AURÉLIE VIENE NOELLA LACROIX
16 LAT | w połowie Francuzka | córka Afrodyty
domek 10
CHARAKTER
Z tym to bywa różnie, zarówno kwadratowo, jak i podłużnie; Ella skrywa w sobie wiele tajemnic, które są tajemnicami jedynie dla faktu, iż rzadko przewidzieć można, którą z nich ujawni. Nie odkrywa wszystkich kart już na początku. Początek jest tylko jeden, trudno jest więc do jednej sytuacji dopasować aż tak wiele cech.
Gdy dzień jest przyjemny, słonko świeci, ptaszek kwili ('może byście się zabili?' ~ Grumpy Cat), Ella jest w humorze wręcz wyśmienitym. Z bladoniebieskich oczu bez chwili przerwy sypią się radosne iskry, a głos jest nieco wyższy aniżeli zazwyczaj, bowiem jak tu nie piszczeć ze szczęścia w takich warunkach? Wtedy spodziewać się można raczej ogromnego poczucia humoru i otwartości na świat. To także chwila, kiedy ma mnóstwo energii i nie potrafi usiedzieć na miejscu dłużej niż kilka minut, a i w ciągu nich cały czas coś nuci.
Gdy Ella się nie wyśpi - co samo w sobie jest powodem do złości - właśnie złościć się zaczyna. Tak, tak, zaczyna. Bywa nachmurzona, ale nie ma tragedii, drodzy państwo, o nie. To jest właśnie ten nastrój, w którym najbardziej trzeźwo patrzy na życie. A także ten, z którego łatwo wciągnąć ją w inny, jeśli się tylko wie jak. Bywa tu nieco uszczypliwa, ale nie złośliwa i z reguły da się z nią żyć, choć nie można liczyć na świetną zabawę.
A kiedy wstanie lewą nogą z łóżka to bez kija nie podchodź. I najlepiej, żeby ten kij był zaopatrzony w jakiś nieźle zakończony koniec. I nie może być krótszy niż pięć metrów. Ciska lodowatymi spojrzeniami niczym Zeus piorunami (rymło się, aw). Jest w takich chwilach kimś, kto ma iście czarne poczucie humoru. Chociaż się nie stara, zdarza jej się w takowym stanie kogoś zniesmaczyć. Najzwyczajniej.
Jednak są pewne cechy, które się nie zmieniają. Na ogół Ella jest pewna siebie (do czasu, aż wytkniesz jej błąd) i odważna. Niecierpliwi się zawsze, ale tylko w sytuacjach, w których ma się coś wydarzyć. Jeśli ma coś komuś wytłumaczyć, jest wręcz stoikiem (nie mylić ze stolikiem, chociaż oba mocno statyczne). Ma jednak pewną paskudną wadę: nie potrafi przyznać się do błędu i nawet jeśli jest jego świadoma, będzie broniła własnego zdania. Brak jej trochę pokory.
WYGLĄD
A to już się nie zmienia. Chudzielec z dnia na dzień gruby się nie stanie, na odwrót zresztą też (nie dotyczy ciąży!). Wzrost z reguły też się nie zmieni, Ella ma straszliwą awersję do wysokich butów i nie założy ich za żadne skarby. Nie jest osobą wysoką, mierzy coś koło 160 centymetrów, co na szczęście nie robi też z niej karzełka. Ubiera się na czarno, tylko i wyłącznie. Nie wynika to z żadnej żałoby czy przynależności do sekty (Panie Boże broń), a z przyzwyczajenia. Jej się po prostu nie chce zmieniać stylu. Wracając do wyglądu, zawsze ma na sobie leginsy i koszulki o różnym stopniu dopasowania, ale nigdy dużo za duże. Dekolty zazwyczaj odkrywają całkiem sporo, nie lubi mieć nic pod szyją, gdyż ogranicza ją to. Nosi baleriny lub inne buty, które należą do czegoś, co można byłoby pod elegancję podciągnąć (Francja-elegancja?). Cały jej ubiór całkiem nieźle podkreśla prawie białą skórę i delikatne piegi na twarzy. Jasnobrązowe włosy, które w pełnym słońcu nabierają rudej barwy też dobrze kontrastują, tak sobie opadając lokami na ramiona i lekko poza nie.
HISTORIA
A co tu się rozwodzić nad historią? Co było, a nie jest, nie pisze się, w końcu, w rejestr, prawda? No niestety, zasada ta ma swoje odstępstwa. Przykładowo takie, że Ella, która zawsze wiodła wygodne, acz pełne ruchu życie, której zawsze podkreślano, że jest inteligentną osobą (wbrew jej własnemu na ten temat zdaniu, a zdaniem autorki także wbrew rzeczywistości), jestże teraz właśnie taką, a nie inną osobą. Ogólnie miała w życiu dobrze; wychowała się sama z ojcem, który po krótkim epizodzie z Afrodytą nigdy nie miał już kobiety, a córce wmówił, że matka zmarła przy porodzie. Dopiero kiedy wszystko się wydało, Ella poznała jakże szokującą na swój temat prawdę i, nic dziwnego, od tamtej pory z ojcem nie rozmawiała. Oh, nie dlatego, że miała do niego żal - po prostu kiedy się wydało, znalazła się w obozie.
CIEKAWOSTKI
- Ella została niegdyś uznana za nadpobudliwe dziecko. Żeby trochę spożytkować jej energię, ojciec zapisał ją na balet, co bardzo przypadło córce do gustu. Niestety, jej ukochana nauczycielka zmarła w wypadku samochodowym i od tamtej pory Ella nie tańczy. I nie ma zamiaru więcej tańczyć. -
- Ma swoje ukochane zwierzątko, rudego kota Garfielda. Tak, nazwała go na cześć filmu. Futrzak jest tak samo leniwy, jak tytułowy bohater. -
- Odchudza się. Od zawsze, zawsze, na zawsze. Jak to się mówiło..? Z kości na ości, a z ości na proch. -
- Wbrew pozorom, nie była raczej lubianą osobą. Za dzieciaka wyśmiewano ją za piegi i rudawe włosy, a kiedy podrosła po prostu nie akceptowała większości ludzi, z jakimi miała styczność w szkole. Poza szkołą było tylko bieganie i inne ćwiczenia, by być chudszą. -
- Boi się pająków i bólu. Seryjnie. Ma przebite uszy, jedno nawet w chrząstce, ale prawie niebolesne przecież przekłucia przeżywała naprawdę bardzo mocno. -
(Chętna na wątek? :) )
OdpowiedzUsuń/Alec
[ Może wątek? :> ]
OdpowiedzUsuń>Arten
[ Cześć kochana ♥ ]
OdpowiedzUsuń(okey hehe xd zaczniesz? :P)
OdpowiedzUsuń[ Da się zrobić. Ty zaczniesz czy może ja? ]
OdpowiedzUsuń>Arten
Leżał na zielonej trawie wsłuchując się w poranne śpiewy ptaków. Nie miał możliwości posłuchania normalnej muzyki na odtwarzaczu MP3 lub na telefonie ,zresztą tak jak każdy heros. Specjalnie odszedł tak daleko od miejsca gdzie obozowicze zwykle się zbierali,aby pobyć trochę samemu. Z rozmyślań wyrwał go dziewczęcy ,wyraźnie spanikowany głos. Westchnął ciężko podnosząc się,otrzepał ubranie z trawy i ruszył w kierunku źródła głosu.-Ja jestem! -krzyknął wychodząc zza krzaka-Jestem jednym z twoich,nie rób mi krzwdy-uśmiechnął się do dziewczyny i obrzucił ją uważnym spojrzeniem.
OdpowiedzUsuńUpadł na plecy i wzniecił wokół siebie chmurę pyłu. Był na arenie z jednym z synów Hermesa, który lubił walczyć z Artenem. Starszy obozowicz podał mu dłoń i pomógł mu wstać. Syn Posejdona otrzepał się z brudu i podniósł swój miecz.
OdpowiedzUsuń- Zwracaj bardziej uwagę na defensywę, bo za dużo razy cię trafiłem.
Owy chłopak był jego znajomym, który pomagał mu posługiwać się mieczem w czasie walki. Arten nie darzył go wielką miłością czy choćby przyjaźnią, lecz jego rady były mu bardzo potrzebne. Arten przybrał znów pozycję bojową. Kątem oka zauważył dzieci Afrodyty siedzące na trybunach. Codziennie córy bogini miłości przychodziły na arenę by popatrzeć na super umięśnionych facetów. Często byli to też ich partnerzy. W tej chwili słodko machały i chichotały w stronę grupki chłopaków, którym najwyraźniej się to spodobało i oderwali się od treningu by zagadać do dziewczyn.
- Archi, skup się - zganił go syn Hermesa. Mimo, że nie byli przyjaciółmi, starszy heros nazywał go zdrobniale czasem tylko dlatego by go wkurzyć.
- Tak jest, złotko - uśmiechnął się trochę wrednie w jego stronę i wrócił do treningu.
>Arten
Miecze znów poszły w ruch. Przez chwilę Artenowi szło lepiej niż wcześniej.
OdpowiedzUsuń- Chwytaj miecz czasami dwiema rękami gdy poczujesz mocniejszy atak.
Posłuchał rady starszego chłopaka. Od czasu do czasu chwytał miecz oburącz. W pewnym momencie syn Hermesa uderzył mocno z dołu, wtedy miecz Artena poleciał daleko, kilka metrów za nim. Jego nauczyciel wstrzymał oddech wpatrując się w broń lecącą prosto na... dziewczynę. Krzyknął coś do niej lecz było za późno. Przy trybunach stała niewielka wanienka, gdzie herosi mogli oczyścić się z piasku i pyłu. Arten machnął ręką, a woda wystrzeliła z naczynia prosto na dziewczynę spychając ją w bok. Miecz wbił się dokładnie w miejsce, gdzie przed chwilą stała. Mimo, że córka Afrodyty była teraz cała mokra i leżała w błocie, nic jej się nie stało, a cała arena ucichła na chwilę.
>Arten
Oboje odetchnęli z ulgą gdy zobaczyli, że Artenowi jednak udało się na tyle odepchnąć dziewczynę na bok by ta nic sobie nie zrobiła. Chłopak spojrzał na nauczyciela chcąc kontynuować naukę.
OdpowiedzUsuń- No leć do niej bohaterze - zażartował sobie z niego syn Hermesa.
- Pamiętaj o tym, że to ty wyrzuciłeś ten miecz prosto na nią - rzucił mu kąśliwą uwagę i niechętnie podszedł do brudnej dziewczyny.
- Przestrzega się tu kilku zasad po to by nie zaistniały takie sytuacje jak te - pochylił się nad poszkodowaną ale żywą. W oddali córy Afrodyty i ich znajomi śmiali się zaciekle z ubłoconej postaci. Chwycił swój spiżowy miecz Acutus i podał dłoń dziewczynie by ta mogła wstać.
>Arten
Syn Hermesa od razu wiedział, że ta rozmowa między nimi nie będzie długo trwała więc aby jeszcze bardziej uprzykrzyć Artenowi życie podszedł do niego, oparł się o jego ramię.
OdpowiedzUsuń- A to jest pan o imieniu Arten, jest bardzo nieśmiałym chłopczykiem, więc gdybym tu nie podszedł on zostawiłby cię tak przemoczoną do suchej nitki na oczach twojego kochanego rodzeństwa - starszy uśmiechnął się niewinnie. Arten uderzył go łokciem w żebra, lecz ten przewidział ten ruch i odpowiednio szybko się odsunął.
- Aa, chyba zapominasz kto cię uczy, nieśmiały chłopczyku - zaśmiał się z syna Posejdona - Archi, powinieneś chyba się nią zająć co?
Arten spojrzał na niego wkurzony.
- Znów ci przypomnę: ty ten miecz wyrzuciłeś.
>Arten
Zaśmiał się na niepewność dziewczyny i podszedł odrobinę bliżej niej,rozglądając się dookoła-Nieźle zawędrowałaś,nie powiem-skrzyżował ręce na torsie-Oczywiście ,że wiem jak trafić do Obozu-uśmiechnął się lekko.-Chodź,zaprowadzę Cię i tak miałem dość tego miejsca-kiwnął na nieznajomą-Jestem Alec
OdpowiedzUsuń/Alec
- Oczywiście wasza wysokość, błagam o wybaczenie - ukłonił się syn Hermesa śmiejąc się jakby cała ta sytuacja, która dopiero się rozstrzygnęła, była jednym wielkim żartem. Arten szturchnął go - Weź przestań, zachowujesz się jak jeden z tych tam - wskazał za siebie, gdzie stali inni herosi łaszący się do córek Afrodyty siedzących na trybunach. Obozowicze tylko czasami spoglądali na nich, ich śmiech już ustał - Następnym razem uważaj i... przepraszam cię za tego głupka... - mruknął do dziewczyny gdy starszy heros odszedł by wrócić na miejsce, gdzie przed chwilą walczył z Artenem.
OdpowiedzUsuń>Arten
- Yyy... Tak, jasne - machnął ręką do syna Hermesa, że już idzie na co ten tylko wzruszył ramionami i krzknął - Powodzenia! - Arten przewrócił oczyma. Nacisnął niewielki guziczek na rękojeści swojego miecza, a ten błyskawicznie zamienił się w mały brelok, który schował do kieszeni spodni. - Chodź - Powiedział w jej stronę i skierował się ku wyjściu areny. Szli w stronę domków.
OdpowiedzUsuń>Arten
- Stwierdzenie godne córki Afrodyty, nie ma co... - zaśmiał się cicho. Przez chwilę myślał nad pytaniem dziewczyny - Możesz używać swojego daru jeśli jakiś masz, układać pegazy, uprawiać truskawki... No nie wiem, zależy co byś chciała robić i co umiesz - wzruszył ramionami.
OdpowiedzUsuń>Arten
Stanęli przed domkiem Afrodyty - No, to jesteśmy. Mój domek jest tam - wskazał na dom Posejdona - Jeśli ten debil znów coś głupiego powie to mów - westchnął myśląc o synu Hermesa. Owy chłopak wkurzał wszystkich i chyba tylko Arten jakoś to znosił.
OdpowiedzUsuń>Arten
- Ym... Nie, dzięki. Mam kilka spraw na głowie - nie bardzo chciał wchodzić do domku Afrodyty. Już sobie wyobrażał jak tam jest: wszędzie różowe firaneczki, ubrania, ozdoby. Powoli zbliżał się wieczór, a w jego domku był jeszcze bałagan. Nie chciał zostawiać siostry i współlokatora w jego własnym bałaganie, niedługo przejdą się osoby sprawdzające domki i będzie nieciekawie - Do zobaczenia - mruknął i poszedł w stronę domku Posejdona.
OdpowiedzUsuń>Arten
-Niegrzecznie jest bluźnić-posłał jej łobuzerski uśmiech-A tym bardziej gryźć. No dobra, Elie,dziewczyno ,która dziś trafiła do Obozu-przeciągnął się,bo od dłuższego leżenia zdrętwiały mu mięśnie.-Ruszamy w podróż tylko ostrzegam trochę to zajmie-podszedł do dziewczyny i wskazał na drzewa. Ruszyli na północ,idąc w sporej odległości od siebie-Kto jest Twoim boskim rodzicem?-zapytał po chwili milczenia.
OdpowiedzUsuń/Alec
[ Może wątek ? ;p ]
OdpowiedzUsuńJo