.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

piątek, 21 listopada 2014

"Dopóki walczysz jestes zwyciezca" - Jonathan Christopher Lorenz



 Jonathan Christopher Lorenz | 18 lat | syn Nemezis | ma błogosławieństwo Hadesa | walczy mieczem obusiecznym | urodziny 28.01 |


Patrzyłam na młodzieńca. Szczęśliwy, z grupka przyjaciół. Zalotne spojrzenia dziewczyn, wspólnie wychwalające jego wygląd. Szkoda ze nie charakter. Jego budowa...rzeczywiście mają co. Czekoladowe włosy, błękitne głębokie oczy, wysoki i szczupły. Sprane dżinsy, z wytartymi kolanami. W kieszeniach ręce, w ten delikatny sposób okazuje swoją wyższość. Na twarzy uśmiech, nieco ironiczny mówiący "spróbuj ze mną zadzierać a oberwiesz. Zemsta będzie słodka. Jak nie teraz w przyszłości". Aż szkoda odbierać mu życie... Ale to moje zadanie. Jego miejsce nie jest tu; energiczny dyslektyk nie pasuje do wielkiego zaludnionego miasta. A gdzie indziej mógłby pójść? Jego nietypowe zdolność znikną tutaj... Przed zachodem słońca nie może już go tu być.
~***~
Jonathan rzuca plecak na podłogę w pokoju. Ojciec nie wrócił jeszcze. Matka nie żyje. Ja muszę go zabić. Podążam za chłopakiem. Nie ma bliskiej rodziny, nikt nie będzie za nim rozpaczać. Czesc wyrzutów sumienia z głowy. Szesnastolatek lekkim krokiem idzie do kuchni. A jednak tuż przed wejściem przystaje. Z salonu dobiegają rozmowy. Wchodzi do pokoju. Dwójka nieznajomych patrzy na niego w oczekiwaniu. Wysoka dziewczyna i dobrze zbudowany chłopak. Cisza. Słychać bzyczenie muchy.
- No nie zapytasz sie kim jesteśmy? - pytają żartobliwie, ale słychać w ich głosie nutę zawodu.
- Ja wiem ze jesteście... Nieznajomymi. Co mi przyjdzie wiedzieć jak macie na imię skoro widzę was pierwszy i pewnie ostatni raz w życiu - zaśmiałam sie w duchu. Jak dosłowne są te słowa. A przecież... Chce zobaczyć jak sobie z nimi poradzi. Chłopak w każdym słowie okazuje swą wyższość i inteligencje. Maskuje doskonale swą ciekawość, promieniejąca z całego ciała.
- Niezły jest - myśli na głos chłopak - czy on na pewno jest...
 - Kim ludzie, kim? - zaczyna sie denerwować albo po prostu daje upust komutowanym emocjom. - Zemszczę sie za tą niepewność.  Dziewczyna śmieje sie z jego podirytowania. Teraz to oni panują nad sytuacją.
- Słuchaj Jonathan... Jesteś jednym z nas. Twój ojciec rzeczywiście jest...pijakiem czy tez nie ale matka? Nie pamiętasz jej. Bo ona jest jedna z bogiń z mitologii. Kojarzysz o co chodzi? - patrzą na niego w wyczekiwaniu. Liczą na jego inteligencje. Po jego twarzy rzeczywiście... Chyba zrozumiał. 
- Czy to ma jakiś związek z moim życiem? Wpłynie na mój los? - niepewnie kontynuuje temat.
- Gościu! Będziesz teraz mieszkał w zajefajnym obozie herosów. Walczył pisał whatever... Okaż troche radości! - chłopak wręcz podskakują na fotelach... Ale czy dobrze usłyszałam? Przeniesie sie z tego obrzydliwego miasta... Może nie jest konieczne. W jednej chwili ulatniam sie z pokoju i staje przed władca krainy śmierci. Przedstawiam mu sytuacje... Hades łatwo nie zmienia wyroków ale na pewno nie będzie chciał uśmiercić jednego herosa. Gdy na jego ustach pojawia sie, nie, nie uśmiech, to za wiele powiedziane ale potakniecie, z miejsca znikam. Odnajduje Jonathana, który odnajduje sie powoli w obozie. Szepcze mu do ucha: nie wiem kto jest twoją matką ale masz na sobie od dzisiaj błogosławieństwo Hadesa. Minąłeś sie ze śmiercią. I odchodzę zapominając o chłopaku. Teraz będzie w swoim świecie. 

~***~
Kontakt:
jamajka0152@gmail.com
gg:50997627

14 komentarzy:

  1. [Witamy ! Może jakiś wątek ? ]

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Nareszcie widzę twoje piękne kp *.* Wątek obowiązkowy, masz do wyboru spokojną Blair i żywiołową Allę. Cóż z Blair Jonathan mógłby się w coś wplątać, a z Allą potrenować czy coś... Zastanów się xd ]

    | Alla & Blair

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ja wiem... Znowu dzieci Aresa będą się nad nią znęcać, albo Jace z kimś będzie walczył czy coś xd Mogą też uciec z obozu, bo Blair może chcieć sprawdzić co z jej matką... ]

      | Blair

      Usuń
  3. Założyła plecak i wyszła z domu Posejdona. Było dość późno. Gwiazdy zawiatały na ciemnym niebie, a obóz patrolowały harpie. Blair wyjrzała zza ściany i podbiegła do przeciwległego budynku. Jej tętno przyspieszyło i rozglądnęła się niepewnie na boki. Harpie na szczęście jej nie zauważyły, ale mogły ją jeszcze wywęszyć. Znowu rzuciła się do biegu, ale stanęła przy Sośnie Thalii. Starała się złapać oddech. Nie potrafiła biegać parę kilometrów bez przerwy, a niektórzy półbogowie tego dokonywali. Odgarnęła czarne jak heban włosy z twarzy i spojrzała z przestrachem w stronę drzewa. Ktoś się o nie opierał. Przełknęła głośno ślinę. Już po niej. Dostanie jej się niezła kara, a mycie naczyń nie było zbyt przyjemnym zadaniem. Pan D. na pewno nie popuści. Zza drzewa wyszedł chłopak, który taksował ją wzrokiem. Mimowolnie na jej bladą twarz wpłynęły rumieńce. Czy on musiał świdrować ją tymi swoimi oczami w kolorze pogodnego nieba? Ona też mu się przyjrzała. Był przystojny. Czekoladowe włosy były zmierzwione, jakby co dopiero zsiadł z motoru, wysoki, szczupły i dobrze umięśniony. Sprane dżinsy z wytartymi kolanami, a w ich kieszeniach ręce. Blair założyła sobie kosmyk włosów za ucho i starała się ochłodzić policzki. Od chłopaka emanowała jakaś dziwna aura, jakby pragnął wiecznej pomsty czy śmierci. Z pewnością syn Hadesa. - Złamałeś regulamin. Nie wolno wychodzić po zmroku z domku. - Powiedziała, a potem sama zorientowała się, że ona też działała wbrew prawu. - Słuchaj. Pójdziemy na ugodę. Ja nie powiem, że cię widziałam, a ty nie powiesz, że mnie widziałeś. - Powiedziała i chciała wyminąć chłopaka.

    | Blair

    OdpowiedzUsuń
  4. [może wątek z Bashem albo Evangeline? c:]

    OdpowiedzUsuń
  5. Świst strzały przeszyła cisze leśną wokół Jo. Strzała trafiła w sam środek prymitywnej tarczy którą narysowała. Westchnęła cicho Wiedząc że to nie ma sensu. Mruknęła coś do siebie, podeszła do drzewa wyrwała strzałę i złamała ją na kolanie. Zdarła "tarczę" zła i rozglądnęła się wkoło. Była sama. Oparta o drzewo zjechała na dół. Zatraciła się w własnych myślach.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego dnia nie chciało mu się robić kompletnie nic. Rzadko miewał takie dni. Zazwyczaj nie potrafił przeżyć bez ćwiczeń, ale po prostu nie miał ochoty nawet na to, by wstać z łóżka. Jego brzuch domagał się jednak jedzenia, więc łaskawie podniósł się i ruszył do stołówki. Zjadł, napił się i po rozmawiał trochę z ludźmi, ale znowu ogarnęło go uczucie lenistwa. Mimo to zamiast do domku ruszył nad jeziorko. Słońce przyjemnie grzało, więc położył się na pomoście i nie myśląc o niczym, pogrążył się w lekki sen, z którego mógł go obudzić najcichszy szmer.
    /Sebastian

    OdpowiedzUsuń
  7. Zagrodził jej drogę. Otworzyła usta ze zdziwienia. Czemu nie mógł jej dać po prostu świętego spokoju? Spuściła wzrok, gdy chłopak się ukłonił i przedstawił. Syn Nemezis… Do tej pory nie spotkała żadnego jej potomka. – Blair Croisseux. – Powiedziała cicho i uścisnęła mu rękę. Była ciepła. Zwykle dzieci Hadesa miały lodowate dłonie. Spojrzała w jego oczy i ściągnęła lekko brwi. – Czemu chcesz za mną iść? Nawet nie wiesz dokąd zmierzam. – Powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Ta misja była zapewne samobójcza. Blair uzbrojona jedynie w parę sztyletów, nauczona dopiero podstaw walki, wybierała się w odwiedziny do swojej matki. Musiała sprawdzić czy żyje, bo nie odpisała na żaden z jej listów. Założyła ręce na piersi i rozglądnęła się po otoczeniu. Zobaczyła błysk latarki. Szybko popchnęła chłopaka w stronę Sosny Thalii i zatkała my usta dłonią. Harpie oddaliły się, ale jeszcze przez chwilę stała tak uważnie nasłuchując. Odgłosy natury zagłuszał jednak rytm serca Jace’a. Wypuściła z ulgą powietrze i odsunęła się od niego. – Przepraszam, ale nie mam zamiaru zostać przyłapana przez ciebie. – Wcelowała w niego palca. Tylko ją zatrzymywał i spowalniał. Westchnęła i zaczęła iść w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Stamtąd nie czeka jej żadna przesiadka, jedzie prosto do Nowego Yorku.

    | Blair

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnęła się słysząc jakiś głos. Po chwili zdała sobie sprawę że ten coś do mnie mówi. Speszona wstała - Wybacz. Zamyśliłam się. Miło mi. Jo z domku Iris. - Spojrzała na chłopaka. - Tak to prawda nie znamy się. Nie zbyt dużo osób mnie zna. - mruknęła tym razem rozglądając się wokół. - Nemezis to nie czasem bogini zemsty ? - zapytała unosząc jedną brew. Coraz więcej poznawała osób z strony "złej".

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh. Wybacz - uśmiechnęła się przepraszająco. Nie powinna tego tematu poruszać ale musiała się upewnić. - Tak jestem - Wzięła łuk do ręki i palcem przesuwała go po liniach zdobiących łuk. Gdy już doszła do końca naprężyła linie która po 2 sekundach puściła. Wydał ciężki dźwięk. Westchnęła - Długo już tu jesteś ? - zapytała patrząc na niego kątem oka.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  10. Sprawdziła rozkład autobusów. Kolejny miała za parę minut. Poprawiła plecak i czekała, aż pojazd nadjedzie. Nigdy nie podejrzewała, że opuści Obóz, jedyne bezpieczne miejsce dla osób jej pokroju. Wolała nie myśleć jaka kara ją spotka, gdy zostanie nakryta, albo wróci w nieodpowiednim momencie. Najważniejsze, że jechała tam sama. Pozbyła się tego chłopaka z ogona, który i tak nic nie wiedział o jej misji. Nie chciała, aby też dostał karę. O jej wyprawie wiedział tylko Arten, jej brat i jeden z nielicznych przyjaciół. Blair musiała zobaczyć co się dzieje z jej mamą. Nie znosiła być w niepewności. Ktoś, albo żyje, albo nie. Nie ma nic pomiędzy. Nagle poczuła zimno metalu na ramieniu i gwałtownie się obróciła. – Co…? – Wypuściła powietrze wraz z tym słowem. Czemu za nią poszedł? Chciał wpaść w kłopoty? Może ciekawość? Już miała zaprotestować i wziąć swoją broń, ale nie zdążyła, bo została wepchnięta do autobusu. Kolejny miała za pół godziny, a wolała nie marnować czasu. Wzięła broń ze stoickim spokojem, bo rzadko wybuchała gniewem i wsunęła ją za pasek. Piątka ludzi jechała z odludzia prosto do Nowego Yorku. Blair zajęła miejsce przy oknie, a Jace naprzeciwko jej. – Dziękuję. – Powiedziała i wpatrzyła się w mijane obiekty. – Czemu za mną poszedłeś? Wiesz w ogóle gdzie jedziesz i w co się pakujesz? – Zapytała i przerzuciła na niego wzrok swych morskich oczu.

    | Blair

    OdpowiedzUsuń
  11. (Jasne,jak najbardziej :P Zaczniesz proszę ? :D )
    -Chanel

    OdpowiedzUsuń