.

.
Zanim ostatecznie zdecydujesz się dołączyć do gry na naszym blogu, przejrzyj wszystkie zakładki, ponieważ to właśnie one pomogą Ci dopasować się do realiów fabuły. Nieznajomość regulaminu nie zwalnia przecież z jego przestrzegania. Kiedy już uznasz, że wiesz wystarczająco, by móc stworzyć własną postać - zostaw komentarz w odpowiednim miejscu, abyśmy mogli przesłać Ci zaproszenie. Miłej zabawy!
pogoda
Lato się kończy, a niebo coraz częściej przyozdabiają srebrzyste chmury. Na szczęście temperatura nie spada zbyt szybko, więc obozowicze co jakiś czas mogą jeszcze leniwie wygrzewać się w słońcu. Przez najbliższy tydzień możemy spodziewać się od 20"C do minimum 17"C.
aktualności
- Za nową szatę serdecznie dziękujemy Kaylo ♥
- Gra toczy się w komentarzach oraz na GG.
- Górna granica wieku Obozowiczów wynosi 23 lata, później heros opuszcza Obóz, bądź zostaje w nim żeby 'pracować'.
ogłoszenia
- Powoli blog budzi się do życia.
- Szukamy nowych rekrutów.
-Wszystkie zakładki na stronie zostały edytowane.
- Na blogu pojawił się Shoutbox.
- Zachęcamy do gry w komentarzach!

wtorek, 7 lipca 2015

Because it's your day


Wiedział dobrze, że Brae nie obchodzi swoich urodzin, ale miał nadzieję, że mimo ogólnej chęci zaskoczenia dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że Geranon nie odpuści. To tak bardzo ważny dzień dla niej, tak samo jak dla niego i nie wyobrażał sobie jak mogłoby to być bez uczczenia, że dziewczyna jest tu w obozie już kolejny rok, dzięki temu, że te kilkanaście lat temu przyszła na świat. Może się to wydawać nieco dziwne, ale taka była właśnie prawda, urodziny to świętowanie naszych narodzin. Nie... to jednak nie jest dziwne, gdyby Brae nie przyszła na świat, Geranon nigdy by jej nie poznał i ... i jego życie nie byłoby pełne. Jednak teraz mowa była o Brae, bo to przecież jej ważny dzień.

Przygotowania tak jak zazwyczaj zaczął od zaplanowania wszystkiego w swojej głowie już kilka dni wcześniej. Oczywiście, była to dość chaotyczna metoda pracy, bo w trakcie wymyślania wykonywał już pewne punkty, a niektóre pomijał, bo jeszcze nie zostały stworzone. Czasami myśli były szybsze od niego, a czasami okazywało się, że zrobił coś co potrzebne było dopiero w podpunkcie ósmym. Podobnie jak ostatnim razem zgłosił się do syna Hefajstosa, który pomógł mu w przeistoczeniu jego wyobrażonego przedmiotu w rzeczywisty i namacalny kształt. Co oznaczało, że Geranon swoim urokiem osobistym przekonał go, aby użyczył mu zarówno pracowni jak i narzędzi. Z wielkim skupieniem przyglądał się z fascynacją jak tworzona była jego wizja. Wydawało się to być niesamowite, to jak można nadać życia naszym myślą, to, że mogą zaistnieć w świecie z taką łatwością...

Stworzony księżyc był identyczny do tego, który dziewczyna dostała jako naszyjnik. Dobrze... prawie identyczny, bo jako że do bransoletki był nieznacznie mniejszy. Mógł oczywiście pozostawić taką zawieszkę z esencją światła i na pewno efekt końcowy byłby idealny, ale pomyślał, że aby ożywić tą część biżuterii doda jeszcze po obu stronach dwie gwiazdy, jeszcze mniejsze niż księżyc i wykonane w pełni tylko ze srebra. Zazwyczaj nie zajmował się takimi rzeczami jak biżuteria, bo można było powiedzieć, że raczej nie miał 'stylistycznego drygu', dlatego też prezenty, które wykonywał dla Brae były raczej mało skomplikowane i to właśnie ona jest jedyną osobą, która otrzymuje jakiekolwiek jego prace powiązane z tą dziedziną.

Kiedy ta część jego planu została wykonana, przyszedł czas na pudełko i tym razem postanowił, że nie będzie ono drewnianą szkatułką, a kulistą bryłą, która otwierać się będzie na dwie części, a w jej wnętrzu wypełnionym granatowym materiałem znajdować się będzie bransoletka. Jako że kula nie mogłaby stać w miejscu na żadnej prostej powierzchni, Geranon wymyślił aby zrobić z niej księżyc, który dziewczyna będzie mogła powiesić pod sufitem. Wykonał on specjalny haczyk, a księżycowe pudełko otoczył aurą światła, na tyle delikatną aby nie przeszkadzało ono nikomu podczas snu, a jednak nadal widoczną. Spędzał całe dnie dopracowując swoje twory i był na tyle zaangażowany, że zdążył zapomnieć nawet o jedzeniu.

Na szczęście przy następnym etapie miał okazję najeść się za te dwa dni przy wykonywaniu prototypów ciast i ciastek na następny dzień. Kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado, ale najważniejsze, że Geranon znalazł idealny produkt, który wykona jutro z samego rana. Wiedział, że dziewczyna nie przepada za jedzeniem, więc nie wykonał ogromnego urodzinowego ciasta decydując się na dużo skromniejszą jego wersję przypominającą niestandardową muffinkę. Jej średnica była mniej więcej rozmiarów trzech takich właśnie ciastek i aby było ciekawiej zdobył 18 świeczek i miał zamiar wszystkie je zmieścić na tej właśnie powierzchni, była to w końcu osiemnastka i mogli zaszaleć.

Tłumy ludzi? Huczna muzyka? Zamiast tego Geranon zbił ze sobą kilka desek tworząc coś w rodzaju tratwy, tyle, że zamiast na wodzie umieścił ją na drzewie. Solidne gałęzie i pień bez problemu będą mogły utrzymać ich dwójkę, a dzięki stworzonemu podestowi, będzie można też tam umieścić ciasto. Taki piknik w powietrzu. Aby wszystko było dopracowane, wspiął się też na wyższe gałęzie gdzie umieścił ręcznie wykonane lampiony 'zasilane' światłem, które chłopak im podarował. Drzewo wyglądało niczym bożonarodzeniowa choinka, tyle, że bez kolorowych bombek.

Kiedy dopiął wszystkie punkty z listy zostały odhaczone, chłopak ubrał koszulę i radosny ruszył do swojego domku w którym dziewczyna tymczasowo przebywała, a w którym on nie pojawił się przez cały dzień. Zapukał i cofnął się o krok, nawet jeśli bez problemu mógłby po prostu wejść do środka.

-----------
Mam nadzieję, że mogłem założyć, że jednak doszło do tej 'tymczasowej przeprowadzki'...

5 komentarzy:

  1. W tym roku to nawet zapomniała o tym, że już nadszedł dzień jej urodzin. Była zbyt zmęczona i zajęta odsypianiem tych wszystkich nieprzwspanych dni, że całkowicie straciła rachubę czasu. Chociaż pewnie gdyby nawet pamiętała, że był już 7 dzień miesiąca, to i tak miałaby to gdzieś, bo nigdy nie obchodziła urodzin (wyjątkiem był oczywiście poprzedni rok, gdy Geranon postanowił uczcić ten dzień). Nawet nie podejrzewła, że Geranon również w tym roku coś dla niej szykuje.
    Większość dnia przesypiała spokojnie w domku Geranona, gdzie było cicho i spokojnie w porównaniu do domku Nyks, gdzie aktualnie było pełno ludzi. W tym momencie również leżała jeszcze w łóżku. Przyciągnęła się powoli w pościeli słysząc pukanie do drzwi. Nawet nie zauważyła, że Gera nie było długo, nawet nie wiedziała, kiedy właściwie wyszedł. Zdziwiła się nieco, kto o tej porze tu przychodził i pukał? W końcu Geranon nie musiał pukać do swojego własnego domku. Zwlekła sie z łóżka i przeczesała dłońmi czarne włosy. Pastel, który spał razem z nią w łóżku jedynie przekręcił się na drugi bok i ziewnął ukazując przy tym kocie kiełki. Podeszła boso do drzwi, za duża koszulka sięgała jej do połowy ud i praktycznie całkowicie zakrywała jej krótkie spodenki od piżamy. Otworzyła i zmarszczyła brwi na widok Geranona.- Wiesz, że nie musisz pukać do własnego domku, prawda? - Zapytała z lekkim uśmiechem. Dopiero po chwili zlustrowała go wzrokiem i zauważyła, że ma na sobie koszule. - A co to za święto? - Zapytała jeszcze zanim zdała sobie sprawe, że zna odpowiedz na to pytanie. Nieco ją zamurowała, więc następne kilka chwil stała w progu gapiąc sie na Gera. - Mówiłam Ci, że nie obchodze urodzin. - Powiedziala, gdy odzyskała głos, nie mogac sie powstrzymać żeby tego nie zrobić, ale mimo to uśmiechnęła się do niego. Pamiętała świetnie dzien, który 'swietowali' rowno rok temu i nie mogla powiedziec, ze sie swietnie nie bawiła.
    ( przepraszam, że odpisuję tak późno... Oczywiście, że mogłeś założyć, że Brae 'przeprowadzila sie tymczasowo ' do Gera, w koncu taki był plan o3o)
    | Brae

    OdpowiedzUsuń
  2. Szeroki uśmiech rozświetlił jego twarz gdy tylko dziewczyna pojawiła się w drzwiach. Zawsze reagował tak na jej widok, ale tym razem można było wyczytać w jego oczach, że zdecydowanie coś jeszcze wpłynęło tak na jego dobry nastrój.
    - Taaak, wiem. - Odpowiedział spokojnie jakby dzisiaj można było sobie pozwolić na taki wyjątek, jak w dzieciństwie przy wyjątkowych okazjach mama pozwalała mu zjeść coś słodkiego. Na pytanie o święcie uśmiechnął się jedynie lekko, a sam jego wyraz twarzy był podpowiedzią. Poza tym wiedział, że prędzej czy później Brae zrozumie co takiego się dzisiaj stało, że Geraon włożył na siebie koszulę i jeszcze krył coś za plecami. Wiadomo było, że chłopak nie zakłada raczej koszul, bo zbyt szybko by się brudził, lub co gorsza nie dałoby się ich później odeprać.
    - Tak i to też wiem, ale już za późno, wszystko jest gotowe. - Najlepiej było postawić ją przed faktem dokonanym. Dzięki temu wiedział, że nie będzie mogła się wycofać, chociaż nigdy do niczego by jej nie zmuszał wbrew jej woli, ale skoro ostatnim razem przetrwała to wydarzenie i nie przeżyła w związku z tym traumy, miał nadzieję, że tym razem też dobrze spędzi czas. Zawsze było to lepsze rozwiązanie niż siedzenie w domku, albo standardowe szwendanie się po obozie.
    - Z tej okazji... - Dla efektu chwilę jeszcze trzymał dłoń za plecami. - proszę o werbelek... przygotowałem prezent! - Wysunął kulę w jej stronę uśmiechając się przy tym jak małe dziecko, którego zaraz otworzy prezent gwiazdkowy nawet jeśli prezent przeznaczony był dla Brae.

    |Geranon|

    OdpowiedzUsuń
  3. Od rozpromienionego Geranon biła aura pozytywnej energii, która w pewnym stopniu mimowolnie udzielała się Brae. Zmarszczyła śmiesznie nos, gdy domyśliła się, że chłopak znów przygotował jej jakąś niespodziankę na urodziny. Nie mogła nie odwzajemnić jego uśmiechu, mimo że za niespodziankami nie przepadała. - Jesteś niemożliwy. - Powiedziła kręcąc na boki głową jednak uśmieszek nie zniknął z jej twarzy, gdy usłyszała, że wszystko już gotowe. Nie miała zamiaru mu odmawiać pojęcia z nim z kilku prostych powodów: nie chciała go zasmucić i uwielbiała spędzać z nim czas, no i poza tym była naprawdę ciekawa co dla niej przygotował na te urodzony. W tamtym roku cały jej dzień, pierwszy raz w życiu przeżyła wspaniale. Kąciki jej ust uniosły się nieco wyżej, kiedy tak patrzyła jak Geru z zachwytem wyciąga w jej stronę prezent. Wzięła od niego kulę, darując sobie mówien, że nie musiał jej nic dawać, bo już znała go za dobrze i wiedziała co by pewnie na to powiedział. - Dziękuję. - Przesunęła się nieco do niego i pocałowała go delikatnie w usta, żeby po chwili zrobić krok w tył i dopiero przyjrzeć się lepiej temu co trzymała w dłoniach. Bez wahania otworzyła kulę i prawie zachłysnęła się powietrzem na widok jej zawartości. - Ale śliczna... - Wyszeptała wyjmując bransoletkę z pudełka. Pasowała idealnie do jej naszyjnika. - Ją też sam zrobiłeś? - Zapytała unosząc wzrok na chłopaka, teraz ona nie kryła swojego zachwytu.

    | Brae.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiech nie znikał z jego twarzy nawet na chwilę, jak mógłby? Zwłaszcza, że marszczyła nos w ten uroczy sposób! - Wiem, dziękuję. - Ukłonił się teatralnie, przy czym powstrzymywał się śmiechu, bo ta radość tak bardzo go rozpierała. Wrzała jakby chciała wydostać się na zewnątrz, jakby była gotowa wybuchnąć.
    Kiedy poczuł jej usta na swoich mogło się wydawać, że rozpłynąłby się w powietrzu jak kostka lodu w rozgrzanym wywarze. Czy ten dzień mógł być jeszcze lepsze? Oczywiście! Patrzenie na jej szczęście było kolejnym punktem przesuwającym ich w rankingu udanego dnia. Geranonowi, nie trzeba było wiele, więc dzisiaj mogło się zdawać, że wszystkie atrakcje to wręcz zbyt wiele, ale oczywiście to nie mogło być prawdą. Radości nigdy za wiele! Zwłaszcza kiedy może przyglądać się jak jego wspaniała dziewczyna jest zachwycona.
    - To tajemnica zawodowa. - Zrobił tajemniczą minę po chwili uśmiechając się lekko. - Tak, ja. Mogę? - Wskazał spojrzeniem na jego podarunek. Miał oczywiście zamiar zapiąć go na jej dłoni. - A kulę podwieszę pod sufit, kiedy ty się przebierzesz. Jeszcze Cię gdzieś zabieram, a w piżamie to tak trochę byłoby dziwnie. - Stwierdził zgodnie z prawdą, zazwyczaj nie chodziło się w piżamie po obozie. Słyszał o jednym przypadku, kiedy ktoś jakiego chłopaka wraz z materacem wyniósł w nocy z domku, ale to zdecydowanie był niecodzienny przypadek.

    |Geranon|

    OdpowiedzUsuń
  5. W jego obecności naprawdę czuła się dobrze, przed poznaniem go właściwie rzadko kiedy się uśmiechała.- Masz wielki talent. - Stwierdziła z uznaniem, w końcu ta bransoletka nie była pierwszą własnoręczną rzeczą którą od niego dostała. Podała mu jego dzieło i wyciągnęła rękę żeby mógł na niej je zapiąć. - Noo doobrze. - Odwróciła się i weszła do środka domku, żeby wyciągnąć z szafy pierwsze lepsze ubranie, w końcu nie mogła iść piżamie. Założyła na siebie długie czarne spodnie i luźna bluzke z nadrukiem. Wciągnęła jeszcze na nogi trampki i podeszła do Geranona. - Więc co wymyśliłeś tym razem? - Zapytała zaczynając pleść warkocza ze swoich ciemnych włosów, żeby jej za bardzo nie przeszkadzały. - Gdzie mnie zabierasz? - Kiedy skończyła jej dłoń odnalazła jego dłoń i splotła swoje palce z jego.- Prowadź. - Uśmiechnęła się nieznacznie.
    | Brae.

    OdpowiedzUsuń