Elijah Diamon | 18 lat | 07.12.1996 |
syn Hekate i iluzjonisty | domek 20 | w obozie od pięciu lat
Elijah od
małego miał styczność z magią. Jego ojciec był iluzjonistą w wędrownym cyrku,
przez co od małego otoczony był ferią barw, radości i zwierząt. Był takim mały,
roześmianym chłopczykiem, biegającym między klatkami z lwami i słoniami, a przejrzyście
niebieskie oczy zawsze błyszczały dziwnym blaskiem. Często podglądał swojego
ojca, gdy ćwiczył swoje sztuczki, a potem powtarzał je na zapleczu.
„Magia sprawia, iż ludzie, którzy w nią
wierzą, znieść mogą życie, które jest nieznośne, a tym, którzy ją uprawiają,
dostarcza korzyści.” – tak powiedział mu ojciec, kiedy pewnego dnia zmarł
jego ulubiony lew Obsydian. Był smutny i płakał. Wtedy jeszcze mocniej uwierzył
w prawdziwość sztuczek swojego ojca oraz własne zdolności.
Kiedy miał
dziesięć lat zdał sobie sprawę, że jego magia różnie się od tej, uprawianej
przez jego tatę. Przychodziła naturalnie, z głębi niego i czuł ją całym sobą.
Rzeczy, które tworzył dzięki niej były odrobinę straszne. Przywoływał duchy, które
go słuchały, małe szkieletowe koty, a raz nawet za pomocą mgły ukrył się przed
jednym z klaunów.
Przed
trzynastymi urodzinami nad jego głową pojawił się dziwny symbol. Nie powiedział
o nim nikomu. Tej samej nocy miał niepokojący sen. Kobiecy głos powiedział mu,
że cyrk stanie w płomieniach, a jego ojciec zginie. Tydzień przed urodzinami w
cyrku pojawił się dziwny mężczyzna. Dwa dni później jego dom poszedł z dymem. W
ataku furii jednym zaklęciem zniszczył wszystkie demony, a potem zakręciło mu
się w głowie i upadł.
Obudził się
w Obozie Herosów, który znajdował się na Long Island w Nowym Jorku. Dziwnym
mężczyzną okazał się satyr, który go tu przyniósł. Wtedy też poznał Chejrona.
Centaur wytłumaczył mu kim jest i oświadczył, że tu będzie bezpieczny.
Elijah
ciągle nosi w sobie słowa, które kiedyś powiedział mu ojciec. Przez to jest,
jaki jest. Pogodził się ze śmiercią swojego staruszka i ruszył dalej przez
życie z tym samym błyskiem w niebieskich oczach i uśmiechem na malinowych
wargach. Nos i policzki przyozdabiają delikatne, ledwo dostrzegalne, piegi.
Jego śmiech jest zaraźliwy, wszędzie go pełno i jakby mógł, to zaliczyłby każdą
imprezę na obozie.
Poza
zwykłymi karcianymi sztuczkami, wyciąganiem królika z kapelusza, czy robieniu
kwiatów z chusteczek, Diamond posiada potężne zdolności magiczne odziedziczone
po swojej matce – Hekate. Kontroluje mgłę, mogąc wywołać iluzję, ukryć się, czy
sfałszować wspomnienia. Potrafi też przywołać duchy i zabić ułożyć zmarłych do
snu, czy uciszyć śmierć gestem. Rzadko jednak ma okazję korzystać z tych mocy.
Walka
mieczem idzie mu doskonale, jednak zdecydowanie preferuje łuk. Woli trzymać się
z dala od przeciwnika i manipulować mgłą, by ukrywać przyjaciół na polu walki.
Poza tym, nie bardzo widzi mu się podchodzenie do potworów na bliżej niż pięć
metrów.
Jest
zabawowym chłopakiem, ciągle popisuje się magicznymi sztuczkami, których
nauczył się pod okiem ojca. Jest też głośny i wszędzie go pełno. Gdyby mógł
rozsadziłby cały domek Hekate, swoją energią. Dlatego wyżywa się na gitarze,
którą kiedyś przeszmuglowali mu chłopcy od Hermesa. Jeśli chodzi o przyjaciół
jest lojalny wobec nich. Jeszcze nigdy się nie zakochał, bo czeka na tą jedyną.
Poza uczuleniem na potwory, ma
alergię na pszczoły.
Wizerunek: Niall Horan
Tutuł: Queen - A Kind Of Magic
Cytat: Hans Dieter Betz, Wstęp do The Greek Magical Papyri in Translation, Including the Demotic Spells.
Nie przepadam za zaczynaniem wątków, ale jak ktoś podsunie dobry pomysł to czemu nie.
Tutuł: Queen - A Kind Of Magic
Cytat: Hans Dieter Betz, Wstęp do The Greek Magical Papyri in Translation, Including the Demotic Spells.
Nie przepadam za zaczynaniem wątków, ale jak ktoś podsunie dobry pomysł to czemu nie.
Siedziała na trybunach na arenie i obserwowała treningi innych herosów. Nie była zbyt dobra w walce, jedyne co potrafiła to strzelanie z łuku, co nie przydaje sie oczywiście przy bliższych potyczkach z potworami. Nie przepadała za przemocą, była raczej pokojowo nastawiona do wszystkiego. Była totalnym przeciwieństwem swojej starszej siostry, która zgarnęła jej pewnie całą genetyczną 'waleczność' z przed nosa, a jej zostawiła jedynie zamiłowanie do sztuki oraz ksiażek. Zmarszczyła nieznacznie brwi, kiedy tak patrzyła na kolejne walki półbogów i na to ich wymachiwanie mieczami oraz innymi rodzajami broni. Wiedziała, że zbyt dużo się nie nauczy dzieki takiemu gapieniu się, jednak nie miała zamiaru, ani motywacji na to żeby z teorii przejść do praktyki i zacząć próbować chociaż podstaw szermierki. Skrzyżowała ręce na piersiach i już znudzona wlepiła spojrzenie fiołkowych oczu w niebo.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
Słysząc, że zaczęła się następna walka znów wlepiła spojrzenie w stronę areny. Skrzywiła się nieznacznie, widząc jak syn Aresa uderzył swojego partnera w krzyż, a ten upuścił miecz. To musiało go zaboleć. Wodziła spojrzeniem za chłopakiem, który właśnie wszedł na trybuny i polozyl sie na miejsach na plecach. Po chwili namyslu dziewczyna wstala i podeszla blizej, stajac tuz nad nim. Zlustrowala go powoli wzrokiem przekręcając przy tym nieznacznie głowę na bok. - W pewnym momencie obstawiałam, że z nim wygrasz, bo na to wyglądało, jednak coś ci nie poszło. - powiedziała od razu to co myślała, nigdy nie miała problemów z byciem szczerą. Na jej twarzy widniał cień uśmiechu.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
(Też uczę się łaciny ,ale na razie nie doszłam do "ognia"...To ten głupi internet ;-; Oczywiście Will się zgadza na wątek :D masz pomysł?)
OdpowiedzUsuń/Will
(Może Will będzie sobie szedł po lesie czy coś i zaatakuje go grupka synów Aresa (bo on im często robi kawały) i będą chcieli zrobić mu krzywdę w ramach zemsty i Elijah może mu pomóc :) zacznę jak chcesz )
OdpowiedzUsuńWłosy o jasnym odcieniu fioletu opadły jej na czoło przysłaniając oczy, jednak odgarnęła je szybkim ruchem ręki do tyłu. - To, że są tak 'zaprogramowani', to nie znaczy, że przwywiazują dużą uwagę do swojej taktyki walko, co również jest ważne. - wzruszyła ramionami. - Łuk? Oj tak, zdecydowanie strzelanie z łuku jest lepsze niż walka na miecze. - przyznała mu rację i pokiwała przy tym nieznacznie głową dla dodatkowego potwierdzenia swoich słów. Kiedy usłyszała jego wytłumaczenie o tym dlaczego przegrał zmarszczyła nieznacznie brwi zdziwiona. Nie spodziewała się usłyszeć takich słów z jego ust. Obserwowała chłopaka, gdy się podnosił. Odchrząknęła cicho zakrywając usta pięścią i odzyskując tym samym język w buzi. - Ano, jakoś nie było okazji. - mruknęła.- Charlie Whiltierna. - przedstawiła się w końcu i ujęła jego dłoń żeby ją uścisnąć. - Miło mi cię poznać. - dodała jeszcze po chwili i uśmiechnęła się szeroko, w jej policzkach pojawiły się dołeczki.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
Aiden po tylu kłótniach w ciągu tak krótkiego okresu czasu miał po prostu dosyć. Czuł się tak, jakby znowu był wyprany z jakichkolwiek emocji, których zaczął doznawać przebywając na Obozie. Może to po prostu było dla niego za dużo. Uważał, że nie zasługiwał na szczęście, więc w pewnym momencie wszystko musiało się zepsuć. I to był moment, w którym zastanawiał się, czemu jeszcze nie przywykł do takich sytuacji. Z Brae wszystko zawsze się ułoży, a przynajmniej miał taką nadzieję, ponieważ była dla niego jak siostra, ale inni to już nie to samo. Choć jako syn Hadesa posiadanie więcej niż jednego przyjaciela było nieprawdopodobne. Zapewne to było jego przeznaczenie.
OdpowiedzUsuń- Beznadziejnie - mruknął do siebie, patrząc w tafle jeziora. Kochał siedzieć na pomoście i medytować, a dookoła słychać było tylko ciszę.
|Aiden|
Widziała jak chlopak na nią intensywnie patrzył, wiec mimowolnie jej policzki spłąnęły szkarłatnym rumieńcem. - Dziękuję, miło slyszec. - Nie przestawala sie delikatnie uśmiechać. Lustrowala go cały czas spojrzeniem o kolorze fiołków. - Tak, racja, łuk jest idealny. - Przyznala mu racje przysluchujac sie uważnie wszystkiemu co mówił. - Zaklęcia? - uniosla pytająco brwi. - Jestes synem Hekate? - Zapytala zaciekawiona. Kiedy chlopak wyczarowal motylka nabrała głęboko powietrza w płuca zafascynowana ta sztuczka. Czegoś takiego jeszcze nie widziala. Zmarszczyla smiesznie nos, gdy motyl na nim usiadł. Z jej gardla wydobyl sie cichy chichot, kiedy stworzenie niespodziewanie zniknęlo.- Imponujące. - szczerzyła sie teraz szeroko ukazujac przy tym swoje białe zeby. - Też chcialabym tak potrafić. - westchnela cicho.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
Will szedł po wydeptanej już leśnej ścieżce i pogwizdywał wesoło,oglądając otaczający go las. Lubił spacerować,podobało mu się to,że nie musiał się śpieszyć czy zagadywać kogoś rozmową. W jednej chwili rozkoszował się ciepłem promieni słonecznych na skórze,a w następnej leciał już na pobliskie drzewo. Zmarszczył brwi,unosząc wzrok i ujrzał wredny uśmiech blondyna z domku Aresa,którego niegdyś niemal spalił żywcem. Otaczała go czwórka jego najlepszych "kumpli",których mózgi były wielkości orzechów laskowych.-Dawno się nie wiedzieliśmy,Ignis,stary kumplu-powiedział,prychając śmiechem. Will wywrócił oczami,dyskretnie starając znaleźć jakąś drogę ucieczki-nie chciał się bić ani nic w tym stylu i na pewno nie miał zamiaru ponownie używać swoich mocy.-Jasne. To był piękny okres w moim życiu ,ale skończył się jak zobaczyłem twoją twarz.-uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób. Wiedział jednak ,że tym razem nie miał co grać na czas,bo praktycznie nie było szansy na obecność innego herosa w lesie.
OdpowiedzUsuń/Will
Mięśniak burknął coś pod nosem,kiedy Will usłyszał nieznajomy męski głos. Po jego prawej stał dość wysoki blondyn,który przypatrywał się to jemu,to synom Aresa. Zamrugał kilkakrotnie gdy zobaczył jak oczy nieznajomego świecą się w dziwny ,niemal przerażający sposób,a wokół niego formują się szeregi duchów. Owszem Will widział już całą masę szokujących umiejętności herosów,ale to było naprawdę niezwykłe. Uśmiechnął się lekko ,gdy tamta banda uciekła w popłochu. Kiedy blondyn upadł na ziemię ,skrzywił się lekko i szybko do niego podbiegł. Ukucnął,kładąc chłopakowi rękę na ramieniu-Hej,wszystko dobrze? Zabrać się do szpitalika? Znam skrót,będziemy tam raz dwa.-wrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego,jak zawsze,kiedy się denerwował.
OdpowiedzUsuń/Will
-Jest dobrze-uśmiechnął się do niego lekko-Dziękuję Ci,jeżeli już o tym mówimy. Czasem niektórzy półbogowie potrafią być bardzo natrętni.-pokręcił głową wywracając oczami.-Will-podał mu rękę,szczerząc się.-Matko ,ale ja roztrzepany!-powiedział po chwili,uderzając się otwartą dłonią w czoło-Przecież mam tu trochę ambrozji...-wyjął małe pudełeczko z kieszeni i podał je blondynowi.
OdpowiedzUsuń/Will
-Ja wolałbym na razie pozostać żywy- zaśmiał się,kręcąc z rozbawieniem głową.-Kiedyś też poprosiłem Chejrona o pomoc ,bo miałem problem ze swoimi umiejętnościami...Z tym ,że ja po prostu nad nimi nie panuje. Trenowałem,trenowałem i cóż...niestety niewiele to pomogło-wzruszył ramionami lekko marszcząc brwi na nieprzyjemne wspomnienia.-Ale może z Tobą będzie inaczej,więc warto próbować-powiedział z optymizmem. Zawsze patrzył pozytywnie w przyszłość,dawało mu to pewną satyskację.
OdpowiedzUsuń/Will
- Czyli masz po prostu wrodzony talent do tego. - podsumowała i owinęła sobie na palcu jasny kosmyk włosów zaczynajac się nim bawić. Cały czas przyglądała się chłopakowi z uwagą nie kryjąc swojego zaciekawienia jego osobą. Rzadko kiedy miała szanse spotkać kogoś takiego jak on. W porównaniu do niej on miał jakąś użyteczną moc, a tacy ludzie zawsze ją intrygowali. Dotknęła drachmy, którą wyjął z kieszeni, domyślała się co syn Hekate miał zamiar zrobić, więc obserwowała uważnie monetę, która po chwili zniknęła z jej oczu. Z jej gardła znów wyrwał się cichy śmiech, gdy chłopak 'wyjął ją zza jej ucha'.- Dziękuję. - wzięła od niego drachmę i posłała mu ciepły uśmiech. - Magia ma swoją cenę. - mruknęła cicho słysząc co powiedział, po czym zrobiła pare kroków w tył w stronę zejścia z widowni.- Jestem całkowicie za, nie przepadam za tym miejscem. - stwierdziła wzruszając przy tym nieznacznie ramionami.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
-No tak....znam nieźle dzieci Hadesa...-mruknął pod nosem spoglądając w niebieskie niebo i uśmiechnął się.-Matko jak ja kocham takie ciepło. Jestem Synem Hefajstosa-powiedział i mrugnął do chłopaka podnosząc z ziemi wysuszoną szyszkę. Skupił na niej całą swoją uwagę. Chwilę potem stanęła w niewielkim ogniu. Will panował nad nim,więc nawet nie parzyła go w dłoń.-Przez ogień podpadłem tamtemu gostkowi-powiedział cicho,zaciskając dłoń na szyszce i jednocześnie gasząc ją.
OdpowiedzUsuń/Will
Skinęła uprzejmie głową w stronę chłopaka, gdy puścić ją przodem, zeszła z trybun i skierowała się do wyjścia z areny. - Te ćwiczenia powinny ci pomóc w kontrolowaniu swoich umiejętności, Chejron na pewno wie co dla ciebie będzie najlepsze. - stwierdziła cicho, schowała ręce do kieszeni bluzy i zaradła lekko głowę do góry wystawiając ją bardziej na ciepłe promienie słońca. Dzisiejszy dzień był na prawdę ładny, mimo obecnej pory roku. - Moją matką jest Iris. - przyznała z uśmiechem słysząc jego pytanie.
OdpowiedzUsuń| Charlie. |
Will zaśmiał się na komentarz nowego kolegi. Naprawdę go polubił,wydawał się być ciekawą osobą.
OdpowiedzUsuń-Myślę ,że on preferuje gacie w serduszka-wyszczerzył się -A tak serio to po prostu mnie zirytował ,a ja nie do końca panuje nad emocjami i co za tym idzie nad ogniem-wzruszył ramionami,wzdychając ,bo nie był to jedyny raz kiedy stracił nad sobą kontrolę.
-Wolałbym posiadać umiejętność natychmiastowego przywołania armii duchów-dodał.-Od jak dawna tu jesteś? W sensie w Obozie?-zapytał po krótkiej chwili milczenia.
/Will
Aidena wyrwał z zamyślenia króliczek stworzony z mgły. Zamrugał kilkakrotnie, ale wyciągnął do stworzonka ufnie rękę. Króliczek dał mu się pogłaskać i choć nie był prawdziwi to serce chłopaka zmiękło. Podniósł na moment wzrok i jego oczy napotkały na niebieskie tęczówki, których nie znał. Blondyn się mu przyglądał z uśmiechem. Aiden założył, że to on musiał wyczarować to stworzonko, więc uśmiechnął się do niego w zapraszającym geście.
OdpowiedzUsuń|Aiden|
Aidena wyrwał z zamyślenia króliczek stworzony z mgły. Zamrugał kilkakrotnie, ale wyciągnął do stworzonka ufnie rękę. Króliczek dał mu się pogłaskać i choć nie był prawdziwi to serce chłopaka zmiękło. Podniósł na moment wzrok i jego oczy napotkały na niebieskie tęczówki, których nie znał. Blondyn się mu przyglądał z uśmiechem. Aiden założył, że to on musiał wyczarować to stworzonko, więc uśmiechnął się do niego w zapraszającym geście.
OdpowiedzUsuń|Aiden|