.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

poniedziałek, 17 listopada 2014

of crossroads and witchcraft



Evangeline Bane
18 lat || 29.04 || córka Hekate || 160cm || 53kg


Urodziła się i wychowała w małym miasteczku. Wychowywali ją ojciec i dziadkowie, więc nigdy nie odczuwała braku matki. Przez to większość czasu spędzała w warsztacie samochodowym swego rodziciela i nauczyła się wielu przydatnych rzeczy. Jej moce ją przerażały od samego początku i nawet kiedy została uznana przez swą matkę w dzień piętnastych urodzin, nie umiała w pełni zaakceptować swego "daru". O Obozie dowiedziała się od satyra, który chodził do jej szkoły, udając najzwyklejszego ucznia. Ludzie uważają Hekate za boginie zabawy i czarów, jednak niewielu wie, jak potężna jest oraz jak mroczne potrafiły być jej moce. Nawet sen nie potrafił przynieść ukojenia Evangelinie. Starała się chodzić do szkoły i zachowywać normalnie, ale w końcu nie dawała już rady udawać. Dopiero wtedy spakowała się i wyjechała do Obozu. 
Dla najbliższych zrobi wszystko, choć nie przyznaje się do tego, jak miękkie ma serce. Biega szybciej niż niejeden chłopak i większość doprowadza to do szału. Nigdy nie zdejmuje pierścionka, który dostała od matki, gdy spotkała ją jeden jedyny raz. Na początku każdej znajomości jest zdystansowana, ale jeśli ma się wystarczająco dużo cierpliwości, może się otworzyć i być gotowa do wielu poświęceń. Teraz coraz lepiej radzi sobie ze swoją magią. Nosi skórzane rękawiczki, które dostała od Chejrona, by pomagały jej w pohamowaniu swoich mocy. Nienawidzi cynamonu, migdałów i imbiru.


____________________________________

kontakt ten sam co u Jonathana (i reszty) :)

38 komentarzy:

  1. Rano obudził się jak zwykle niewyspany. Sny herosów były doprawdy męczące,szczególnie ,gdy pojawiały się w nich dziwne potwory o czerwonych ślepiach i ostrych kłach. Alec zrzucił z siebie kołdrę i poszedł pod prysznic. Po porannej toalecie przeciągnął się kilka razy i wyszedł z domku aby pobiegać. Od jakiegoś czasu kumulowało się w nim dziwne uczucie i Alec nie wiedział dokładnie czy była to złość,niepokój czy żałosny smutek. W każdym razie na pewno coś negatywnego. A najlepszym sposobem na pozbycie się tego był porządny wysiłek. Od razu ruszył więc sprintem ,nie bawiąc się w jakąś żałosną rozgrzewkę i ruszył w stronę wody. Po kilkunastu minutach drugi raz okrążał już jeziorko kiedy nagle przed jego nogami pojawiło się dziwne metalowe narzędzie. Alec zatrzymał się gwałtownie,zmarszczył brwi i podniósł z ziemi tajemniczy przedmiot.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  2. Alec podniósł wzrok gdy usłyszał obcy damski głos i zobaczył nieznaną sobie dziewczynę. Zmierzył ją spojrzeniem od stóp do głów i uśmiechnął się pod nosem.-Mam oddać?-uniósł jedną brew-Bo co mi zrobisz? Zmuś mnie. -wzruszył ramionami i puścił jej oczko gdy nieznajoma zerknęła na niego zirytowana.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  3. Alec przeżył szok,zatkało go. Dosłownie. Jeszcze nigdy ,ale to nigdy w jego osiemnastoletnim życiu nie spotkał dziewczyny ,która zareagowałaby tak naturalnie,tak normalnie jak ona. Większość po prostu rzucała mu jakiś komentarz,zaczynała się z nim droczyć albo uśmiechała się zalotnie. Uniósł wysoko brwi,robiąc wielkie oczy i wydał z siebie dziwny dźwięk,coś pomiędzy krząknięciem,a mruknięciem. Bez słowa podał jej śrubokręt.
    -Ale nie chcesz tym nikogo zabić prawda?-zapytał wreszcie zdobywając się na lekki uśmiech.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak by miała Deja vi. Wzięła skórzaną kurtkę wyszła z trzaskiem i ruszyła ciemnymi uliczkami. Minęła tych i tamtych obozowiczów wsłuchując się w muzykę z słuchawek. Wreszcie dotarła nad jezioro kajakowe gdzie mogła usiąść i spokojnie pomyśleć. Wyciągnęła słuchawki wsadziła do kieszeni spodni. Ostatnio cierpi na bezsenność. Otarła rękoma twarz i położyła się na plecach patrząc na gwiazdy.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  5. Alec uśmiechnął się do dziewczyny nieco pewniej.
    -Bardziej efektownego mówisz? Cóż,ciekawa koncepcja ,nie powiem.-przekrzywił lekko głowę,wpatrując się z zaciekawieniem w jej zielone oczy.-Ach tak? Jakoś się nie boje-posłał jej rozbawione spojrzenie. To nie tak,że Alec nie szanował kobiet w walce. Wręcz przeciwnie-fakt ,że dziewczyna potrafiła się obronić był jak najbardziej pozytywny.Mimo wszystko doświadczenie z przeszłości wiele go nauczyło i żył w przekonaniu,że niewiele może go już przestraszyć.
    -Zgaduje ,że nie zdradzisz mi swojego imienia co?- zagadał nadal na nią patrząc.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeszył ją uważnym spojrzeniem ,zastanawiając się co zrobił nie tak.Nieznajoma dziewczyna patrzyła na niego tak,jakby chciała zabić go wzrokiem. Alec spotkał w życiu wiele kobiet, ale ona wydawała mu sie w pewien sposób inna,wręcz wyjątkowa. I to mu się podobało. A przecież nawet nic o niej nie wiedział. -Cóż to pewnie dlatego, że jestem ciekawskim typem-zaczął wolno,a jego uśmiech ponownie przekształcił się w bardziej niepewny.-I wolałbym poznać imię osoby ,która z miejsca za mna nie przepada ,choć mnie w ogóle nie zna-mruknął nieco pretensjonalnie.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  7. -Podejrzewam ,że do piekła by mnie nie przyjęli-prychnął cicho,kręcą głową,jakby w zamyśleniu. Nie chodziło o to ,że Alec był złym człowiekiem. Po prostu nie trafiłby też do nieba-o ile coś takiego istniało-bo przecież to też było wątpliwe....Chwila. Co mu strzeliło do łba? Potrząsnął głową,aby pozbyć się takich myśli. -Och masz rację-powiedział poważnym tonem,z powrotem przenosząc wzrok na dziewczynę.-Imiona mają noc. Ale w tajemnicy powiem Ci ,że nazywam się Alexander. Możesz mówić mi Alec ,jeżeli chcesz.-posłał jej łobuzerski uśmiech. Po cichu liczył,że nieznajoma zdradzi mu jednak swoje imię.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  8. -O ile niebo istnieje...-mruknął w przestrzeń-Ale masz racje. To nie jest dla mnie -prychnął cicho ,a jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu,gdy dziewczyna nieco się do niego zbliżyła. Cóż,w prawdzie nie była to idealna dla niego sytuacja-był spocony i zabiegany,ale jakoś się tym nie przejmował.-Evangeline...-szepnął do siebie. Nie wiedzieć czemu jego serce odrobinę drgnęło. Ostatni raz tak miał kiedy...Oczy Aleca odruchowo się rozszerzyły,kiedy powróciły wspomnienia z domu dziecka. Nie,nie,powtarzał sobie w myślach,wydawało mi się,to nic takiego,nawet jej nie znam. Po dosłownie kilku sekundach z powrotem przybrał maskę codziennego Aleca-pewnego siebie ,szarmanckiego podrywacza-Jak mogę na Ciebie mówić co?-przekrzywił lekko głowę-Eva? Evie? O Wiem ! Angel.-zamrugał niewinnie,jakby nie wiedział co oznacza to słowo.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Chętnie (: , kto zaczyna?]

    James

    OdpowiedzUsuń
  10. Poczuła ból w boku - Ugh - zgięła się wstając do siadu. Popatrzyła się na dziewczyna które się o nią potknęła. - Nic ci nie jest? - zapytała masując bok ciała. - Jo jestem miło mi - podała rękę nie mając dziewczynie za złe tego złego czynu jaki popełniła.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  11. -Widzisz,Angel,bieganie polega na tym żeby się spocić. W ten właśnie sposób dba się o formę-puścił jej oczko,szczerząc zęby. Zamrugał kilka razy na komentarz dziewczyny.-Skąd Ci przyszło do głowy ,że się staram?-uniósł jedną brew,zakładając ręce na piersi. On po prostu był sobą. Nie miał pojęcia skąd wzięły się te wszystkie teorie o tym jak to się trudzi,gadając z kobietami. Sporo osób tak mówiło.Nie wiedzieć czemu odrobinę posmutniał po ostatniej uwadze Evangeline.-A to dlaczego,Angel?-mruknął cicho,robiąc kilka kroków naprzód. Niestety ,zahaczył stopą o kamień i runął na ziemię,w locie odruchowo łapiąc za ramię Angel. Leżał teraz pod nią a ich twarze dzieliła niewielka odległość.-Przepraszam-wykrztusił chyba po raz pierwszy w życiu będąc zażenowanym.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  12. Leżał nieprzytomny na jednej ze ścieżek. W gwoli ścisłości to spał, a jego materac ucinał wydeptaną drogę blokując przejście. Mruczał cicho pod nosem wzory na obliczanie prędkości wiatru, oraz inne kalkulacje stosowane w meteorologii.
    Ale cofnijmy się wstecz i kilka godzin... Gdy promienie słoneczne dopiero zaczynały muskać mozolnie leśną ściółkę, kilku żartownisiów obrało sobie dzisiaj za cel przemeblowanie trochę domku Posejdona, a ponieważ w szczególności zawzięli się na Jamesa, to nie dość że poprzesuwali wszystkie meble to jeszcze jego przytargali do lasu. Na pewno mieli niezły ubaw, ale szkoda, że tylko oni.
    James nie świadom kompletnie tego co dzieje się wokół niego spał smacznie skulony, bo zabrali mu nawet niebieski koc którym wcześniej był przykryty.

    |James

    OdpowiedzUsuń
  13. Patrzył przez chwile wielkie oczy dziewczyny. Spodziewał się ,że go uderzy,odskoczy z głupim rumieńcem na policzkach lub zacznie się na niego wydzierać,ale oczywiście sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Mógł się spodziewać ,że go zaskoczy. Udało jej się to kilka razy w przeciągu dziesięciu minut. Odkrząknął znacząco,wstał i otrzepał się z trawy. Nie wiedział co ma powiedzieć. -Więc...-zaczął ostrożnie,lustrując Evangeline uważnym spojrzeniem-Co ty właściwie robisz?-zapytał zdziwiony. Osoba płci żeńskiej z śrubokrętem i odrobiną smaru na spodenkach zdecydowanie nie była częstym widokiem.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  14. - Punkt -2, 5 przetransformowany przez matrycę 2, 3, -2 i 1 to 11 i 9 ! - Wykrzyczał to niemalże podnosząc się gwałtownie do siadu. Jego tętno nie było przyspieszone, po prostu nikt go nie zwykł budzić - woleli zostawić i dać zaspać na zajęcia, ale nie obudzić. Przetarł dłonią twarz i zdając sobie sprawę z obecności na pewno nie lokatorki domku Posejdona przetarł jeszcze oczy. Gdy nadal tu była uszczypnął się, może nadal śni. - Kim ty...?- Ściągnął brwi. Rozejrzał się. - Gdzie...? Co ja...? Jak...? - Spał w lesie? Chyba trochę przeholowali. Miał nadzieję, że przynajmniej nie leżał tu całą noc. Spojrzał w dół sprawdzając czy przypadkiem nie zabrali mu też ubrań. Odetchnął z ulgą widząc swój granatowy t-shirt z falistym wykresem oraz skomplikowanym wzorem mu odpowiadającym i szary dół z długimi nogawkami od piżamy - nie było tak źle.
    Burknął coś pod nosem nie zrozumiałego. - Ta...jakby chociaż raz nie można było wstać normalnie...- Mruknął jakby trochę też i do niej. - To jest właśnie moje życie... - Westchnął ciężko i zaczął podnosić się na równe nogi.

    |James

    OdpowiedzUsuń
  15. Alec uniosl brwi zobaczywszy smutek dziewczyny i kucnal aby pomoc pozbierac czesci jej zegarka-myslalem ze to dzialka dzieci Hefajstosa.. -nie skonczyl bo nagle ich palce zetknely sie gdy oboje siegneli po metalowy podluzny przedmiot. Na rece Aleca pojawila sie gesia skorka ale zignorowal ja i szybko wstal podajac dziewczynie reszte czesci.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  16. -Czy ja wiem-wzruszył ramionami-Chyba po prostu nie wyglądasz na dziecko Hefajstosa...-wykrzywił usta w uśmiechu. Emanowała od niej jakaś taka dziwa aura,jakby wewnętrzne światło. Alec musiał przyznać ,że dodawało jej to uroku.-To co,Angel?-spytał cicho-Zdradzisz mi kogo jesteś córką?-uniósł brwi odrywając wzrok od resztek zegarka i spojrzał jej w oczy.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  17. -Hekate?-mruknął w zamyśleniu,wbijając wzrok w niebo.-Więc pewnie potrafisz zrobić coś ciekawego nie? Z mgłą magią i tak dalej?-zapytał uśmiechając się lekko i przeniósł wzrok na dziewczynę.-Od początku da się wyczuć od Ciebie taką energię...-dodał cicho. Właściwie to powinien się zbierać-chciał jeszcze zdążyć na śniadanie,a przed posiłkiem czekał go jeszcze prysznic. Nie spieszno mu było jednak do końca tej rozmowy.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  18. Podziękował jej krótkim uśmiechem stając za pierwszym razem nie zbyt stabilnie na materacu. Gołe stopy spotkały się z chłodną ziemią, gdy chłopak zszedł szybko z tego na czym jeszcze przed chwilą spał.
    - Ee tam, to nic by nie dało. tak na prawdę nikt nie może tego potwierdzić. - Wzruszył ramionami. - Tak by obrócili sytuację, że wyszłoby, że sam się tu zaniosłem. - Mruknął, kiedyś to zgłaszał, ale widząc, że nijak poprawia to sytuację przestał to robić. - Taa... szkoda, że równie ochoczo nie podchodzą do pomagania. - Pamiętał jak miał zabrać kiedyś z areny kilka łuków, było ich tak wiele, że nie mógł wziąć ich wszystkich na raz. Poprosił o pomoc, ale wszyscy oczywiście zmyli się jak najprędzej rzucając jakimiś marnymi wymówkami.
    Zapomniał zdjąć je na noc. No pięknie! Tak to jest jak się do późna czyta biografię Benjamin'a Franklin'a. - Um... - Zdjął je na chwilę z nosa. - O nie...- Uśmiechnął się. - one takie są już od dawna. - Wytłumaczył dotykając palcem miejsca sklejenia. - Ale... - Jeden zausznik był nieco wygięty. Chłopak własnoręcznie go naprostował, ale nie było to to co powinno być. Włożył je z powrotem na nos, ale teraz leżały one trochę krzywo, co zignorował, chociażby na czas przejścia do domku. - już lepiej...- Nie najlepiej i nie koniecznie poprawnie, ale ważne, że oba szkła były przed jego oczami, to było najważniejsze.

    |James

    OdpowiedzUsuń
  19. -Oho...- Zmieszał się trochę słysząc jej słowa. Przed chwilą poniekąd narzekał właśnie na ludzi, którzy nie pomagają, a ona otwarcie oznajmiła, że do takich należy.
    Pomóc jemu? Samo w sobie było to nietypowe ,a co dopiero usłyszeć to...Dlaczego ktoś miałby mu pomagać? Zawsze omijają go szerokim łukiem. - Niewiele mogę zrobić, jestem sam jeden, a ich jest z czterech...Poza tym co miałbym zrobić? - Tym bardziej, że nie należał do mściwych osób. Jego umysł nie był nastawiony na robienie psikusów, ani odgrywanie się.
    Przeszedł przez materac tak by podnieść go z drugiej strony. Kiedy dziewczyna zaczęła mówić, wyprostował się i puścił materac, którego nawet nie zdążył podnieść. - Ja...ee...- Zrobiło mu się głupio, że się nie przedstawił, nawet o tym nie pomyślał od rana mając tyle wrażeń. - Nazywam się James. - Wykrztusił w końcu starając się uśmiechnąć w miarę naturalnie tak by zatuszować swoje zmieszanie z wcześniej. Gdy tylko się przedstawił ponownie przykucnął, żeby podnieść materac i kiedy ten stał już na boku zastanawiał się jak właściwie powinien go chwycić. W głowie widział już kilka opcji, ale w każdej widniał też on, przewracający się lub potykający o własne nogi.

    |James

    OdpowiedzUsuń
  20. Przechadzał się po Obozie,nucąc pod nosem jakąś piosenkę i przypatrywał się trenującym obozowiczom. Czasem zapamiętywał ciekawsze triki i potem przemieniał je w swoje własne,bardziej skomplikowane ciosy. Przechodząc obok truskawek zerwał kilka i włożył sobie jedną do ust,siadając pod drzewem. Słońce grzało przyjemnie,a on nie miał zamiaru dziś się przemęczać. Spuścił wzrok na dół i ujrzał mały przedmiot,leżący wśród ździebeł trawy.Okazało się ,że to pierścionek. Był piękny i zapewne stary,cały srebrny z małym czarnym kamyczkiem. Na pewno już go gdzieś widział. Zmarszczył lekko brwi,a do głowy przyszła mu Evangeline. Włożył znalezisko do kieszeni swojej skórzanej kurtki,mając nadzieję ,że natknie się na dziewczynę.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  21. Wsłuchiwał się w cichy szum wiatru i koncertujące ptaki ,gdy nagle do jego uszu doszedł odgłos cichego płaczu. Zmarszczył lekko brwi i połknął ostatnią truskawkę,podnosząc się jednocześnie. Za drzewami ujrzał skuloną na trawie rudą dziewczynę. Jego serce lekko drgnęło,gdy uświadomił sobie kto to.-Hej Angel...-powiedział do niej łagodnie ,kucając bok niej i kładąc rękę na jej ramieniu.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  22. Westchnął,podnosząc się i zmierzył ją uważnym spojrzeniem-Co się stało?-spytał cicho,robiąc krok w przód,tak ,że znaleźli się w niedalekiej odległości od siebie. Alec nie znał Evangeline zbyt dobrze ,ale mimo wszystko czuł się strasznie widząc ją w takim stanie i miał ochotę zrobić krzywdę osobie przez którą płacze,o ile oczywiście przyczyną wybuchu dziewczyny była osoba. Nagle coś sobie uświadomił. Sięgnął do kieszeni swojej kurtki-Chodzi o to?-wyciągnął w jej stronę rękę z pierścionkiem i uśmiechnął się lekko.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  23. Patrzył w jej zmartwione oczy,które po chwili zaczęły błyszczeć radośnie. Nagle Angie rzuciła mu się na szyję,tak ,że niemal stracił równowagę.
    -Woow-wykrztusił i ostrożnie objął ją w talii. Evangeline nie wyglądała na osobę ,która w taki sposób dziękowałaby obcej osobie. Uśmiechnął się pod nosem ,gdy gwałtownie się odsunęła,a na jej policzki wkradł się uroczy rumieniec.
    -Nie ma za co ,Evangeline,przyjemność po mojej stronie-puścił jej oczko-A mogę wiedzieć czemu ów pierścionek jest dla Ciebie tak ważny?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziewczyna wyraźnie się wahała. Cóż w końcu można by go wziąć za pacana,który rzuca uroczy uśmiech niemal każdej dziewczynie w Obozie,więc specjalnie jej się nie dziwił. Mimo wszystko chciał się dowiedzieć o co chodzi,bo to na pewno nie był zwykły element biżuterii. Czemu? Nie wiedział. Gdy Bash się dowie,pomyślał,zamęczy mnie na śmierć. Zamrugał kilka razy ,gdy dowiedział się ,że pierścionek należał do matki Evy. Musiała być z nią naprawdę blisko. Cóż ,Alec generalnie rzecz biorąc nie miał rodziców,więc nie miał pojęcia jakie to uczucie.-Naprawdę nie musisz dziękować-zaśmiał się-To w końcu twoja własność,prędzej czy później ktoś bo ją znalazł...-wzruszył ramionami. Już miał powiedzieć coś jeszcze gdy nagle z pośród drzew wyłonił się syn Hermesa,typ,którego Alec bardzo nie lubił.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  25. Alec miał kilku wrogów i z pewnością najbardziej denerwującym ,najżałośniejszym, najmniej lubianym przez niego obozowiczem był właśnie ten syn Hermesa,który wpatrywał się teraz w Angie,co jeszcze bardziej zirytowało Aleca. Nawet nie pamiętał jego imienia-Mój stary przyjacielu-rzucił sarkastycznie,uśmiechając się sztucznie i odruchowo zrobił krok w przód,zrównując się z Evangleine. Wywrócił oczami na jego żmijowaty uśmiech. -Och,Winchester-powiedział-Co ty robisz w towarzystwie tak pięknej kobiety?-prychnął.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  26. Spojrzenie,jakim syn Hermesa obdarował Angie zdecydowanie nie spodobało się Alecowi-Ależ ty pyskata-chłopak niemal warknął ,ale zaraz przybrał na twarz swój sztuczny uśmieszek.-Kiedyś mi się to podobało ,ale ostatecznie stwierdzam ,że zaczynasz mnie wkurzać-dodał,robiąc krok do przodu. Alec odruchowo stanął przed Evangeline.-Co ty nie powiesz?-uniósł jedną brew,patrząc na niego z góry. Syn Hermesa zaczął się robić czerwony na twarzy. Złapał za koszulkę Aleca-Z drogi,śmieciu-burknął. Alec zaśmiał się cicho,bo ten niewysoki blondaś był naprawdę żałosny. Jednym ruchem złapał go za ramię i popchnął tak ,że tamten wylądował na tyłku.-Próbuj dalej,mały
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  27. Alec prychnął widząc jak syn Hermesa w furii wyciąga swoją broń. Jak na złość nie miał przy sobie miecza. Słyszał już różne przezwiska ,więc nie przejął się zbytnio tym ,co gadał blondyn. Dopiero po wzmiance o Evangeline coś w nim pękło. Ten typ był bezczelny,a w dodatku miał się za lepszego od innych,a ta cecha wkurzała Aleca najbardziej. Obrzucił go wściekłym spojrzeniem,kiedy nagle po jego kręgosłupie przebiegły dreszcze. Syn Hermesa,który jeszcze przed chwilą był gotowy do walki upadł na ziemię i krzyknął.Dopiero po chwili Alec zamrugał kilkakrotnie ze zdziwieniem,a chłopak ciężko dysząc pospiesznie wstał z ziemi.-Co ty mi zrobiłeś?-wykrztusił przerażonym tonem i nie czekając na odpowiedź uciekł w najbliższe krzaki.Alec stał tam z szeroko otwartymi oczami i po prostu gapił się na miejsce gdzie przed chwilę leżał blondyn,nie wiedząc co się właśnie stało.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  28. Przez chwile nie mógł wydusić z siebie słowa. Po raz pierwszy w życiu wystraszył się własnych umiejętności. O ile to on sprawił ,że syn Hermesa niespodziewanie upadł na ziemię i zaczął zwijać sięvz bólu. Przecież nigdy wcześniej nic wskazywało na to ,że Alec ma jakieś dary od kochanego tatusia. Zawsze wydawało mu się ,że odziedziczył po nim tylko siłę fizyczną i zdolności bojowe.-Nie wiem-wykrztusił w końcu odwracając się przodem do Evangeline.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  29. Alec zamrugał kilka razy,przełykając ślinę.Nie lubił tego uczucia ,kiedy nie do końca nad sobą panował. -Muszę porozmawiać z Chejronem albo którymś z opiekunów....-mruknął do siebie pod nosem. Wiedział ,że Evangeline jako córka Hekate na pewno włada magią.-Może....-zaczął wreszcie na nią spoglądając niepewnie,aby nie zrobić jej krzywdy.-Pomożesz mi?-spytał cicho,marszcząc brwi i uśmiechnął sie gorzko. Czyżby tatuś wreszcie go zauważył
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  30. -Taa ja...rozumiem-mruknął cicho kiwając głową,gdy nagle zdał sobie sprawę ,że z perspektywy kogoś kto go nie zna musiał wyglądać w tamtym momencie jak bezbronny chłopczyk. Szybko zrzucił siebie maskę szoku i przerażenia,a na usta wkradł się typowy dla niego szelmowski uśmiech-To może pójdziesz chociaż ze mną do Chejrona czy coś?-wzruszył ramionami przyglądając się jej-Bo na pana D wolałbym nie trafić,nasze relację są dość...chłodne-prychnął.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  31. Gdy Evangeline mrużyła oczy wyglądała dla Aleca jak mały kociak,próbujący napsocić, Uśmiechnął się lekko na te myśl i ruszył za dziewczyną. Ciekaw był jakie dokładnie umiejętności posiadała córka Hekate,ale z drugiej strony wiedział ,że nawet jak spyta,to ona i tak mu pewnie nie odpowie. Postanowił być cierpliwy.
    -Bellamy?-zerknął na nią ,unosząc brew-Nie słyszałem i tak szczerze nie lubię z kimś ćwiczyć ,ale wole nie zrobić nikomu krzywdy-westchnął,odrobinę się krzywiąc-Jak trzeba to trzeba-dodał pod nosem. Między nimi zapanowała cisza.-Więęc...-zaczął-Od dawna jesteś w Obozie?
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  32. -Chejron to spoko gość,jak na...no wiesz-uśmiechnął się łobuzersko-Starszego opiekuna-wzruszył ramionami. Ich dłonie się prawie stykały,kiedy tak szli obok siebie i to wcale Alecowi nie przeszkadzało.
    -Ponad rok. I w sumie czas w Obozie to najlepszy okres w moim życiu-dodał niby od niechcenia. Zazwyczaj rozmowa z dziewczynami szła mu gładko,ale z Evangeline musiał się trochę postarać. Nagle zaburczało mu w brzuchu.-Hmm dopiero za godzinę mamy obiad...-westchnął ,bo wiedział,że gdy dojrzewającemu chłopczykowi chce się jeść to nie wytrzyma więcej niż trzydzieści minut.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  33. -Tak,chyba każdemu pomógł choć trochę-pokiwał głową z uśmiechem. Jego mina troche zrzędła gdy Eva zaczęła mówić o szkole. Chciałby móc chodzić do szkoły,nawet jeśli wszyscy mieliby go uważać za ostatniego lamusa,a nie ,jak to określiła Angie, "popularnego dzieciaka". On też chciałby mieć możliwość powrotu do czegoś lub kogoś na zewnątrz.-Tak ,pomysł z kuchnią bardzo mi się podoba,Angel-wyszczerzył się nieco sztucznie,niemal pewny ,że Evangeline niczego nie zauważy-miał za sobą lata praktyki w ukrywaniu emocji.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  34. W geście oświadczającym, że zakodował sobie jej imię również kiwnął głową. Musiał w końcu wymyślić jak się za to zabrać, bo nie wypadało zostawić materacu w lesie na pastwę losu, tym bardziej, że mimo wszystko nadal chciał mieć coś poza deskami na czym mógłby spać.
    Kiedy właśnie miał się schylać ponownie, by nie wyglądało, że dziewczyna sama będzie mu pomagać a on się nie ruszy, zobaczył błysk ale miał zbyt wolny refleks by jakkolwiek zareagować. Dopiero po fakcie stanął jak wryty patrząc się na mieniący się materac. To było niezwykłe zjawisko, ale jednocześnie martwił się o materiał, nie miał pojęcia jak może to na niego wpłynąć. - N...nie ma sprawy... - Machnął ręką na chwilę spoglądając w jej stronę. Zdecydowanie jednak jego uwagę przykuwała mieszanka kolorów. W głowie układał już w kolejności alfabetycznej reakcje chemiczne, które mogłyby stworzyć coś takiego, jednak nic nie odpowiadało całej tej gamie, która była przed jego oczami. - To... to jest... - Podszedł o krok bliżej. - To jest niezwykłe. - Odparł jakby patrzył na dzieło sztuki zapierające dech w piersi.

    |James

    OdpowiedzUsuń
  35. Uśmiechnął się do dziewczyny łobuzersko. Lubił nazywać ją "Angel" ,chociaż ona widocznie za tym nie przepadała i na pewno nie miał zamiaru zmieniać tego zwyczaju.-Na pewno wolisz "Angel" od "Brokatowej" albo "Błyskotki"-mruknął pod nosem,niepewny czy Eva w ogóle go słyszy.Miał nadzieję ,że nie oberwie mu się za taką uwagę -Włamania do stołówki? Niezła jesteś-zaśmiał się krótko Często zakradał się ze znajomymi po jakieś jedzenie. W końcu ile można jeść truskawki? -Świetny pomysł ,bo zaraz zemdleje...-wskazał z zrozpaczona miną na swój brzuch.-Nie martw się,będę cichutko ,jak mysz pod miotłą-poruszył znacząco brwiami.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń



  36. -Widać to było po twojej minie-zagryzł wargi aby powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Evangeline była urocza kiedy się denerwowała. -No dobrze może nie "włamania" ale mimo wszystko wydaje mi sie ,iż to nie jest do końca legalne.-uniósł brwi na jej szept.-Z chęcią-mruknął dziewczynie na ucho i podążył za nią do stołówki. O tej porze nie było tam żywej duszy,więc znaleźli się na sam z wielkimi stołami zapełnionymi jedzeniem. Oczy Aleca aż się zaświeciły gdy pośród najprzeróżniejszych ciast dostrzegł swój ulubiony jabłecznik z bezą. Natychmiast tam podszedł i zwinął kawałek wypieku. Do jego uszu doszedł głos Angie ,więc odwròcił się na pięcie z miną wystraszonego króliczka ,solidnie przeżuwając ciasto.
    /Alec

    OdpowiedzUsuń
  37. Na arenę lubił przychodzić jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, zwykle bywał tu wtedy sam, dlatego gdy przeszedł przez bramę i zobaczył przed sobą kompletnie obcą postać o marchewkowych włosach po prostu zmarszczył nos. Taki odruch bezwarunkowy gdy coś odbiegało od norm jego monotonnego dnia. Ta ciągłość i rytmika wydarzeń potrafiła zabić w człowieku cały animusz i tak niestety stało się z nieokszesanym, zadziornym Fiercem. Jego naturalny płomień nieco przygasł stłamszony nudą, dlatego nie powitał nieznajomej swoim charakterystycznym, szelmowskim uśmiechem i nie zaczepił słowem.
    Chyba nie chciał jej przeszkadzać, a to była u niego nowość. Zacisnął jedynie dłoń na rękojeści miecza, postanawiając zacząć od jakiegoś nieszczęsnego manekina. To niesamowite, że nadążali z ich stawianiem. Jako, że rozciągnął się już w domku zaraz po prostu, a mięśnie rozgrzał drobną rundką wokół obozu, mógł od razu zacząć trening. Smutno było samemu, ale chyba zdążył się przyzwyczaić. Mimowolnie łypnął swoim zwierzęcym okiem w stronę nieznajomej, by zobaczyć jak sobie poradzi. Gdyby umiał posługiwać się łukiem, z pewnością zaoferował jej pomoc, a że był w tym mierny, to siedział cicho. Przybrał postawę bojową, postąpił krok w przód i ciął płasko. Równie dobrze mógłby go zacząć okładać, ale knykcie miał już zdarte od maltretowania muru areny. Czasami się na nim wyżywał, kiedy był wściekły i niedawno miał taki dzień, dlatego na jego ciężkich łapach znajdowały się skórzane rękawice.

    Fierce

    OdpowiedzUsuń