.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

czwartek, 30 października 2014

-Oh my life is sooo hard. - Yeah? Try to be me for one day.


Pierwsze co ci przychodzi na myśl gdy go widzisz?
Ciapa, niezdara, fajtłapa, (każdy inny synonim pierwszego słowa) kim on w ogóle jest?

A tak sobie żyje w cieniu tych wszystkich herosów. Siebie nie zbytnio tak nazywa, ponieważ ostatnim razem gdy chciał użyć miecza mało co nie rozciął sobie nogi, a poprzednim razem zamiast strzały z rąk wyleciał mu łuk. Jedyne co mu wychodzi to panowanie nad swoimi 'boskimi' umiejętnościami, ale o tym też nikt nie wie...
Trafił do obozu w wieku 10? 11 lat?  Od początku sobie nie radził. Szybciej potknąłby się o własne nogi niż wziąłby do ręki flagę, która przed nim stoi. Nikt nigdy nie chciał mieć go w grupie, w stołówce siedział na uboczu, bo kto by chciał się w ogóle kolegować z taką łamagą?

Stara się ignorować nieprzyjemne słowa kierowane w jego stronę, tak samo jak i śmiechy. Tak w głębi duszy czasami też śmiał się z samego siebie, nawet był czas kiedy i śmiał się z nimi na głos, tyle, że inni wyraźnie dali do zrozumienia, że wygląda jeszcze bardziej idiotycznie gdy sam się śmieje ze swojej niezdarności.

Nie twierdził, że wszyscy tacy byli, ale po prostu w większości przypadków znajdował się w złym miejscu o złej porze, jak to Jason, bo chłopak ma do tego zadziwiające zdolności.

James Carter
Syn boga Eol (wiatr)
 18 lat
urodzony oraz wychowany w Morristown
brązowe oczy
180 cm wzrostu
4 stycznia
krótkowzroczny ( -4.0 dioptrii )
alergia na 2/3 dostępnego jedzenia
pechowiec


Nie ma się co spodziewać jakieś ujmującej historyjki. Jego dzieciństwo było zwyczajne w swojej przeciętności. Wychowała go zapracowana kobieta, która mimo tego starała się swojemu potomkowi dawać tyle miłości ile tylko potrafiła. Pracowała po godzinach by starczało im na jedzenie. Chłopak był zupełnie normalny, bawił się w piaskownicy, biegał i skakał. Wszystko się zmieniło po tym jak trafił do Obozu Herosów. Po utracie matki (bo nawet nie wie czy ona nadal żyje) pogubił się w tym wszystkim. Jego świat zawirował. Zupełnie jakby ktoś rzucił na niego zły urok. Tak sobie to też tłumaczył, bo wolał to niż świadomość, że jest kompletną niezdarą  i nie potrafi nawet wykonać najprostszego polecenia bez zepsucia czegoś.

Jego ojciec nigdy nie pojawił się na horyzoncie, ale jak się później okazało nie było to niczym nadzwyczajnym. Podczas odkrywania swoich umiejętności odkryto kto jest jego drugim rodzicem.

Późniejsze lata nie różniły się zbytnio od poprzednich nie wliczając, że co roku był coraz starszy.

Ciężko powiedzieć jaką jest osobą skoro nawet się z nim nie starało porozmawiać. Jeśli się już z nim jednak porozmawia i pozna się go nieco, można się dowiedzieć, że jest całkiem miły i bystry. Przez fakt, że właściwie większość czasu spędza w swoim domku to wiele czasu poświęca na naukę, czytanie, poznawanie świata poprzez książki. Tam przynajmniej wie, że nie może narobić zbyt wielkiego bałaganu . Czuje się dużo pewniej zamknięty w swoim świecie wiedzy. Jego ulubionym zagadnieniem jest meteorologia, jednak nie jest łatwo dostać książki na jej temat napisanej w grece. Tak więc spędza on długie wieczory na rozszyfrowywaniu tego nowoczesnego języka, tylko po to by móc się dowiedzieć czegoś nowego. 
W brew pozorom jest nad wyraz wytrwały w tym co robi jak na przykład w dążeniu do celu. Zdaje sobie sprawę z obecności dwóch lewych rąk i nóg i dlatego gdy mu się nie uda próbuje jeszcze raz i jeszcze raz aż w końcu coś wyjdzie mu choć odrobinę lepiej niż poprzednio. Dlatego za każdym razem zgłasza się do pomocy w obozie, nawet jeśli poprzednie 10 tysięcy razy nie poszło mu zbyt dobrze, to tym razem chce zrobić coś lepiej. 
Gdy udaje mu się znaleźć miejsce w lesie gdzie nie ma innych herosów bardzo często tak jak w dzieciństwie bawi się wiatrem. Tworzy mini tornada, albo sprawia, że korony drzew huśtają się mocniej i za każdym razem stara robić się coś nowego,a  poprzez metodę prób i błędów udaje mu się sukcesywnie ulepszać swoją umiejętność. 


Mostek w jego okularach sklejony jest szarą taśmą. Połamał go w wieku 16 lat i do tej pory nawet nie zgłosił się po nowe, twierdząc, że i tak nie miałoby to sensu, bo zepsułby zaraz i te nowe. Jedyne co jest w nich wymieniane to szkła, które dość często ulegają wszelakim pęknięciom.

W wieku 15 lat nosił brązowe okrągłe okulary, ale gdy raz się przewrócił spadły mu z nosa, a widzący to jeden ze starszych od niego herosów zainteresował się tym i rozgniótł je na miazgę. Przez około tydzień James nie wychodził z domku, bo wszystko dookoła nie miało ostrości i gdyby tylko chciał gdzieś pójść to przed tym nabiły się na rant jakiegoś mebla, później pewnie spadł by ze schodów i wpadł jeszcze na kilka osób.

Jego mama nazywa się Isabell, ostatni raz widział ją w wieku 10/11 lat, po tym nigdy więcej o niej nie usłyszał, a gdy pytał co z nią będzie nikt nie chciał mu odpowiedzieć.

Od czasu gdy tu trafił ani razu nie był poza obozem. Nigdy nie spotkał żadnego potwora i nigdy nie został wysłany na żadną misję, bo najprościej w świecie zapewne nie poradziłby sobie.

Może jeść tylko warzywa, kasze gryczaną i jaglaną, tylko niektóre owoce (wykluczając jabłka, gruszki i wszelakie cytrusy) oraz wszelkiego rodzaju ryby. Niektóre alergie są mniej lub bardziej poważne, po wypiciu soku pomarańczowe, lub zjedzeniu jabłka zapewne dostałby tylko nieznacznej wysypki, podobnie jak z czekoladą i kilkoma innymi produktami spożywczymi. Po zjedzeniu czegoś zawierającego gluten miałby pewnie katar przez kilka dni, jednak po zjedzeniu orzechów jego przełyk by spuchł i mógłby się udusić - jedynym ratunkiem w takiej sytuacji jest zastrzyk. Gdyby zjadł mięso po prostu cały by spuchł i albo opuchlizna zeszłaby sama po kilku dniach, albo też można by zastosować zastrzyk. I jest pewnie jeszcze wiele innych reakcji, tylko nie wszystko James zdążył wypróbować.

Zakwaterowany jest w domku Posejdona, jako że Eol był synem Posejdona, a gdy James przybył do obozu ustalono, że zamiast budować nowy dom, po prostu tam właśnie go przydzielą.
-----------------------------------------------------------
Karta postaci najprawdopodobniej ulegnie jeszcze zmianom. 
Kontakt ten sam co u Gera i Derana

79 komentarzy:

  1. (witamy! Chetny na wątek? XD)
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  2. (Mogę zacząc :p)

    Dzis był wyjątkowy dzień. Alec nie miał ochoty na walkę na miecze,strzelanie z łuku czy inne treningi typowe dla herosów. Po prostu siedział na ławce i czytał książkę. Rano uznał ,że należy mu się choc jeden dzień lenistwa. Wziął więc jakąś powieśc i poszedł na ławki niedaleko pawilonu jadalnego. A teraz siedział od dobrych dwóch godzin,coraz bardziej wciągając się w losy bohaterów. Oczywiście wcześniej też sporo czytał,ale zawsze wolał wysiłek fizyczny,a tu proszę,nigdy nie wiadomo co kogo najdzie.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wciągnął się,ale nie był typem człowieka ,który wczytuje się tak bardzo,że nie reaguje na bodźce zewnętrzne,więc kiedy tylko usłyszał obok siebie podejrzany rumot spojrzał znad książki. Zerknął na chłopaka leżącego przy nim i lekko przekrzywił głowę-Wszystko okey?-spytał wstając i wyciągnął ku niemu dłoń.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  4. Po skończonych zajęciach złapał za książkę i pobiegł w stronę lasu. Lubił tam przesiadywać, zazwyczaj miał cisze i spokój oraz zazwyczaj mógł się w spokoju wyspać. Nie było żadnych śmiechów, że zasnął w połowie zdania, czy znowu przez sen wylądował twarzą w farbach, albo się przewrócił. Doszedł na jedną ze swoich ulubionych polanek i usiadł pod starym dębem. Otworzył książkę i zaczął dalej przez nią brnąć, co nie było zbyt łatwe przez dysleksję, a do tego była ona po angielsku a nie po grecku.

    | Dylan

    OdpowiedzUsuń
  5. Słońce. To słowo kołatało się w głowie Elzy, gdy tylko wyjrzała przez okno. Słońce. Po tak długich pochmurnych dniach wreszcie wyszło słońce, a ona nie miała pecha! Zaczynało jej już nawet brakować blond włosów, które miała przy takiej pogodzie. Czym prędzej wyszła z domku nie chcąc zmarnować dobrego dnia. Skierowała się nad jezioro, ponieważ tym razem nie miała przy sobie książki ani żadnych papierów i nic nie mogło jej wpaść do wody. Gdy dotarła na plażę, zobaczyła tam chłopaka leżącego na plecach. Pierwszym odruchem było odwrócenie się, odejście i unikanie jakiegokolwiek kontaktu z płcią przeciwną, ale przecież uczyła się utaj żyć od nowa. Przecież Eos tutaj nie musiała mieć na nią wpływu. Żwawym krokiem ruszyła więc nad brzeg i usiadła jakoś metr od chłopaka. - Cześć. - Przywitała się miłym głosem, przyczepiając do twarzy uśmiech.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczął już przysypiać, ale z otępienia wyrwały go krzyki, tupot stup i inne hałasy zdradzające obecność ludzi. Zamknął książkę i rozejrzał się dookoła zaciekawiony. Zobaczył chłopaka i powoli podniósł się z ziemi, po czym ruszył w jego stronę. Niestety potknął się, jeszcze trochę zaspany i wpadł prosto na chłopaka, tak że obydwoje wylądowali na ziemi. - Oh bogowie... Strasznie przepraszam... Niezdara ze mnie... - powiedział ze szczerym uśmiechem, wstając z ziemi i pomagając podnieść się chłopakowi.

    | Dylan

    OdpowiedzUsuń
  7. [Elzą już piszę, ale mogę jeszcze Spark, więc chętnie ^^ W takim razie ja teraz zacznę :)]
    Domek Hekate może nie należał do najbardziej zatłoczonych, ale za to na pewno był jednym z najgłośniejszych. Przyrodnie rodzeństwo Spark uwielbiało robić sobie nawzajem psikusy i bawić się magią. Ci, którzy potrafili więcej od reszty, byli najgłośniejsi, ponieważ najbardziej psocili. Spark nie miała nic przeciwko hałasowi, ale wystarczająco dużo się go nasłuchała i potrzebowała chociaż jednego dnia w spokoju. Wyszła więc z domku, chcąc tylko zrobić sobie spacer i pomyśleć, ale jednak nogi skierowały ją do lasu. Przez chwilę nawet nie zauważała, że wkracza w zalesiony teren, dopóki nie zdała sobie sprawy, że jest tu ciszej. Nie zagłębiała się dalej, stanęła przy drzewie, spod którego mogła obserwować obóz i po chwili wahania usiadła pod nim. Oparła głowę o pień i pogrążyła się w myślach.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  8. [Właśnie dopiero jak przejrzałam komentarze u Spark, to zobaczyłam, że u niej pierwszy zaproponowałeś, ale w sumie mi to nie przeszkadza :)]
    Uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się szeroko. Widzisz, mówiła sama do siebie w myślach, zaczęłaś kontakt z chłopakiem i świat się nie zawalił. -Elza. - Powiedziała. Zwróciła uwagę na okulary chłopaka, chyba pierwszy raz widziała w obozie osobę z okularami. Chociaż, jakby się tak zastanowić, to nawet jeśli ktoś jeszcze byłby tutaj krótkowzroczny, to Elza by tego nie zauważyła. Nikogo tu nie znała, więc nawet osoba, która byłaby tu już dłużej niż ona i powinna tę osobę znać, nawet nie skojarzyłaby jej z wyglądu. - Mogę wiedzieć, z czyim synem rozmawiam?

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  9. -Jasne-mruknął,siadając z powrotem na ławce i zerknął ponownie kartki,aby wiedziec na której stronie skończył. Zamknął książkę,odkładając ją na bok i dopiero ponownie spojrzał na chłopaka.-Alec-poklepał go po plecach.-Stary masz tą kurtkę całą w kurzu,radzę Ci się poprawic,szczególnie,że tamta laska się na Ciebie gapi-ruchem głowy wskazał na siedzącą niedaleko ich szatynkę,która rozmawiała o czymś z rudą koleżanką,co jakiś czas zerkając w ich stronę. Wyższa rudowłosa dziewczyna wyraźnie interesowała się Aleciem,ale była śmielsza od towarzyszki,nie uciekała co jakiś czas wzrokiem tylko śmiało uśmiechała się do chłopaka. Puścił jej więc oczko i wyszczerzył się do niej,na co zachichotała.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  10. -Wątpię,ale dobra,nieważne-jeszcze raz zerknął w stronę rozchichotanych dziewczyn. Kiedy James zadał pytanie odruchowo zerknął na książkę.-Zielona Mila Stephen'a Kinga-uśmiechnął się lekko-Swoją drogą,genialna lektura-dodał wzruszając ramionami,lekko zdziwiony,bo bardzo rzadko rozmawiał o literaturze. Cóż,może dlatego ,że nie miał z kim.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  11. -Och, na pewno, pełne imię to Elzatravia - zaśmiała się. Nienawidziła swojego pełnego imienia, ale po tak długim czasie nauczyła się z niego śmiać. Jej uśmiech poszerzył się. - Ach, Eol. - Powiedziała. - Moja matka często mówiła, że jego podmuchy zdmuchują chmury na księżyc. - Przypomniała sobie wspólne noce z matką i od razu poczuła ukłucie z sercu, ale pomimo tego z jej twarzy nie zszedł uśmiech. Czuła jednak, że nie jest już tak pełen życia, a jej oczy zjechały nieco w dół. Minęły dwa lata, odkąd widziała swoją matkę po raz ostatni. Nie zobaczyła jej więcej i coś jej mówiło, że pewnie już nie zobaczy. - Moją matką jest Selene, pani księżyc. - Spojrzała na chłopaka. - Jestem córką księżyca.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  12. Spark przez pierwszą chwilę nie zauważyła chłopaka, a kiedy już to zrobiła, myślała, że jest to po prostu kolejna zabawa obozowiczów. On jej najwyraźniej nie zauważył, więc wolała sie nie odzywać. Dopiero kiedy potknął się o jej nogi, a jacyś chłopcy rzucili w nią okularami, domyśliła się, że to nie jest zabawa. -Hej, to wcale nie jest śmieszne! - zawołała do uciekających herosów, podnosząc się z ziemi. Odpowiedziały jej tylko śmiechy. Prychnęła ze złości, nienawidziła jak ktoś robi sobie głupie żarty na innych, ponieważ sama w sierocińcu była wiele razy ofiarą głupich psikusów. Ukucnęła przy chłopaku. - Nic ci nie jest? - spytała, pomagając mu wstać. Założyła mu okulary na porządnie potłuczony nos. - Kurczę, trzeba będzie to opatrzyć. - Poczuła wyrzuty sumienia. Gdyby się odezwała albo chociaż usunęła z drogi, to pewnie chłopak by nie ucierpiał.- Przepraszam, powinnam zabrać nogi. Pójdę z tobą się zająć tym nosem. - Uśmiechnęła się.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  13. -Zmieniła mnie - odparła. Skrzywiła się. - I tylko ona się mną interesowała. Tak więc... cóż, tak. - Powiedziała. Uśmiechnęła się, spoglądając na chmury. - A ty spotkałeś kiedyś swojego ojca? - spytała z ciekawości. Słyszała o tym, że wiele bogów nie pokazywało się swoim dzieciom, ale najczęściej byli to bogowie z dwunastki. Zauważyła, że boscy rodzice spoza niej byli bardziej skorzy na odwiedziny.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  14. -Nie, naprawdę, pójdę z tobą - uparła się. W sierocińcu była osobą, z której często się śmiano, więc teraz chętniej pomagała ludziom. A zwłaszcza teraz, kiedy obóz dał jej nowy dom. - Poczekaj chwilę. - Powiedziała. Złapała za rąbek koszulki i oderwała kawałek. Nie była to koszulka obozowa, więc nie było jej szkoda, a właściwie była to koszulka, która była już dosyć stara i zakładała ją, gdy nie miała nic do roboty. Utworzyła parę kostek lodu i położyła na środku urwanego materiału. Następnie złapała za końce i delikatnie przyłożyła prowizoryczny okład do nosa chłopaka. - Trzymaj tak. - Poleciła. Opanowanie takiej mocy jak wytwarzanie lodu czasem wydawało się całkowicie niepotrzebne, ale kiedy mogła tym sposobem pomóc komuś (a czasem nawet sobie) cieszyła się, że jest córką bogini magii. - W Wielkim Domu raczej lepiej to opatrzą. - Uśmiechnęła się krzywo. - Idziemy?

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  15. -Rok i kilka miesięcy-wzruszył ramionami,uśmiechając się lekko-I szczerze? Powinienem trafic tu wcześniej-westchnął cicho,przypominając sobie swoją przeszłośc i mimo ,że wspomnienia go przerażały nie dał tego po sobie poznac. Przez lata udoskonalił się w ukrywaniu emocji.-Jesteś całoroczny?-zapytał po chwili,bo jak na razie znał mało osób mających rodzinę i prawdziwy dom,gdzieś tam w świecie śmiertelników.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  16. -Czy tu jest lepiej niż na zewnątrz?-powtórzył jego pytanie,marszcząc brwi.-Wiesz ,myślę ,że pod wieloma względami tak. Możesz trenować Szkolić się. Wysyłają Cie na misje.-westchnął uśmiechając się błogo-Ale mimo wszystko większość zależy od losu...Dla każdego coś innego ,nie? Mnie ,lepiej jest tu. Mam przyjaciela,znam kilka fajnych osób,trenuje i mogę chodzić na misje,nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.-powiedział cicho-Aczkolwiek fajnie jest czasem wyjść na zewnątrz i się zabawić.-wzruszył ramionami ,a kątem oka ujrzał swojego umięśnionego ,ale niezbyt inteligentnego brata,który najwyraźniej zmierzał w ich stronę.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  17. Cieszyła się, że był w obozie ktoś, kto ją rozumiał. Bała rozmawiać z chłopakami przez wspomnienia z przeszłości, ale w tym momencie cieszyła się, że ma z kim porozmawiać, nawet jeśli to był chłopak. Uśmiechnęła się. - To wcale nie jest głupie. - Powiedziała. - Wiatr potrafi szeptać miłe rzeczy. Ja za to czasem mam wrażenie, że widzę rydwan Selene na niebie. - Zachichotała. Nie często słyszała ten dźwięk, więc ucieszyła się jeszcze bardziej. Zauważyła, że robi się co raz później, a przy tym samym szło to, że niedługo jej włosy i oczy zaczną zmieniać kolor. - Powiedz mi, James, potrafisz coś ciekawego? To znaczy, chodzi mi o to, że półbogowie po swoim boskim rodzicu czasem coś potrafią. Jak czarmowa Afrodytek. - Skrzyżowała nogi, by usiąść wygodniej. Cieszyła się, że udało jej się rozluźnić.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  18. -Nie ma za co - uśmiechnęła się i ruszyła razem z chłopakiem. - Spark. - Odparła. - A ty? - spojrzała na chłopaka. Zobaczyła czy chłopak przyciska lód do nosa i ponownie spuściła wzrok. - Długo już tu jesteś? - spytała, przypominając sobie jak powiedział, że jest już znany w Wielkim Domu. Ona raczej omijała go szerokim łukiem, głównie dlatego, że Pan D. budził w niej strach. Raz kiedy z nim rozmawiała, a właściwie kiedy prawił jej kazanie na jakiś temat, przypadkowo oszroniła mu buty ze zdenerwowania. Od tamtej pory starała się go unikać.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  19. -Potrafię oślepić ludzi "blaskiem" księżyca - odparła. - Znaczy, wiesz, mają te swoje twierdzenia, że księżyc nie świeci własnym światłem, ale no, potrafię jakby rozjaśnić się tak jak on na niebie. I... mam też coś takiego, że zmienia mi się kolor włosów i oczu. - Nie za bardzo wiedziała jak wytłumaczyć to dziwne zjawisko, kiedy ma wrażenie, że zmienia się w potwora. - W nocy moje włosy są srebrne, w słoneczny dzień blond, a w pochmurny czarne. Pomijając fakt, że pochmurne dni to moje pechowe dni, dwa razy już mi się zdarzyło, że książka wpadła mi do tej wody. - Zaśmiała się, wskazując przed siebie na jezioro. Urodziła się w Prima Aprilis, więc czasem takie przypadki wydawały jej się niemniej śmieszne. Jednak dopiero po takim zdarzeniu, ponieważ w czasie tego nie powinno sie do niej podchodzić bez kija.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  20. Podniosła wysoko brwi - Dio mio, to długo. - Stwierdziła. W oszołomieniu nawet nie zwróciła uwagi na to, że użyła Włoskiego. Pierwszy raz miała do czynienia z osobą w obozie, która była tu dłużej niż dwa lata. - Och, nie, ja jestem tu dopiero rok. - Powiedziała. - Jesteś całoroczny?
    W oddali widziała już Wielki Dom. Przez chwilę miała nadzieję, że chłopak nie zostawi jej, gdy będzie miał już opatrzony nos. Z nikim tak naprawdę nie zaprzyjaźniła się w tym obozie, więc kiedy przychodziło jej już z kimś rozmawiać, to trzymała się tej osoby kurczowo, mając nadzieję, że znajdzie przyjaciela. Dlatego im bliżej Wielkiego Domu byli, tym bardziej uśmiech w jej oczach gasnął, ustępując zdenerwowaniu.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  21. -Aha - przytaknęła. - Za niedługo się ściemni, więc jeśli do tego czasu ze mną wytrzymasz, to zobaczysz jak się zmieniają. - Uśmiechnęła się. - Och, tak, w lato czy wiosnę jest w porządku. Gorzej w zimę i jesień, kiedy praktycznie cały czas pada. - Zamilkła na chwilę. - Czyli jesteś pechowcem? Często miewasz takie dni? - spytała. Dla niej jeden dzień pecha był okropny, więc nie mogła sobie wyobrazić codziennego takiego życia. - Wiesz, kiedyś pech może się odwrócić i ten zegarek jeszcze do ciebie wróci. - Zaśmiała się.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  22. -Tak, znam, jestem Włoszką - wyjaśniła, uśmiechając się. Cieszyła się, że chłopak wcześniej nie usłyszał od niej akcentu, co znaczyło, że powoli się go pozbywała. Wyczuła lekkie zawahanie w głosie chłopaka, kiedy powiedział, że jest całoroczny, więc uśmiechnęła się do niego. - Ja też. - Kiedy usłyszała pytanie jej uśmiech nieco zelżał. Byli już przed Wielkim Domem, więc zatrzymała się. - Uh, tak jakby. - Mruknęła. Temat był dla niej niezręczny, trudno było się przyznać, że nie ma się przyjaciół, co wiązało się z tym, że zaczęła się denerwować. To zaś oznaczało, że zaczęła rozpowszechniać wokół siebie zimno. Odsunęła sie więc na krok od chłopaka. Nauczyła się, że jej zimno nie rusza, ale o innych nie mogła już tego powiedzieć. - Tak więc są dwa powody. Pierwszym jest Pan D. Kiedy byłam tu nowa przypadkowo oszroniłam mu buty i można powiedzieć, że nie przepadamy za sobą. - Uśmiechnęła się krzywo. - A drugim jest to, że jestem tu już rok. Przed obozem trudno mi było się z kimś zaprzyjaźnić i tutaj jest podobnie. Dlatego pomyślałam, że kiedy opatrzą ci nos, ty sobie pójdziesz, a ja stracę szansę na przyjaciela. - Powiedziała szybko, bojąc się, że spanikuje w połowie. Pomimo że na dworze było dosyć ciepło ona czuła, że dłonie jej zamarzają. - Znaczy, zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał. - Dopowiedziała szybko. Starała się nie narzucać ludziom, jednak należała do osób, do których trudno się dostać. Z własnym rodzeństwem przesiadywała raz, może dwa, razy w tygodniu.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  23. Przyglądała się chłopakowi w milczeniu, kiedy ten szukał słów. Postanowiła nie ciągnąć dalej tego tematu, ani ona nie chciała, a dla niego wyraźnie był niewygodny. Spojrzała przed siebie, szacując ile czasu pozostało do zachodu słońca. Pewnie kiedyś przeraziłaby się, że czas tak szybko mija, ale zauważyła, że w obozie to normalka. Codziennie coś robiła, wychodziła z domku z rana, a potem dziwiła się, że już pora kolacji. Spojrzała na chłopaka i dopiero teraz zwróciła uwagę, że jego okulary są sklejone szarą taśmą. - Dlaczego ich nie wymienisz? - spytała. - Znaczy, okularów.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  24. Ucieszyła się, słysząc słowa chłopaka. Uśmiechnęła się i zimno natychmiast zniknęło. Odetchnęła z ulgą, gdy dłonie wracały do normalnej temperatury. Bardziej jednak ucieszył ją fakt, że może w końcu będzie miała przyjaciela. - To super. - Powiedziała. Spojrzała na budynek. Mniej przerażała ją wizja wejścia tam, kiedy nie robiła tego sama. Poszła za chłopakiem. Niemal podskoczyła, kiedy stanęła na skrzypiącą deskę. Wchodząc do środka rozejrzała się. Była tu tylko dwa razy, kiedy pierwszy raz trafiła do obozu i po incydencie z Panem D. W tamtym czasie miała wrażenie, że pewnie więcej tu nie wejdzie, ale była w obozie tylko rok, to nie to, co sześć czy siedem lat jakie spędził tu James. - Chyba powinniśmy poszukać Chejrona. - Zasugerowała, ale tak naprawdę nie miała zielonego pojęcie gdzie się udać.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  25. Podążył spojrzeniem w miejsce w które spojrzał jego towarzysz. - Coś się stało? Wyglądałeś jakbyś przed czymś uciekał. - zapytał. Nie leżało w jego naturze wtrącanie się w czyjeś sprawy, ale skoro już na siebie wpadli, to może mógł jakoś pomóc. - Nie, nie przeszkodziłeś mi w niczym. - stwierdził z uśmiechem. - Starałem się czytać książkę, ale jak zwykle zasnąłem... - westchnął pochmurniejąc. Zaczynała go już powoli wkurzać ta ciągła senność. - A tak, jestem Dylan, syn Hypnosa. - przedstawił się, bo miał wrażenie, ze jeszcze się z nim nie spotkał.

    [ Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio tyle wątkow w komentarzach, że nie zauważyłam, że odpisałeś. ;x ]

    | Dylan

    OdpowiedzUsuń
  26. Chciałaby mieć coś takiego jak jego okulary. Nie miała nic, z czym przeżyłaby tak dużo czasu, ani do niczego się nie przywiązywała. Z jednej strony było to dosyć smutne, ale z drugiej nie miała niczego, co miałoby dla niej większą wartość, więc nie mieli jej czego zabrać, a potem zmuszać do jakichś dziwnych rzeczy, by mogła to odzyskać. Zastanowiła się przez chwilę, słysząc pytania chłopaka. - Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - Przyznała. - To raczej wszystko zależy od zachodu słońca. Chociaż w te zimniejsze pory, w zimę czy jesień, upływa trochę czasu po zachodzie, zanim zmienią kolor. - Powiedziała. Spojrzała na niebo i przechyliła lekko głowę w prawo, ponownie obliczając czas do zachodu. - Zmieniają kolor z dziesięć minut. Rozchodzi się od głowy po końce. - Przejechała dłonią po włosach.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  27. Spark stała spokojnie, słuchając rozmowy. Zmarszczyła brwi, lekko zaskoczona słowami Pana D. Wyglądało na to, że nie pierwszy raz James przychodził tutaj poraniony. -To... domek siódmy? - wskazała głową na drzwi i uśmiechnęła się lekko. - Chodźmy. - Ruszyła przed chłopakiem, nim ten zdążył zaprzeczyć i powiedzieć, że nie musi z nim iść. - Często zdarzają ci się takie wypadki z nosem? - spytała na zewnątrz.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  28. Przekrzywił lekko głowę,zastanawiając się nad odpowiedzią.-Wszędzie pełno śmieci,trawa nie jest tak zielona,a ludzie potrafią być paskudni,ale tacy akurat trafiają się wszędzie.-wzruszył ramionami.-Gdybym nie był herosem ,pewnie szykowałbym się do matury-zaśmiał się,bo wydawało mu się to takie nierealistyczne. Wcześniej nie miał okazji się kształcić.-Ty pewnie też chodziłbyś do szkoły nie?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  29. Alec uśmiechnął się lekko-Raz. Niesamowita rzecz,stary,powinieneś kiedyś spróbować. Myślę ,że sporą część z nas to spotka i w dużej mierze nie zależy to od naszej woli nie? Przepowiednie odgrywają ważną rolę. No chyba ,że ktoś....-zapędził się odrobinę. Nie dokończył,bo zdanie "no chyba ,że ktoś umrze" nie byłoby na miejscu ,szczególnie ,że w walce poległ już nie jeden heros. Zmarszczył lekko brwi-A zresztą nieważne,cieszmy się chwilą-postukał palcami w ławkę-To co chcesz kiedyś wyskoczyć poza Obóz i zobaczyć jak wygląda świat poza nim?-trącił go łokciem.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  30. -Tak, tak po prostu - przytaknęła. - Nie mogę kontrolować. Ani zmiany koloru, ani tego jak wyglądają, kiedy wstaję rano. - Zaśmiała się. - Próbowałam to jakoś skontrolować, ale zawsze zaczynała boleć mnie od tego głowa. - Skrzywiła się. Podążyła za wzrokiem chłopaka. Rozprostowała nogi i wystawiła twarz ku niebu. - Hmm... - Zamyśliła się chwilę. - Skoro już musimy jakoś zabić czas, to powiedz mi, masz jakieś hobby? Interesujesz sie czymś? - Spytała. W połowie dla zabicia czasu, a w połowie też dlatego, że była najzwyczajniej ciekawa.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  31. -Dość łagodny? - podniosła wysoko brwi, w geście zaskoczenia. - W takim razie ja bym nie chciała widzieć tych gorszych. - Stwierdziła. Nienawidziła ran, a na widok krwi robiło jej się nie dobrze. Pamiętała jak w sierocińcu jakaś dziewczynka skaleczyła się szkiełkiem. Więcej szumu było wokoło Spark, która niemal zemdlała, niż wokół dziewczynki, która najzwyczajniej to zignorowała. - Brzydzi mnie krew. - Przyznała, jakby chcąc wytłumaczyć swoją poprzednią odpowiedź. - Głównie dlatego nie uczęszczam w misjach. - Skrzywiła się. - Chejron twierdził, że z moimi zdolnościami dałabym sobie radę, ale odmówiłam. A ty byłeś już na jakiejś misji? - Spytała, zaciekawiona. W końcu był tu znacznie dłużej niż ona.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  32. Skrzywiła się nieco, układając w myślach listę. Problem polegał w tym, że lista była pusta. - Jakby się tak zastanowić... nie mam jakiegoś konkretnego hobby. - Stwierdziła. Większość życia spędziła tak naprawdę na niczym; imprezach i staraniu się jak najlepiej wyglądać. - Niby dosyć dużo czytam, ale to jest taka bardziej odskocznia, kiedy mam już dość ludzi. - Uśmiechnęła się. W tym samym momencie poczuła mrowienie na głowie, co oznaczało jedynie tyle, że włosy zaczęły się zmieniać i jej wzrok automatycznie powędrował ku niebu. Słońce zdążyło już zniknąć. Jej dłoń powędrowała ku włosom, chociaż wiedziała, że i tak nie zobaczy ani nie wyczuje zmiany koloru. - Jeśli można to zaliczyć do hobby, to lubię wieczorem usiąść w oknie i patrzeć, jak zmieniają kolor. - Powiedziała, łapiąc w rękę końcówki włosów i przyglądając się im.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  33. Uśmiechnęła się nieco. - Tak, ja siebie też. - Powiedziała. Była raczej za bardzo tchórzliwą dziewczyną. W sierocińcu nie potrafiła poradzić sobie z tymi, którzy ja gnębili. A w rodzinie zastępczej nie śmiała nawet o nic prosić, książki kupowała jej nowa mama, która po pewnym czasie sama się domyśliła, że Spark lubi czytać. Stając przed drzwiami domku, przyglądała się drzwiom. - Dobrze leczą? - to pytanie zadawała sobie w myślach, dopiero po wypowiedzeniu tego na głos zdała sobie sprawę, że to zrobiła. Zresztą, była ciekawa. Nie została jeszcze ranna poważniej niż skaleczenie, więc nie miała powodu, by zapuszczać się do domku siódmego.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  34. -Oj no bez przesady-zaśmiał się-Trzeba mieć odpowiednie podejście i odrobinkę nagiąć prawdę,to wszystko-wzruszył ramionami ,bo dla niego takie wypady były normalne. Poza tym Pan D od zawsze pałał sympatią do dzieci Aresa. Cóż...jeżeli można było to nazwać "sympatią"....-zakreślił cudzysłów palcami.- A ty naprawdę jesteś spoko gościem. No i masz genialny talent,wiesz ten cały wiatr i tak dalej-wykonał dziwne gesty dłonią ,jakby usiłował coś wyczarować.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  35. -Widziałem Cie kiedyś w akcji-uśmiechnął się do niego-Jak jakiś dziwny potwór wtargnął do Obozu jakiś tydzień temu kojarzysz?-podrapał się po głowie-Nie do końca pamiętam jak to wszystko się skończyło. Spadłem ze skał i chyba straciłem przytomność. Ale wiem,że używałeś wiatru.-wzruszył ramionami.-Niestety dzieci Aresa-prychnął-nie posiadają żadnych specjalnych umiejętności...
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  36. -No dobrze. Ale co jak zdarzy się sytuacja,kiedy będę "nagi"-zaznaczył cudzysłów w powietrzu-to znaczy bez żadnej broni,a wokół mnie nie będzie niczego czego mógłbym użyć ...? Wtedy polegnę ,chyba ,że w ktoś mi pomoże albo w cudowny sposób w potwora trafi piorun-zaśmiał się.-Nie wszystko da się załatwić walką wręcz i wtedy przydają się takie umiejętności -wskazał na Jamesa. Miał dodać coś jeszcze,gdy nagle usłyszał głośny dziewczęcy pisk,należący najpewniej do jednej z córek Afrodyty. Odwrócił głowę w stronę hałasu i ujrzał niską blondynkę za którą pełzł ogromny brązowy pająk wielkości pralki. Z cielska potwora wystawało osiem włochatych nóg i para wielkich skrzydeł przypominających trochę skrzydła nietoperza.-Znowu?!-mruknął pod nosem podnosząc się z miejsca.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  37. -Aha, coś koło tego - odparła. Nie lubiła tego, że jej włosy nie zmieniają się od razu. Naprawdę nie podobała się sobie z połowie srebrno - połowie blond włosami. Zamyśliła się chwilę. - Hmm... różnie. Częściej jednak te śmiertelników. Przyzwyczaiłam się do nich. No, na początku było dosyć trudno, ale z czasem co raz lepiej. - Uśmiechnęła się z lekką dumą. Na upartego można zrobić wiele rzeczy, a ona cieszyła się, że ta dysleksja nie sprawia jej już aż takich kłopotów. - A ty czytujesz książki?
    [Wybacz, że tak późno, ale długi weekend zrobił swoje xd]

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  38. Spark z lekkim rozbawieniem patrzyła na dziewczynę, która sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała o bożym świecie. Weszła do środka za chłopakiem. Uścisnęła rękę dziecka Apolla i uśmiechnęła się. - Jestem Spark. - Oznajmiła. - Nie, nic mi nie jest. Tak naprawdę to trochę moja wina, ze James został ranny. - Skrzywiła się w uśmiechu. - A raczej wina moich nóg. - Spojrzała na James'a i na jej twarzy pojawił się miły uśmiech, niemal pocieszycielski, chcąc przekazać, że nic z nosem nie będzie. - Poczekam. - Oznajmiła i usiadła na najbliższym pustym łóżku, które najwyraźniej nie należało do nikogo.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  39. Alec sięgnął do paska,przy którym zazwyczaj nosił jakiś sztylet albo choćby swój miecz,ale akurat dzisiaj oczywiście nic przy sobie nie miał. No bo w jakim normalnym miejscu atakuje Cię wielki zmutowany pająk z ogromnymi skrzydłami,kiedy ty chcesz tylko spokojnie usiąść i poczytać jakąś dobrą książkę albo ewentualnie pogadać z nowym kolegą? A,no tak,w Obozie Herosów ! Tutaj takie atrakcje są zapewnione.Zabluźnił pod nosem rozglądając się dookoła. Tuż obok Jamesa leżał jeden z długich,szerokich mieczy jego braci więc szybko po niego sięgnął jednocześnie ciągnąc Jamesa za ramię,aby pomóc mu wstać. -Nieźle ,stary-powiedział cicho nie spuszczając wzroku z potwora,który najwyraźniej się nimi zainteresował. Bestia znajdowała się już kila metrów od nich ,więc niewiele myśląc zamachnął się mieczem,trafiając w jedno z odnóży stwora.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  40. Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Chyba pierwszy raz spotykam herosa, który ma, że tak powiem, "mądre" zainteresowania, a nie tylko ciągła walka. - Uśmiechnęła się. - To dobrze, siła to jedno, a rozum się przydaje. - Stwierdziła. Powoli robiło się ciemniej, ale miała jeszcze czas, by posiedzieć na dworze i nie musiała iść do domku. Włosy zmieniły kolor już do połowy. - Nigdy nie rozumiałam mądrych osób, może dlatego, że do nich nie należałam. - Jej twarz wykrzywiła się w uśmiechu.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  41. W zaciekawieniu przyglądała się, jak syn Apolla opatruje nos James'a. Zawsze była słaba w takich sprawach, w sytuacjach alarmowych potrafiła jedynie oszronić ze zdenerwowania kilkumetrowy obszar wokół siebie. Zmarszczyła brwi, słysząc słowo "niezdara". Pomachała na pożegnanie dzieciom Apolla i na dworze przyjrzała się James'owi. - No, faktycznie dobrze leczą. - Przyznała, kiwając z uznaniem głową. Po krótkim wahaniu postanowiła zapytać: - Często cię tak nazywają? Tak jak powiedziała ta dziewczynka? - Była bardzo przeciwna wszelakim wyzwiskom i obraźliwym słownictwem, ponieważ sama kiedyś tego doświadczyła, dlatego nie lubiła, kiedy ktoś kogoś przezywał. Także kiedy dziewczynka zadała pytanie, Spark była niemniej zniesmaczona.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  42. Związała jasne wlosy w wysokiego koka, który wygladal dość nietrwale. Widac było, ze dziewczyna zrobiła go na szybko. Kosmyki wlosow wypadaly z niego niedbale i chaotycznie. Jednak dla niej ważne było, że nic nie wpadalo jej do oczu i mogla czytać w spokoju. Wodziła spojrzeniem w kolorze fiołków po kolejnych kartkach starej książki. Znów sie zaczytała i kompletnie straciła poczucie czasu. Kiedy w koncu oderwala wzrok od druku i spojrzala na zegar zaklęła cicho pod nosem. Powinna już dawno być na treningu. Zamknela ksiazke, przytulila ja do swojej piersi i wyszla szybkim krokiem z biblioteki w Wielkim Domu. Oczywiście nie mogla po prostu dojść spokojnie na arene, ponieważ praktycznie od razu jak wyszla z budynku, to na kogos wpadła i wylądowała na ziemi. Jęknęła cicho marszcząc zdezorientowana brwi, gdy zaliczyla bliskie spotkanie z podłożem. - Kiedy człowiek sie spieszy, to sie diabeł cieszy.- mruknela cicho pod nosem jakies stare przyslowie, po czym zerknela niepewnie na chlopaka na którego wpadła.- Przepraszam - powiedziala i westchnela po chwili.

    | Charlie |

    OdpowiedzUsuń
  43. -Dobrze...-kiwnął głową ,patrząc w stronę chłopaka i obserwował jak w skupieniu wyciąga dłonie przed siebie i przeszywa stwora uważnym spojrzeniem. Pająk zaczął miotać się dziwacznie,więc Alec szybko podszedł bliżej i jednym ruchem przeciął monstrum. Potwór zawył boleśnie i po chwili wybuchnął,obryzgując obu chłopaków dziwną czarną śmierdzącą mazią.-Ohyda stwierdził Alec,cofając się do Jamesa. Mimo wszystko uśmiechnął się do chłopaka lekko-To było niezłe-powiedział-Ty...-wskazał na towarzysza-...powinieneś kiedyś iść na misję.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  44. -Mądry na swój sposób... no, w sumie masz rację - przyznała, kiwając głową. - Jednak bardziej chodziło mi o wybory. Wiesz, na przykład alkohol. Rodzice od małego wpajają ci do głowy, że to jest złe. Potem dorastasz i ktoś podstawia ci to pod nos, i mówi "pij". Mądrzejszy człowiek trzymałby sie swoich zasad i odmówiłby. Głupszy stwierdziłby, że to przecież nic złego, wszyscy to piją i wziąłby butelkę. - Doskonale pamiętała, że kiedyś postąpiła jak ten głupszy. Zaśmiała się, słysząc słowa chłopaka. - Tak, rozumiem. - Spojrzała na chłopaka z uśmiechem.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  45. Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Hm, jestem po prostu nieco przewrażliwiona na temat przezwisk. - Przyznała. - Spędziłam sześć lat w sierocińcu. Dzieci przypadkowo dowiedziały się o tym, co potrafię i stałam się obiektem kpin. Miałam tylko jednego przyjaciela w Nowym Jorku, nazywał mnie Winter jak większość w sierocińcu. Moje imię i ten przydomek nieco się kłóciły, więc nie powiem, że było mi z tym dobrze. - Wyznała. Jeśli już mówiła, że czegoś nie lubi lub coś jej nie odpowiada, to wolała to uzasadnić. Pokręciła głową i spojrzała na chłopaka. - Mniejsza z tym, pójdziemy gdzieś usiąść?

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  46. Właściwie nie wiedziała po co tak bardzo przejmowała się swoim spóźnieniem na trening skoro i tak była beznadziejna w walce na miecze, pewnie tylko dostała by znów niezłe manto i musiała by wracać cała poobijana do swojego domku, tak samo jak właśnie teraz chłopak. Siedziała na ziemi obserwując nieznajomego spojrzeniem w kolorze fiołków, zdecydowanie jakoś wcześniej nie rzucił jej się w oczy w Obozie. - To ja na ciebie wpadłam, więc ty nie masz za co przepraszać. - stwierdziła i uśmiechnęła się mimowolnie, w jej policzkach pojawiły się nieznaczne zarysy dołeczków. Włosy miała teraz potargane jeszcze bardziej niż wcześniej, dosłownie miała na głowie jedną, wielką szopę w kolorze jasnofioletowym. Gdy chłopak wyciągnął w jej stronę dłoń ujęła ją po chwili namysłu i sama zachwiała się nieznacznie na boki przy wstawaniu starając się jakoś złapać równowagę. - Dziękuję. - mruknęła cicho pod nosem, po czym otrzepała się z piachu. - Jestem Charlie. - przedstawiła się po chwili i znów zerknęła w jego stronę.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń
  47. Alec zerknął z rozbawieniem na uradowanego Jamesa. Jego ekscytacja była wręcz rozbrajająca.-Jasne,chyba nikt nie lubi być obklejony dziwnym czarnym czymś.-zaśmiał się i spojrzał na swoje ubranie-W dodatku jeśli to cuchnie i było w środku potwora-pokręcił głową i już miał powiedzieć ,że idzie się umyć ,kiedy przybiegł Chejron z szokowaną miną-Co tu się stało?-spojrzał na Aleca,a potem na Jamesa.-Potwór wdarł się na teren Obozu-wyjaśnił syn Aresa i wzruszył ramionami.
    /Alec
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  48. Uśmiechnęła się lekko. - Można tak powiedzieć... - zaczęła, po czym stwierdziła, że nie ma sensu kłamać. - Tak. - Oznajmiła. - Ojciec znalazł sobie nową kobietę. Myślę, że był bardzo zły na Selene, wszystko co była z nią związane było tematem zakazanym. No, w tym i ja. Tak więc brak uwagi ze strony jednego rodzica, bycie poniżanym przez "nową mamę" i chęć bycia jak najlepszym przed boskim rodzicem zrobiło swoje. - Spuściła wzrok. Zaczęła bawić się nitką wystająca z jej spodni. Spojrzała na pasmo włosów, opadające łagodnie z jej ramienia. Jeszcze chwila i będą całkowicie srebrne. Spojrzał na chłopaka. - Ale przeszłości nie cofnę.

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  49. - Czasem mnie zastanawia, skąd oni biorą tyle pomysłów na dręczenie ludzi... I że im się to nie nudzi... - mruknął, przyglądając się jak chłopak odrywa oset z koszulki. - Syn Eol'a? To bóg wiatru? Miło mi poznać, jeszcze nie spotkałem się z żadnym jego dzieckiem. - Uśmiechnął się szczerze do chłopaka. - Tak... Czasem to już bywa irytujące. Starasz się coś zrobić, albo rozmawiasz z osobą, na której ci zależy i zasypiasz w połowie zdania... - mruknął podirytowany. To był jeden z tych dni, w których wręcz nienawidził umiejętności związanych z jego ojcem.

    | Dylan

    OdpowiedzUsuń
  50. (Hej :3 może chętny na wątek z Evangeliną?)

    OdpowiedzUsuń
  51. -Miło mi cię poznać James. - powiedziała i odruchowo dygnęła nieznacznie. Bardzo było możliwe, że ją już gdzieś kiedyś widział, ponieważ często było jej 'pełno' w Obozie, często szukała sobie jakiegoś zajęcia, najlepiej takiego przez które mogłaby nie pójść na arenę i ćwiczyć walkę. Westchnęła praktycznie od razu gdy tylko usłyszała słowo 'trening'.- Taak, niestety. - przytaknęła kiwając przy tym głową w przód i w tył. - Na prawdę dzisiaj jest aż tak źle? - zapytała i wzięła głęboki wdech. - Bo jeśli tak to chyba jednak dzisiaj sobie odpuszczę. Jestem w tym beznadziejna. - stwierdziła mimowolnie śmiejąc się cicho i przygryzając nerwowo dolną wargę, zawsze tak robiła kiedy się denerwowała. Nie miała ochoty oberwać jeszcze dodatkowo na treningu za to, że przyszłaby spóźniona.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń
  52. Chejron przeszył wzrokiem Jamesa,jakby analizując jego krótką i zrozumiałą wypowiedź.-Tak ,jasne-mruknął w zamyśleniu-A macie pojęcie jak się tu znalazł? Ostatnio często się to zdarza ,choć nie powinno-mruknął jakby do siebie.-Nie. Usłyszeliśmy krzyki i dopiero wtedy go zobaczyliśmy...-mruknął Alec,wzruszając ramionami.-No nic,dziękuję,chłopcy ,a teraz idźcie się umyć-wskazał na ich brudne ubrania. -Jasne-powiedział Alec i uśmiechnął się jeszcze kiwając Jamesowi głową na pożegnanie.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  53. -Och, tak - odparła i uśmiechnęła się. W myślach przemknęło jej, że nauczyła się, iż nawet jeśli byłaby pijana jak bela przez równy tydzień, to ojciec nie zwróciłby na nią uwagi, ale wolała teraz o tym nie myśleć. Pokiwała głową i również spojrzała na niebo. - Tak, raczej tak. - Zgodziła się i wstała, otrzepując spodnie z piasku.
    [To co, kończymy już? xd]

    |Elza

    OdpowiedzUsuń
  54. [Myślałam, że już wcześniej odpowiedziałam jako Spark, a tu mój internet mnie w konia zrobił xD]
    Zamyśliła się chwilę. - Hmm... Ostatnio, kiedy chodziłam po lesie, zobaczyłam na jego obrzeżach ławkę. - Oznajmiła, wskazując za siebie w stronę lasu. - Mało osób tam chodzi, a jest stamtąd bardzo ładny widok na wodę. - Dodała, uśmiechają się. - Możemy tam iść. - Zaproponowała.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  55. Przeczesała nerwowo ręką włosy słysząc słowa chłopaka o tym, że dzisiaj trening jest okropny. Przyjrzała mu się lepiej i dopiero teraz zauważyła to jak bardzo jest poobijany, obdarty i brudny. - No cóż, chyba wole się urwać z dzisiaj.. Nie chce tam zginąć. - zaśmiała się krótko i zerknęła razem z Jamesem w stronę areny. - Istnieje o wiele ciekawszych miejsc niż tamto. - przytaknęła i odruchowo zrobiła krok w tył. - Chcesz się może stąd oddalić? - zapytała po chwili namysłu.- Może tak zanim ktoś mnie zauważy i zmusi do tego, żeby tam iść. - dodała jeszcze szeptem, tak jakby bała się, że ktoś mógłby ją usłyszeć. Na prawdę już totalnie odechciało jej się ćwiczyć tego dnia.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń
  56. (heej :3 może wątek z Evangeline?)

    OdpowiedzUsuń
  57. Zmrużyła oczy przed słońcem, które nagle zaświeciło jej w twarz. Idąc w stronę lasu złapała się za dłonie za plecami w dziewczyńskim geście. - Dwanaście lat. - Odparła. - Potem cztery lata w Nowym Jorku. - Dodała. Spędziła tyle lat w swoim ojczystym kraju, a jednak to za nim tęskniła najmniej. - A ty? Jesteś z Nowego Jorku czy gdzieś spoza? - spytała. Zazwyczaj najwięcej herosów było z tego miasta, więc często pytała o to ludzi.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  58. Usłyszała zmianę w jego głosie, kiedy wspomniał o matce, ale nie chciała pytać. Jeśli James będzie miał ochotę, to sam o tym powie. Pokiwała głową. - Kto właściwie jest twoim boskim rodzicem? - spytała, przypominając sobie, że wcześniej o to nie pytała. - Zakładam, że to ojciec, bo bogowie raczej nie pracują. - Powiedziała, uśmiechając się do chłopaka.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Cześć. Może wątek ? ;p ]

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  60. (Ja mogę c:)
    Założyła swoje ukochane trampki i wyszła ze swojego domku. Postanowiła pobiegać. Ponoć wysiłek fizyczny pomagał w koncentracji umysłu, a ona właśnie tego potrzebowała, żeby zacząć panować nad swoimi mocami. Na początek zrobiła kilkanaście przysiadów, skrętoskłonów i porozściągała się. Na koniec splotła palce i uniosła ręce do góry, jakby chciała się przeciągnąć po długim śnie. Ona jednak nie mogła spać. Całą noc dręczyły ją koszmary o tym, jak jej magia wymyka się spod kontroli, a cały obóz płonie właśnie przez nią. Z determinacją ruszyła przed siebie drogą przez las.
    /Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  61. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a w jej policzkach można było zobaczyć w tej chwili dołeczki. Odkąd przybyła do Obozu zawsze szukała jakichś dobrych wymówek żeby nie chodzić na treningi. - A więc chodźmy stąd, daaaleko stąd. - stwierdziła, po czym odwróciła się i zaczęła iść przed siebie. Zerknęła jeszcze po chwili przez ramię chcąc sprawdzić, czy chłopak też za nią idzie. - Ja często uciekam przed areną. Nienawidzę tam przebywać. Wolę spędzać swój czas w pracowni artystycznej, tam jak dla mnie jest o wiele ciekawiej... I chociaż potem nie wychodzę stamtąd cała obolała i poobijana. - przyznała i skrzywiła się na chwilę. Już dawno pogodziła się z tym, że nie potrafiła nauczyć się walczyć mieczem, o wiele lepiej szło jej malowanie. A jeśli potrzebowała się bronić, to zawsze przecież umiała mniej więcej strzelać z łuku. Odetchnęła cicho, jakby z ulgą, kiedy byli już dość daleko od areny. - Z kim trenowałeś? - zapytała niespodziewanie z ciekawości, gdy tak zaczęła przyglądać się temu jak był poobijany.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń
  62. [ Spoko :) Rozumiem jak to jest ]

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  63. Pokiwała głową na znak, że rozumie. - Hm, to jest chyba jeden z tych bogów, który nie ma za wielu dzieci, co? - spytała. Zauważyła, że herosów od pomniejszych bóstw było zdecydowanie mniej niż od tych z dwunastki. - Moją matką jest Hekate. - Odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Dlatego potrafię tworzyć lód, rozwinęłam tę umiejętność poprzez magię.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  64. Evangeline nie widziała w życiu jeszcze czegoś takiego. Nie spodziewała się też, że taki dzień nastąpi. Stanęła nagle na srodku ścieżki, gdy zauważyła na drodze materac a na nim śpiącego chłopaka. Uniosła z rozbawieniem brwi i powoli podeszła do niego po cichu, żeby go nie obudzić. Wyciągnęła dłoń i pomachała mu nią przed nosem, by upewnić się, że chłopak sobie nie żartuje. Nie zareagował na to.
    - Uroczy - pomyślała, kręcąc głową z politowaniem. Najwyraźniej ktoś sobie zrobił żart z biedaka. - Hej -wyszeptała, jefnak on nie zareagował. - Ty - dodała głośniej, dźgając go palcem w policzek. - Pobudka.
    . Ktoś ci zrobił kawał.
    /Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  65. Zamyśliła się chwilę, marszcząc brwi. - Potrafię panować nad Mgłą, jak każde dziecko Hekate. - Oznajmiła. - Co do innej magii... nie bardzo. Opanowałam lód i jakoś nie byłam chętna do kształcenia czegoś innego. - Wzruszyła nieznacznie ramionami. - I również nie miałam jak ani gdzie, no i się bałam. - Przyznała, krzywiąc się. Prowadziła teraz chłopaka po obrzeżach lasu, kierując się w stronę wyznaczonego miejsca. Spark należała do osób, które nie potrafiły chodzić wśród kamieni lub wystających korzeni i nie wskakiwać na nie jak małe dziecko, ale tym razem jednak się powstrzymała. Spojrzała na chłopaka. - A ty potrafisz zrobić coś poprzez wiatr? - spytała. Nie spotkała jeszcze nikogo od boga wiatru, więc była ciekawa co potrafią jego dzieci.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  66. (Heej ,jesteś chętny na jakiś wątek?)
    |Chanel

    OdpowiedzUsuń
  67. Noramalnie zignorowałaby kogoś, kogo nawet nie znała. Przeszłaby obojętnie obok, nie zwracając na niegl uwagi, jednak coś było tym chłopaku, że zatrzymała się. Był takie biedny. Zostawili go w środku lasy tylko dla jakiegoś głupiego żartu. Chciała być dla niego miła i pomóc, ale musiała zachować dystans. Mimo to dobre chęci przeważyły i złapała go za rękę, by pomóc mu wstać.
    - Powinienes to zgłosić któremuś z opiekunów. Z tego co widzę nie jest to pierwszy taki wybryk - stwierdziła, prostując się tak, że coś strzyknęło jej w kościach. - Nienawidzę takich dzieciaków, które nie mają, co robić z życiem.
    Zmrużyła oczy, przypatrując się chłopakowi. Wyglądał na naprawdę miłego. Kto zrobiłby mu coś takiego? Gdyby była na jego miejscu, nie dziwiłoby to jej. Pewnie zasłużyłaby na to. Nagle jej spojrzenie utkwiło na dłużej na jego twarzy i ledwo powstrzymała się od śmiechu. Wyglądał tak nieporadnie.
    - Coś ci się stało z okularami...
    /Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  68. Uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową. - A nie umiesz latać albo coś w tym stylu? - zaśmiała się. Był to zwykły miły śmiech, miała nadzieję, że w żaden sposób nie obraziła chłopaka. Po chwili dodała już spokojnym głosem, jednak na jej ustach wciąż majaczył lekki uśmiech: - Próbowałeś kiedyś unieść siebie? - Spojrzała zaciekawiona na chłopaka. Była dosyć wysoką dziewczyną, jednak i tak większość chłopaków ją przewyższała, w tym i James, więc musiała nieco zadzierać głowę, by spojrzeć na jego twarz.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  69. -Tak, tak, w pracowni artystycznej jest o wieeele ciekawiej. - stwierdziła kiwając przy tym energicznie głową. - Można tak to ująć. Ciężko nie być plastycznie uzdolnionym będąc córką bogini Tęczy. - kochała wszelkie barwy, a najlepszą dla niej zabawą było łączenie kolorów i tworzenie czegoś zupełnie nowego. Zerknęła na chłopaka swoimi fiołkowymi oczami, gdy usłyszała jak zaczyna zdanie i chce ją o coś zapytać, cierpliwie poczekała aż to zrobi, po czym uśmiechnęła się znowu promiennie. - Jasne, że mogę ci je pokazać. - przyznała szczerze, a uśmiech nie znikał z jej twarzy. Lubiła słuchać tego co inni mówili o jej pracach, ponieważ później wiedziała co powinna poprawić w swoim stylu tworzenia lub czego nie powinna poprawiać. Ceniła sobie bardzo opinię innych ludzi. - Mam szkicownik w domku. - stwierdziła po chwili namysłu, po czym odrzuciła jasno fioletowe włosy na plecy. Ostatnio ich nie miała kiedy podciąć, więc strasznie jej podrosły i sięgały już za pas. - Oh, dzieci Aresa jako trenerzy. - skrzywiła się na samą myśl o tym.- Ostatnio ja musiałam trenować z córką Ateny... też dostałam niezły wycisk. - westchnęła głośno.- Co do oglądania prac jeśli chcesz możemy teraz się przejść do domku Iris, to wezmę szkicownik... Chyba że chcesz iść do pawilonu szpitalnego po jakąś ambrozję lub nektar. - stwierdziła lustrując chłopaka szybkim spojrzeniem.

    | Charlie.

    OdpowiedzUsuń
  70. - Ja też nie pomagam - stwierdziła jak zwykle szczera. Uśmiechnęła się do niwgo delikatnie. - Ale tobie o dziwo chciałabym jakoś pomóc. - Na chwilę zamilkła. Dotarło do niej, co powiedział. - Wiesz dokładnie, kto to zrobił, a i tak im na to pozwalasz? Czemu się nie odegrasz? - spytała i to był moment, w którym odezwała się w niej ta cząstka córki Hekate, która nie była mroczna i nie do opanowania. Tak dawno nie zaoferowała komuś pomocy, że poczuła w żołądku dziwne uczucie. Jakby ekscytację. - A tak na marginesie - zaczęła, przechylając głowę w bok i przyglądając się chłopakowi pod innym kątem. - Kim jesteś?
    / Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  71. -Dokładnie, wystarczy trochę cierpliwości - przyznała, kiwając głową. Spojrzała przed siebie i w tej samej chwili James się potknął. Pierwszą jej reakcją było odskoczenie w bok, a kiedy chciała chwycić chłopaka było już za późno. - Och, o matko! - zawołała, przytykając dłonie do ust. Podbiegła do chłopaka i opadła na kolana obok niego. - Na pewno? Nic sobie nie złamałeś? - Chwyciła w dłonie jego twarz, by spojrzeć mu w oczy. W jej samych było widać strach i zaskoczenie, nienawidziła oglądać cudzych upadków. Głównie dlatego, że często ją śmieszyły, a ona nie chciała śmiać się z innych, bo sama wiedziała jak to jest. Po chwili trzymania jego twarzy poczuła się niezręcznie i szybko zabrała ręce. - Bogowie, chłopaku, nie strasz mnie! Już sie bałam, że coś ci się stało.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  72. Evangeline nie wiedziała, jak ma reagować na jego słowa. Naprawdę chciała mu pomóc. Sama czuła się z tym dziwnie i on najwyraźniej też, tylko nie rozumiała, czemu. Był trochę jak zagubiony szczeniaczek, którego nie dało się ominąć.
    - Ja jestem Evangeline - przedstawiła się, po czym kiwnęła głową i schowała ręce do kieszeni. Mógł się poczuć urażony, ale nie chciała przez przypadek sprawić, że zscznie świecić jak choinka. Przegryzła wargę, walcząc ze sobą, czy pomóc mu z materacem, czy nie. W końcu zdecydowała się.
    - Hej, pomogę ci - zaczęła, wyciągając dłoń, by złapać za materac. Nagle z jej palca wystrzeliło światło, a jej serce się zatrzymało. Przez moment bała się, że trafiła w chłopaka, ale na szczęście to materac oberwał i zaczął się świecić na przeróżne kolory. Szybko schowała dłoń. - Przepraszam.
    /Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  73. Jako dziecko Iris nie miała jakichś superhiper przydatnych umiejętności. Jedyne co potrafiła to wywołanie tęczy, zmiana koloru swoich włosów i ubarwienie paru rzeczy bez użycia farb. Czasami jej się zdarzało, kiedy wycierała dłonie o koszulkę lub ręcznik zostawały na nich kolorowe odciski jej dłoni. - Na pewno? - uniosła pytająco brwi do góry, kiedy chłopak powiedział, że nie musi iść do pawilonu szpitalnego. - No cóż, dam ci trochę ambrozji u mnie w domku, zawsze mam tam mały zapas. Trochę mi głupio po każdym treningu latać do dzieci Apolla żeby mnie leczyły. - zachichotała cicho, po czym zrobiła parę kroków w stronę domków.- Idziemy? - zapytała uśmiechając się szeroko, na jej policzkach pojawiły się dołeczki. Na prawdę podobał jej się fakt, że ktoś chciał zobaczyć jej pracę. Zazwyczaj nie pokazywała ich nikomu oprócz swojego przyjaciela Dylana oraz swojej rodzonej siostry, kiedy ta zabierała jej szkicownik.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń
  74. Usiadła wygodniej i potarła czoło. - Chyba kręci ci sie w głowie, co? - Zmarszczyła brwi, kiedy chłopak złapał sie za tył głowy. - Boli cię? - spytała. Delikatnie podłożyła pod jego dłoń swoją, zimną. Kiedy chciała jej ręce potrafiły się stać tak samo chłodne jak kostki lodu, które tworzy. - Nie potrzebujesz kogoś od Apolla? Mogę pobiec po tego chłopaka, co ci wcześniej pomógł.

    |Spark

    OdpowiedzUsuń
  75. Uniosła ręce w obronnym geście widząc jego spojrzenie.- Dobra, jak mówisz, że dasz radę bez pójścia do szpitala, to dasz radę. - powiedziała śmiejąc się przy tym dźwięcznie. - Warto mieć zawsze pod ręką trochę boskiego jedzenia, tak na wszelkie wypadki. - dodała jeszcze, po czym ruszyła w stronę domków. Kątem oka zerkała na Jamesa obserwując jak bardzo był pochłonięty patrzeniem pod nogi. Zmarszczyła nieznacznie brwi. Kiedy znaleźli się na miejscu odwróciła się w stronę chłopaka, żeby na niego spojrzeć. - Jeśli chcesz możesz wejść ze mną do środka.. Chociaż ostrzegam, że jest tam trochę bardzo... kolorowo. - powiedziała uśmiechając się przy tym szeroko, w jej policzkach pojawiły się dołeczki. Po chwili po prostu znowu obróciła się na pięcie i otworzyła drzwi do domku Iris wchodząc do środka. Z drzwi przywitał ją głośnym szczekaniem kundel, który podbiegł do niej merdając wesoło ogonem. Dziewczyna poklepała go lekko po plamiastych pyszczku, po czym praktycznie od razu skierowała swoje kroki do swojej części domku, gdzie znajdowały się jej rzeczy, w tym szkicownik.

    | Charlie. |

    OdpowiedzUsuń