Po prawie całym
dniu zastanawiania się udało mu się wymyślić jedną rzecz - naszyjnik. W głowie
w mgnieniu oka opracował i zaplanował co zrobi i jak to zrobi. Po pierwsze
musiał skonsultował się z synem Hefajstosa czy mógłby pożyczyć parę narzędzi a
najlepiej to czy pracownie też. Trochę się potargował i w końcu doszli do
porozumienia.
Geranon gdzieś w
swoich znaleziskach wyszukał sam srebrny naszyjnik bez zawieszki. Srebro nie
było brudne, ale i tak je oczyścił i na tyle ile się dało to je wypolerował. A
więc miał już pierwszą część, teraz potrzebował jeszcze wykonać medalik.
Wykonał formę która była kształtu księżyca w fazie sierpa. Później roztopił
parę kawałków srebra i wlał je w formę następnie ostudził drobny księżyc no i
teraz zaczynała się ta całkiem interesująca część. Używając swojej umiejętności
stworzył jakby drobny promyk światła. Włożył go do księżyca i zamknął
szkiełkiem również w kształcie sierpa. Wyglądało to niczym esencja słońca zamknięta
w medaliku.
Kolejnym punktem
na liście do zrobienia było stworzenie pudełka do tego prezentu, a jeśli chodziło
o drewno to całkiem dobrze mu z tym szło, więc mógł sam wykonać szkatułkę.
Zajęło to kolejny dzień, by wykończyć wszystko. Czyli wszystkie rzeźbienia i
pracę plastyczne czyli malowanie. To co było pewnego rodzaju dodatkową
atrakcją, to to, że wyrzeźbiony na wieczku pudełka krajobraz był taki sam jak ten na tabliczce
którą Geranon dał Brae jednego z pierwszych dni gdy się poznali (w ramach
przeprosin).
Gdy wszystko było już gotowe - wraz z miniaturowym czekoladowo wanilinowym ciastem. Było one tradycyjnie okrągłe - zrobione z kilku warstw. Spód Geranon zrobił z biszkoptów, pierwsza warstwa to był krem czekoladowy( nutella, roztopiona czekolada wymieszana z bitą śmietaną oraz orzechami). Kolejna warstwa zrobiona z też kremu tym razem jednak wanilinowego. Na koniec 'ciasto' oblane zostało czekoladą, i posypane delikatnie wiórkami kokosowymi Dobrze, że kucharz użyczył mu na trochę kuchni, a bynajmniej jedną ladę i piekarnik, bo bez tego nie wiedziałby co ma robić. Zdobył też świeczki z jej wiekiem (te cyferki, ponieważ te standardowe nie zmieściłby się).
A więc.. wybrał się do jej domku w nadziei, że tam ją zastanie. Był nawet ubrany w białą koszulę, by podkreślić że nie jest to zwykły dzień. Zapukał do drzwi i jedyne co pozostało to czekać na córkę nocy.
---------------------------------------------------------
Fajnie by było jakbyś się Brae przyłączyła, ale jak nie da rady, to nie ma problemu, Geranon zostawi prezent pod drzwiami (albo gdzieś koło jej domu, gdzie to znajdzie)
Siedziała, a raczej leżała w swoim domku gapiąc się w sufit. Zamyslila sie. W końcu miala dzisiaj urodziny, była starsza o następny rok. Westchnela cicho i przymknela na chwilę błękitne oczy, nie przepadala za tym dniem, tak samo jak nie obchodzila go jakoś szczególnie. Cały czas odruchowo drapała swojego cienia za uchem, który przyjal forme wielkiego kocura i drzemał mruczac przy tym cicho. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, zmarszczyla zdziwiona brwi, po czym w końcu powoli zwlokła sie z łóżka. Nie spodziewala sie żadnych gości. Mało kto wiedział o jej urodzinach. Otworzyła drzwi i zauważyła Geranona. Przekreciła nieznacznie glowe na bok.- Czesc. - Przywitała sie, na widok chlopaka na jej twarzy pojawił sie delikatny usmiech. Zlustrowała go wolno spojrzeniem i zmarszczyla brwi jeszcze bardziej, widzac w co jest ubrany i co ma przy sobie. Nie ukrywala zdziwienia, które malowało sie na jej twarzy i po prostu zabrakło jej słów.
OdpowiedzUsuń( Wchodze na blog, a tu taka niespodzianka xd Miło że ktoś pamiętał o tym c: <3 Odpisać będę odpisywać jak uda mi sie wejść na bloga, bo w sanatorium jestem i mam malo neta, chociaż będzie sie coś działo na blogu :p )
| Brae
- Cześć. - Uśmiechnął się się do niej szczerze i wręczył jej szkatułkę. - Wszystkiego najlepszego. - Wydawało się jakby teraz promieniał jeszcze bardziej niż w inne dni. No w końcu nie na co dzień ktoś z obozu miał urodziny. - Przygotowałem miniaturowy tort, bo chociaż taki musi być. -Dzień powoli chylił się ku snu, czyli nastawała jej ulubiona pora. - Mam jeszcze drobną niespodziankę, ale całą drogę musisz mieć oczy zamknięte, ok? - Przygotował coś jeszcze nad jeziorem i dlatego właśnie tam chciał ją zabrać.
OdpowiedzUsuń(Ja też pewnie trochę będę wolno odpisywał, i ogólnie przepraszam, że tak późno, ale jakoś tak nie zaglądałem tutaj od rana i nie zauważyłem nawet kiedy odpowiedziałaś)
|Geranon|
Wziela od niego niepewnie szkatulke, zdziwiona tym całym zdarzeniem.- Dziękuję. - wyszeptala w końcu odzyskujac mowe. Rzadko kiedy dostawala jakieś prezenty. Na jej twarzy pojawił sie trochę większy usmiech, ciężko jej bylo być jak zwykle poważną, widziala jak chłopak wręcz promienial, nie chciała psuć mu humoru. Zerknela na skrzyneczke, która miala w rekach.- To na prawdę dla mnie? Mogę ją otworzyć? - palnęła, zadala takie oczywiste pytania, które pierwsze przyszło jej do głowy marszczac przy tym nieznacznie brwi.- Jeszcze jakas niespodzianka? - Zapytala zszokowana. Nie obchodzila jakoś szczególnie urodzin, nigdy, więc to co sie działo bylo dla niej dość zadziwiajace.
Usuń( Luzik, ja bede odpowiadać jak zauwaze, ze cos jest, ale jakbym dlugo nie odpisywala, to na gg możesz mi tam o tym napomknąć, bo tam często jestem. )
| Brae.
- Tak dla ciebie i oczywiście, że możesz otworzyć. - Odparł spokojnie, absorbując jej szczęście. Zupełnie tak jakby to on zaraz miał otworzyć prezent i spotkać się z jakąś niespodzianką. - Tak, coś niewielkiego, ale pierw chyba już dam ci zobaczyć ten prezent. - Zażartował nieco, bo przecież nie mógł jej teraz nagle nie pozwolić zobaczyć co jest w szkatułce. Przyglądał się jej, mając nadzieję, że spodoba się jej naszyjnik.
Usuń|Geranon|
Poslala Geranonowi usmiech slyszac co powiedzial. Odruchowo zagarnela za ucho czarny kosmyk wlosow. Wziela głęboki wdech i otworzyla powoli szkatulke zagladajac do jej środka. Kiedy zauważyła naszyjnik wziela gleboki wdech.- Ojej...- mruknela cicho zszokowana.- jest wspaniały. - Przyznala szczerze usmiechajac sie szeroko. Wyjela naszyjnik z pudeleczka przyglądając sie mu lepiej, nie mogla sie na niego patrzec na ten lśniący, miniaturowy księżyc. - Dziękuję. - spontanicznie podeszla blizej chlopaka, przytulila go lekko w podziękowaniu i cmoknęła w policzek, po chwili odsunela sie od niego kawałek.- Zapniesz mi go? - Uniosla pytajaco brwi. Prezent bardzo jej sie podobał, nigdy nie dostała czegoś podobnego. Zdecydowanie miala dzisiaj przez to wszystko dobry humor.
Usuń| Brae.
To czego nawet nie wiedział Geranon to to, że światło zamknięte w owym naszyjniku świeciło jaśniej gdy on był bliżej i mimo iż on byłby daleko to nadal wydobywało by się z wisiorka światło po prostu tylko mniej intensywne. Mimowolnie policzki zrobiły mu się nieco czerwone, ale szybko to opanował i kiwnął głową na znak, że jej pomoże. Zapiął prezent i gdy to zrobił powiedział - A więc teraz druga część, ale zamknij oczy, dobra? - A więc gdy dziewczyna zamknęła oczy zaczął ostrożnie prowadzić ją nad jezioro. Gdy dotarli na miejsce powiadomił ją o tym i odparł, że może otworzyć już oczy. - Pod jednym z drzew nie do końca blisko samej wody leżał a la piknikowy koc a nad nim krążyło parę kuleczek światła, które rzecz jasna wcześniej chłopak sam przygotował. Udało mu się też wysłać parę nad jezioro, gdzie ich blask odbijał się w tafli wody. - No a więc teraz czas chyba by zdmuchnąć świeczki. - Zapalił obie zapalniczką, jako że ognia już nie kontrolował. - Pamiętaj by pomyśleć życzenie. - Możliwe iż było to nieco dziecinne, ale przecież dzień urodzin to dzień w którym byliśmy jeszcze drobnymi malutkimi niemowlakami i poniekąd urodziny to tak jakby cofanie się do tamtych dni. Ściślej mówiąc to świętowanie tamtego dnia, ale mniejsza o to. Po prostu w tym dniu można było być nieco dziecinnym.
Usuń|Geranon|
Zasmiala sie cicho widzac jak naszyjnik zaswiecil sie mocniej, kiedy sie do niego zbliżyła. Odgarnela wlosy na jedno ramie, kiedy zapinal jej naszyjnik.- Zgoda... Tylko nie pozwól mi na coś wpaść...-mruknela i skinela lekko głową. W koncu zamknęła oczy, trochę sie obawiala ze może sie po drodze o coś potknac. Czekała jednak cierpliwie, aż chłopak powiedzial jej ze sa na miejscu. Otworzyła oczy rozgladajac sie dookola. - Wow. - stwierdzila z uznaniem widzac to co przygotował.- Nie musiales tego przygotowywać. - Mruknela cicho, trochę speszona ta sytuacja. Nie była przyzwyczajona do takich niespodzianek. Wziela głęboki wdech, kiedy jeszcze zauważyła tort i świeczki.- No dobrze. - Zamyśliła sie chwile i zdmuchnela swieczki. Po chwili wyprostowała sie i uśmiechnęła sie do Geranona.- Dziękuję. - Wyszeptała cicho, była mu wdzięczna za to, ze pamietal o jej urodzinach. W sumie nie oczekiwala, ze cos dostanie tego dnia. Zerknela kątem oka na latające światełka.- Sam je stworzyles? - Zapytala zaciekawiona.
Usuń| Brae.
- Wiem, że nie musiałem, ale gdybym nic nie przygotował to byś prawdopodobnie ten dzień spędziła jak każdy inni, a to jest wyjątkowy dzień, więc trzeba go tak też traktować. - Kąciki ust uniosły się ku górze tworząc pogodny uśmiech na jego twarzy. - Tak to byłem ja. - Zaśmiał się nieco, po czym zaproponował. - To co zjemy mini ciasto urodzinowe? - Podszedł do przygotowanego miejsca usiadł po turecku i przekroił ciasto na pół, po czym wziął twa papierowe talerze i gdy i ona już usiadła wręczył jej jedną połówkę. - Wiem, że nie bardzo przepadasz za jedzeniem , ale spróbujesz chociaż? - Zrobił proszącą minę, której ciężko było odmówić.
Usuń|Geranon|
Wzruszyla tylko nieznacznie ramionami, zazwyczaj spędzała ten dzień jak kazdy inny, chociaż ta odmiana była dla niej na prawdę mila. - Ciasto też sam zrobiles? Talenciarz.- zasmiala sie cicho i usiadła obok niego na ziemi. Wziela swój kawalek ciasta i zlustrowala je szybkim spojrzeniem.- Dziękuję. - Uśmiechnęła sie do niego lekko, a na jej policzkach pojawiły sie nieznaczne dołeczki. - Specjalnie dla ciebie spróbuje. - Przyznala widzac jego proszaca mnie. Zjadła troche ciasta, po czym zerknela na chlopaka.- Bardzo dobre.
Usuń| Brae.
- Nie dałbym nikomu innemu zrobić tego ciasta - Uśmiechnął się do niej. - Dziękuję, starałem się żeby wyszło jak najlepiej. - Czuł jakby serce otulane było przez przyjemne ciepło. Od śmierci swojej mamy, nie obchodził urodzin. Może sprawiał sobie jakiś drobny prezent w postaci specjalnego dania, ale głównie na tym się kończyło. Z resztą nie czuł potrzeby by obchodzić ten dzień w bardziej świąteczny sposób. Owszem traktował jego wartość bardzo poważnie, ale uważał, że nieszczególnie potrzebuje imprezy. Inni byli ważniejsi. Siedzieli tam jeszcze trochę, rozmawiali. Pora była już późna dla niej była normalna, ale on zaczynał powoli odpływać. Walczył z tym. Nie chciał iść, ale w końcu przeprosił ją i powiedział, że nie da rady już dłużej. Tym bardziej, że kilka nocek zarwał ostatnio.
Usuń|Geranon|