Thomas "Tom" Raven. 18 lat, urodzony 8 sierpnia. Syn Hebe, wnuk Afrodyty. |
Ma włosy wiecznie
potargane, w kolorze ciemnego blondu, których nie pozwala nikomu dotykać. Jego
oczy są ciemnobrązowe, często roześmiane. Wygląda młodo i niepozornie, często
się śmieje lub uśmiecha (głównie zawadiacko i sarkastycznie), jest wysoki i chudy, i nikt nie powiedziałby, że niebezpieczny.
Nie dorastał w trudnych
warunkach, ale też nie idealnych. Żył sam z ojcem, jedynym dorosłym, którego
tolerował. Miał problemy z ocenami w szkole; wszyscy myśleli, że to przez jego
sposób bycia, ale tylko nieliczni wiedzieli, że dysleksja i ADHD utrudnia mu
naukę. Jest porywczy i pyskaty, przez co miał wiele problemów z policją. Lubi
wzniecać bójki, jest jak mały chochlik powodujący zamieszki. Wiele razy wracał
do domu pobity i w złym humorze, czasem nawet pijany, ale nigdy nie podniósł
ręki na ojca, który na niego wrzeszczał i prawił kazanie za każde przewinienie.
-Jesteś półbogiem! – powtarzał chłopak uparcie,
wpatrując się w Thomasa, jakby wzrokiem chciał zmusić go do pójścia za sobą.
Tom zmarszczył brwi.
-Tak, a ty czarodziejem – zakpił. – Wracaj do domu,
młody.
Po czym odwrócił się i odszedł.
Młody chłopak często go
nawiedzał w szkole i na ulicy, za każdym razem powtarzając uparcie dwa słowa: jesteś półbogiem. Thomas z początku go
spławiał, nie odzywał się w ogóle lub kpił z niego i odchodził. Dopiero kiedy
powiedział ojcu, co wprawia go w zły humor, doznał nie lada szoku.
Ojciec opowiedział mu wszystko o obozie i o tym, że sam jest synem Afrodyty, nie zważając na niedowierzanie syna. Powiedział o tym, jak kiedyś też kazano mu iść za sobą i jak nie chciał tego zrobić.
Ojciec opowiedział mu wszystko o obozie i o tym, że sam jest synem Afrodyty, nie zważając na niedowierzanie syna. Powiedział o tym, jak kiedyś też kazano mu iść za sobą i jak nie chciał tego zrobić.
-I co cie przekonało? – spytał Tom, lustrując ojca
wzrokiem. Ten roześmiał się.
-Wyobraź sobie, że idziesz ulicą, a przed tobą pojawia
się ogromne coś pelikano-podobne z czerwonymi oczami i kłami w paszczy, którą
mógłby cię złapać na raz. Mały chłopak, który twierdzi, że jesteś półbogiem i
każe ci iść za sobą, to w takim momencie wybawienie.
Więc kiedy młody chłopak
pojawił się ponownie, Thomas nawet nie dał mu dojść do słowa. Machnął tylko
ręką i z westchnieniem powiedział „prowadź”. I tak w wieku siedemnastu lat
trafił do Obozu Herosów.
Z czasem Hebe go uznała.
Chłopak, który wyglądał na dziesięć lat starszego niż był, pewnego dnia obudził
się o te dziesięć lat odmłodzony. Nauczył się odmładzać swój wygląd, kiedy
tylko zechce, a później też cofać swoje rany. Wcześniej nie wiedział, że
dziewczyny chodziły za nim jak ogony tylko dlatego, że miał w sobie krew
Afrodyty i chyba wolał tego nie wiedzieć.
Ciekawostki:
♦ Ponieważ
Hebe na Olimpie pełniła funkcję
podczaszego, roznosiła nektar i ambrozję, Thomas potrafi sprawić, że w jego
torbie, plecaku (lub czymkolwiek, co ma przy sobie) się to pojawi. Próbował
również wyciągać z powietrza, ale mu się to nie udawało. I dalej nie udaje.
♦ Hebe
jest córką Zeusa i Hery, dzięki czemu Thomas zdobył sobie ich przychylność i błogosławieństwo
Zeusa.
♦ Opanował
do perfekcji strzelanie z kuszy i władanie mieczem.
♦ Ma
skłonności do picia alkoholu i palenia papierosów.
♦ Jest
sarkastyczny, wredny i pyskaty, nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela, tylko
paru znajomych.
♦ Często
wznieca bójki, ale nie tylko pomiędzy sobą a przeciwnikiem. Nakłaniał do bicia się innych.
♦ Jest
nieufny, trudno się z nim dogadać i usłyszeć więcej niż „jestem Thomas”.
♦ Lubi
koty i książki, ale wie o tym tylko jego ojciec.
♦ Potrafi
grać na gitarze.
♦ Trzęsą
mu się ręce odkąd pierwszy raz się upił.
♦ Nie jest całoroczny, ale wraca do domu tylko na miesiąc w ciągu roku.
♦ Uśmiecha się o wiele częściej niż inni, ale nie można go nazwać człowiekiem szczęśliwym czy wesołym. Uśmiech jest jakby jego tarczą, pod którą kryje się wiele różnych, sprzecznych i dziwnych emocji, który czasem sam nie potrafi nazwać czy określić, a tylko osoby, które znają go najlepiej, wiedzą, kiedy uśmiech zakrywa jakąś emocje.
♦ Nie jest całoroczny, ale wraca do domu tylko na miesiąc w ciągu roku.
♦ Uśmiecha się o wiele częściej niż inni, ale nie można go nazwać człowiekiem szczęśliwym czy wesołym. Uśmiech jest jakby jego tarczą, pod którą kryje się wiele różnych, sprzecznych i dziwnych emocji, który czasem sam nie potrafi nazwać czy określić, a tylko osoby, które znają go najlepiej, wiedzą, kiedy uśmiech zakrywa jakąś emocje.
_______________________________________
Kontakt ten sam, co u Elzy i Spark.
Chętna na wątki i powiązania ^^
Trafiłą tutaj niedawno, więc wciąż wszystko dookoła ją fascynowało. Nie do końca jeszcze wierzyła w to, że na prawdę znalazła się w Obozie dla półbogów i że co więcej spotkała tutaj swojego brata. Nie mogła usiedzieć w miejscu w domku Apolla, więc już od jakiegoś czasu spacerowała rozglądając się po okolicy. Przeczesała blond włosy ręką, które cały czas jej przeszkadzały i wpadały w oczy. Zaczynało to ją już porządnie irytować, zastanawiała się nawet czy może przypadkiem najlepiej nie będzie jeśli obetnie te wredne kłaki. Zawędrowała aż na arenę, gdzie niektórzy herosi trenowali walkę. Ona była w tym zupełnie zielona i pewnie nawet nie potrafiłaby odpowiednio utrzymać miecza. Rozejrzała się zaciekawiona dookoła, po czym bez dłuższego zastanowienia skierowała się w stronę małego budynku nieopodal. Podejrzewała, że musiała to być zbrojownia, Bellamy jej coś o tym wspominał, tak samo jak o tym, że powinna zacząć ćwiczyć. Kiedy tylko weszła do pomieszczenia o mało co nie wpadła na jakiegoś chłopaka. Pisnęła cicho przerażona tym spotkaniem 'czołowym' i spojrzała szeroko otwartymi oczami w kolorze błękitu na nieznajomego.- Przepraszam! - powiedziała szybko starając się uspokoić przyspieszony oddech.
OdpowiedzUsuńRuby.
OdpowiedzUsuńWziela jeszcze jeden gleboki wdech starajac sie względnie uspokoić, po prostu byla w szoku przez takie nagle wpadniecie na chlopaka. Zmruzyla lekko oczy slyszac pytanie herosa i otaksowala go wzrokiem. - Straszny? Z tym swoim chudym cialem? Nie... Chyba ze bys ubrał sie w jakas czarną peleryne z kapturem i wzial do ręki kose... Wtedy wygladalbys niczym śmierć, a to byłoby strasznie.- wypalila odzyskujac powoli swoja bezmyslna szczerosc. Nie była jakoś wielce wredna, po prostu zawsze mowila wprost wszystko co myslala, chociaż bie wszystkim sie to podobalo. - Ty też byłeś zaskoczony moim wpadnieciem tutaj... Wysttaszyles sie mnie? - Uniosla pytająco brwi rozbawiona, po czym wykrzywila nieznacznie usta w delikatnym uśmiechu.
Ruby.
(wątek ? C:)
OdpowiedzUsuń/Chanel
- Przykrywka? Czyli tak na prawdę w środku jesteś wielkim, masywnym facetem o mięśniach niczym góry? - zażartowała i uśmiechnęła się lekko. Blond kosmyki włosów opadły jej na czoło, jednak odgarnęła je szybkim ruchem ręki. - W sumie domyślam się, że pewnie walczysz lepiej ode mnie... ponieważ ja w ogóle nie potrafię walczyć, a ty chociaż wyglądasz na takiego który umie. - powiedziała po chwili namysłu ciągle lustrując chłopaka niebieskim spojrzeniem. - Straszne są... córki Afrodyty? - uniosła pytająco brwi i zerknęła w stronę herosek na które patrzył Thomas. Była tu nowa, nie znała się za bardzo jeszcze na tutejszych ludziach i ich zachowaniach, chociaż domyślała się o co może mu chodzić.
OdpowiedzUsuńRuby.
Zaśmiała się, a jej śmiech odbił się echem po pomieszczeniu. - No nie wiem czy to dobry pomysł, jeszcze bym zrobiła komuś krzywdę... albo sobie. - przyznała szczerze i wzruszyła ramionami. Na jej twarzy pojawił się następny szeroki uśmiech. Na prawdę była kiepska w walce, a Bellamy jakoś wiele jej nie nauczył do tej pory, chociaż że go o to prosiła wiele razy. Kiedy chłopak nachylił się do jej ucha, zadrżała nieznacznie. - Postaram się zapamiętać, aby trzymać się od nich i od ich paznokci z daleka. - stwierdziła kiwając przy tym powoli głową.
OdpowiedzUsuńRuby.
- Dobrze, postaram sie zapamiętać. - Stwierdzila z usmiechem ciagle wręcz przyklejonym do twarzy. Kiedy zzapytal z kim rozmawia zmarszczyla nieznacznie brwi. Na prawdę sie nie przedstawiła? To było az dziwne, bo zazwyczaj zanim zaczela z kims rozmowę to od razu mowila swoje imię. Jednakże w sumie nie było kiedy sie przedstawić temu chłopakowi, w koncu wpadli na siebie dość niespodziewanie.- Jestem dziewczyna i jestem Ruby. - Powiedziala szybko smiejac sie przy tym cicho i zagarnela jasny kosmyk wlosow za ucho. - A ty... Jak się nazywasz? - Zapytała i przekrecila lekko glowe na bok ciągle wpatrujac sie w chlopaka tym swoim niebieskim, przenikliwym spojrzeniem.
OdpowiedzUsuńRuby.
- Oh, naprawdę? Jesteś chłopakiem? Nie zauważyłam tego wcześniej. - nie mogła się powstrzymać od tego żeby nie zażartować. - Hebe to bogini młodości, tak? - zapytała trochę niepewnie i przygryzła nieznacznie dolną wargę. Nie znała się jeszcze za dobrze na mitologii greckiej, dopiero od niedawna zaczęła zagłębiać się w te tematy, więc jeszcze wiele rzeczy jej się mieszało.- Ja jestem od Apolla. - przyznała i wzruszyła przy tym lekko ramionami. - Ale za to mój brat jest od Fobosa. - dodała jeszcze po chwili, nie umiała trzymać języka za zębami, więc często zdarzało jej się mówić dodatkowo wiele rzeczy oprócz jedynie jakichś konkretów.
OdpowiedzUsuńRuby.
-Też chciałabym mieć takie serum we krwi. - westchnęła teatralnie i znowu się uśmiechnęła. - Rozumiem czemu nie przepadasz za córkami Afrodyty... pewnie są o ciebie zazdrosne przez to, że się nie starzejesz. - stwierdziła trochę zaczepnym tonem głosu. - Tak, mam tu brata... Czy to złe? - uniosła pytająco brwi, jeszcze za bardzo się nie znała na tym jak właściwie działa ten obóz i jakie są powiązania pomiędzy Obozowiczami.- Troszeczkę. - przewróciła niebieskimi oczami rozbawiona.- On jest raczej trochę aspołeczny, bo większość osób się go boi.... -zmarszczyła brwi w zamyśleniu.- ...ale ja chyba nie wyglądam na straszną. - dodała jeszcze po chwili i przygryzła lekko wargę.
OdpowiedzUsuń| Ruby |
- To dobrze, że nie jest złe. - odetchnęła z ulgą i odgarnęła dłonią złote kosmyki włosów, które opadły jej na oczy. - Dlaczego tak jest? Jak do działa? - zapytała nie mogąc utrzymać swojej ciekawości na wodzy. Na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, gdy tylko chłopak powiedział jej, że nie jest straszna. - Zacznijmy od tego, że raczej nawet nigdy nie zobaczyłbyś mnie z nożem w ręku, chyba że do masła. - westchnęła, wzruszając przy tym ramionami, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu w którym byli przypominając sobie, że wciąż stali w wejściu do zbrojowni. Wpadła na chwilę w zadumę i przygryzła lekko dolną wargę. Nigdy jeszcze nie miała jakiegoś prawdziwego treningu, Bellamy raczej starał się ją od tego odwieźć uważając, że może sobie coś zrobić.
OdpowiedzUsuńRuby.