.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Krýo Chályva

   Gdyby jeszcze pół roku temu ktokolwiek powiedziałby Miri, że będzie spędzać cały dzień na czytaniu, popukałaby się mocno w głowę, a potem żałowałaby, ze względu na ból czoła. Litery bez przerwy rozmazywały się jej przed oczyma i co rusz pytała sama siebie co za masochista to napisał, w końcu z tego co było jej wiadomo, wszyscy obozowicze cierpieli na tę samą przypadłość.
   - Jakby nie dało się tego zapisać greką - mruknęła pod nosem łowczyni i po raz kolejny wróciła do lektury. To nie miało sensu. Ktoś z obozowiczów schował w jaskini w pełni zapisany po angielsku notes, a to znaczyło, że albo chciał coś ukryć, albo ma teraz świetną zabawę orientując się, że nieznany złodziejaszek go wziął i próbuje odczytać. Gdyby miała sama rozsądzić, stawiałaby na tę drugą opcję, mimo wszystko nie zostawiła zeszytu, nie zniszczyła go, a tylko zabrała do Wielkiego Domu. Nie zapytała również o zdanie Dionizosa ani Chejrona. Jakby instynktownie uznała, że nie powinno ich to obchodzić. Łowczyni czasem za bardzo zdawała się na siebie zamiast na ogólnie przyjęte normy.
   Zeszyt opisywał historię rodem ze snów szaleńca. Skomplikowane metafory przeplatały się z mitologicznymi bestiami o pomieszanych kończynach, a akcja toczyła się wokół ciemnookiego niemowlęcia. Niemowlę nazwane zostało Krýo Chályva i jego jedynym przeznaczeniem było odnaleźć grupę wybrańców i stać się ich bronią. Miri co rusz miała wątpliwości, czy chce czytać dalej ten stek bzdur, ale mimo to nie odłożyła książki i choć ból głowy nie dawał o sobie zapomnieć przedzierała się przez zamoknięte stronice. Lekturę przerwał jej dopiero jeden z najmłodszych herosów, przypominając, że za moment zaczynają się zajęcia.
   Zawsze wysyłano do niej najmłodszych na wypadek gdyby spała i miała opanować się tylko ze względu na wiek budzącego. W końcu żal skrzywdzić dziecko, a starsze jakoś się wyleczy. Łowczyni ruszyła na polanę, gdzie już czekał na nią niewielki tłumek herosów obdarzonych darem.
   - No to co, zaczynamy - uśmiechnęła się, a obecnych przeszedł dreszcz niepokoju.

   - I właśnie dlatego nie lubię nimf - rzucił ktoś przy sąsiednim stoliku, demonstrując kompletnie przemoczone ubranie i fryzurę. Miri wgryzła się w jabłko. Że też te obrzydliwie przeurocze stworzenia nigdy się nie znudzą. Łowczyni dostrzegła rękę uporczywie machającą jej przed oczyma, odepchnęła ją.
   - Nudzimy Cię? - zapytał Logan, jeden z jej współlokatorów. Do dziś nie podobało jej się, że straciła prywatną łazienkę, ale nie wspominała już o tym głośno, przynajmniej dopóki mężczyzna pamiętał sprzątnąć włosy łonowe z odpływu.
   Miała ochotę powiedzieć, że tak albo zapytać co to za różnica, ale zamiast tego rzuciła krótkie:
   - Nie.
   Mężczyźni wrócili do rozmowy, a Miri pogrążyła się w rozmyślaniach na temat zeszytu. Głowa bolała ją na samą myśl o dalszym czytaniu, z drugiej strony nie potrafiła odpuścić i przejść nad znaleziskiem do porządku dziennego. Coś było nie tak, ale kobieta nie potrafiła stwierdzić co.
   No dalej Flaved, wysil tą swoją mózgownicę i skorzystaj z ponad trzydziestu lat doświadczenia - niestety mimo napomnień mózg nie chciał współpracować. Miała jeden pomysł, tylko jeden, ale był zbyt prosty, zbyt oczywisty i nikt nie miałby wątpliwości, że kompletnie nierealny.
   Ocknęła się dopiero w chwili, gdy zobaczyła biegnącego do stołówki chłopca, co więcej kierował się do stolika nauczycieli. Zatrzymał się, zlustrował wszystkich wzrokiem najwyraźniej namyślając się o co może chodzić, po czym wybrał Chejrona.
   - Chejronie... Musisz coś zobaczyć... Przy głównej bramie...
   Wszystko działo się szybko. Centaur wstał, a zaraz za nim cały tłum. Dionizos podniósł głos i herosi usiedli, Miri natomiast wybiegła. Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, gdyby tak było w rzeczywistości łowczyni nie miałaby szans na spokojne życie wieczne. Nie potrafiła poruszać się szybciej od Chejrona, dlatego zostawił ją sporo w tyle. W głowie miała już wizję tego co zastanie na miejscu - ciemnookie niemowlę, rzeczywistość była jednak nieco inna.
   Pod bramą leżała skulona dziewczyna. Na oko mogła mieć nieco poniżej osiemnastu lat. Jej wychudzone ciało pokryte było nie tyle ranami, co okropnymi bliznami, jakby ktoś bardzo nieumiejętnie je zszywał. Łowczyni jeszcze zanim podeszła była pewna, że nie żyje, nie potrafiła jednak wpaść na pomysł dlaczego, skoro nie widziała zbyt groźnych obrażeń na zewnątrz. Dopiero po chwili zerknęła na biodra kobiety i w głowie pojawił się wyrok, pogruchotana miednica. Chejron trzymał ciało jeszcze moment, zerknął za bramę, gdzie nie było już nawet widać bestii odpowiedzialnej za śmierć, po czym zarządził pogrzeb.

   - Jak myślicie, czyje to było dziecko? - spytała Miri.
   - Najprawdopodobniej nie dziecko, a wnuczka, inaczej miałaby problem z radzeniem sobie na zewnątrz tak długo - odparł Chejron, który najwidoczniej przeszedł już nad faktem do porządku dziennego, bo minutę wcześniej opowiadał sobie dowcipy o satyrach razem z Dionizosem.- Nie masz czym się przejmować, nie mieliśmy na to wpływu.
   - Wiem i nie przejmuję się - powiedziała łowczyni zgodnie z prawdą. Zwyczajnie, chyba czuła się zawiedziona, że dziewczyna nie okazała się ciemnookim niemowlęciem. Nie była też w ciąży, więc wykluczone zostały wszelkie możliwości połączenia jej z zeszytem. Flaved wciąż stała w punkcie wyjścia. Najłatwiej byłoby założyć, że ktoś zrobił sobie z niej kiepski kawał, ale Miri nie potrafiła w to uwierzyć, a może po prostu nie chciała. W końcu wtedy musiałaby przyznać przed samą sobą, ile straciła czasu. Wróciła do pokoju i chwyciwszy przybory toaletowe ruszyła do łazienki, gdy nagle zamarła w pół kroku. Cofnęła się jeszcze raz do sypialni, gdzie na niepościelonym łóżku leżał gaworzący tobołek z karteczką Krýo Chályva, zaś zeszyt, który z pewnością włożyła pod trzecią deskę od północnej ściany, zniknął.

[Powoli wracam. Na nowe wątki jestem chętna, stare wolałabym zamknąć, bo odgrzebywanie czegoś po tak długim czasie zwykle nie kończy się dobrze.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz