w łeb.
Alla przeklęła swoje ‘szczęście’ i zaczęła się podciągać. Nie ułatwiało jej to, że Piekielny Ogar stanął na tylne łapy i zaczął węszyć wśród liści, aby ją znaleźć. Więc zamiast chwycić się tej gałęzi, której chciała się złapać, przez wdech powietrza psa, chwytała inną.
Takim oto sposobem wkrótce znalazła się na twarzy czworonoga.
- Na gacie Apolla. – Mruknęła i zaczęła się wspinać po pysku zwierzęcia, mając w głowie obmyślony plan działania. Umyślnie rozwinęła linę, a pies widząc jak coś dynda mu przed oczami, od razu to chapnął i pociągnął. Alla nadal obwiązana, poleciała do tyłu i teraz wisiała w powietrzu, machając nogami i próbując się wspiąć po sznurze, a pies zaczął żuć linę. Wiedziała, że tak łatwo jej nie puści. Równie dobrze mogłaby się odciąć, ale pies znał już jej zapach i z pewnością podążyłby za nią.
Gdy usiadła na grzbiecie Piekielnego Ogara, ręce miała całe czerwone i obolałe. Zmusiła się jednak do złapania końca liny i zaciśnięcia jej. Utworzyła wędzidło i teraz mogła kierować czworonogiem, który starał się ją z siebie zrzucić. Czarną sierść miał miękką i krótko ostrzyżoną. Widać, że Hades o niego dbał i musiał poczekać na odpowiedni moment do ucieczki. Nie wiedziała czy miała go zwrócić, czy przyprowadzić do Obozu. Na razie robił co mu kazała, bo była do niego przywiązana, ale czy nie pozjadałby herosów, gdyby go spuściła ze ‘smyczy’? 
Uśmiechnęła się na jego desperackie próby wyrwania się. Nie miał szans. Alla na jego grzbiecie czuła się tak pewnie, jak w siodle.
- I co ja mam z tobą zrobić? – Powiedziała na głos i poklepała psa po głowie.
Nagle poczuła jak mięśnie czworonoga się rozluźniają, a jego ruchy staja się mniej gwałtowne. Zaczął nawet radośnie merdać ogonem. Była pewna, że z jego oczu zniknęła żądza mordu. 
- Cuchniesz śmiercią.
Usłyszawszy znajomy głos, zerknęła przez ramię na drzewo, po którym się wspinała. Zobaczyła spotkaną wcześniej driadę. Na jej twarzy gościła ulga.
Alla ledwo powstrzymała się od upewnienia się czy faktycznie tak pachnie. W jej głowie zawitała pewna myśl. Hades dał jej swoje błogosławieństwo.
Nie wiedziała czy Pan Podziemi chciał się po prostu pozbyć z głowy psotnika, czy umocnić granicę Obozu, która ostatnio osłabła i potwory częściej się przedostawały do środka, ale jednego była pewna. Pies ją polubił, bo co chwilę rzucał jej spojrzenie swoich ślepi, w których zagościły wesołe ogniki. Nie mogła go po prostu oddać, a Hades zgadzał się z jej decyzją. Na dodatek w obozie będzie miał Panią O’Leary jako towarzyszkę.
- Dzięki za pomoc. – Rzuciła w stronę driady, która zapewne usłyszała sarkazm w jej głosie.
- Nie lubię psów. – Wzruszyła ramionami i zniknęła.
Alla przewróciła swoimi błękitnymi oczami i chwyciła pewniej sznur. Najwyższy czas wrócić do Obozu. Pies jakby przeczytał jej myśli i po chwili rozpłynął się, razem z nią, w mrok. Po chwili byli już w obozie, a ona opadła na jego grzbiet. Czuła płytki oddech psa, a jego miękkie futro łaskotało ją w policzek.
Zdecydowanie nie polubiła podróży cieniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz